03 sierpnia, 2010

Dziedzictwo Pięćdziesiątnicy

Parę miesięcy temu w najbliższych mi duchowo kręgach na nowo pojawiło się hasło: Dziedzictwo Pięćdziesiątnicy. Termin "dziedzictwo" sugeruje, że napełnienie Duchem Świętym jest naszym prawem, spuścizną po poprzednich pokoleniach chrześcijan, albo jeszcze dobitniej rzecz ujmując, jest duchową schedą wynikającą bezpośrednio z wiary w Chrystusa.

 Napełnienie Duchem Świętym bez najmniejszych wątpliwości jest darem Bożym, przeznaczonym i dostępnym dla każdego chrześcijanina. Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz, powoła [Dz 2,39].

 Każdy nowy uczeń Jezusa powinien usłyszeć o potrzebie chrztu w Duchu Świętym od starszych wierzących, ze wskazaniem duchowych korzyści, jakie stają się dostępne dla niego wraz z napełnieniem Duchem Świętym. Każdy powinien być zachęcony do modlitwy o chrzest w Duchu Świętym.

Nie można przy tym przeoczyć, że podstawowym warunkiem napełnienia Duchem jest prawdziwe upamiętanie. Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego [Dz 2,38].

 Chrzest w Duchu Świętym nie następuje z automatu, np. wraz z wodnym chrztem wiary. Lektura Dziejów Apostolskich uświadamia, że był on zawsze odrębnym przeżyciem wierzących w Jezusa, uwarunkowanym osobistym posłuszeństwem Bogu. A my jesteśmy świadkami tych rzeczy, a także Duch Święty, którego Bóg dał tym, którzy mu są posłuszni [Dz 5,32].

Nikt z ludzi nie może nas ochrzcić w Duchu Świętym. Jan powiedział: Ja was chrzczę wodą, ku upamiętaniu, ale Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem [Mt 3,11].

 Prosząc Pana Jezusa o chrzest Duchem Świętym powinniśmy jednak wystrzegać się stereotypów wytworzonych w środowiskach charyzmatycznych. Nie one, a Słowo Boże ma nam przyświecać w tym względzie. "Robienie" atmosfery korzystnej dla działania Ducha, zakrawającej na okultystyczne praktyki wprowadzania w trans, "uczenie" mówienia w obcych językach, "przekazywanie namaszczenia" – to znane metody liderów charyzmatycznych. Miejmy to na uwadze.

 Kto za bardzo chce napełnienie Duchem widzieć w formie owych charyzmatycznych manifestacji, ten może przegapić sprawy o wiele poważniejsze. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha [Jn 3,8]. Nie można oczekiwać, że wszyscy będą tak samo przeżywać spotkanie z Duchem Świętym. Nie można też twierdzić, że dowodem obecności Ducha jest radosna żywiołowość, śpiew na językach w trakcie nabożeństwa czy jakaś inna publiczna aktywność wierzących.

Ważne, co po przeżyciu napełnienia Duchem Świętym dzieje się dalej z osobistym życiem chrześcijanina. Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość [Ga 5,22–23]. To jest prawdziwe dziedzictwo Pięćdziesiątnicy. Kto takich owoców nie wydaje, niech nie mówi, że jest prowadzony przez Ducha Świętego. Zasadźcie drzewo dobre, to i owoc będzie dobry, albo zasadźcie drzewo złe, to i owoc będzie zły; albowiem z owocu poznaje się drzewo [Mt 12,33].

Istnieje taka ewentualność, że piewcy dziedzictwa Pięćdziesiątnicy mogą być podobni do dzisiejszych obrońców krzyża, którzy bronią wartości bliżej im nieznanej. Używają pięknych haseł, a stosują metody, które świadczą przeciwko nim, bo są sprzeczne z rzeczywistą ideą krzyża. Dla większości ludzi na Krakowskim Przedmieściu krzyż, jeśli coś znaczy, to raczej nie to, o co w nim naprawdę chodzi. Niechby tak nie było z nami w trosce o dziedzictwo Pięćdziesiątnicy.

I jeszcze jedno, ważne z punktu widzenia starszego w Kościele. Jeśli rzeczywiście zależy mi na pełni Ducha w moim zborze, to powinienem przede wszystkim sam trwać w upamiętaniu i uświęceniu mojego osobistego życia.  Ryba jeśli się psuje, to psuje się przecież od głowy. Wierni przestają chodzić w Duchu i ulegają zeświecczeniu, bo także starsi ich zborów opuszczają drogę uświecenia i codziennego napełniania się Duchem Świętym. Chcę więc być wzorem...

17 komentarzy:

  1. Pastorze Marianie, przyznam, że do pełni obrazu zabrakło mi w tym tekście nieco informacji o tym, jak u Was w społeczności praktykuje modlitwę o chrzest w Duchu Sw., w jakiej atmosferze, w jaki sposób i z jakim efektem?

    Uzupełniając ten obraz, można by nie tylko przestrzegać [choć ta podejrzliwość wydaje mi się niejednokrotnie, w tym dzisiaj, przesadzona, ale może się mylę], ale również zalecać właściwe wzorce postępowania. Nie tylko biblijne, bo te wielu czytelników bloga zna, lub może łatwo poznać, sięgając do Dobrej Księgi, ale również współcześnie praktykowane.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest po prostu coś takiego jak modlitwa zboru... i Duch wieje gdzie chce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarku, ale post, w moim przekonaniu, ma charakter preskryptywny, więc próba odpowiedzi na moje (preskryptywnej natury) pytania, za pomocą stwierdzenia, że "Duch wieje, gdzie chce" wydaje mi się... ogólnie mówiąc - niewystarczająca :).

    Byłbym wdzięczny za więcej szczegółów, może od Pastora właśnie :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Pastorze i wszyscy święci.
    Zgadzam się z Pastorem że nie można oczekiwać,że wszyscy będą tak samo przeżywać wypełnienie Duchem Świętym, zgadzam się z tym że chrzest- / zanurzenie/ w Duchu Świętym nie przychodzi z "automatu". Wierzę też, że każdy chrześcijanin może doświadczyć takiego chrztu i jest to wynikiem obietnicy, jak też i w to,że każdy powinien być poinformowany poprzez odpowiednie nauczanie o możliwości przyjęcia takiego Chrztu w Duchu Świętym.Amen
    Dz. Ap. 2;38 mówią nam o zanurzeniu w Imieniu Jezusa Pomazańca-przez wiarę-ku uwolnieniu od grzechów naszych i /dosłownie/ i wzięciu darowizny- darów- Ducha Świętego także przez wiarę.( cyt. z oryginału Grecko- Polskiego- wydanie interlinearne)Dla mnie osobiście dary ducha opisane są w pierwszym liście do Koryntian w 12 rozdziale i są to dary posług 1-11 i dary służb 28 i list do Ef 4;11-12.
    Dar mówienia językami jest jedynym darem który buduje nas samych a pozostałe dary służą ku budowaniu reszty społeczności 1 Kor. 14;1-5. 12 rozdz. 31 wers. 1 listu do Kor. mówi o usilnym zabieganiu o większe dary.myślę że dzisiejsze nauczanie powinno iść w kierunku uświadamiania naszych społeczności o potrzebie przyjmowania chrztu duchem świętym przez wiarę w otrzymane dary duchowe i praktykowanie tych darów w społecznościach tzn. powinno się pozwalać ludziom używać darów duchowych co których są przekonani, że je otrzymali oczekując owoców działania ducha świętego.
    Również uważam że tworzenie przedziwnej atmosfery wokół samego chrztu duchem świętym jest niepokojące jednakże przekazywanie namaszczenia przez włożenie rąk jest czysto biblijnym zachowaniem i praktyką stosowana za czasów chociażby Pawła 2 List do Tym.1;6, 1 Tym. 4;14-15.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. mam pytanie do Pastora Biernackiego. Dla czego w tych postach nie odnosi się Pastor do komentarzy i nie uzasadnia swoich racji. Uważam że mogło by to być ku zbudowaniu nas wszystkich, zwłaszcza że jest Pastor Autorytetem w Społeczności Zielonoświątkowej / za takiego Pastora uważam , choć nie ze wszystkimi głoszonymi naukami się zgadzam/. Być może polemika na tematy poruszanych zagadnień doprowadzi nas do jedności poglądów, poznania i wiary, być może w śród Nas są ludzie których Pan powołał w myśl EF. 4;11-13, aby wszyscy doszli do poznania prawdy i jedności wiary.!!!!
    zachęcam. i pozdrawiam w Jezusie

    OdpowiedzUsuń
  6. Do piter165: Przede wszystkim dlatego, że mój ogląd danej sprawy przedstawiam już w samym wpisie. Jeżeli ktoś z Czytelników jest tak uprzejmy, żeby poświęcić trochę czasu i zwrócić moją uwagę na jakąś wadliwość mojego podejścia do danego tematu i w ten sposób poszerzyć moje horyzonty myślenia - to jestem bardzo wdzięczny. W wolnej chwili przeczytam i wezmę pod uwagę.

    Nie mam niestety na to czasu, by blog traktować jak swego rodzaju forum dyskusyjne. Tylko w wyjątkowych przypadkach pojawiam się także po stronie komentarzy, jak np. teraz, aby coś ewentulanie dodać lub objaśnić.

    Przy okazji dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam w miłości Chrystusowej

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodał bym jeszcze, że od wielu lat obserwuję, iż dar języków jest w dużej liczbie przypadków zwyczajnym udawaniem, bełkotem. To dość łatwo odróżnić.
    Drugą sprawą i grzechem wielu zborów jest publiczne używanie daru języków, kiedy to Biblia wyraźnie takich zachowań zabrania, jeśli nie ma wykładu (1Kor. 14).
    Dlaczego tak powszechnie lekceważy się ten zakaz??? To straszne, że tak gładko tłumy nad tym przechodzą.
    Jakaż to chwała dla Boga, kiedy robi się to wbrew jego Słowu???
    Uważam, że to jeden z największych grzechów kościoła zielonoświątkowego.
    Dodam, że przeżyłem chrzest w Duchu i mam dar języków. (nie szambarasziba)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dość trudny temat, do dziś pozostaje on dla mnie jednym z najtrudniejszych. Od początku nawrócenia uczestniczyłem w nabożeństwach na których modlitwa w innych językach była czymś normalnym, śpiew oczywiście również. Uczono nas aby nie modlić się gdy będzie ktoś nowy,czasem jednak i na to nie zważano. Nie mam złych doświadczeń. Nie przypominam sobie tego aby ktoś udawał, bełkotał. Owszem czasami jak byłem z kimś nowym w Kościele, to pytano mnie co jest grane z tymi językami i jednak tego trzeba było unikać.Byłem dobrze poprowadzony w modlitwie w chrzcie Duchem i mam dar języków. Nie dziwię się że temat ten do dziś jest trudny dla wielu przywódców i tak z pewnością pozostanie. Wiem że również dla mnie myśl o tym że jest to grzech, jednak nie do końca przekonuje.Mógłbym zgodzić się z tym aby nie robić tego na nabożeństwach, gdy jest ktoś nowy/. Jednak z rozmów z braćmi i siostrami pokazuje mi że modlitwa na językach staje się coraz mniej praktykowana. Może dobrym rozwiązaniem byłoby organizowanie nabożeństw zamkniętych. Jestem w dziś w Kościele w którym nie praktykuje się mówienia językami na nabożeństwie i nie wygląda to za ciekawie. Pytanie mam do was bracia czy jest problem w tym by móc modlić się na nabożeństwie językami budując siebie a następnie wypowiadać słowa budujące zrozumiałe dla innych gdy często w zborze jest po prostu milczenie gdy przychodzi do społecznej modlitwy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi bracie Danielu, 1 Kor. 14 wyraźnie zakazuje modlitwy językami bez ich wykładu. I nie ma tu znaczenia, czy będzie to w obecności tylko wierzących, czy też gości.
    Na niewierzących, w tym kontekście, Paweł zwraca jedynie uwagę co do ich reakcji wobec takich zachowań. Biblia nie pozwala na taką modlitwę także wtedy, jeśli na zgromadzeniu będą obecni tylko wierzący, ale nie ma wykładania języków.
    Bo jeśli ktoś w zgromadzeniu ( załóżmy, że tylko wśród wierzących) modli się językami, a nie ma takiego, co by wykładał, to jak ktokolwiek ze zgromadzonych mógłby powiedzieć na taką modlitwę 'amen', skoro nic nie zrozumiał? 1Kor. 14,16.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodam jeszcze, że z punktu widzenia Biblii nie jest to wcale temat trudny. To jeden z najbardziej szczegółowo omówionych tematów w Biblii.
    Trudność jest, ale nie wynika ona z niejasności tekstu biblijnego, tylko z przywiązania do zielonoświątkowej, zupełnie nie biblijnej w tej kwestii tradycji.
    Problemem są więc ludzie, i ich nieposłuszeństwo Słowu, a nie jakieś niejasności czy zawiłości tekstu biblijnego.
    Ten jest jasny i czytelny, pod warunkiem, że czyta się go bez okularów tradycji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałbym podziękować za zrozumienie, rzeczywiście może pomóc mi to w zrozumieniu tego tematu.Dobrze jeśli temat ten jest zrozumiały dla wielu, dla wielu jednak nie. Więc pastorzy ulegli tradycji ? Jednak w mieście w którym mieszkałem gdzie jest kilka społeczności protestanckich to się praktykuje. Co do listu do Koryntian, wiem że problem języków poruszony był przez Pawła ze względu na przesadne używanie języków podczas nabożeństwa i w tym kontekście fragmenty 14,16-17 mówią o tym. Paweł wyjaśnia to aby nie robić tego przesadnie. W fragmencie 14,23 można rozumieć to tak samo. To tak jakby nabożeństwo prowadzić w łacinie, nie ma żadnego sensu. Jak mam rozumieć werset 14,39-40 Tak więc, bracia moi, starajcie się gorliwie o dar prorokowania i językami mówić nie zabraniajcie. A wszystko niech się odbywa godnie i w porządku.
    Co mam myśleć o tych argumentach. Dodam że bierze się również pod uwagę słowa Pawła, tzn czy to buduje czy jest to pożyteczne i tak dalej na tej podstawie akceptuje się mówienie językami na nabożeństwach. Tak jak pisałem mam bardzo dobre doświadczenia z Kościoła w którym było to normalne i nie budziło zgorszenia czy kontrowersji a wręcz przeciwnie. Co zrobić dziś gdzie element ten zanika w życia ludzi wierzących. Bardziej wskazuje mi to na tzw "Indywidualne Chrześcijaństwo",więc jak rozumieć dzień wylania Ducha. Czy Bóg popełnił błąd a może nie powinni modlić się tak głośno? Jak rozumieć ten fragment. Mówi się że później Paweł zmienił to nauczanie. To dość dziwny argument?
    Zastanawiam się nad tym o co tak naprawdę chodzi w zakazie modlitwy językami bez ich wykładu. Wydaje mi się że mogli używać tego daru w indywidualnej modlitwie, a powinni w społecznej i to nie przesadnie. Jaki bowiem sens ma indywidualna modlitwa na językach bez wykładu. Czasem myślę i czuję to że diabeł chce wyprowadzić ten element z życia Kościoła. Mam nadzieję że bracia pomożecie mi zrozumieć ten temat. To jakich argumentów używam nie jest pewnie wam obce, tak mnie uczono więc jestem ciekaw co o tym myślicie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodam jeszcze ...
    Jak więc prowadzić chrzest w Duchu, jeśli w społeczności nie może on się odbywać. Często przecież potwierdzeniem są języki.
    Po za tym jak więc wierzący człowiek ma być nieposłuszny Duchowi na nabożeństwie, i nie modlić się na językach by budować siebie. Duch ma być kontrolowany? ale czy całkowicie ?
    Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha [Jn 3,8]
    Co do darów, powiem tylko jedno. Z doświadczenia wiem że w kościele można mieć głównego proroka i 10 mniejszych. Jednak są to ludzie którzy spędzają z Bogiem kilka godzin dziennie. Więc jeśli zabiegamy o dary to nie przyjdą do nas gdy mamy słabą społeczność.
    Więc nie jest to nie osiągalne, ale Bóg oczekuje poświęcenia. Niestety czas z Bogiem przekłada się na jakość czystego serca.Nie będziemy prorokować gdy dajemy Bogu ochłapy. Więc Kościół powinien przestać tylko modlić się o dary ale się poświęcić Bogu.
    proszę o zrozumienie :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Danielu, nie za bardzo wiem, czy rozpoczynać szerszą dyskusję na ten temat. Jesteśmy tu gośćmi brata Mariana i nie wiem, czy przerodzenie się tego blogu w forum dyskusyjne jest tym, o co mu chodzi.
    Na razie napiszę tylko, ze dar języków jest dany kościołowi z dwóch powodów;
    1. Do osobistego budowania się, czyli wtedy, kiedy używamy tego daru dla siebie.
    2. Do budowania zboru, kiedy języki są wykładane, wtedy są proroctwem.
    Językami nie mówi się w natchnieniu Ducha, chyba że prorokując.
    1Kor 14,2, gdzie w naszych przekładach jest zwrot 'w mocy...' nie występuje w żadnym greckim rękopisie. Jest tam tylko 'duchem', 'w duchu'. Dodatkową sugestią jest zwrot 'w mocy Ducha' gdzie słowo 'Ducha' pisane jest dużą literą. To jawna sprzeczność z pismami greckimi.
    To twój duch mówi językami, a nie Duch Święty.
    To twój duch, szczerze, bez cenzury rozumu, bez ograniczeń świadomości odsłania przed Bogiem tajemnice.
    Nawet nie mamy pojęcia jak bardzo w normalnej, świadomej modlitwie kontrolujemy się, cenzurujemy i upiększamy nasze słowa.
    W językach tego nie ma. Na tej czystości przekazu polega właśnie wartość tego daru. To tak, jakbyś szczerze, bez oporów wygadał się, jak ci źle, albo szczerze, bez oporów wychwalał Boga.
    W językach wypowiadamy to, co jest w głębokościach serca. Żal, radość, ból, smutek, uwielbienie, prośby, wstawiennictwo - cokolwiek jest na sercu wypowiemy bez oporów językami.
    Dlatego bez sensu jest kiedy ktoś mówi zborowi "módlmy się językami w tej, czy innej sprawie", bo nie można sterować taką modlitwą. Nie można włożyć w nią tego, co się chce, a tylko to, co aktualnie mamy na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem może dla kilku osób miejsce to jest dobre aby zrozumieć ten temat.
    EF. 4;11-13, aby wszyscy doszli do poznania prawdy i jedności wiary.!!!!
    podaję adres alex_30@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam Bracia !
    Myślę że żeby nie popaść w skrajności dobrze by było posłuchać wypowiedzi innych Braci z Królestwa min. Derecka Princea wejdźcie wpiszcie w wyszukiwarce YouTube "Dary Ducha Świętego" to nauczanie może wiele zmienić w Waszym życiu, co nie znaczy że zmieni jeśli nie uznacie Tego człowieka za Apostoła Przekazującego Objawienie jakie otrzymał o Pana Jezusa ale warto chociażby posłuchać...Wszystkiego słuchajcie, tego co dobre się trzymajcie..!!! Pozdrawiam w Jezusie

    OdpowiedzUsuń
  16. Spotkałem się z głęboką wiarą, że Ducha Świętego otrzymuje się automatycznie i że On nie może odejść od wierzącego.Był to m.in jeden z powodów opuszczenia społeczności w której byłem bardzo długo i wierzyłem że jest to zdrowa biblijna wspólnota.Ale gdy wróciłem z konferencji poświęconej właśnie Duchowi Świętemu i Pięćdziesiątnicy - dzieląc się z braterstwem świadectwami tego, co Bóg czynił tam - nie spodobało się to starszym zboru i zażądali abym nie mówił o tym publicznie, bo oni wierzą, że Ducha Świętego otrzymuje się przy chrzcie wodnym i że On odejść nie może [zasmucony].
    A problem pojawił się gdy zacytowany został werset z Dziejów Apostolskich 19:2:
    "Czy przyjmując wiarę otrzymaliście Ducha Świętego?" A oni odpowiedzieli: "Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty".

    Jest to niewątpliwie zwiedzenie wynikające z niezrozumienia Słowa Bożego.
    ..................................
    Alleluja!

    OdpowiedzUsuń