zabytkowy napis upamiętniający leśne nabożeństwa |
Nasza wizyta w osławionym tymi nabożeństwami miejscu na Równicy przypomniała mi się na okoliczność organizowania plenerowych nabożeństw Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku. My też, nie godząc się na pozbawiające nas wspólnych spotkań rygory kolejnych rozporządzeń rządowych, postanowiliśmy poszukać nowego sposobu gromadzenia się całego zboru. I go znaleźliśmy. Domem modlitwy stał się dla nas rozległy ogród zborowy. Ustawiliśmy w nim czterometrowy krzyż, wiatę namiotową dla zespołu muzycznego oraz krzesła w dwumetrowych odstępach na trawie i tak urządziliśmy "letnią" kaplicę do odbywania niedzielnych nabożeństw. Miejsca w niej tyle, że w jak najlepszej zgodzie z przepisami zmieszczą się nie tylko wszyscy członkowie zboru z rodzinami, ale także chrześcijanie z innych wspólnot, które odwołały swoje nabożeństwa. Jedyną trudnością do pokonania jest tkwiące w nas umiłowanie komfortu i dbałość o własną skórę.
nasza grupa zborowa w leśnym kościele |
Mając taki ogląd sprawy ani na jedną niedzielę nie zrezygnowałem z organizowania nabożeństw. Znam swoje powinności. Jedną z nich jest zapewnienie braciom i siostrom możliwości udziału w zgromadzeniach zboru. W kolejne niedziele śpiewaliśmy więc, modliliśmy się i głosiliśmy Słowo Boże tak, jakby nasza kaplica była wypełniona po brzegi, podczas gdy faktycznie była niemal zupełnie pusta. Szybko jednak stało się nam jasne, że transmisje "on-line" po niedługim czasie źle wpłyną na morale zboru. Nie czekając więc ani chwili dłużej z początkiem maja powróciliśmy do zgromadzeń niedzielnych, dostępnych dla wszystkich.
Audytorium leśnego kościoła na Równicy |
Czy jednak wszyscy tak samo myślimy? Czy w najbliższą niedzielę już pojawimy się na nabożeństwie? Kolejne zgromadzenia bez żadnych ograniczeń liczbowych pokażą to jak na dłoni. Niektórym i przed okresem tzw. pandemii z łatwością zdarzało się podpadać pod wezwanie apostolskie: Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju [Hbr 10,25]. Tacy rygory antywirusowe nakazujące pozostawanie w domu powitali wręcz z radością. Próba odosobnienia, o której niedawno pisałem, okazała się dla nich duchową pułapką.
nasza kaplica plenerowa |
Odwiedziłem to miejsce pierwszy raz w 1974 r. Później jeszcze w 1976 i 1977. Nie tylko z ciekawości.Dziękuję za tn wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem zbudowana! Chwała Panu, a Tobie Pastorze Marianie, wierny Sługo Chrystusa, dzięki! ��
OdpowiedzUsuń