19 listopada, 2012

Niejeden nasz Stalingrad zaczyna się w ten sposób

Siedemdziesiąt lat temu, 19 listopada 1942 roku rozpoczęła się spektakularna akcja okrążenia wojsk niemieckich pod Stalingradem zwana Operacją Uran. Armia radziecka pod dowództwem gen. Żukowa w ciągu zaledwie czterech dni przełamała opór Państw Osi i otoczyła VI armię niemiecką. Tak zapoczątkowany został  paromiesięczny kocioł, który zakończył się całkowitą klęską Niemców  pod Stalingradem i odmienił losy II Wojny Światowej na froncie wschodnim.

Jak to możliwe, że armia niemiecka tak łatwo dała się okrążyć i potem wykończyć? Przede wszystkim Niemcy nie docenili zdolności bojowej Armii Czerwonej. Nie sądzili, że czerwonoarmiści są zdolni, by czegoś takiego dokonać. Do tego stopnia byli ślepi w swojej pewności siebie, że nawet gdy sowieci zbliżali się w czołgach T-34 na zapalonych światłach, żołnierze gen. Paulusa raczej byli skłonni wierzyć, że jadą nimi żołnierze niemieccy, którzy te czołgi przejęli od wroga, aniżeli przyjąć prosty fakt, że wojska radzieckie rzeczywiście mogą im zagrozić.

Niech Operacja Uran posłuży nam jako przestroga na polu walki duchowej. Biblia poucza: Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć.  Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze [1Pt 5,8-9]. Iluż to współczesnych chrześcijan najpierw bagatelizuje taktyczne posunięcia wroga, a potem całymi miesiącami daje się wyniszczać, aż do poniesienia całkowitej klęski duchowej? Nie pomyśleli, że poprzez coś tak niepozornego; jakąś drobną zmianę okoliczności albo  mało widoczne pokuszenie do złego, szatan może im poważniej zaszkodzić.

Zbytnia pewność siebie zgubiła nie tylko Niemców pod Stalingradem. Kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł [1Ko 10,12].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz