22 września, 2014

Zakochaj się!

Ania i Tomek Biernaccy w chwili ślubu
Czym jest zakochanie i jak ten proces przebiega? Według Gerharda Crombacha zakochanie to po prostu nagły wzrost poziomu C8-H11-N, czyli fenyloetyloaminy. Faza 1. Oczy zbierają informacje o wzroście, figurze, kolorze włosów i oczu, odzieży i szczegółach twarzy. Następnie z prędkością 432 km/h sygnały docierają do mózgu. Jednocześnie ucho wyławia barwę głosu i śmiechu a nos rejestruje bezwonne feromony. Faza 2. Następuje sortowanie danych i porównywanie z przechowywanymi wzorcami doznań pozytywnych i negatywnych. Jeżeli wykryty został sygnał negatywny – proces ulega zamrożeniu. Jeżeli pozytywny – mózg przechodzi do następnej fazy. Faza 3. Podczas wykrycia sygnałów pozytywnych organizm zaczyna produkować fenyloetyloaminę. Początek tego procesu następuje zwykle w 4 sekundy. W tym czasie uderzenia serca zwiększają się ok. 50%, oddech automatycznie staje się szybszy, a u kobiet dodatkowo zaczynają błyszczeć oczy.

Stare powiedzenie głosi, że gdy budzi się miłość, zasypia rozum. Czy to dobrze, czy źle? Co na ten temat mówi Biblia? I powiedział Bóg: Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam. Uczynię mu odpowiednią pomoc. Ukształtował Bóg z ziemi wszystkie zwierzęta polne i wszystkie ptaki niebieskie i przyprowadził do człowieka, żeby zobaczyć jak nazwie każdego. I tak, jak nazwał człowiek każde żywe stworzenie – to pozostało jego nazwą. Nadał człowiek nazwy wszystkim zwierzętom i ptakom niebieskim i wszystkim zwierzętom polnym. Ale nie znalazł odpowiedniej pomocy dla człowieka. Bóg wprawił człowieka w stan głębokiej nieświadomości i ten zasnął. Wziął jedną z jego stron i zamknął ciało w tym miejscu. Przebudował Bóg tę stronę, którą wziął z człowieka – w kobietę i przyprowadził ją do człowieka. I powiedział człowiek: Tym razem kość z moich kości i ciało z mojego ciała. Ta będzie nazywana kobieta, bo była wzięta z mężczyzny. Dlatego zostawi mężczyzna swojego ojca i swoją matkę i zjednoczy się ze swoją żoną i będą jednym ciałem [1Mo 2,18-25 Tora].

Wbrew niektórym opiniom ze świata singli, Słowo Boże stwierdza: Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam. Potwierdza to życiowe doświadczenie. 3 września 2014 roku na Onecie ukazał się artykuł z „Der Spiegel” dotyczący samotności pt. „Płeć męska, stan wolny, niebezpieczny dla życia”. Szereguje on problemy samotnych mężczyzn w dwie kategorie: Pierwsza z nich została określona w 1987 roku  przez amerykańskiego profesora psychologii Briana Gilmartina jako "Love-shy" - obawiający się miłości. Mężczyźni z tej grupy skarżą się na całkowitą niezdolność do nawiązywania romantycznych związków. Są wokół nich kobiety chętne do nawiązywania relacji, lecz oni nie mają odwagi, by je z nimi zawiązać. Druga grupa mężczyzn  to tzw. „Incels” od ang. "involuntary celibacy" –  czyli  przymusowa wstrzemięźliwość seksualna. Nie wiedzieć dlaczego, kobiety omijają mężczyzn z tej grupy szerokim łukiem – co wywołuje w nich frustrację, nienawiść do kobiet, a nawet agresję. Tak więc, jedni mają możliwość, ale się boją i nie chcą. Drudzy bardzo chcą, ale nie mają możliwości, bo szybko odstraszają każdą kobietę, która znajdzie się w ich pobliżu.

Rozwiązanie problemu samotności jest dość złożoną operacją. Tylko w niektórych bajkach zwierzęta potrafią zrozumieć człowieka, udzielać odpowiedniej pomocy i być mu prawdziwym  przyjacielem. Biblia natomiast mówi, że cała fauna nie potrafiła sprostać temu zadaniu. Ale nie znalazł odpowiedniej pomocy dla człowieka – przeczytaliśmy. Dlaczego jest to tak skomplikowane? Ponieważ człowiek dość często chce tego, co niekoniecznie jest mu naprawdę potrzebne i potrzebuje tego, czego mu się nie chce. W poszukiwaniu pomocy odpowiedniej dla człowieka zachodzi więc konieczność utrafienia nie tylko  w jego oczekiwania ale i w jego rzeczywiste potrzeby.

Boży zamiar dla człowieka brzmiał: Uczynię mu odpowiednią  pomoc. Przekład Starego Przymierza dotyka sedna sprawy:  I powiedział JHWH, Bóg: Niedobrze jest być człowiekowi samemu. Uczynię mu pomoc jak [kogoś] naprzeciw niego. Jakby naprzeciw niego  lub  stosowną [do stania] naprzeciw niego. Nie chodziło o pomoc li tylko wg upodobań mężczyzny. Chodziło o kogoś, kto będzie się podobał człowiekowi, a zarazem będzie mógł stanąć naprzeciw niego. I będzie mu uległy, i będzie w stanie mu się sprzeciwić. Gdyby człowiek sam i po swojemu miał zaprojektować sobie pomoc, to stworzyłby kogoś ostatecznie dla siebie bardzo niebezpiecznego. Wybrałby sobie kogoś, kto popierałby go we wszystkim, co tylko przyjdzie mu do głowy. Kto stałby się mu kompanem w czynieniu zła; towarzyszyłby mu w lenistwie, alkoholizmie, oszustwie itd. Bóg dał mężczyźnie kobietę, aby ona stała naprzeciw niego. By stanowiła dla niego pozytywne wyzwanie. By pomagała mu utrzymywać należyty poziom moralny i etyczny. By się przy niej rozwijał, a nie staczał. By w jej oczach, jak w zwierciadle, mógł zobaczyć swój stan duchowy. W rabinicznym objaśnieniu czytamy: Gdy mężczyzna jest tego wart, kobieta będzie mu pomocą; jeśli nie jest tego wart, będzie ona przeciw niemu.

Dlatego Bóg nie oddał tak arcyważnej sprawy w ręce człowieka. Jakie okoliczności musiał ku temu stworzyć? Bóg wprawił człowieka w stan głębokiej nieświadomości i ten zasnąłZesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka. Sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie - mówią inne przekłady. Ten sen nazwijmy dzisiaj zakochaniem! Tylko w wyniku stanu głębokiej nieświadomości człowiek ulega fascynującemu wrażeniu, że trafił w dziesiątkę! Adam naprawdę zachwycił się Ewą! Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta. Bóg tak sprawił, że mężczyzna zakochał się w kobiecie od pierwszego wejrzenia. Jest to kapitalna wskazówka dla każdego, kto pragnie znaleźć pomoc odpowiednią dla siebie. Bez zakochania absolutnie nie należy zawierać związku małżeńskiego. Ponieważ Adam znalazł się w stanie zakochania, niezwykłej więzi z Ewą, powinien był związać się z nią na zawsze. Dlatego zostawi mężczyzna swojego ojca i swoją matkę i zjednoczy się ze swoją żoną i będą jednym ciałem. I tak  zakochanie skutkuje aż do dzisiaj. Mama płacze, a syn przecież nie chciałby jej sprawiać przykrości. Ojciec się cieszy, a niejeden syn przecież wolałby zrobić ojcu na przekór.  Mimo to jednak młody mężczyzna zostawia ojca i matkę i jednoczy się z obcą kobietą stając się z nią jednym ciałem.

Biblijny sposób zawarcia pierwszego związku małżeńskiego dobrze obrazuje naszą relację z Bogiem. Człowiek został stworzony do społeczności z Bogiem. Kiedy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boże uczynił go [1Mo 5,1]. Niestety, z powodu grzechu każdy naturalny człowiek żyje bez Boga na świecie. Lecz wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami jego oblicze, tak że nie słyszy [Iz 59,2]. Stąd potrzeba powrotu do osobistej społeczności z Bogiem. Stworzyłeś nas Boże dla Siebie i niespokojne jest nasze serce dopóki znowu nie spocznie w Tobie – rzekł niegdyś św.Augustyn.

Oczywiście, ludzie nosząc w sobie potrzebę Boga, po swojemu próbują ją zaspokoić. Czynią w tym kierunku wiele starań i obmyślają szereg religijnych koncepcji na życie z Bogiem. W rezultacie mamy coraz więcej bóstw powymyślanych przez ludzi i uszytych na ludzką miarę. To sprawia ogromne zamieszanie. Niektórzy robią w imię Boże nawet złe rzeczy i brak im trzeźwej refleksji, że prawdziwy Bóg za tym, co mówią i robią absolutnie stać nie może. Bóg wszakże jest najlepszą i jedynie właściwą pomocą dla człowieka. Martwy duchowo człowiek potrzebuje życia. Zagubiony człowiek potrzebuje kogoś, kto zna drogę. Okłamany człowiek potrzebuje poznać prawdę.  Ja jestem droga, prawda i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie [Jn 14,6]. Biblia mówi o Jezusie Chrystusie: Syn jest nam dany!  W jakim celu?  Ażeby spełniać nasze zachcianki? O nie! On przyszedł, aby nas zbawić z naszych grzechów. To wymaga od nas dużego samozaparcia i licznych zmian. Tak jak myli się mężczyzna myślący, że Bóg dał mu kobietę, aby ona bezrefleksyjnie popierała go we wszystkim, co tylko przyjdzie mu do głowy, tak też myli się chrześcijanin myślący, że Bóg objawia się nam i przychodzi, aby dopasowywać się do naszego życia. Owszem, On jest miłością! On jest dobry! Lecz On staje naprzeciwko nas i nieraz bardzo wiele to nas kosztuje! On się nie zmienia. To nam trzeba się do Niego dostosować. Potrzebujemy Go jednak,  gdyż tylko On może udzielić nam dostatecznej i właściwej pomocy. Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim [Hbr 13,6].

Jak to możliwe, że przy tak zasadniczych różnicach między grzesznym człowiekiem a świętym Bogiem dochodzi do pojednania? Tajemnicą jest miłość. W pierwszej kolejności miłość Boża do człowieka. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał [Jn 3,16].  Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł [Rz 5,8]. W drugiej kolejności pojawia się miłość człowieka do Boga. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej [Mk 12,30].  Bez miłości, bez zakochania się w Panu Jezusie Chrystusie, człowiek nigdy prawdziwie nie pojedna się z Bogiem. Będzie się spodziewał różnych rzeczy od Boga i będzie zgłaszał pod Jego adresem rozmaite oczekiwania. I siłą rzeczy będzie to związek toksyczny, ponieważ Chrystus Pan nie przychodzi, aby nam umilać życie, lecz jakby stanąć naprzeciw nas, abyśmy jak w zwierciadle zobaczyli swój rzeczywisty obraz i zaczęli się upodobniać do Niego. Nie trzeba dodawać, że do tego konieczna jest chemia zakochania się w Jezusie.

Jeśli chcesz mieć niezwykły związek małżeński – broń Boże - nie dokonuj wyboru partnera na chłodno, racjonalnie i z wyrachowaniem. Potrzeba ci znaleźć się w stanie "głębokiej nieświadomości" i się zakochać! Jeśli chcesz być zbawiony - a tylko Syn Boży Jezus Chrystus może dać nam dar życia wiecznego – broń Boże, nie podchodź do tej sprawy rozumowo i racjonalnie. Koniecznie zakochaj się! Rozmiłuj się w samym Jezusie Chrystusie! Tylko wówczas w twoim sercu pojawi się owa „duchowa chemia” warunkująca zbawienną relację z Bogiem. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3]. 

Miłość pomiędzy mężczyzną i kobietą  ma swoją stronę chemiczną. Przez pierwsze 2-3 lata działa fenyloetyloamina. Potem przychodzi czas na endorfiny, działające podobnie do morfiny. Gdy ich poziom we właściwym czasie nie wzrośnie, ludzie stają się sobie obojętni. Podobnie jest z miłością do Boga po nawróceniu. Przez pierwsze 2-3 lata zazwyczaj odczuwamy pełny zachwyt Panem Jezusem Chrystusem. Potem następuje czas przełomu. Albo miłość do Boga przeradza się w trwały związek pełen modlitwy i Słowa Bożego, albo porzucamy swoją pierwszą miłość i Bóg staje się nam coraz bardziej obojętny.

Alleluja! Znalazła się odpowiednia pomoc dla samotnego Adama. Znalazła się odpowiednia osoba dla Tomasza i - mam nadzieję - równie odpowiednia osoba dla Anny. Niech ich widok stanie się dla nas bodźcem do zbadania stanu naszej relacji z Jezusem Chrystusem. Czy jest w niej duchowa chemia zakochania i rozkoszowania się Panem?

Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa ślubnego mojego syna.
Warszawa, 20 września 2014 roku.

1 komentarz: