18 grudnia, 2014

Czyżby byli już tylko sami dobrzy chrześcijanie?

W niektórych środowiskach chrześcijańskich zapanowała ostatnio moda na chwalenie siebie nawzajem. Jeden drugiego podziwia i poleca. Nie, żeby któryś dokonał czegoś heroicznego i wielkiego. Wychwalają w sobie cechy, postawy i czyny, które zasadniczo są normalne dla chrześcijanina. Nie ma przy tym żadnej uwagi lub słowa krytyki. Same superlatywy.

Z pewnością miło jest rozpływać się w pochwałach. Również Biblia ich nie szczędzi dla pobożności i bogobojności ludu Bożego. Można się domyślać, że Jezus Chrystus chwalił czasem swoich uczniów.  Jego apostołowie także zauważali akty poświęcenia i dobre zachowanie pierwszych chrześcijan, umiejętnie dając temu wyraz. Powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia. Jest to rzecz słuszna. Wiara wasza bowiem bardzo wzrasta a wzajemna miłość wasza pomnaża się w was wszystkich, tak że i my sami chlubimy się wami w zborach Bożych, waszą wytrwałością i wiarą we wszystkich prześladowaniach waszych i uciskach, jakie znosicie [2Ts 1,3-4].

Czytając Pismo Święte odnosi się wszakże dość silne wrażenie, że póki co, ani sami nie mamy się czym chwalić, ani też za co wychwalać innych ludzi. Nasz Pan, po trzech latach codziennej pracy nad swoimi uczniami, na koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu, i ganił ich niewiarę i zatwardziałość serca, że nie uwierzyli tym, którzy go widzieli zmartwychwskrzeszonego  [Mk 16,14]. Apostoł Paweł pisał do świętych z Koryntu: Czego chcecie? Czy mam przyjść do was z rózgą, czy też z miłością i w duchu łagodności? [1Ko 4,21]. Poruszając zaś sprawę nieprawidłowości w ich wspólnych zgromadzeniach, jasno dał do zrozumienia, że pochwał nie ma. A dając to zalecenie, nie pochwalam, że się schodzicie nie ku lepszemu, ale ku gorszemu [1Ko 11,17]. Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam [1Ko 11,22].

Chrześcijanie skupiać się powinni na wychwalaniu Pana Jezusa Chrystusa.  Trzeba nam, aby Jego miłość, świętość, łaska, mądrość i wspaniałomyślność  stale były w centrum naszej uwagi.  Biblia mówi, że pewni ludzie narazili się na Boży sprzeciw, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast  Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen [Rz 1,25]. Do zapatrzonych w siebie nawzajem Żydów Pan Jezus powiedział: Jakże możecie wierzyć wy, którzy nawzajem od siebie przyjmujecie chwałę, a nie szukacie chwały pochodzącej od tego, który jedynie jest Bogiem? [Jn 5,44]. Dlatego chrześcijanie z Judei chwalili nie Pawła apostoła, lecz Boga, którego w nim zauważyli. A byłem nieznajomym z twarzy zborom żydowskim, które są w Chrystusie; Lecz tylko byli usłyszeli, iż ten, który prześladował nas niekiedy, teraz opowiada wiarę, którą przedtem burzył. I chwalili Boga ze mnie [Ga 1,22-23 wg Biblii Gdańskiej].

Ludzie są dziś coraz bardziej łasi na pochwały. Rosną kręgi wzajemnej adoracji i mają się coraz lepiej. Poszukiwacze afirmacji, zaniepokojeni porannym spojrzeniem prawdzie w oczy, przez cały dzień szerokim łukiem omijają miejsca, gdzie ta prawda o nich mogłaby wyjść na jaw. Nie chcą przykrości, więc szukają i sami tworzą miejsca, gdzie się wzajemnie honorują, doceniają, podziwiają i wychwalają. Czy takim miejscem może być zbór chrześcijański, gromadzący różnej maści grzeszników będących dopiero w procesie uświęcenia?  Czy już czas na pochwały?

Zakończmy pouczeniem Słowa Bożego: Przeto nie sądźcie przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga [1Ko 4,5]. Daj Boże, żeby każdy.

3 komentarze:

  1. Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy - Ew. Łukasza 17:10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chrzescijanin potrzebuje zrowej rownowagi, pokory jak i rowneiz jak bajbardziej wzajemnego zbudowania i radosci z czynienia dobra, bez tej radosci i wzajemnej pochwaly wszyscy stana sie zgorzkniali, bo nie po to jest Kosciol na ziemi aby zyl obojetnie wzgledem siebie, lecz aby sie kochal nawzajem, jak rodzina, jak maz, ktory przeciez powienien nieraz pochwalic swoja zone i podziekowac i pocieszyc, jak i zona meza, tak i Kosciol, relacja z Bogiem przeklada sie na relacje z drugim czlowiekiem, jednym slowem po prostu MILOSC

      Usuń
  2. Bracie Marianie! Po przeczytaniu tego wpisu odnoszę wrażenie, że żyjemy na innych planetach. Fakt, jesteśmy od siebie oddaleni o około 600 km, ale to niczego nie tłumaczy.
    Ja w swoim otoczeniu (również chrześcijańskim) widzę raczej plagę nieumiejętnego podejścia do ludzkich słabości (i nie tylko), na określenie której użyję (z przeproszeniem) niezbyt dobrze brzmiącego słowa: opieprzanie. Alternatywą tu jest jeszcze preferowane przez niektórych pełne wyrazu milczenie, z pobożnym wycofaniem, takimże westchnieniem i stosowną miną.
    A w listach apostolskich, w pierwszych ich rozdziałach autor często docenia postawę adresatów: "wiara wasza słynie po całym świecie" Rz 1,8 jesteście "ubogaceni we wszystko" 1Kor 1,5, powołuje się na dobre wspomnienia wspólnej służby i dziękuje Bogu za nich. Oczywiście, w następnych wersetach / rozdziałach przychodzi czas i na trudniejsze problemy.
    Takiej postawy brakuje mi w społecznościach chrześcijańskich i do takiej zachęcam: rozumiem, że jest czasem potrzeba rozprawienia się z przykrymi problemami, ale WSZYSTKO POWINNO SIĘ ROZPOCZĄĆ OD BUDOWANIA DOBREJ ATMOSFERY. A czym jest budowanie dobrej atmosfery, jak nie wypowiedzeniem kilku miłych słów, przywołaniem dobrych wspomnień, pozytywną oceną postawy i służby rozmówcy.
    Zamiłowanie niektórych (a w szczególności osób decyzyjnych w zborze) do łajania, gromienia i napominania, przy zaniechaniu budowania dobrej atmosfery skutkuje powstaniem duchowych "zombie": ludzi pozornie "żywych", ale obładowanych ukrytymi grzechami i problemami. Dobra atmosfera, do budowy której zachęcam, powodowałaby u ludzi większe otwarcie, chętniej mówiliby o tym, z czym sobie nie radzą, spodziewając się konstruktywnej pomocy. Niestety, Zaobserwowana przez mnie większość preferuje podejście destruktywne. Po co pochwalić za zauważone pozytywy, jeżeli można poszukać negatywów i je złajać. Albo westchnąć, założyć ręce, pokiwać głową i odejść do swoich spraw…

    OdpowiedzUsuń