19 września, 2021

Nie każdy jest Jeremiaszem

Dzisiaj o świcie rozważam dziwną historię biblijną. Jeremiasz, prorok PANA, na początku panowania Jojakima, króla Judy, w 609 roku przed Chrystusem,  przekazał mieszkańcom Jerozolimy bardzo poważnie brzmiące poselstwo: Tak mówi PAN: Jeśli Mnie nie posłuchacie i nie będziecie postępować zgodnie z moim Prawem, które wam nadałem, jeśli nie będziecie posłuszni poleceniom moich sług, proroków, których do was nieustannie posyłam, a których wy lekceważycie, to uczynię z tą świątynią tak, jak z Szilo! Natomiast to miasto uczynię przekleństwem u wszystkich narodów ziemi! [Jr 26,4-6].

W reakcji na te słowa, oburzeni kapłani, prorocy oraz mieszkańcy Jerozolimy, zażądali śmierci Jeremiasza. W sprawę natychmiast włączyli się książęta judzcy i zwołano sąd nad Jeremiaszem. Wtedy Jeremiasz wyjaśnił zarówno urzędnikom, jak i całemu ludowi: To PAN posłał mnie, aby wszystkie te słowa, które słyszeliście, zostały ogłoszone tej świątyni i temu miastu. Teraz zatem poprawcie swoje postępowanie i swoje uczynki. Zacznijcie być posłuszni PANU, swemu Bogu, a On poniecha nieszczęścia, które wam zapowiedział! Co do mnie, to jestem w waszej mocy. Możecie ze mną zrobić, co wam się podoba [Jr 26,12-14].

Biblia mówi, że Jeremiasz ocalał. Nie przestraszył się gróźb. Nie zaczął uciekać. Chociaż wypowiedzianym proroctwem bardzo się naraził, zwłaszcza religijnym przywódcom ludu, to jednak mimo wszystko wyszedł bez szwanku. Bóg posłużył się pewnym wpływowym człowiekiem, który ochronił Jeremiasza przed śmiercią. Prawdziwy prorok PANA nie musi bać się o własną skórę. 

W tej historii jest wszakże dodatkowy wątek. Warto też wspomnieć o Uriaszu, synu Semajasza z Kiriat-Jearim. On też prorokował (dosł. zajmował się prorokowaniem) w imieniu PANA. Zapowiadał on temu miastu oraz tej ziemi dokładnie to samo, co Jeremiasz. Gdy usłyszał go król Jehojakim, a z nim jego wojskowi i książęta, król zaczął knuć, by go zabić. Gdy Uriasz dowiedział się o tym, zląkł się i zbiegł do Egiptu. Wtedy król Jehojakim posłał do Egiptu swoich ludzi, Elnatana, syna Achbora, z innymi do pomocy. Sprowadzili oni Uriasza z Egiptu, przyprowadzili go do króla Jojakima, a ten kazał zabić go mieczem, a jego zwłoki wrzucić do grobów dla pospólstwa [Jr 26,20-23]. Uriasz wprawdzie mówił to samo, co Jeremiasz, lecz inaczej się zachowywał. Przestraszył się gróźb i zaczął uciekać. Można się domyślać, że miał świadomość braku Bożego autorytetu. Ostatecznie inaczej niż Jeremiasz został potraktowany. 

Jaki wniosek wyciągam z tego fragmentu Pisma Świętego? Bóg wybiera ludzi do przemawiania w Jego imieniu i takich ludzi  obdarza stosownym autorytetem. Nie każdy, kto chce, ma prawo prorokować w imieniu PANA. Biblia dość często wspomina o samozwańczych prorokach. Tacy potrafią mówić często i głośno, chociaż Bóg wcale ich nie posłał. W tym Dniu wielu mi powie: Panie, Panie, przecież prorokowaliśmy w Twoim imieniu, w Twoim imieniu wypędzaliśmy demony i w Twoim imieniu dokonaliśmy wielu cudów. Wówczas im oświadczę: Nigdy was nie poznałem. Odejdźcie ode Mnie wy wszyscy, którzy dopuszczacie się bezprawia [Mt 7,22-23]. 

Czy w dzisiejszym Kościele jesteśmy w stanie rozpoznać prawdziwego 'Jeremiasza'? Czy potrafimy go odróżnić od 'Uriaszów', którzy wypowiadają dokładnie te same, co on słowa, a jednak nie mówią tak samo? Drodzy, przestańcie wierzyć każdemu duchowi. Raczej badajcie duchy, czy pochodzą od Boga... [1Jn 4,1].

Wzmianka o Uriaszu w rozważanej dziś przeze mnie historii daje mi też do myślenia, że Bóg - w jednakowej sytuacji i w konsekwencji tych samych słów - ma prawo jednego ochronić, a drugiego wydać na śmierć. Niech imię Pańskie będzie błogosławione. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz