27 lipca, 2011

Utrata wiary w Jezusa Chrystusa

Mieszkający obecnie za granicą mój dawny znajomy z Gdańska przestał wierzyć w Jezusa Chrystusa. Pamiętam go sprzed lat jako gorliwego, pełnego ekspresji i dobrego humoru chrześcijanina. Wczoraj do mnie napisał:

 Ponad rok temu zrozumiałem, ze świat niematerialny nie istnieje. Wniosek ten wypływa z moich życiowych obserwacji i szukania odpowiedzi na różne pytania.

 [...] Jezus, jakiego znasz z Biblii, nigdy nie istniał. Nawet jeśli był jakiś tam męczennik (qumrański? - tylko oni mówili o Ojcu Niebieskim i używali podobnych wyrażeń do tych w NT), to i tak nigdy nie zmartwychwstał. Nigdy nie było nigdzie sytuacji aby prawa naturalne zmieniły swój bieg - ludzie nie zmartwychwstają.

 [...] twój dialog z bogiem jest dialogiem ze swoim własnym sobą ...

 [...] Wniosek jest jeden; religia została stworzona przez człowieka. Najprawdopodobniej na bazie wiary w przesądy wynikające z niezrozumienia naturalnych zjawisk w przyrodzie setki tysięcy lat temu.


Powyższe słowa poruszają mnie do głębi. Postawy niewiary i sceptycyzmu od zawsze są obecne na świecie, albowiem wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. To sprawia, że człowiek wierzący ze swoimi przekonaniami czuje się tu osamotniony i może przeżywać chwile zwątpienia. O Jezusie jest powiedziane, że nawet bracia jego nie wierzyli w niego [Jn 7,5].

Wiara mojego znajomego została poddana próbie, której nie potrafił stawić czoła. Dlaczego okazał się słaby w wierze? Przez całe lata nie miałem z nim kontaktu, nie wiem też, czym się zajmował po wyjeździe z Polski. Obawiam się, że zaniedbał osobistą więź z Jezusem; codzienną lekturę Biblii, modlitwę i społeczność z ludźmi prowadzącymi uświęcone życie.

Bóg pozwala szatanowi atakować i ośmieszać prostolinijność chrześcijańskiej wiary. Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich [Łk 22,31–32].

Ponieważ nasza wiara nie jest wartością niewzruszoną, Biblia wzywa nas do sprawdzania swojej wiary i upewniania się w prawdziwości własnych przekonań. Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? [2Ko 13,5].

 Wczorajszy list uaktywnia mnie w dwóch kierunkach: Potrzebuję sam umacniać się w wierze zadając sobie trudne, niewygodne pytania dotyczące moich przekonań i uczciwie na nie odpowiadając. Mam to wszakże robić nie tracąc codziennego kontaktu z Biblią. Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe [Rz 10,17].

Trzeba mi też – za przykładem Jezusa – otoczyć modlitwą i troską moich wierzących przyjaciół, aby ich wiara któregoś dnia nie ustała. Po to przecież Bóg powołuje do życia wspólnoty chrześcijańskie, aby ich członkowie wspierali się wzajemnie.

Jako, że dziś mamy Dzień Samotnych, chcę mocno podkreślić znaczenie trzymania się razem. Apostoł Paweł nie mógłby napisać: ... biegu dokonałem, wiarę zachowałem [2Tm 4,7], gdyby nie jego ustawiczne trwanie w społeczności z Jezusem i z innymi wierzącymi. Kto opuszcza zbór w przekonaniu, że sam wytrwa w wierze, powinien liczyć się z pomnożonym prawdopodobieństwem utraty wiary.

I jeszcze jedno. Ażeby ostać się w wierze, potrzebuję uniżonego serca przed Bogiem. Ludzie zbyt pewni siebie szybko schodzą na manowce zwątpienia.

8 komentarzy:

  1. Mam podobnego znajomego, który przestał wierzyć w Jezusa a zaczął wierzyć w naukę i w naukowców. Teraz wierzy, że bogiem dającym życie jest słońce i chlorofil. Oczywiście ewolucja, miliony lat, wielki wybuch, kolaps i molekularna zupa. W to co teraz wierzy jest bardziej hipotetyczne niż wiara w Boga, a jednak w to wierzy.

    Drugie spostrzeżenie dotyczą motywacji naukowców. Wydaje mi się, że nie poszukują z powodu czystej satysfakcji odkrywania nowych rzeczy, tylko motywacją jest udowodnienie, że Boga nie ma, a życie powstało ot tak sobie. Odnoszę wrażenie, być może mylne, że te wszystkie interesujące hipotezy mają jeden ideowy cel, żeby nie powiedzieć duchowy cel. Za tym naukowym pędem za "boską cząsteczką" kryje się walka z wiarą w Boga i z Bogiem. I to jest bardzo smutne. W liście do Rzymian Paweł pisze, że będą ludzie którzy wiarę w Boga zamienią w wiarę w żywioły i z tym mamy obecnie do czynienia coraz częściej.

    Rzym. 1:25
    Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do poprzedniego komentatora pozwolę sobie powiedzieć, że tak naprawdę nic nowego pod słońcem się nie dzieje - a "naukowcy" to tylko przykrywka. W rzeczywistości "racjonalistom" nie chodzi o nic innego niż o to, o co walczyli Marks i jeszcze bardziej Lenin czy Stalin - o wyrugowanie Boga ze świadomości społeczeństw. I to się działo i dzieje nadal.
    Co do wpisu Brata Mariana, pozwolę sobie powiedzieć jedną, małą rzecz, mianowicie taką, że żyjemy w czasach ostatecznych. Nikt nigdy nie dawał gwarancji, że bycie wierzącym, że bycie nawet osobą nawróconą uchroni nas przed utratą wiary, ale w ciągu ostatnich lat tak jak Brat opisał - takie sytuacje zdarzają się częściej ni myślimy. Tyle że czasem tacy ludzie zamiast ateizmu czy agnostycyzmu wybierają np. sekty (typu ŚJ czy mormoni) albo idą w szeregi New Age czy religii Wschodu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiły mnie słowa:
    "Nigdy nie było nigdzie sytuacji aby prawa naturalne zmieniły swój bieg - ludzie nie zmartwychwstają."

    Ten człowiek niczego nowego nie odkrył - już Platon, Arystoteles wiedzieli, że ludzie jak się ich złoży do grobu, to tam już zostają. Zmartwychwstanie Chrystusa nie jest nadzwyczajną wieścią dlatego, że się takie rzeczy się zdarzają, ale właśnie dlatego, że nikt nigdy o czymś takim nie słyszał.

    http://www.youtube.com/watch?v=Fki5wq48fpc
    http://www.youtube.com/watch?v=W0Dc01HVlaM

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem mówi się że i w rozmaitych mitologiach są opowieści o bogach powstałych z martwych, ale różnica między zmartwychwstaniem Jezusa a ożyciem pogańskich bóstw polega na tym, że mówienie o zmartwychwstaniu Jezusa dotyczy postaci historycznej i realnie istniejącej. Jeśli ktoś coś takiego głosi, musi być gotowy na to, że zaraz znajdą się tacy, którzy będą zaprzeczać tej wieści. I to mnie przekonało do tego, że chrześcijaństwo jest prawdą - Żydzi i Rzymianie mieli wspaniałą okazję, żeby zaprzeczyć zmartwychwstaniu raz na zawsze - wystarczyło pokazać ciało Jezusa. To by zniszczyło chrześcijaństwo w oka mgnieniu. Ale tak się nie stało, więc zmartwychwstanie Jezusa nie jest mitologią ani bajką. Zgadzam się z osobą która powiedziała, że więcej wiary potrzeba do tego, żeby być ateistą, niż do tego, żeby być chrześcijaninem.

    OdpowiedzUsuń
  5. "A mówię wam: Każdego, kto mnie wyzna przed ludźmi, tego też Syn Człowieczy wyzna przed aniołami Bożymi." Luk.12:8
    Miałem dziś sen,wybaczcie że się zwierzę.Przez 4 godziny [między 16 a 20 od dawna nie sypiam popołudniu.Rozmyślałem i zasnąłem.] śniłem 2 wyrazy które powtarzały się nieustannie: Imię Jezusa, Imię Jezusa.Były śpiewane przez niewidzialny chór.Kiedy się prawie obudziłem usłyszałem:Jak wielu go dziś opuszcza.
    To jest tragedia szczególnie wśród dzieci Boga które wyznały Chrystusa swoim osobistym Panem i Zbawicielem, ale powiew duchowego wiatru ukazał ducha który w nich był-w chwili tej decyzji.
    "Sprawdza się na nich przysłowie: "Wrócił pies do swoich wymiocin" i wymyta świnia - do tarzania się w błocie. Pan przyjdzie na pewno!" 2Pt.2:22
    Słowo Boga mówi że:
    [...] kto nawróci grzesznika z błędnej drogi jego, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów. Jak.5:20
    Módlcie się za nich do Boga Miłości, który chętnie puszcza płazem czasy nieświadomości.
    "Nieustannie się módlcie." 1Ts.5:17
    Módlcie się językami [które nie wymagają wysiłku]i dają moc z wysokości,bez której NIC nie zdziałacie.Módlcie się za nich i proście Boga i upamiętanie się dla nich.
    HalleluYah!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocne słowa, a ostatnie zdanie postu bardzo ważne w naszym (chrześcijańskim) życiu. Pozdrawiam serdecznie pastorze

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma żartów. Albo trwamy w czujności i Bożym Słowie, albo stajemy nad przepaścią. Diabeł krąży wokoło, aby najpierw okraść a potem pożreć tych, którzy osłabli w drodze.
    Dziękuję za ten tekst.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie moge pojac ,jak to mozliwe aby czlowiek ktory narodzil sie na nowo i ma w sobie swiadectwo dzialania zywego Chtystusa,moze powiedziec ze to bylo wszystko tylko wytworem wyobrazni..Czasem zastanawiam sie czy taki czlowiek narodzil die naprawde na nowo z Ducha Swietego.Cxy tez tylko po prostu uwierzyl w pewne prawdy biblijne a potem przyjal inne klamstwa. Czasami ludzie nue mogacy sobie poradzic z grzechem ktory stale sie powtarza w ich zyciu albo z eyrxutami sumienia z powodu grzechu , odrzucaja dprawy wiary biblii i calej bozej nauki.Tak dziala oszustwo grzechu.Sama mieszkam za granica.Przezylam bardzo trudne chwile w swoim zyciu chrzescijanskim.Do dzis nie mam swojego zboru.Jednak w sercu mam swiadectwa dzialania i obecnosci Jezusa.I tego mi nikt nie wezmie bo jest tego tak wiele ... Wiele razy mialam do czynienia z ludzmi wierzacymi w jakas energie i odrzucajacymi Boga jako Osobe i nie wierzacymi w zbawienie Jezusa.Jedni to ludzie ktorzy zostali wychowani w rodzinach ateistycznych.Tacy czesto probuja racjonalnie znalesc Boga.Probuja wszystko ogarnac rozumem.Trudno im po prosyu uwierzyc i otworzyc swoje serce.Wola wiec wierzyc w tezy i przypuszczenia naukowcow ktorzy probuja udowodnic ze Bog nie istnieje i ze to tylko wymysl ludzkiej fantazji.Jest tez druga grupa ludzi.To sa chrzescijanie ktorzy tak naprawde nie maja w sobie swiadectwa Chrystusa.Ktorzy nigdy nie doznali Jego milosci i mocy w swoim zyciu.Albo, jak juz wsppmnialam ,popadli w grzech i nie przyjeli przebaczenia.Wtedy najlepszym lekarstwem dla duszy jest stwierdzenie,ze nie ma Boga.To jedyny sposob aby uzyskac pokoj...a wlasciwie imitacje pokoju.Taki czlowiek juz nie ma wyrzutow sumienia bo Slowo Boze juz go nie oskarza bo w nie nie wierzy.Ostatnio odwiedzilam znajoma w Szwajcarii.Ona kiedys byla blisko Boga...blisko..jakos tam wierzyla ale w sumie nigdy nie przyszla pod krzyz i nie przezyla nowo narodzenia w duchu.Wiele wydarzen w jej zyciu coraz bardziej ja zrazalo do kosciola az w koncu oskarzanie o grzech i choroba sklonily ja do do sxukania czegos innego ..Dzus wierzy w energie..w moc kosmosu..Mowi..ze podziwia moja wiare ale ze ona w to nie wierzy.Daremne wiec byly argumentacje i przekonywanie jej.Moglam tylko opowiadac swoje dwiadectwa z zycia z Jezusem.Ale ona tez miala argumentacje na temat samouzdrowienia..Wiec zaczelam sie z nia modlic.I tylko wtedy poplynely jej lzy..skad te lzy? To tesknota za Bogiem.Trsknota za Jego obecnosvia.Na koniec je powiedzialam ze Nog ja kocha i zeby nie skreslala Jezusa Chrystusa.Widzialam jak ogromna walka toczy sie w jej sercu. Wiara orzychodzi ze sluchania.I to jest wlasnie to...czym sie karmimy i czego sluchamy.Ona wlasnie od kilku lat karmi sie inna nauka..nauka bez Boga..i jej wiara w te klamstwa rosnie.Ale nie ma zadnej perpektywy wiecznosci...wiec powoli zaczyna wierzyc w reinkarnacje...Jak tez juz wspomnialam nie mamy tutaj za granica swojego znoru.Ale tylko modlitwa i dzielenie sie tym co Jezus czyni w naszym zyciu sprawiaja ze ludzie sami do nas przychodza.Prawie wszystkie te osoby przezyly rozczarowanie chrzescijanstwem.Rozcxarowanie zyciem.Ale poprzez nasze zywe swiadectwa i przez Slowo Boze ich wiara rosnie .Dlatego dzielmy sie nie doktrynami ale opowiadajmy innym jak dobry jest nasz Pan...o tym ze On naprawde zyje..Nasze swiadectwo to tak jak te talenty w ktore wyposazyl nas Pan...obracajmy wiec nimi aby sie pomnazaly i aby wielu moglo uwierzyc.

    OdpowiedzUsuń