23 marca, 2014

Trzymajmy się mocno zdrowej nauki!

Wersja audio - tutaj

Żyjemy w czasach poważnego zagrożenia zwodniczą działalnością fałszywych proroków i nauczycieli. Duch ekumenii przekracza już granice chrześcijaństwa i  proponuje jedność wszystkich religii i wierzeń. Niebiblijna nauka chce ludzi odrodzonych z Ducha Świętego wciągnąć w stan duchowego wszeteczeństwa i posadzić ich przy jednym stole z bałwochwalcami. Wobec takiego stanu rzeczy słudzy Słowa Bożego z całą mocą powinni okazać sprzeciw. Zobaczmy to na podstawie poselstwa Chrystusa Pana, skierowanego do zboru w Tiatyrze.

A do anioła zboru w Tiatyrze napisz: To mówi Syn Boży, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi jego podobne są do mosiądzu. Znam uczynki twoje i miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją, i wiem, że ostatnich uczynków twoich jest więcej niż pierwszych. Lecz mam ci za złe, że pozwalasz niewieście Izebel, która się podaje za prorokinię, i naucza, i zwodzi moje sługi, uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom. I dałem jej czas, aby się upamiętała, ale nie chce się upamiętać we wszeteczeństwie swoim. Toteż rzucę ją na łoże, a tych, którzy z nią cudzołożą, wtrącę w ucisk wielki, jeśli się nie upamiętają w uczynkach swoich. A dzieci jej zabiję; i poznają wszystkie zbory, że Ja jestem Ten, który bada nerki i serca, i oddam każdemu z was według uczynków waszych. Wam zaś, pozostałym, którzyście w Tiatyrze, wszystkim, którzy nie macie tej nauki, którzyście nie poznali, jak mówią, szatańskich głębin, powiadam: Nie nakładam na was innego ciężaru; trzymajcie się tylko mocno tego, co posiadacie, aż przyjdę [Obj 2,18-25].

Problemem zboru w Tiatyrze stała się wpływowa kobieta, podająca się za prorokinię i nauczyciela. W wyniku jej działalności zbór został skażony złą nauką. Słudzy Pańscy dali się jej zwieść do wszeteczeństwa i bałwochwalstwa. Była ona tak mocno oddana swej misji, że nawet wezwanie samego Chrystusa Pana do jej upamiętania pozostało bez odzewu.

Przeciwnik Boży, szatan, używa wielu powszechnych sposobów zwodzenia wierzących, aby ich serca odwrócić od Boga. Z pewnością takie próby podejmował również w Tiatyrze. Lecz na tych metodach nie poprzestał. Znalazł sobie inteligentną kobietę i zainspirował ją przedziwną nauką zachęcającą wierzących do udziału we wspólnych modłach i obrzędach z przedstawicielami bałwochwalczych kultów. To przyniosło mu duże lepsze rezultaty. Słudzy Pańscy nauczyli się uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom. Dokładnie to, czego po naradzie apostołów i starszych w Jerozolimie wyraźnie zalecono im unikać. Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, by nie nakładać na was żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: Wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tego, co zadławione, i od nierządu [Dz 15,28-29].

Tak oto zła nauka  popsuła i zaprzepaściła w oczach Pana wiele dobrych stron zboru. Była tam przecież i miłość, i wiara, i służba, i wytrwałość, i coraz więcej dobrych uczynków. Niezdrowa nauka, pomimo tylu zalet zboru, wywołała ostrą reakcję Głowy Kościoła. Choroba, ucisk dla duchowych cudzołożników, śmierć – takie sankcje czekały na zwolenników nauki głoszonej przez „siostrę” Izebel. Zapyta ktoś: Gdzież u Pana podziała się miłość Chrystusowa do myślących i wierzących inaczej?

Pan postawił też zarzut w stosunku do przełożonego zboru w Tiatyrze i zboru, jako całości. Mam ci za złe, że pozwalasz niewieście Izebel, która się podaje za prorokinię, i naucza, i zwodzi moje sługi, uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom. Powinni byli zareagować, gdy się pojawia zła nauka. Dodajmy, że złą naukę mogą przynieść tylko ludzie wpływowi. Izebel najwyraźniej była taką osobą. Jak tu się komuś takiemu lubianemu i opiniotwórczemu sprzeciwić? Zabrakło odwagi w całym zborze, żeby tej kobiecie się przeciwstawić. Owszem ostali się tam tacy, którzy nie przyjęli jej nauczania, ale najwyraźniej przemilczali jej twórczość i może jedynie gdzieś po kątach ubolewali nad tym, do czego ich zbór zmierza.

Pan chciał aby zbór w Tiatyrze trzymał się zdrowej nauki i przy niej obstawał. Trzymajcie się tylko mocno tego, co posiadacie, aż przyjdę [Obj 2,25] powiedział do osób, które nie poznały głębin szatańskiej metody zwodzenia fałszywym nauczaniem. Co to znaczy zdrowa nauka? Najkrócej mówiąc jest to nauka przekazana przez Jezusa Chrystusa i Jego apostołów. Przeto, bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się przekazanej nauki, której nauczyliście się czy to przez mowę, czy przez list nasz [2Ts 2,15]. Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas [2Ts 3,6]. Wierzący znali nauczanie apostolskie. Mieli się czego trzymać. A my?

Standard prawdziwej pobożności i zdrowej nauki wyznaczył sam Pan Jezus. Z ewangelii jasno wynika, że Syn Boży, Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem. I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12]. On jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus [1Tm 2,5]. Jest też jedyną drogą do Ojca. Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie [Jn 14,6]. Zdrowa nauka jest zgodna z prawdziwą pobożnością objawioną w Jezusie Chrystusie. Jeśli kto inaczej naucza i nie trzyma się zbawiennych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z prawdziwą pobożnością, ten jest zarozumiały, nic nie umie, lecz choruje na wszczynanie sporów i spieranie się o słowa, z czego rodzą się zawiść, swary, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia [1Tm 6,3-4]. Być prawdziwie pobożnym, to  myśleć i postępować jak Jezus!

Jezus nie bratał się z religijnością kapłanów, faryzeuszy, saduceuszy i uczonych w Piśmie. Nie naradzał się z nimi jak zewangelizować Jerozolimę i cały kraj. Nie szukał ich wsparcia. Szedł do ludzi, gdy Go zapraszano, ale wszędzie tam bezkompromisowo głosił Słowo Boże. Wielu dzisiejszych chrześcijan dało się zwieść niezdrowej nauce, że Chrystusa można odnaleźć w każdej religii.  Zachęca się nas do dialogu międzywyznaniowego i jednoczenia się ze wszystkimi. Czy rzeczywiście Chrystus jest wszędzie? I gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus, oto tam, nie wierzcie; powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, aby o ile można, zwieść wybranych [Mk 13,21].

Owszem, mamy i dziś powszechne, typowe sposoby zwodzenia wierzących. Zaciekawianie  różnorodnością wierzeń i poglądów, filozofią, zdrowym odżywianiem i turystyką. Wciąganie w kulturę i sztukę, zajmowanie całego czasu działalnością społeczną czy choćby zdobywaniem pieniędzy. Niektórzy w tak prosty sposób dają się odciągnąć od Pana i realizacji Bożych celów. Lecz całkiem spore grono wiernych poddaje się diabłu dopiero przez wpływ złej nauki, która zachęca do większej otwartości na "wierzących inaczej" i zaleca współpracę z nimi.

Trzeba przyznać, że w innych religiach i kultach jest całkiem spore bogactwo intelektualne i wiele dobrego. To dlatego fałszywi prorocy i nauczyciele mają taką łatwość w zwodzeniu wierzących. Podkreślanie bogactwa i piękna różnorodności różnych wyznań, wezwania do tolerancji, mantrowanie, że najważniejsza jest miłość i apele, żeby nie osądzać i nie robić podziałów – to wszystko wywiera wpływ na wrażliwe dusze dzieci Bożych. Przeciwstawienie się duchowi ekumenizmu nie jest łatwe, zwłaszcza że znakomita większość współczesnych chrześcijan nie jest zainteresowana doktryną. Najważniejszy dla nich jest pragmatyzm. Żeby działało to, co im się proponuje, żeby im się podobało i żeby było im przy tym dobrze. A obowiązek trzymania się zdrowej nauki?

Wkraczających do Kanaanu Izraelitów Bóg pouczył, żeby nie zachwycili się religią i obrzędowością tamtejszej ludności. Nie mieli zasiadać do jednego stołu, praktykować razem kultu Jahwe ani podejmować współpracy. Lecz tak z nimi postąpicie: ołtarze ich zburzycie, pomniki ich potłuczecie, święte ich drzewa wytniecie i ich podobizny rzeźbione w ogniu spalicie. Gdyż ty jesteś świętym ludem Pana, Boga twego. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, spośród wszystkich ludów na ziemi, abyś był jego wyłączną własnością [5Mo 7,5-6]. Synowie Izraela dali się jednak zwieść poglądom, że i w wierzeniach tych ludów jest wiele dobrego, w wyniku czego wkrótce sami stali się bałwochwalcami.

Wielu w ogóle nie chce tego brać pod uwagę, że zła nauka dyskwalifikuje nas w oczach Bożych. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi [Mt 15,9] powiedział Pan.  Słudzy Słowa Bożego powinni sprzeciwić się nauczaniu, że Chrystusa można znaleźć wszędzie i że różnymi drogami dochodzimy do Boga. Miejcie się na baczności, abyście nie utracili tego, nad czym pracowaliśmy, lecz abyście pełną zapłatę otrzymali. Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna. Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie. Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach [2Jn 1,8-11]. Osoby ulegające duchowi ekumenizmu i flirtujące ze światem religii wcześniej czy później dają się zwieść. Najnowszym przykładem jest nauczyciel Ruchu Wiary, Ulf Ekmann ze Szwecji. Przez lata nauczał rzeczy niezgodnych z ewangelią Chrystusową, chociaż dla wielu był wspaniałym mężem Bożym. Potem zaczął szukać współpracy z katolikami, a teraz sam przeszedł na katolicyzm. Ponieważ jest człowiekiem znanym, z pewnością pociągnie za sobą ludzi podlegających jego wpływom.

Błędne, rzekome nauki są zjawiskiem zapowiedzianym przez Słowo Boże. Stanowią wyrafinowaną, bardzo skuteczną metodę zwodzenia wybranych Bożych. Nie bądźmy podobni do ludzi ze zboru w Tiatyrze, którzy przemilczali wywrotową działalność rzekomej prorokini. Przeciwstawiajmy się takiej nauce, że w imię nie wiadomo czego można i trzeba współpracować z różnymi religiami, kościołami, wyznaniami i kultami. Jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? [2Ko 6,14-16]. Standardy tego, co dla chrześcijan prawidłowe raz na zawsze zostały wyznaczone przez Pana Jezusa i apostołów. Wystarczy, że będziemy jak nasz Mistrz. Trzymajmy się mocno zdrowej nauki!

Posłuchaj!

9 komentarzy:

  1. W odniesieniu do powyższego chętnie zadałbym każdemu, Autorowi bloga również, następujące pytanie, które zresztą nie raz pośrednio w komentarzach stawiałem - w szerszym kontekście:

    Gdyby powyższe słowa dotyczyły hinduizmu, animizmu, buddyzmu, islamu, komunizmu, amwaya czy innego ruchu (para)religijnego nie miałbym żadnej wątpliwości.

    KRK lub na przykład niemiecki kościół ewangelicki (którego biskupka niedawno jechała na podwójnym gazie i policjanci złapali ją podczas przejazdu przez skrzyżowanie na czerwonym) i inne nominalne kościoły mają de facto pochodzenie chrześcijańskie. Uznają za podstawy Biblię (choć nie wyłącznie) czczą Boga Ojca, Pana Jezusa i Ducha Świętego (choć nie wyłącznie) itd. Czy mam je zrównać z sektami animistów i religiami wschodnimi?

    Większość członków tych kościołów to osoby nie- lub małoreligijne, lub żyjący jedynie tradycją a więc bezbożni czy "poganie" w rozumieniu autora tekstu.

    Istnieją jednak w tych kościołach, czy chce się w to uwierzyć, czy nie, ludzie nawróceni - wielu takich znam. Ludzie ci mówią o przyjęciu Jezusa, nowonarodzeniu, rewidują swoje życie, porzucają grzech, naprawiają relacje, a więc nawrócenie powoduje w ich życiu określone skutki, ale jednak nie "wychodzą" z organizacji, w której się znajdują. Przyczyny są różne: nie widzą potrzeby, chcą swoją postawą "naprawiać" swój kościół, lub po prostu nie wiedzą dokąd się udać.

    Co więc mam o tych ludziach myśleć? Z niektórymi utrzymuję kontakty. Czy wolno mi się z nimi modlić (nie mówię tu o zdrowaśkach)? Próby "wyciągnięcia" ich z ich kościołów, wytykanie błędów nauczania ich kościołów spowodują zerwanie tych kontaktów. Czy o to chodzi? Oficjalna mowa o KRK czy innym kościele w tonie pogardy oraz krytykowanie nauk tak naprawdę niszczy tę garść osób, która tam jest, a prawdziwie wierzy w Boga. Reszty nie obchodzi, bo ich Bóg często w ogóle nie obchodzi.

    Jestem przeciwnikiem zabiegów ekumenicznych na poziomie "zarządu" - nie do zaakceptowania jest np. wzajemne uznanie chrztu, umowy ingerujące w tkankę obu kościołów itp. Uważam jednak, że współpraca nawróconych ludzi, niezależnie od tego, do jakich organizacji należą, jest konieczna. Choćby dla świadectwa. Dlatego z jednej strony nie potępiam dążeń ekumenicznych - raczej uważam, że należy tu zachować zdrowy rozsądek. Z drugiej strony nie wdaję się w niezdrowe obyczaje, propagowane przez kościoły nominalne. Ciekaw jestem, co inni sądzą o takiej postawie. Nie chodzi o ironizowanie, a o faktyczną ocenę. Pozdrawiam - chętnie podyskutuję nimrod/małpa/interia.pl, www.facebook.com/nimrod72

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to jest prostackie uproszczenie, ale Jezus też głosił ewangelię wśród ludzi, którzy myśleli, że znają Boga i szukają go we właściwy sposób...

      Usuń
    2. biskup Kassmann jechała na "podwójnym gazie" ładnych parę lat temu.

      Usuń
    3. Nimrodzie, kilka pytań (choć mam ich znacznie więcej).

      1) Czy ci "nawróceni" ludzie, pozostający w kościele katolickim, okazali posłuszeństwo Bogu, dając się zanurzyć w wodzie?

      2) Czy oddają cześć wyłącznie Bogu w Duchu i prawdzie, czy też nadal klękają przed i spożywają Jezusa Eucharystycznego?

      3) Czy ewangelia, którą po "nawróceniu" głoszą jest ewangelią łaski wynikającą wyłącznie z Pisma, czy też jest to ewangelia wg Rzymu, łaski, sakramentów i uczynków?

      Osobiście uważam i znam takie przypadki, gdy człowiek się prawdziwie nawracał będąc katolikiem lub ŚJ i jeszcze przez jakiś czas był w tych organizacjach. Jednak takie kwestie jak chociażby konieczność zanurzenia (chrztu) w wodzie, czy zrozumienie, że w tych organizacjach jest wyznawana inna ewangelia i inny Jezus, doprowadziły ostatecznie do wyjścia z organizacji.

      Musisz zrozumieć jednak to, że kościół katolicki jest chrześcijański tylko z nazwy, gdyż prawdziwy Jezus nie ma z nim nic wspólnego.

      Brat Marian napisał bardzo dobry i potrzebny artykuł, w czasie przygotowań do Festiwalu Ekumenii. I w artykule nie zajął się każdym indywidualnym przypadkiem ludzi nawracających się w różnych religiach. Nie o to tutaj bowiem chodzi.

      A ludzi "nawróconych" trzeba utwierdzać w wierze i przekazywać im wyłącznie to, co głosi Biblia. Z czasem się okaże, czy nawrócili się prawdziwie i opuszczą zwodnicze organizacje, czy też nie jest to prawdziwe nawrócenie.

      Usuń
    4. Rafale,

      na Twoje pytania odpowiedzi nie udzielę, choć ją znam. Nie w przypadku wszystkich ludzi te odpowiedzi będą identyczne. Rozumiem jednak, do czego zmierzasz i do tego chcę nawiązać.
      Bardzo miło słucha się świadectw ludzi, dla których w krótkim czasie zmieniło się całe życie, Znam takie małżeństwo. Nawrócili się pewnego dnia, następnego był od dawna planowany w Zborze chrzest. W jednej chwili zakończył się nałóg, którym byli związani. Są wzorem wiary i postępowania.
      Ale czasem droga do Boga trwa ociupinkę dłużej. Myślę, że niektórzy z tych, o których piszę, są na początku drogi. Ale są też i inne przypadki. Przeczytaj 2Krl 5, 18 - 19. Ci ludzie, o których pisałem, podobnie jak bohater tam opisany, też mają jeszcze jakiś powód, aby wejść do "starej" świątyni. Dlatego, podobnie jak ten bohater nie usłyszał od Bożego proroka słów potępienia, moi znajomi go również nie słyszą ode mnie. Raczej słyszą życzenie Bożego pokoju.

      Artykuł jest dobry i potrzebny, ale moim zdaniem pod żadnym pozorem nie należy traktować tej problematyki ogólnie. Raczej trzeba zając się różnymi, indywidualnymi przypadkami, pojawiającymi się na naszej drodze życia i służby. Pozdrawiam serdecznie. J.

      Usuń
  2. Chwała Bogu,za tak dobre świadectwo wobec wielu czytających te artykuły .W pełni się zgadzamy - trzymajmy się mocno zdrowej nauki Pisma Świętego z dala od innej ewangelii która objawia się w coraz większej mocy.

    OdpowiedzUsuń
  3. „Jakże miałbym więc popełnić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?”

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łatwo jest pisać komentarze na ten temat w porównaniu np. z tym,że trzeba wybrać i jasno się określić co do kościoła w którym się jest,jeśli taki bierze udział w działaniach ekumenicznych.Módlmy się za tych którzy dali się uśpić i zwieść aby ujrzeli prawdę.Mówmy tym ,którzy są wokół nas o tym prawdę ze słowa Bożego.Nie każdy ma okazję lub ochotę zaglądać na takie strony.

    OdpowiedzUsuń