31 stycznia, 2011

Wolę pozostać zależny

Nie wszyscy wiedzą, że istnieje na świecie takie państewko jak Republika Nauru. Właśnie dzisiaj przypada rocznica ogłoszenia jej niepodległości. Stanowiąc wcześniej terytorium powiernicze ONZ pod administracją Australii, w dniu 31 stycznia 1968 roku Nauru zadeklarowało wolę stania się niezależnym państwem i taki status uzyskało.

 Nauru to niewielka wyspa położona w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego, około 40 kilometrów od równika, o powierzchni 21,3 km kwadratowych i linii brzegowej długości około 19 kilometrów. Jest to obecnie najmniejsza republika na świecie, licząca zaledwie 14 tysięcy mieszkańców oraz trzecie, po Monako i Watykanie, najmniejsze państwo na świecie.

 Wraz z ogłoszeniem niepodległości Nauru, jako ówczesny jedyny eksporter fosforytów w rejonie Oceanu Spokojnego, było przez jakiś czas drugim, zaraz po Arabii Saudyjskiej, najbogatszym krajem na świecie. Wydawało się, że decyzja o uniezależnieniu się stanowiła krok w dobrą stronę.

 Jednak złoża fosforytów wkrótce zaczęły się wyczerpywać, jednocześnie, na domiar złego, na rynkach światowych nastąpił spadek popytu na ten surowiec, co dla Nauru oznaczało nieuchronny kryzys gospodarczy. W 2004 roku stopa bezrobocia na wyspie osiągnęła poziom 90%, co jest jednym z najgorszych wyników na świecie.

 Na skutek nieudanych inwestycji i korupcji rządu, zyski wypracowane w poprzednich dekadach zostały roztrwonione. W sytuacji braku wypracowanej alternatywy dla wydobycia fosforytów, jedyną perspektywą dla Nauru stało się wsparcie ze strony innych państw i organizacji międzynarodowych. Wiele wskazuje na to, że dziś głównym źródłem dochodów na wyspie jest pomoc od australijskiego rządu.

 Historia Nauru dość dobitnie ilustruje prawdę, że dążenie za wszelką cenę do niezależności nie zawsze przynosi dobre owoce. Działanie w duchu: Nie chcemy, aby ten królował nad nami [Łk 19,13] może czasem oznaczać wejście z deszczu pod rynnę. Zależność wydaje się uciążliwa i krępująca, ale nie każdego stać na niepodległość. Nawet w tak wielkim kraju jak Polska mawiano kiedyś, że byłoby dla nas lepiej wypowiedzieć Niemcom wojnę i szybko się im poddać. Dla niejednego człowieka zależność jest dużo lepszym rozwiązaniem, niż samodzielność.

 A jak przedstawia się sprawa niezależności w świetle Biblii? Jezus powiedział: Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie [Jn 15,5]. Wolność w Chrystusie to jednocześnie świadomość całkowitej zależności od Boga, tak głębokiej, że apostołowie dosłownie nazywali siebie niewolnikami Chrystusa [np. Rz 1,1; Jk 1,1; 2Pt 1,1].

 Biblia radzi stale pamiętać, że realizacja naszych życiowych planów jest zależna od łaski Bożej. A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta, zatrzymamy się tam przez jeden rok i będziemy handlowali i ciągnęli zyski, wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika. Zamiast tego, winniście mówić: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo. Wy natomiast chełpicie się przechwałkami swoimi; wszelka tego rodzaju chełpliwość jest zła [Jk 4,13–16].

 Historia Nauru to także przestroga dla małych grup chrześcijańskich, które w imię duchowej niezależności, a czasem i ze względów czysto ambicjonalnych, odrywają się od Kościoła i rozpoczynają własne, odrębne zgromadzenia. Przez jakiś czas członkowie takich wspólnot cieszą się swoją samodzielnością a nawet rozwojem i wydaje się, że podjęli słuszną decyzję. Niestety czas pokazuje, że w wielu przypadkach był to krok w złą stronę, a zbyt mała społeczność nie radzi sobie pod wieloma względami i potrzebuje pomocy.

 W rocznicę proklamowania niepodległości Nauru ogłaszam, że nie chcę jej w swoim życiu. Chcę pozostać w pełnej zależności od mojego Pana, Jezusa Chrystusa i ludzi z Jego autorytetem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz