09 listopada, 2010

Czy wkalkulowałem w swój życiorys noce kryształowe?

Dziś Międzynarodowy Dzień przeciwko Faszyzmowi i Antysemityzmowi, upamiętniający tzw. Noc Kryształową – czyli pogrom Żydów w hitlerowskich Niemczech w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku. Nazwa wzięła się z tego, że ulice niemieckich miast zostały wręcz zasypane odłamkami szkła i kryształów ze zniszczonych żydowskich mieszkań i sklepów.

 Tej strasznej nocy w całych Niemczech doszło do niebywałego pogromu ludności żydowskiej. W efekcie zamordowano 91 Żydów, spalono lub uszkodzono kilkaset synagog, zniszczono ponad 7 tysięcy sklepów, zdemolowano wiele domów mieszkalnych i zbezczeszczono prawie wszystkie żydowskie cmentarze.

 Wspomnienie tej potworności rodzi we mnie smutną refleksję na temat poczucia bezpieczeństwa w ogóle. Wystarczy, że ze swoimi przekonaniami i sympatiami znajdziesz się nie po tej stronie "co trzeba", a już twój los nikogo tu nie obchodzi. Wystarczy, że z racji swego pochodzenia, poglądów lub wiary jesteś człowiekiem w jakiś sposób społecznie odrzuconym, a już nie masz na kogo liczyć. Możesz dzwonić, wołać o pomoc, powoływać się na obowiązujące prawo, a i tak nikt nie kiwnie palcem, żeby cię poratować.

 Tamtej nocy niemiecka Policja Państwowa nie zrobiła nic, by zatrzymać skandalicznie bezprawne zachowania Niemców w stosunku do Żydów. Jak na ironię, skupiła się na ochronie prześladowców, bowiem władze wydały instrukcję, że działania antyżydowskie należy podejmować tak, by nie narazić na szwank życia i własności ludności niemieckiej.

 Ktoś może pomyśli, że tego rodzaju pogwałcenie zasad bezpieczeństwa i sprawiedliwości społecznej dzisiaj się już nie może wydarzyć. Tymczasem w świetle Biblii widać, że lud Boży na tym świecie zawsze powinien się liczyć z nadejściem jakiegoś ucisku i próby.

Pierwsi chrześcijanie doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi [Hbr 11,36-38]. Na jakiej podstawie współcześni wyznawcy Chrystusa mieliby spodziewać się ze strony świata lepszego traktowania?

Pan Jezus  powiedział: Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi [Jn 15,19]. Scharakteryzował też czasy ostateczne w następujący sposób: Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i nie będzie. A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni [Mt 24,21–22].

Abstrahując więc od kwestii antysemityzmu, każdy chrześcijanin wie z Biblii, że na tym świecie nie może liczyć na przychylność i ochronę. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat [Jn 16,33]. Nie od dziś wiadomo, że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego [Dz 14,22].

 Prawdziwy chrześcijanin swoje bezpieczeństwo upatruje nie w poszukiwaniu tego, jak uniknąć prześladowania, lecz w tym, jak zacieśnić swoje relacje z Panem Jezusem i jak ich nie zaniedbać w tym świecie. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi [Obj 3,10].

 Ten, kto ma serce rozmiłowane w Jezusie i jest nastawiony na rychłe odejście stąd do Niebiańskiej Ojczyzny, tego żadne prześladowania i pogromy nie złamią. Lecz co zrobią chrześcijanie, którym fałszywi nauczyciele i prorocy od lat sączą do duszy ewangelię sukcesu?

2 komentarze:

  1. Ostatnio właśnie zaczynam coraz mocniej to sobie uświadamiać... Tylko Jezusowi można na całkiem zaufać, bo kto zna tak na całkiem serce drugiego człowieka? Kto może nam zagwarantować, że na pewno nic nigdy nam nie grozi ze strony innych?
    Dobry jest tylko Bóg.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co zrobią chrześcijanie, którzy zostali odrzuceni przez braci i siostry, ponieważ ich poglądy im się nie podobały? Bo nie wolno poddać krytyce niczego, co pada z ust pastora lub starszych? Bo nie wolno mieć wątpliwości? Bo wszystko musi się podobać? I nawet nie ma miejsca na rozmowy, na dociekania, na cierpliwe wyjaśnienia? I wszyscy się odwracają, i nikogo nie interesuje, czy wersja oficjalna jest tak naprawdę zgodna z całą prawdą?
    I czemu robimy tajemnicę ze zwykłych Bożych prawd? Dlaczego boimy się powiedzieć głośno "Ducha Świętego otrzymujemy w chwili uwierzenia, wyznania grzechów i uznania w Jezusie Chrystusie Pana i Zbawiciela"? Czym to niby nam grozi?

    OdpowiedzUsuń