17 września, 2024

Pan dał, Pan wziął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione

Dwukrotnie złodzieje nawiedzili mój dom. W obydwu przypadkach podczas naszego wyjazdu na nabożeństwo. Prowadzę z rodziną dość regularny tryb życia i nietrudno się zorientować, w które wieczory nie ma nas w domu. Ktoś poobserwował więc nas trochę i wykorzystał czas naszej nieobecności, aby nas okraść. Z tego tytułu wiem, jak czuje się człowiek po utracie cennych rzeczy materialnych. Znam to odczucie, gdy nagle dzieci tracą ulubione gadżety, a cała rodzina jest pozbawiona użytecznego wyposażenia mieszkania.

Dobra materialne mogą nam zabrać źli ludzie albo jakiś żywioł. Czasem "złodziejem" staje się ogień, czasem - gdy źle prowadzimy swoje sprawy finansowe - komornik, innym razem działania wojenne, a czasem woda, jak to obecnie ma miejsce w południowo-zachodniej części naszego kraju. Wielu ludzi w tej powodzi w jednej chwili traci dorobek życia. Są to dla nich naprawdę gorzkie dni, zwłaszcza, jeżeli byli bardzo przywiązani do swoich mieszkań, ogrodów, samochodów i sprzętów domowych. Przykro jest patrzeć, jak dorośli mężczyźni i kobiety płaczą, bo tak bardzo im żal tego, co stracili.

W takich krytycznych chwilach wychodzi na jaw prawda o tym, do czego przywiązane jest nasze serce. Przypomnijmy tu najpierw, że Pismo Święte przestrzega przed gromadzeniem zbyt wielu dóbr materialnych. Niczego przecież nie przynieśliśmy na ten świat, niczego zeń wynieść nie potrafimy. Mając więc pokarm i ubranie, na tym poprzestawajmy [1Tm 6,7]. Dobrze jest, gdy chrześcijanin zachowuje zdrowy dystans do stanu swego posiadania. Mówię wam, bracia: czas [życia ludzkiego] jest krótki. Trzeba więc, aby żonaci tak żyli, jakby żon nie mieli, płaczący, jakby nie płakali, cieszący się, jakby się nie cieszyli, kupujący, jakby niczego na stałe nie posiadali, korzystający z tego świata, jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata [1Ko 7,29-31].

 Ewangelia Chrystusowa zachęca nas do odwiązywania serc od rzeczy materialnych. Gdy przyjmujemy ją dobrym sercem i okazujemy posłuszeństwo Słowu Bożemu, stajemy się ludźmi naprawdę wolnymi. Mamy przecież przed sobą Królestwo Boże! Przestajemy żyć obawą o utratę tego, co tymczasowe. Do takiego świadectwa pierwszych chrześcijan odwołuje się pouczenie apostolskie, w sytuacji, gdy znowu zaczynał ich opanowywać świecki sposób myślenia. Przypomnijcie sobie owe pierwsze dni, w których, gdy już zostaliście oświeceni, znosiliście cierpliwie częste zmagania z cierpieniem, czy to publicznie wyszydzani i poniewierani, czy to jako współtowarzysze żyjących w takich warunkach. Przecież i uwięzionym okazaliście współczucie i z radością znieśliście grabież waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie dobra lepsze i trwałe [Hbr 10,32-34].

Nie wiem ilu chrześcijan doznało lub dozna utraty dóbr materialnych w tej powodzi. Wiem wszakże, że - po pierwsze - będą mieli wsparcie ze strony otaczających ich braci i sióstr w Chrystusie -  a po drugie - że przyjmą tę stratę z postawą godną prawdziwych chrześcijan. W takich chwilach - podobnie jak niegdyś Hiob po utracie wszystkiego - mówimy bowiem: Pan dał, Pan wziął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione [Jb 1,21]. Tak - oświecony przez Słowo Boże - przed laty zrobiłem w splądrowanym mieszkaniu po powrocie z nabożeństwa. Tak z pewnością zrobią też wierzący w Boga powodzianie, których serca przynależą już do Królestwa Bożego. Modlę się, aby takich chrześcijan było coraz więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz