21 lipca, 2015

Pentekostalizacja


Obrazek ze strony http://www.odnowa.jezuici.pl/
Od dłuższego już czasu obserwuję zdumiewające zjawisko wprowadzania w kościele katolickim elementów pobożności zielonoświątkowej. Biorące się z nowego narodzenia i napełnienia Duchem Świętym przejawy życia duchowego, takie jak np. radosne śpiewanie pieśni uwielbiających Boga, glosolalia, prorokowanie czy uliczne akcje ewangelizacyjne stają się czymś normalnym  w większości katolickich diecezji. Wygląda to jak  duchowe przebudzenie i tak zresztą przez wielu jest postrzegane…

Trzeba przyznać, że widok bywa niecodzienny. Na przykład, zgromadzenie biskupów modlących się w obcych językach. Falujący tłum księży ubranych w stroje liturgiczne, śpiewających pieśni wcześniej znane tylko zielonoświątkowcom.  Radosna ewangelizacja na promenadzie, prowadzona przez grupę wyraźnie oddanych sprawie katolików, co było domeną wyłącznie środowisk ewangelicznych. Parafialna modlitwa o chorych z wkładaniem rąk i prorokowaniem. Czyż takie sceny nie przekonują nas, że Bóg działa i wśród katolików?  Co jednak powiedzieć na to, że wspomniani księża każdego dnia przez adorację „Przenajświętszego Sakramentu” łamią przykazanie Boże, aby nie oddawać boskiej czci niczemu, co jest materialne? Jaką wartość ma ewangelizacja, która utwierdza ludzi w nauce niezgodnej z Biblią i zachęca do niebiblijnych obrzędów? Czy jakikolwiek cud podczas modlitwy z wkładaniem rąk  może oznaczać, że Bóg przymknął oko  i zaakceptował sprzeczne z Biblią dogmaty?

Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi [Jn 8,31-32] – powiedział Jezus do wierzących Żydów. Obserwowana pentekostalizacja nie sięga istoty sprawy, bo nie doprowadza do poznania prawdy. Jest więc nie tylko bezużyteczna, ale wręcz szkodliwa, bowiem dostarcza wiernym fałszywego przekonania, że znaleźli się na wyższym poziomie wiary. Myślą, że wszystko jest z nimi OK. Nie muszą się nawracać, zmieniać przynależności kościelnej, narażać się na niechęć i prześladowanie ze strony najbliższego otoczenia. W pełni zachowują swoje dotychczasowe życie, a do tego zyskują opinię ludzi ponad przeciętnie uduchowionych.

Zjawisko pentekostalizacji nie wzięło się z niczego. Fakt, że miliony ludzi przechodzi w Ameryce Południowej z katolickich parafii do zborów zielonoświątkowych zmusza do myślenia. Ludziom nie wystarcza udział w niedzielnej mszy. Pragną prawdziwej i głębokiej społeczności z Bogiem. Jak skanalizować te pragnienia wśród wiernych, tak aby chcieli pozostać katolikami? Dać im to, czego im najwyraźniej brakuje. Niech we własnej parafii śpiewają i modlą się jak zielonoświątkowcy. Poczują się wówczas charyzmatykami, a jednocześnie staną się "niezbitym dowodem" na to, że Duch Święty działa i w kościele katolickim. A co z niebiblijną doktryną? Pentekostalizacja zawiera w sobie tak silną magię, że o dogmaty nie wypada już nawet pytać. Przecież dzieją się cuda, działa Duch Święty i ludzie czują się tak wspaniale!

Czym więc pentekostalizacja jest w rzeczy samej? Nie dajmy sobie zamydlić nią oczu? Istotą prawdziwego chrześcijaństwa nie jest to, żeby pośpiewać i pomodlić się w Duchu, poczuć dreszczyk dobrych emocji i doznać czegoś nadnaturalnego. Najważniejsze jest to, aby trwać w nauce apostolskiej, bowiem to ona, a nie późniejsze sobory, wyznacza fundamenty Kościoła. Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna [2Jn 1,9]. Pierwsi chrześcijanie trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i modlitwach [Dz 2,42]. W następnych wiekach powoli przeniesiono akcent z Pisma Świętego na Tradycję, wprowadzając wygodne dla kleru przykazania kościelne, obyczaje i dogmaty.

W nawróceniu chodzi o odwrócenie się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu [1Ts 1,9], a nie o połączenie jednego z drugim.

5 komentarzy:

  1. W tym temacie polecam uwadze:

    W Rzymie zakończyła się kolejna sesja dialogu katolicko-zielonoświątkowego

    Przedstawiciele obu wyznań spotkali się z przewodniczącym Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan kard. Kurtem Kochem i z jej sekretarzem bp. Brianem Farrellem LC.

    Współprzewodniczącymi Dialogu są obecnie biskup amerykańskiej diecezji Raleigh – Michael F. Burbridge ze strony katolickiej i pastor Cecil M. Robeck ze Zgromadzeń Boga, wykładowca seminarium teologicznego Fullera w Pasadenie – z ramienia zielonoświątkowców.

    Po sesji obaj duchowni wyrazili zadowolenie z przeprowadzonych rozmów i z panującej podczas nich atmosfery. Bp Burbridge podkreślił, że dzięki stojącym na wysokim poziomie referatom i wystąpieniom osiągnięto głębsze zrozumienie stanowisk w sprawach, które były przedmiotem sesji, a także lepiej wyjaśniono różnice poglądów. Mówiono również o wspólnym podejmowaniu wyzwań i możliwościach duszpasterskich, stojących przed obu tradycjami.

    Pastor Robeck zwrócił uwagę, że „obecna faza dialogu pokazała, że nauczanie zielonoświątkowców i katolików nt. charyzmatów, czyli darów Ducha Świętego, w wielu punktach jest zbieżne”. Dodał, że obie tradycje uznają, iż każdy wierzący otrzymał jeden lub kilka darów Ducha Świętego, które winny być wykorzystane do budowania Kościoła i służenia światu. Dary te były obecne w Kościele już od czasów Nowego Testamentu, a podejmując wspólnie wyzwania i problemy współczesnego świata, należy zawierzać się i ufać pomocy Trzeciej Osoby Trójcy Świętej - dodał pastor.

    Pierwsze posiedzenie, zapoczątkowujące Dialog Zielonoświątkowo-Rzymskokatolicki, odbyło się w dniach 20-24 czerwca 1972 w Horgen koło Zurychu. Poprzedziły je w latach 1970 i 1971 w Rzymie dwa spotkania przygotowawcze, na których postanowiono rozpocząć rozmowy teologiczne między obu wyznaniami i ustalono ich wstępny program.

    http://www.niedziela.pl/artykul/16983/W-Rzymie-zakonczyla-sie-kolejna-sesja

    http://chnnews.pl/index.php/pl/europa/item/2674-dialog-teologiczny-ws-charyzmatow-miedzy-katolikami-i-zielonoswiatkowcami-oto-rezultaty.html

    http://en.radiovaticana.va/news/2015/07/17/catholics_and_pentecostals_conclude_dialogue_on_charisms/1159044

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry, potrzebny i aktualny wpis.
    Dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To "radosne śpiewanie pieśni uwielbiających Boga" w KK jest całkowicie sztuczne. Z czego mają cieszyć się biedacy nieświadomi tego co czeka ich po śmierci. Jakiś czas temu byłem w teatrze na groteskowej próbie przeniesienia muzyki Gospell na płaszczyznę katolicyzmu. Żałosne, po prostu żałosne i bardzo smutne.

    OdpowiedzUsuń