02 listopada, 2010

Kogo dziś wspominam?

Zgodnie z polską tradycją 2. listopada to dzień pamięci o zmarłych. Pomijając kwestię modlitwy za nich w celu skrócenia ich mąk czyśćcowych, co jest niezgodne z nauką Pisma Świętego, uważam, że samo wspominanie życia i osiągnięć ludzi minionych pokoleń jest jak najbardziej słuszne i potrzebne.

 Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich [Hbr 13,7]. Posłuszny temu wezwaniu myślę więc dzisiaj o ludziach, których nie ma już na tym świecie, a którzy uczyli mnie Chrystusa i w związku z tym odegrali w moim życiu ważną rolę.

 Po pierwsze, chcę dziś wspomnieć śp. Józefa Wołoszczuka z Hniszowa nad Bugiem, przełożonego zboru, w którym stawiałem pierwsze kroki w wierze. Był to prostolinijny rolnik szczerze wierzący w Pana Jezusa i oddany sprawie Bożej. Pozostał w mojej pamięci, jako troskliwy duszpasterz, którego bardzo obchodził los innych ludzi. Jego cicha życzliwość, gościnność i zainteresowanie drugim człowiekiem przyświeca mi i motywuje mnie do dzisiaj.

 Koniecznie muszę wspomnieć też dzisiaj człowieka, którego przywołuję dość często w moich rozmowach i kazaniach. Myślę o śp. pastorze Sergiuszu Waszkiewiczu z Gdańska. Ten człowiek stał się dla mnie wzorem duchowej równowagi, kaznodziejstwa, poczucia humoru, troski o zdrową naukę i odwagi w prezentowaniu biblijnego stanowiska. Pozostanie moim niedoścignionym przykładem błyskotliwego umysłu i życiowej mądrości, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych.

 Przywołuję też na pamięć Jana Brózdę z Puław Górnych k. Rymanowa. Na początku lat osiemdziesiątych, gdy rozpocząłem pracę duszpasterską w Krośnie, pomimo sporej różnicy wieku między nami, stał się moim serdecznym przyjacielem. Przez lata świecił mi przykładem gorliwości w głoszeniu ewangelii, użyczał samochodu, wspierał mnie na rozmaite sposoby. Nigdy nie zapomnę tego niezwykłego człowieka.

Żyje we mnie pamięć o wielu innych wspaniałych ludziach. Wymieniłem trzech braci, którzy zanim odeszli, w rozmaitej formie głosili mi Słowo Boże. Dobrze zakończyli swój bieg. Do końca wytrwali w wierze i w służbie. Bogu niech będą dzięki za ich przykładne życie.

 A Ty? Kogo dziś chciałbyś wspomnieć?

1 komentarz:

  1. Ja wspominam swojego tatę. Na kilka tygodni przed śmiercią Bóg objawił swoją moc i łaskę. Jezus prawdziwe zwyciężył nad grzechem, nałogiem.

    A moi wodzowie nadal żyją, więc mogę się z nimi kontaktować ;)

    OdpowiedzUsuń