31 sierpnia, 2011

Jezus na szkółce

Dziś ostatni dzień wakacji. Jutro rusza machina państwowej edukacji młodego pokolenia Polaków. Zaludnią się placówki szkolne, nastąpi prezentacja tegorocznego programu nauczania, na ścianach zawisną plany zajęć. Pora, by także w Kościele z nową energią i pomysłami zająć się nauczaniem dzieci w szkółce niedzielnej i nie tylko.

 Praca z dziećmi w ramach chrześcijańskiego zboru może mieć znaczący wpływ na ich dalszy rozwój duchowy i wzrost w wierze. Wielu dziś już dojrzałych, zaangażowanych chrześcijan zgodnie świadczy, że korzenie ich osobistej wiary w Jezusa Chrystusa tkwią w szkółce niedzielnej. Jednak najczęściej podkreślają oni przy tym, nie tyle samą instytucję nauczania biblijnego w zborze, co raczej charyzmę konkretnego nauczyciela szkółki, który się nimi zajmował.

 Właśnie dlatego postanowiłem dziś poświęcić kilka zdań charakterystyce chrześcijańskiego pracownika wśród dzieci. Chociaż wiadomo, że podstawowy ciężar wychowania dziecka spoczywa na rodzicach i nauczyciel szkółki niedzielnej nie ma ich w tej powinności wyręczać, to jednak zbiorowe zajęcia z dziećmi w zborze mogą znacznie wesprzeć wychowawczy trud rodziców, a nauczyciel ma szansę na całe lata stać się dla dziecka duchowym autorytetem.

 Znany obraz ewangeliczny przedstawia dzieci przynoszone do Jezusa i ludzi, którzy w tym kontakcie przeszkadzają. Oburzyło to Jezusa, który wypowiada znamienne słowa: Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam, ktokolwiek by nie przyjął Królestwa Bożego jak dziecię, nie wejdzie do niego. I brał je w ramiona, i błogosławił, kładąc na nie ręce [Mk 10,14–16].

 Dobry pracownik wśród dzieci skupia się przede wszystkim na tym, by i dzisiaj umożliwić dziecku tak bliski kontakt z Jezusem. Dzieci potrzebują Jezusa! Nie aż tak bardzo potrzeba im świetnych, pasujących do najnowszych osiągnięć psychologii i pedagogiki, programów nauczania, co bardziej kogoś, kto ich osobiście zapozna z Panem Jezusem. Nie tyle warto dostarczyć im tu kolorowych zajęć z malowaniem twarzy włącznie, co znajdą niemal w każdym klubie i świetlicy, ile niezapomnianego, świętego wrażenia spotkania z Jezusem.

 Kto więc chce w chrześcijańskim zborze zajmować się pracą wśród dzieci, ten koniecznie powinien sam zadbać o osobisty, bliski kontakt z Jezusem. Oczywiście, pomocne może okazać się wykształcenie pedagogiczne czy choćby udział w kursie dla nauczycieli szkółki niedzielnej, jednakże nic nie zastąpi serca rozmiłowanego w Jezusie! Dziecko udające się w niedzielę na zajęcia biblijne nie potrzebuje jeszcze jednej lekcji, podobnej do tych, jakie ma w państwowej szkole. Ono potrzebuje tu spotkania z Jezusem, którego nauczyciel winien mu uosabiać.

Jest na tym świecie całkiem sporo osób i okoliczności, które stają dziecku na drodze do osobistego kontaktu z Panem Jezusem. Szkółka niedzielna i jej nauczyciele mają szansę zawsze być w tym absolutnym wyjątkiem!

 Dla równowagi chcę dodać, że przydałoby się też zachować zdrowy rozsądek w przypisywaniu szkółce niedzielnej znaczenia dla duchowej przyszłości dziecka. Znam wiele niegdysiejszych dzieci regularnie biorących kiedyś udział w nauczaniu biblijnym, dzisiaj żyjących zupełnie poza chrześcijańskim zborem. Znam jednak i takich, jak na przykład piszący te słowa, którym nie dane było w dzieciństwie uczestniczyć w zajęciach szkółki niedzielnej, a jednak ostali się w wierze i w miarę możliwości przez całe lata starają się pracować na Niwie Bożej.

 W przeddzień nowego roku szkolnego modlę się, by w tegorocznych zajęciach dla dzieci w chrześcijańskich zborach największą atrakcją była obecność samego Jezusa.

1 komentarz:

  1. "...największą atrakcją była obecność samego Jezusa." Piękne marzenie. Myślę, że w tym temacie dobrą pracę wykonuje między innymi MED http://medpn.weebly.com/

    OdpowiedzUsuń