16 maja, 2011

Skuteczne znieczulanie

Jedną z najważniejszych spraw dla chrześcijanina jest zachowanie wiary w powtórne przyjście Syna Bożego na ten świat. Nieodłącznym aspektem tej wiary jest oczekiwanie, że Chrystus Pan przyjdzie nagle i o godzinie, której się nie domyślamy. Stąd bierze się konieczność zachowania duchowej czujności i utrzymywanie się w stanie gotowości do odejścia w każdej chwili.

 Ludzie odwołujący się do tej szczególnej nadziei chrześcijanina i ośmielający się wyznaczać jakieś konkretne daty końca tego porządku rzeczy, jakimikolwiek motywacjami by się nie kierowali, w rzeczy samej wyrządzają sprawie Królestwa Bożego w ludzkich sercach wielką szkodę.

 Wprawdzie wywołują temat końca świata, ale jednocześnie czynią zeń sprawę mało poważną. Tak właśnie jest z najnowszą kampanią amerykańskiej stacji Family Radio, zapowiadającej koniec świata na 21 maja 2011 roku. Stoi ona w oczywistej sprzeczności ze słowami Jezusa: Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. Baczcie, czuwajcie; nie wiecie bowiem, kiedy ten czas nastanie [Mk 13,32–33].

 Dzięki tej niewiedzy chrześcijanin na co dzień ma utrzymywać się w stanie gotowości na spotkanie z Chrystusem. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie [Mt 25,13]. Kto ośmiela się wyliczać i wyznaczać konkretną datę powrotu Jezusa, ten nie tylko nie trzyma się granic wyznaczonych przez Słowo Boże, ale wręcz szkodzi całej sprawie.

 Przede wszystkim, wyznaczanie przez ludzi terminów końca świata, czyni temat coraz bardziej niepoważnym. Słyszałem dziś rano, jak jeden z dziennikarzy powiedział: „Jakiś oszołom z Ameryki zapowiedział na 21 maja koniec świata”. Taki komentarz na ustach świeckiego dziennikarza oczywiście nas nie dziwi, bo wiadomo, że ludzie niewierzący z zasady nie przejmują się Biblią. Dużo szkodliwszym jednak skutkiem tego rodzaju rewelacji o końcu świata w konkretnym dniu, jest sukcesywne znieczulanie ludzkich serc na fakt zbliżającego się powrotu Chrystusa.

 Każdy kolejny wymyślony przez ludzi i - siłą rzeczy - niespełniony termin końca świata, pomnaża szeregi niedowiarków, sceptyków, a nawet szyderców. Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości i mówić: Gdzież jest przyobiecane przyjście jego? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak było od początku stworzenia [2Pt 3,3–4].

 W świetle Biblii widać jak na dłoni, że kampania Family Radio nie tylko nie pomaga, ale wręcz wielce szkodzi sprawie powtórnego przyjścia Chrystusa, czyniąc zeń temat dla oszołomów i znieczulając ludzkie serca na zapowiedź rzeczywistego powrotu Jezusa Chrystusa.

Osobiście całą duszą wierzę w rychłe, powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Wyglądam go każdego dnia i wcale nie jestem pewien, czy nie nastąpi ono nawet wcześniej, niż głosi wspomniana stacja radiowa i jej billboardy...

2 komentarze:

  1. Tak, zgadza się to zmierza do uśpienia czujności i obojętności ludzi na te sprawy. Powoduje tylko kpinę, smutne jest to, że człowiek, który za tym stoi powołuje się na znajomość Pisma Świętego. Za kilka dni usłyszymy jakieś sprytne wytłumaczenie, że Pan powrócił, że może w innej formie, że jest to widzialne tylko dla wybranych. Tak powstała organizacja Świadków Jehowy, która mimo wielu zmienianych terminów końca świata dobrze się ma i prężnie rozwija. Ważne jest, abyśmy my nie utracili z pola widzenia powrotu naszego Pana i gdy przyjdzie abyśmy okazali się gotowymi na ten moment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co mi wiadomo, to Family Radio jest związane z niejakim panem Haroldem Campingiem - ci ludzie już obliczali koniec świata na wrzesień 1994 roku. Przy czym według nich "niezbawieni" to wszyscy, którzy nie należą do ich organizacji, a wydarzenia na Golgocie były tylko demonstracją. Typowe dla różnych dziwnych kultów i sekt, osobiście widzę w tym podobieństwo do świadków Jehowy...

    OdpowiedzUsuń