Od paru miesięcy chodziłem wewnętrznie obciążony sprawą dotacji do remontu dachu zabytkowego dworu olszyńskiego, który jest własnością Centrum Chrześcijańskiego NOWE ZYCIE. Kwestią nie było przyznanie jej nam, bowiem Rada Miasta Gdańska na sierpniowej sesji to uchwaliła. Biłem się z myślami, czy w ogóle powinniśmy z tej dotacji korzystać?
Gdy swego czasu Bóg wprowadzał nas na Olszynkę, abyśmy zajęli się tym niszczejącym od lat zabytkiem, w chwilach największej walki duchowej, która wówczas przetaczała się przez moją duszę, starałem się szukać oparcia w Słowie Bożym. Wylosowałem wówczas następujący fragment Pisma Świętego: Twoi ludzie odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać [Iz 58,12]. Na tej - między innymi - podstawie stało się dla mnie jasne, że nie tylko należy zająć się tymi ruinami, ale też, że będziemy to robić sposobem gospodarczym, siłami i środkami ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa.
Zgodnie z tą myślą trzy lata temu ruiny dawnej wozowni z Bożą pomocą przeobraziliśmy w miejsce nabożeństw i spotkań naszej wspólnoty. W całości jest to owoc pracy oraz ofiarności członków i przyjaciół Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Ten okres w naszym zborze nazwaliśmy sezonem cudów. Bez najmniejszych wątpliwości cała chwała z realizacji tego projektu należy się naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Dobrze wiemy, że bez Niego nie tylko nie byłoby tego domu modlitwy ale też w ogóle obecności naszego zboru w tym uroczym miejscu.
Swego rodzaju pokuszenie przyszło na mnie w postaci propozycji dotowania kolejnego naszego projektu z tzw. środków publicznych. Możliwość taką przedstawił mi Prezydent Gdańska mniej więcej rok przed jego śmiercią. Perspektywa otrzymania ponad dwustu tysięcy złotych zamydliła mi oczy. Złożyłem wniosek o dotację. Otrzymałem obietnicę przyznania środków ale utraciłem wewnętrzny pokój. Jednym z warunków otrzymania pieniędzy było wywieszenie informacji, że prace zostały wykonane dzięki pomocy gminy, a przecież dach dworu faktycznie wyremontowaliśmy dzięki pracy i ofiarności ludzi z Kościoła. Poczułem się jak sprzedawczyk chwały Bożej.
Dzisiaj po włączeniu odtwarzacza mp3 z wgraną Biblią, usłyszałem z głośnika: Bóg niebios poszczęści nam! My zaś, Jego słudzy, zabierzemy się do budowy, ale wy nie macie ani działu, ani prawa, ani pamiątki w Jeruzalemie [Neh 2,20]. Takie stanowisko zajął Nehemiasz w sprawie odbudowy murów Jerozolimy, gdy ludzie spoza grona synów Izraela zainteresowali się tym, co robił. Natychmiast skojarzyłem podobną sytuację, gdy duchowo źle nastawieni ludzie zgłosili chęć przyłączenia się do odbudowy świątyni: Zorobabel jednak, Jeszua i pozostali naczelnicy rodów Izraela odpowiedzieli: Właściwie nic nas z sobą nie łączy na tyle, byśmy mieli wspólnie budować świątynię dla naszego Boga. My sami chcemy budować ją dla PANA, Boga Izraela [Ezdr 4,3]. Bardzo intrygujące, bo w tym przypadku oferujący pomoc powoływali się nawet na to, że czczą tego samego Boga...
Słowo Boże znowu wyraźnie stało się pochodnią nogom moim i światłością ścieżkom moim [Ps 119,106]. Dzisiejszego poranka upewniłem się, co mam z tym fantem ostatecznie zrobić. Skorzystanie z gminnych środków publicznych oznaczałoby zgodę na to, że chwała, która w całości należna jest Bogu, byłaby częściowo przypisana Gminie Gdańsk. Bóg powiedział: Ja, PAN, takie jest moje imię, swej chwały nie przekaże nikomu, mojej czci nie oddam bożyszczom! [Iz 42,8]. Praca kilkunastu wierzących wolontariuszy, którzy poświęcili swój czas i fachowość, którzy nie chcieli nawet zwrotu kosztów podróży, godna jest tego, aby w całości posłużyła chwale Bożej. Ofiary wielu członków i przyjaciół naszego zboru są na tyle szlachetne i święte, że nie należy mieszać ich z niczym, co mogłoby umniejszyć ich wymowie w oddawaniu chwały Bogu. Tylko Bogu należy się chwała z nowego dachu Dworu Olszyńskiego!
Napięcie wzięło się i wciąż będzie brać się stąd, że - z jednej strony - nie chcę przegapić ani odrzucić niczego, co Bóg daje naszemu zborowi. Z drugiej zaś strony, nie chcę połknąć diabelskiego haczyka, na który Boży przeciwnik zakłada coraz to nowe przynęty.
Mamy przed sobą jeszcze wiele zadań. Poza dokończeniem remontu zabytkowego dworu modlimy się, aby w miejscu ruin dawnej stajni powstał zborowy dom socjalny, w którym m.in. na jesień życia znajdą schronienie sędziwi współwyznawcy Chrystusa Jezusa. W tych dziełach będzie mieć udział wielu braci i sióstr, którzy pobudzeni przez Ducha Świętego pomogą w budowie przyjeżdżając do pracy lub ofiarowując pieniądze. Wierzę, że nasz ośrodek życia i służby Bożej będzie tętnił życiem ku społecznemu pożytkowi bez oglądania się na środki publiczne z miejskiej kasy.
Liczę się z tym, że w tych sprawach można mieć inne zdanie. Jednak nawet gdyby moje stanowisko zostało mocno skrytykowane, to jedno wiem na pewno. Jeszcze dzisiaj rano zżymałem się w głębi duszy z powodu uciążliwego napięcia, a teraz odzyskałem wewnętrzny pokój i się rozradowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz