22 stycznia, 2011

Jak na ziemi, tak i w niebie?

W tych dniach jednym z ważniejszych tematów przyciągających uwagę Polaków jest beatyfikacja. Hierarchia rzymskokatolicka zapowiada podniesienie do rangi świętego kolejnego zmarłego, a dziennikarze mówią o tym procesie, jakby chodziło o zsumowanie szeregu punktów w życiorysie, z udowodnionym sprawieniem cudu włącznie, przesądzających o całej sprawie.

To dlatego na przykład wczoraj dowiedziałem się z telewizji, że Urszula Ledóchowska swoją świętość zawdzięcza świadectwu Daniela Gajewskiego, młodzieńca w 1996 roku porażonego prądem, który zeznał, że w owej krytycznej dla niego chwili zjawiła się nie żyjąca już od 1939 roku założycielka Zakonu Urszulanek i odciągnęła go od feralnej kosiarki.

 Papież Jan Paweł II oparł się na świadectwie chłopaka, jego przeżycie uznał za cud i 20 czerwca 1983 roku w Poznaniu beatyfikował matkę Urszulę, a dwadzieścia lat później kanonizował ją w Rzymie. Teraz on sam, dzięki zeznaniom pewnej zakonnicy, wkrótce trafi na rzymskokatolickie ołtarze, to znaczy – stanie się obiektem adoracji i adresatem modlitw.

 Gdy myślę o tym w świetle Biblii, to po pierwsze, budzi się we mnie oburzenie, jak bardzo te praktyki naruszają biblijny zakaz uprawiania kultu kogokolwiek innego, poza samym Bogiem. Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! [5Mo 6,4]. Bóg nigdy nie zgodzi się na to, by choćby część naszej adoracji została skierowana na kogokolwiek z ludzi.

Dzieje Apostolskie opisują przypadek, gdy swego czasu król Herod nie wziął tego pod uwagę.W oznaczonym dniu Herod, odziany w szatę królewską, zasiadł na tronie i w obecności ludu wygłaszał do nich mowę; lud zaś wołał: Boży to głos, a nie ludzki. W tej samej chwili poraził go anioł Pański za to, że nie oddał chwały Bogu [Dz 12,21-23].  Albo czy sądzicie, że na próżno Pismo mówi: Zazdrośnie chce On mieć tylko dla siebie ducha, któremu dał w nas mieszkanie? [Jk 4,5].

 Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym [2Mo 20,4–5]. Nie postawisz też sobie pomnika, którego Pan, Bóg twój nienawidzi [5Mo 16,22].

 Wg Biblii szereg dziwnych rzeczy dlatego ma miejsce w życiu niektórych ludzi, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen [Rz 1,25].

 Po drugie, ciśnie mi się pytanie, skąd pomysł, że Wiekuisty, Wszechwiedzący i Wszechmogący Bóg przekazał w ludzkie ręce sprawę orzekania, kto ma być uznany za świętego i znaleźć się w niebiańskim panteonie, a kto nie. Gdy właściciel dużej firmy zleca komuś nabór i organizację określonej kadry pracowniczej dla siebie, to albo sam nie ma czasu się tym zająć, albo też nie czuje się na siłach, by podjąć trafne decyzje. O Bogu niczego takiego powiedzieć nie można. Z pewnością nikt z ziemi nie decyduje o tym, kto będzie mieszkał w niebie.

 Pismo Święte zupełnie inaczej widzi sprawę świętości. Świętymi są wszyscy ludzie narodzeni na nowo z Ducha Świętego, którzy zostają poddani procesowi uświęcenia przez wiarę w Jezusa Chrystusa i wynikające z niej codzienne chodzenie w posłuszeństwie Słowu Bożemu. Paweł i Tymoteusz, słudzy Chrystusa Jezusa, do wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie, którzy są w Filippi wraz z biskupami i z diakonami: Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i od Pana Jezusa Chrystusa [Flp 1,1-2].

Człowiek wierzący oddaje chwałę Bogu, trwając codziennie w serdecznej więzi ze świętymi, którzy są jego bliźnimi tutaj na ziemi, a nie w niebie. Rzekłem do Pana: Tyś Panem moim, nie ma dla mnie dobra poza tobą. Do świętych zaś, którzy są na ziemi: To są szlachetni, w nich mam całe upodobanie [Ps 16,2–3].

W zgodnej z wolą Bożą modlitwie adresowanej wyłącznie do samego Boga, chrześcijanie wypowiadają min. następujące słowa: Przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi [Mt 6,10]. Nikt na ziemi nie decyduje o tym, co ma być i co dzieje się w niebie. Jest całkiem odwrotnie i zawsze tak będzie. Sam Bóg określa, kto jest święty, a kto świętym nie jest.

2 komentarze:

  1. Kiedyś pisałem o tym samym, innymi słowami.
    Pozdrawiam Cię Marian.

    http://haszamajim.blogspot.com/2010/06/co-z-ta-swiatoscia.html


    Bądźcie więc wy doskonali,
    jak doskonały jest
    Ojciec wasz niebieski
    (Mat. 5:48)

    Jezus nie mówi:
    starajcie się być doskonali.
    Mówi:
    bądźcie doskonali!
    Wydaje się, że taka doskonałość
    to wzór niedościgniony.
    Jak kruchy od grzechu człowiek ma być doskonały (i to, jak Bóg)?

    Jezus apel o byciu doskonałym czerpie ze słów Ojca:
    Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!
    (Kap. 19:2).
    Doskonałość więc, równa się świętości,
    a świętość to jedno z tych wyrazów terminologii biblijnej,
    które od wieków jest opatrznie rozumiane.
    Wystarczy tu wspomnieć średniowieczny ascetyzm,
    wyrzekanie się normalnego życia
    i przyjęcia postawy bierności wobec otaczającego świata,
    jako drogę do świętości.
    Wreszcie, nie od dzisiaj popularny trend
    wyznaczania świętych przez gremium do tego wyznaczonych osób.

    A biblijna świętość nie jest drogą do Boga
    przez super wyidealizowane życie,
    ale jest skutkiem Bożej łaski.
    Jezus Chrystus, Jego śmierć i przelana za nas krew
    sprawia, że wybierając Jego za DROGĘ swego życia
    stajesz się świętym przed Bogiem,
    czyli Jego „kadosz” – oddzielonym od tego co jest poza Nim.
    Przyjmując zbawienie z łaski przez wiarę (Efez.2:8)
    stajesz się szczególnym dla Boga człowiekiem.

    Świętość jest łaską. Nie ma tu zasługi człowieka.
    Nie człowiek czyni sam siebie świętym,
    ani nie ludzie czynią go świętym.
    Autorem świętości jest nasz Ojciec.
    Kanonizację – za naszego życia – przeprowadza tylko Bóg.

    Bądźcie dla Mnie święci, bo Ja jestem święty,
    Ja, Pan, i oddzieliłem was od innych narodów,
    abyście byli moimi (Kap. 20:26).

    Bycie świętym to bycie szczególną własnością Boga.

    Pozostaje druga kwestia.
    PRAKTYKA świętości, przy której musi stać OWOC
    - przejaw Bożej działalności we mnie.
    Owocowanie nie równa się bezgrzeszności,
    ale równa się ZMIANOM.
    Wyrabianiem w sobie mądrości, prawości i zmysłu Bożego.


    p.s.
    Smuci mnie, jak widzę
    jak ludzie ludzi wynoszą na ołtarze chwały
    w procesach beatyfikacji, kanonizacji;
    kiedy w ten sposób naradza się inny kult,
    niż kult samego Boga.

    Słowo Boże naucza prosto:

    Jedynym pośrednikiem w relacji z Bogiem jest Jezus.
    Albowiem jeden jest Bóg,
    jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi,
    człowiek, Chrystus Jezus (1 Tym. 2:5).

    Jedną z cech naszego Boga jest zazdrość!
    Bóg nie toleruje szukania innych pośredników niż Jego Syn,
    bo miłość do Niego nie jest podzielna.
    On bierze wszystko. Chce zająć całe nasze serce.

    Tylko tyle, czy aż tyle chce nasz Bóg?

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja nieżyjąca już babcia, katoliczka, która nigdy w życiu nie miała w ręku Biblii, dzieliła słowa Modlitwy Pańskiej właśnie tak, jak w tytule tego wpisu i mówiła, że przecież w niebie będzia tak jak na ziemi, bo tak mówił Pan Jezus. Obawiam się, że takie myślenie niestety wciąż gdzieś pokutuje, nawet nieuświadamiane, i ono także jest przyczynkiem nie tylko do takich jak poruszany przypadków bałwochwalstwa ale także w ogóle do traktowania Bożych przykazań bez należnej bojaźni i respektu. Przecież jakoś to będze, bo "jakoś" da się żyć i na ziemi.

    OdpowiedzUsuń