03 października, 2018

Męska odpowiedzialność za kobiety

Nie jesteśmy w stanie zatrzymać zmian cywilizacyjnych. Jedną z nich jest równouprawnienie płci. Kobiety sięgnęły po wszystko. No, może jeszcze nie rwą się do czyszczenia szamba i póki co tę rolę zostawiają mężczyznom. Jednakowoż niemal w każdej sferze życia chcą mieć dostęp do wszystkich ról. Nie potrzebują już aprobaty mężczyzn. Zagwarantowały to im świeckie prawa. Nawet w niektórych kościołach głosami mężczyzn uprawomocnione zostały już wszystkie kobiece aspiracje. 

A przecież zbór chrześcijański winien być w tym świecie enklawą, gdzie panują nie ludzkie, a Boże prawa. Przecież chrześcijanie nie są z tego świata. Nie obowiązują nas trendy społeczne ani zmiany kulturowe. Nie podporządkowujemy się wzorcom tego wieku [Rz 12,2].  Nikt z nas przecież dla samego siebie nie żyje ani nie umiera. Bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy, i jeśli umieramy, dla Pana umieramy. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Niego [Rz 14,7-8]. Jako tacy całkowicie podlegamy władzy naszego Pana, Jezusa Chrystusa i w pełni jesteśmy do Jego dyspozycji. Żadne świeckie obyczaje, nawet te z pierwszego wieku po Chrystusie, nie mają prawa rozmiękczać nas w posłusznym trzymaniu się nauki Chrystusowej. Z tego oczywistego powodu niezmiennie obowiązują nas również biblijne zapisy o zachowaniu i roli kobiet w zborze.

Zacznijmy od niewiast z najbliższego otoczenia Jezusa. I stało się potem, że chodził po miastach i wioskach, zwiastując dobrą nowinę o Królestwie Bożym, a dwunastu z nim i kilka kobiet, które On uleczył od złych duchów i od chorób, Maria zwana Magdaleną, z której wyszło siedem demonów, i Joanna, żona Chuzy, zarządcy dóbr Heroda, i Zuzanna, i wiele innych, które służyły im majętnościami swymi [Łk 8,1-3]. Jezus nie odtrącał kobiet. Miały do Niego dostęp. Mogły i były Mu użyteczne. A było tam wiele niewiast, które z daleka się przypatrywały; przyszły one za Jezusem od Galilei i posługiwały mu. Wśród nich była Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba i Józefa, i matka synów Zebedeuszowych [Mt 27,55-56]. Żadnej z nich Pan nie powołał jednak do grona Dwunastu. Nawet o Marii, matce Jezusa, nigdzie w Biblii nie czytamy, żeby miała w jerozolimskim prazborze jakąś kierowniczą funkcję.

Również w zborach powstających z dala od ziemi izraelskiej, kobiety wyraźnie podlegały przywództwu mężczyzn. Nie ma w Biblii ani jednego polecenia apostolskiego jednoznacznie świadczącego o powołaniu kobiety do prowadzenia zboru lub do nauczania. Tworzenie w oparciu o listę końcowych pozdrowień z Listu do Rzymian wybujałych biogramów wzmiankowanych tam kobiet nie znajduje uzasadnienia w całości świętych tekstów Nowego Przymierza. Na podstawie ówczesnych obyczajów można oczywiście różnych rzeczy się domyślać, lecz czy święte niewiasty tamtych czasów wzorowały się postępowaniem świeckich kobiet? Nie sądzę. Nawet w tak osobistych sprawach jak modlitwa, liczyło się to, co głosili apostołowie i prorocy w autorytecie samego Chrystusa Pana. Osądźcie sami: Czy przystoi kobiecie bez nakrycia modlić się do Boga? Czyż sama natura nie poucza was, że mężczyźnie, jeśli zapuszcza włosy, przynosi to wstyd,  a kobiecie, jeśli zapuszcza włosy, przynosi to chlubę? Gdyż włosy są jej dane jako okrycie. A jeśli się komuś wydaje, że może się upierać przy swoim, niech to robi, ale my takiego zwyczaju nie mamy ani też zbory Boże [1Ko 11,13-16].

Ponieważ najwyraźniej już w pierwszym wieku niektóre przedstawicielki płci żeńskiej starały się dojść do głosu, nauka apostolska zabrzmiała nader wyraziście w tej kwestii. Kobiety niech w czasie zgromadzeń nie zabierają głosu — nie pozwala się im mówić. Niech raczej będą poddane, tak jak mówi Prawo. Natomiast jeśli chcą się czegoś nauczyć, niech w domu pytają swoich mężów, gdyż kobiecie nie wypada zabierać głosu w kościele. Czy Słowo Boże od was wyszło, albo czy tylko do was dotarło? Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem albo człowiekiem duchowym, to niech weźmie pod uwagę, że to, co wam piszę, jest nakazem Pana. Jeśli ktoś tego nie chce uznać, to sam już stracił uznanie [1Ko 14,34-38].

Bardzo interesująco przedstawia się też instrukcja dla mężów i żon, wzorowana na związku Chrystusa z Kościołem. Żony, ulegajcie swym mężom jak Panu. Bo mąż jest głową żony, tak jak Chrystus Głową Kościoła — On jest Zbawcą Ciała. Toteż jak Kościół ulega Chrystusowi, żony niech to czynią względem mężów, we wszystkim. Mężowie natomiast, kochajcie swoje żony, tak jak Chrystus ukochał Kościół. On wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić po oczyszczeniu przez kąpiel wodną w Słowie. Chciał przez to przygotować sobie Kościół godny chwały, bez plam i zmarszczek lub czegoś w tym rodzaju, ale święty, niczym nie skalany. Podobnie mężowie niech kochają swoje żony — tak, jak własne ciała. […]. Niech zatem każdy z was kocha swoją żonę jak samego siebie, a żona niech swojego męża ma w poszanowaniu [Ef 5,22-33].  Obrazoburcza i nie do pomyślenia byłaby taka sytuacja, że oto Chrystus siada w ławce, a ktoś z Kościoła Go poucza. O, nie! To Chrystus Pan naucza, a my z należnym respektem Go słuchamy. Jakże więc mielibyśmy odwracać ten porządek rzeczy w granicach Jego Kościoła i ustanawiać w nim własne zasady?! 

Najwidoczniej i w innych kręgach chrześcijańskich ówczesnego świata niektóre kobiety próbowały w posłudze kościelnej zrównać się z mężczyznami, skoro Biblia mówi:  Kobiety — podobnie. Niech się zdobią skromnie i ze smakiem, bez przesady w uczesaniu, złocie, perłach, drogich strojach. Jak przystało na kobiety przyznające się do pobożności, niech się zdobią w dobre czyny. Kobieta niech się uczy w ciszy i z całą uległością. Nie pozwalam zaś kobiecie pouczać ani kierować mężem. Niech pozostaje w ciszy. Bo najpierw został ukształtowany Adam, potem Ewa.  I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy uległa zwiedzeniu, dopuściła się przestępstwa.  Niech raczej spełnia się w macierzyństwie, pozostając w wierze, w miłości i w rozważnym poświęceniu [1Tm 2,9-15]. Ta argumentacja apostolska zostałaby dziś z pewnością uznana za cios poniżej pasa. Zamiast się jednak oburzać, postarajmy się wejść w jej głębię i uznać słuszność biblijnego dowodu. Kobiety mają w kościele naprawdę rozległe możliwości. Niech trzymają się z dala od pouczania, bo nawet mężczyznom Słowo Boże zaleca powściągliwość w tym zakresie. Przestańcie, drodzy bracia, tak garnąć się do nauczania. Wiedzcie, że dla nas, nauczycieli, wyrok będzie surowszy [Jk 3,1].

Skupienie się na aktywności zgodnej z nauką apostolską z pewnością lepiej kobietom wyjdzie na zdrowie. Dla przykładu, oto jak Pismo Święte nakreśla zachowanie chrześcijanek żyjących we wdowieństwie. Pokładają one nadzieję w Bogu, trwają w modlitwie i nienagannie się prowadzą. Wdowa, której wdowieństwo jest trwałe i która jest przy tym samotna, pokłada nadzieję w Bogu. Potrafi ona dzień i noc trwać w błaganiach i modlitwach. Ta natomiast, której w głowie przyjemnostki, żyje wprawdzie, lecz jest martwa. Zwracaj im też uwagę, aby były nienaganne [1Tm 5,5-7]. Każda wierząca kobieta ma tak dużo do zrobienia, że – aby zabrać się za jakąś męską rolę w kościele – musiałaby zaniedbać się i przez to utracić uprawnienia do zasiłku na stare lata. Bo na listę wdów można wpisać kobietę, która liczy co najmniej sześćdziesiąt lat, żonę jednego męża, taką, której można wystawić piękne świadectwo: że wychowała dzieci, że udzielała gościny, umiała umyć świętym nogi, niosła ulgę prześladowanym i podejmowała się wszystkich innych, dobrych dzieł [1Tm 5,9-10]. Proszę zauważyć, że wśród wymienionych tu osiągnięć i walorów dojrzałych kobiet, nie ma nawet wzmianki o posłudze Słowem Bożym. Skoro w nauczaniu apostolskim jest wskazówka, że ci, którzy są wspaniałymi przywódcami, godni są podwójnego uznania, zwłaszcza ci, którzy trudnią się głoszeniem Słowa i nauczaniem [1Tm 5,17], to z pewnością na liście zasług kobiet, uprawniających je do opieki ze strony zboru, znalazłoby się głoszenie Słowa i nauczanie, gdyby kobiety w pierwotnym Kościele rzeczywiście były do tego powoływane.

Najwidoczniej zachowanie części kobiet odbiegało od wskazań apostolskich również na Krecie. Ty natomiast głoś to, co odpowiada zdrowej nauce. Mianowicie, że starsi mężczyźni mają być trzeźwi, godni szacunku, rozsądni, zdrowi w wierze, miłości i cierpliwości.  Podobnie starsze kobiety: powinny postępować w sposób budzący uznanie, nie oczerniać innych, nie nadużywać wina i być przykładem tego, co szlachetne. Niech doradzają młodszym, jak kochać mężów, dzieci, jak zachować umiar, czystość moralną, jak prowadzić dom, być dobrymi i uległymi własnym mężom — żeby Słowu Bożemu nie uwłaczano [Tt 2,1-5].

W jaki sposób kobiety mogą dobrze przysłużyć się sprawie Królestwa Bożego? Poprzez swoje postępowanie. Prowadząc czyste, bogobojne życie. Podobnie żony, bądźcie uległe swoim mężom. Niech przez to nawet ci, którzy są nieposłuszni Słowu, bez słowa zostaną pozyskani, widząc wasze postępowanie na co dzień —  życie czyste, naznaczone odpowiedzialnością wobec Boga. Waszą ozdobą niech nie będzie to, co zewnętrzne: wymyślne uczesanie, złote klejnoty czy okazałe szaty, lecz osobowość wielkiego serca, niezniszczalnej łagodności i pokoju ducha, który jest tak cenny przed obliczem Boga. W ten sposób niegdyś zdobiły się święte kobiety, pokładające nadzieję w Bogu i uległe swoim mężom. W ten sposób Sara była posłuszna Abrahamowi, nazywając go panem. Jesteście jej córkami, jeśli czynicie dobrze i nie dajecie się niczym zastraszyć [1Pt 3,1-6].

Przywódcom chrześcijańskim bagatelizującym wyżej wymienione wskazówki Pisma Świętego, proponuję spojrzeć na biblijne przykłady tego, że kobiety – będące nawet w dobrym towarzystwie i miejscu – dość łatwo ulegają okolicznościom danej chwili. Pomijając już Ewę z ogrodu Eden, zgodnie z poleceniem Pana wspomnijmy żonę Lota. Za miastem jeden z aniołów przynaglił: Teraz ratuj życie! Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się, dopóki nie opuścisz tego okręgu! Uchodź w góry, abyś nie zginął! […] A żona Lota obejrzała się za siebie i stała się słupem soli  [1Mo 19,17-26]. Żona Lota nie przetrwała należycie nawet jednej podróży.

A rada żony Hioba? Nawet żona powiedziała do niego: Cóż ty tak trwasz w tej swojej nienaganności?! Złorzecz Bogu i umrzyj! Mówisz jak jedna z tych nierozumnych, bezbożnych kobiet — odpowiedział jej Job. — Czy tylko to, co dobre, mamy przyjmować od Boga, a tego, co przykre, już nie? Mimo tego wszystkiego, co go spotkało, Job nie zgrzeszył swoimi ustami [Jb 2,9-10]. Zawiodły też skądinąd pobożne kobiety w Antiochii Pizydyjskiej, bo czytamy: Wówczas Żydzi podburzyli pobożne, wpływowe kobiety oraz ważniejsze osobistości w mieście i wywołali prześladowanie skierowane przeciwko Pawłowi i Barnabie. Tak doprowadzili do ich wypędzenia ze swoich granic [Dz 13,50].

Właśnie ze względu na emocjonalną kruchość kobiet padło apostolskie polecenie: Młodszych wdów nie wpisuj, bo gdy ich pragnienie mężczyzny okaże się większe od poświęcenia Chrystusowi, chcą wyjść za mąż. Wtedy też obciąża je zarzut, że nie dochowały przyrzeczonej wierności. Ponadto nie mając co robić, uczą się chodzić po domach i mało, że bezczynne, potrafią być również gadatliwe i wścibskie, a przy tym mówić, czego nie trzeba. Chcę zatem, aby młodsze wychodziły za mąż, rodziły dzieci, zarządzały domem i nie dawały przeciwnikowi powodu do obmowy.  Bo już niektóre zboczyły i poszły za szatanem [1Tm 5,11-15].

Z Biblii jasno wynika, że odpowiedzialność za złe zachowania kobiet ponoszą mężczyźni – przywódcy. Odejście kapłanów od Słowa Bożego w Izraelu wpłynęło na demoralizację ich córek. Mój lud jest wystawiany na zgubę z powodu braku poznania, ponieważ ty odrzuciłeś poznanie! Odrzucę cię! Nie będziesz mi kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o Prawie swego Boga, Ja też zapomnę o twych dzieciach. Im więcej kapłanów, tym więcej Mi grzeszą, swą chwałę zamienili w hańbę. Żyją z grzechu mego ludu i ku ich winie kierują swe pragnienia. […] Na szczytach gór składają ofiary i na pagórkach spalają kadzidła, pod dębem, pod topolą i pod terebintem — bo przyjemny jest ich cień — dlatego wasze córki uprawiają nierząd, a wasze synowe cudzołożą. Trudno karać wasze córki za to, że uprawiają nierząd, albo synowe za to, że cudzołożą, skoro oni sami odchodzą na bok z nierządnicami i z kapłankami składają ofiary, a lud, nie rozumiejąc niczego, upada [Oz 4,6-14].

Przywołany już wcześniej fragment Pisma Świętego poucza, że mężczyźni – na wzór Chrystusa i Kościoła - są odpowiedzialni za duchowe formowanie kobiet w taki sposób, aby należycie podlegały one Panu. Mężowie natomiast, kochajcie swoje żony, tak jak Chrystus ukochał Kościół. On wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić po oczyszczeniu przez kąpiel wodną w Słowie. Chciał przez to przygotować sobie Kościół godny chwały, bez plam i zmarszczek lub czegoś w tym rodzaju, ale święty, niczym nie skalany [Ef 5, 25-27]. To mąż odpowiada za to, jaką z upływem czasu będzie mieć żonę. To pastor i starsi zboru mają zadbać o to, aby kobietom przynależącym do ich zboru chciało się służyć Bogu wyłącznie w zgodzie z wolą Bożą, objawioną w  Piśmie Świętym.

Również mężczyzna, przywódca z Tiatyry, odpowiadał przed Głową Kościoła za nauczanie kobiety w tamtejszym zborze i złe skutki jej działalności.  A do anioła kościoła w Tiatyrze napisz: Oto, co mówi Syn Boży, Ten, który ma oczy jak płomień ognia i stopy podobne do mosiądzu. Wiem o twoich czynach, o miłości, wierze i służbie. Wiem też o twojej wytrwałości i o twoich ostatnich czynach, lepszych od początkowych. Lecz mam przeciwko tobie to, że pobłażasz tej kobiecie Jezabel, która się podaje za prorokinię, naucza i zwodzi moje sługi [Obj 2,18-20].

W świetle Biblii widać, że żaden pastor ani inny przywódca chrześcijański nie może się tłumaczyć, że dopuścił kobiety do przywództwa i nauczania w zborze, bo one tak chciały. Gdziekolwiek ma to miejsce, to najpierw mężczyźni bagatelizują niektóre fragmenty nauki apostolskiej lub dokonują takiej ich reinterpretacji, że i kobiety zaczynają odczuwać przyzwolenie na realizację własnych pomysłów na życie i służbę.

Mogłoby się wydawać, że tam, gdzie kobiety już wygłaszają w niedzielę kazania, dzieje się dobrze i wszyscy są zadowoleni. Czy jednak zadowolony jest Pan? Czyż On ustami swoich apostołów jasno nie wypowiedział się na ten temat?  Bracia, za każdą samowolną, niezgodną ze Słowem Bożym praktykę w zborze będziemy musieli kiedyś zdać sprawę przed Bogiem. Nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć: To kobiety, które nam dałeś, aby były z nami w zborze, to one tak chciały, więc się zgodziłem.  Bądźmy tego świadomi.

PS. Uwaga! Tekst napisany w kontekście zmian aktualnie dyskutowanych w moim Kościele. Nie uwzględnia wielu aspektów sprawy. Jak na bloga jest i tak zbyt długim wpisem ;)

2 komentarze:

  1. To bardzo gruntujący i budujący opis miejsca które jako Boże stworzenie powinniśmy zajmować przed Nim.Ponieważ nie jesteśmy jeszcze w niebie,a nasze ciała wciąż narażone są na wpływ czynników zewnętrznych i obcych nauk wyznaczone przez Boga role mężczyzny i kobiety są wciąż aktualne,ponieważ On nie zmienił zdania jak czyni to świat w swoich zapędach.I nie uczynił tego z powodu tego żeby kogoś ograniczać, ale ponieważ umiłował swoje stworzenie tak bardzo że prze przykazanie nie dopuszcza do tego aby działa mu się krzywda.Jednak to czy człowiek uzna czy nie uzna Boży porządek jest nie zmienny,błogosławieństwo dotyka tego który przestrzega Słowa,szkodę ponosi ten który nie przestrzega Słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałem relacje z ostatniego kongresu i wierzyć się nie chce w jaką stronę zdąża przywództwo KZ. Bracie Marianie, jestem zbudowany twoją postawą i odwagą. Bóg Cię używa i wykorzystaj to błogosławieństwo jak możesz najlepiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń