30 grudnia, 2009

Wyczucie właściwej pory opuszczenia bandery

Niedaleko mojego domu w Gdańsku, przy  nabrzeżu  Motławy,  niemal naprzeciwko znanego z pocztówek Żurawia, stoi zacumowany Sołdek. Jest to pierwszy pełnomorski statek wybudowany po wojnie w gdańskiej stoczni, tzw. rudowęglowiec dawnymi czasy służący przede wszystkim do transportu węgla. Od chwili uroczystego podniesienia bandery, które miało miejsce w Szczecinie sześćdziesiąt lat temu, przez ponad trzydzieści lat Sołdek pływał po morzach i oceanach, aby 30 grudnia 1980 roku zakończyć swą pracę i kilka miesięcy później powrócić do Gdańska. Teraz, już blisko trzydzieści kolejnych lat, służy tu jako ważny eksponat Centralnego Muzeum Morskiego.

Właśnie ta chwila opuszczenia na Sołdku bandery w dniu 30 grudnia sprowokowała mnie do dzisiejszej refleksji. Rozmyślam o tym, jak ważne jest, aby w odpowiednim czasie zakończyć aktywność zawodową i zdążyć zająć się w życiu czynnościami właściwymi dla tzw. trzeciego wieku.

Abstrahując od stanu technicznego tego pierwszego 'cudu' polskiego przemysłu stoczniowego powojennej Polski, który niewątpliwie wpłynął na wycofanie go z floty, myślę, że Sołdek miał wielkie szczęście, że nie był dłużej eksploatowany. Gdyby nadal wypływał w morze, któregoś dnia zatonąłby niechybnie, albo gdzieś w dalekich krajach w końcu pocięliby go na żyletki. A tak od trzech dekad stoi sobie pięknie odmalowany, wzbudza zainteresowanie turystów i stanowi przykład polskiej myśli technicznej z wczesnych lat powojennych.

 Trochę podobnie bywa też z ludźmi. W każdej dziedzinie ludzkiej aktywności należy w określonych latach dać z siebie wszystko, a potem w stosownej porze zejść z pola, robiąc miejsce dla innych i pozostawiając po sobie niezatartą pamięć swojej klasy oraz użyteczności. Zarówno sportowcy, artyści, przedsiębiorcy jak i duchowni powinni mieć zdolność rozpoznania właściwego czasu swego odejścia. W innym przypadku musi zdarzyć się przykrość oglądania niegdyś podziwianego mistrza na trzydziestym którymś miejscu tabeli wyników, albo wątpliwa przyjemność słuchania odgrzewanych i coraz marniej prezentowanych treści.

 Wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swoją porę: Jest czas rodzenia i czas umierania; jest czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono. Jest czas zabijania i czas leczenia; jest czas burzenia i czas budowania. Jest czas płaczu i czas śmiechu; jest czas narzekania i czas pląsów. Jest czas rozrzucania kamieni i czas zbierania kamieni; jest czas pieszczot i czas wstrzymywania się od pieszczot. Jest czas szukania i czas gubienia; jest czas przechowywania i czas odrzucania. Jest czas rozdzierania i czas zszywania; jest czas milczenia i czas mówienia. Jest czas miłowania i czas nienawidzenia; jest czas wojny i czas pokoju [Kzn 3,1–8].

 Chociaż mógłbym tę refleksję z łatwością odnieść do wielu moich zewnętrznych obserwacji, to jednak chcę ją zaaplikować przede wszystkim samemu sobie. Niechby tak często oglądana przeze mnie bryła Sołdka utrzymała w czujności mój umysł i przypominała o zbliżającej się porze opuszczenia bandery. Za Mojżeszem powtórzę więc znane słowa modlitwy: Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce! [Ps 90,12].

1 komentarz:

  1. Kaznodziei 12: (1) Pamiętaj o swoim Stwórcy w kwiecie swojego wieku, zanim nadejdą złe dni i zbliżą się lata, o których powiesz: Nie podobają mi się.
    Czy jednak można w służbie dla Boga przejść na emeryturę? Przenigdy! Paweł do końca planował swoją służbę mimo że juz w innych warunkach. Dzieje 20: (22) A teraz, przynaglany Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka (23) oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. (24) Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: /bylebym/ dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.

    OdpowiedzUsuń