26 maja, 2018

Jak matka

Kaplica naszego Kościoła przy ul. Menonitów
widziana z wnętrza otwartego dziś Forum Gdańsk
 
Czas spędzony dzisiaj z moją Mamą na nowo uświadomił mi, jak wiele jej zawdzięczam. Teraz już osiemdziesięcioczteroletnia kobieta, w latach mojego dzieciństwa wykazała się niezwykłą zaradnością, pracowitością i odwagą. Zdana przeważnie na własne siły, dzielnie stawiała czoła roli matki sześciorga dzieci. Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku podjęła strategiczną decyzję przeniesienia rodzinnego gniazda z małej wioski na Lubelszczyźnie do Gdańska. Wyszukała pustostan na obrzeżach stoczni remontowej, podjęła pracę w stołówce robotniczej i nie dopuściła do tego, aby jej dzieci chodziły głodne. Podczas moich wczorajszych odwiedzin u jej siostry, ciocia wspominała, jak moja Mama pędzelkiem do golenia malowała ściany owego pustostanu, w którym zamieszkaliśmy. Wzruszam się, gdy myślę o tamtych latach i niezwykłym harcie ducha, którym wykazywała się wówczas moja Mama. Z Bożą pomocą przetrwaliśmy trudne lata i wyszliśmy na prostą.

Właśnie. Jestem przekonany, że tajemnicą i źródłem owego heroizmu mojej Mamy stało się jej nowe narodzenie w 1971 roku i napełnienie Duchem Świętym. Owszem, popełniała błędy, ale trwając w bliskiej społeczności z Panem Jezusem miała odwagę wyruszać z motyką na słońce. Po przyjeździe do Gdańska, już jako duchowo  odrodzona osoba, odnalazła zbór  zielonoświątkowy przy ul. Menonitów w Gdańsku, do którego się przyłączyliśmy. Gdy z tarasu otwartego dziś Forum Gdańsk spojrzałem na pomennonicki kościółek, który od 1974 roku był moim domem duchowym i jednym z najbliższych memu sercu miejsc w Gdańsku, ożyło we mnie wiele wspomnień z kaplicą naszego macierzystego zboru związanych. W niej przeżyłem młodzieńcze lata, zostałem ochrzczony w wodzie, złożyłem ślubowanie małżeńskie, stawiałem pierwsze kroki w służbie duszpasterskiej i  modliłem się o błogosławieństwo Boże dla pierwszej naszej córki. Ten dom modlitwy wiąże się też z moim powołaniem do służby Słowa Bożego i najlepszymi marzeniami o tej posłudze. To miejsce w dużym stopniu uformowało mnie duchowo, podobnie jak moja Mama miała wpływ na kształtowanie mojego charakteru.

Nadszedł dla mnie czas, gdy trzeba było opuścić zbór-matkę i założyć w Gdańsku nowe gniazdo duchowe dla powstającego zboru, podobnie jak - zgodnie z Biblią - opuściłem moją Mamę i z Gabrielą utworzyłem nową rodzinę. Jednak Mama ani na chwilę nie przestała mi być bardzo bliska. Tak wiele jej zawdzięczam, że zawsze mam ją w sercu i w najlepszej pamięci. Tak też jest z kaplicą gdańskiego zboru zielonoświątkowego przy ul. Menonitów. Na zawsze wpisała się w moje serce i nic tego nie zmieni. Za każdym razem gdy znajdę się w Forum Gdańsk, tęsknie spojrzę w jej stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz