28 kwietnia, 2009

Pandemia

W mediach zaniepokojenie widmem ogólnoświatowej pandemii świńskiej grypy. Nie wszyscy wiedzą, że dziewięćdziesiąt lat temu pandemia grypy zwanej "hiszpanką" spowodowała śmierć ponad 50 milionów ludzi. Należy pamiętać, że w tamtych czasach ludzie nie przemieszczali się tak łatwo, jak dzisiaj. Powszechna dziś globalizacja znacznie ułatwia wirusowi H1N1 robotę.

Nie znam się na wirusach grypy, ale zaintrygowany słowem "pandemia" chciałbym skupić się na innej kwestii. Termin pandemia [gr. pan = 'wszyscy' + gr. demos = 'lud'] - określa epidemię, ale nie jakąś lokalną, lecz obejmującą rozległe obszary, np. cały kontynent lub nawet cały świat. To znaczy, że niezależnie od własnych odczuć, opinii i poglądów wszyscy jesteśmy objęci tym zagrożeniem. Wirus nie jest widoczny gołym okiem, ale gdy się przemieści, atakuje i uśmierca.

Obecna dziś na ustach świata pandemia grypy prowokuje do przypomnienia sobie innej pandemii, która wiele tysięcy lat temu zaatakowała ludzkość. Mam na myśli pandemię grzechu. Bunt Lucyfera zmutował się z ignorancją i naiwnością Ewy, co zaowocowało nieposłuszeństwem Adama. W ten sposób grzech wszedł na świat i rozpoczął swoje śmiertelne żniwo, bo karą za grzech jest śmierć. Nikt z ludzi tego nie policzył, ale ofiary pandemii grzechu należałoby liczyć już w grubych miliardach.

Jedynym antidotum na tego wirusa grzechu jest ofiara krwi Jezusa Chrystusa. Syn Boży po to przyszedł na świat, aby przywrócić człowieka do życia wiecznego, aby każdy, kto w Niego uwierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny [Jn 3,16]. Przez wiarę w Jezusa Chrystusa zostajemy usprawiedliwieni, oczyszczeni z grzechów i otrzymujemy nowe życie! Pandemia grzechu może sobie wokoło nas szaleć, a wierzący w Jezusa jest już bezpieczny, bo jego imię jest zapisane w księdze żywota!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz