
Powszechnie wiadomo, że to Powstanie pociągnęło za sobą ogromne straty. Obok 18 tysięcy powstańców, którzy polegli w walce z hitlerowskim okupantem, zginęło także około 180 tysięcy cywilnej ludności Warszawy. Po upadku powstania przez jakiś czas widać było bezludne morze ruin i tysiące grobów, ale za to do dziś nad Warszawą unosi się chwała moralnego zwycięstwa Polaków.
Nie wdając się w polityczną ocenę zasadności Powstania Warszawskiego, z najwyższym szacunkiem pochylam głowę nad bohaterstwem i patriotyzmem Warszawiaków. Alianci od lat nie rwali się do pomocy. Zbliżająca się Armia Czerwona niosła nie żadną tam wolność, a jedynie inny rodzaj zniewolenia. Nie było na co i na kogo się oglądać. Wydano rozkaz. 1 sierpnia o siedemnastej wybiła godzina „W”.
Chcę dziś z tych tragicznych kart polskiej historii wyczytać przynajmniej jedną poważną refleksję i przenieść ją na grunt duchowy. Nad każdym z nas zbierają się jakieś czarne chmury. Niewola osobistych nałogów, niezgoda w rodzinie, pogarszający się stan zdrowia czy wszędobylska dziś depresja. Temu podobne rzeczy potrafią zatruć nam życie na całego.
W takich okolicznościach niektórzy z nas bezwolnie poddają się przeciwnościom i zaczynają spływać z prądem. Apatia, bezradność a czasem zwykłe lenistwo prowadzi do coraz większego upokorzenia i beznadziejności. Czy jest dla nas jakaś alternatywa? Czy można w jakiś sposób odwrócić te duchowe i psychiczne procesy?
Oczywiście, że można! Wystąpmy przeciwko swojemu grzechowi! Wypowiedzmy poddaństwo swoim nałogom! Weźmy się za bary ze słabościami! Walczmy o wiarę, która jest poważnie zagrożona w naszym życiu. Biblia wzywa nas do sprzeciwienia się Złemu! Przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was [Jk 4,7]. Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze [1Pt 5,8–9].
Problem w tym, że zbyt łatwo dajemy się mu okłamywać i bezradnie rozkładamy ręce przekonani o tym, że nie stać nas już na podjęcie zwycięskiego działania. Jednak Słowo Boże wzywa nas do śmiertelnego zrywu. Mamy wyznaczyć dla siebie godzinę "W". Mamy uchwycić się Chrystusa Jezusa i podjąć walkę, jakkolwiek w naszej ocenie wyglądałyby szanse na zwycięstwo, bo to jest jedyny sposób na to, by z Nim żyć wiecznie! Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi [Hbr 12,4].
Co stanie się z nami, gdy ogłosimy swoją godzinę „W” i zerwiemy się do walki? Czy nie będzie to przypadkiem porywanie się z motyką na słońce? Czy nie czeka nas klęska, tak jak powstańców warszawskich? Z pewnością nie będzie nam łatwo. Raczej trzeba nam będzie zejść z piedestału, uniżyć się, przeprosić, znieść przykrość upokorzenia. Poznamy smak potu a nawet poleje się krew. Trzeba będzie umierać. W tej walce przecież o to chodzi! Nasza stara natura musi zostać ukrzyżowana przez wiarę w Chrystusa.
Takie przekonanie pierwszych chrześcijan owocowało umartwianiem tego, co w ich ciele było grzesznego. I my również wystąpmy przeciwko grzechowi wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy [Rz 6,6-8]. Oto droga życia! Zawsze bowiem my, którzy żyjemy na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło [2Ko 4,11].
Mam jednak dobrą nowinę! Gdy Pan zobaczy, że posłuchaliśmy wezwania Słowa Bożego i ogłosiliśmy osobistą godzinę „W” - przyjdzie nam w sukurs. Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy [2Tm 2,11]. Gdy wezwiemy Jego imienia, na pewno obdarzy nas nowym życiem. Po dwóch dniach wskrzesi nas do życia, trzeciego dnia podniesie nas i będziemy żyli przed jego obliczem [Oz 6,2]. Wówczas prawdziwie za apostołem Pawłem będziemy mogli powtórzyć: Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję wiec już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus [Ga 2,20].
Czyż nie dość nam już władzy szatana nad naszym życiem? Powstając, poznamy smak duchowego zwycięstwa. Tylko wtedy nad naszym życiem ukaże się chwała Boża. Przestańmy się mazać i rozczulać nad sobą. Przed nami wielka szansa! Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie [2Ko 2,14].
Słowo Boże zapewnia, że imiona zwycięzców w Chrystusie na wieki są zapisane w niebie! Ale uwaga! Początkiem tego boju i tej chwały jest osobista godzina „W”. Nie zwlekajmy. Przez wiarę wyznaczmy ją dla samych siebie. Zróbmy to teraz.
Dlaczego wszyscy tak podniecają się powstaniem warszawskim?
OdpowiedzUsuńDlaczego chcą z powstania, które było przegrane z samego założenia, i które pochłonęło tysiące istnień ludzkich ztobic święto narodowe?
Dlaczego w takim razie nikt nie chce zrobić święta narodowego z jedynego polskiego zwycięskiego powstania - Powstania wielkopolskiego?