09 września, 2009

Refleksje o urodzie

Dziś Międzynarodowy Dzień Urody, a więc kilka myśli na ten temat. Zacznijmy od tego, że zgodnie z definicją słownikową, uroda – to zewnętrzne walory postaci, zwłaszcza harmonijne, regularne rysy twarzy, to zespół cech składających się na piękny wygląd, piękną powierzchowność.

 Pismo Święte opisując różnych ludzi czasem porusza i kwestię ich zewnętrznego wyglądu. Spośród biblijnych postaci, wyróżniających się urodą można wymienić między innymi Rachelę, Saula, Dawida czy Esterę. Jako wiadomo, urodziwy wygląd w naturalny sposób wpływa na otoczenie i wywołuje określone reakcje. Laban zaś miał dwie córki: starszą, imieniem Lea, i młodszą, imieniem Rachela. Lea miała bezbarwne oczy, Rachela zaś była urodziwa i piękna. Toteż Jakub pokochał Rachelę [1Mo 29,16–18].

 Wydawać by się mogło, że uroda wnosi w życie człowieka same korzyści, ale tak nie jest. Owszem, piękna dziewczyna nieraz jest łagodniej potraktowana przez policjanta niż jakiś spocony facet, ale wystarczy wspomnieć biblijną Sarę lub Tamar, żeby uzmysłowić sobie, że uroda może stać się też powodem wielu problemów.

 Z drugiej strony, nie zawsze jest tak, że zewnętrzne piękno pokrywa się z wewnętrzną wartością człowieka. Zachowanie takich ludzi jak Saul czy Absalom, dowodzi, że pod urodziwą powłoką może kryć się niejedno duchowe paskudztwo. Siła przyciągania urody może więc okazać się czasem poważną pułapką.

 Z powyższych powodów Biblia przestrzega nas przed kierowaniem się w podejściu do ludzi wrażeniami wywoływanymi ich zewnętrznym wyglądem. Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego, albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce [1Sm 16,7]. Uroda naprawdę nie przesądza o wartości człowieka.

 To dlatego chrześcijanki powinny przestać się koncentrować na pogańskich staraniach o wywoływanie na innych wrażenia swoją urodą i wyglądem, a należycie zadbać o to, co jest prawdziwą ozdobą kobiety. Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem [1Pt 3,3–4].

 I jeszcze jedna myśl. Biblijna Estera, chociaż z natury bardzo urodziwa, przez szereg miesięcy była poddana zabiegom pielęgnacyjnym, by spodobać się władcy i zostać królową. Skoro naturalna uroda, dla jej zachowania i udoskonalenia może być i bywa pielęgnowana, to także i nasze wewnętrzne piękno powinno być obiektem naszej codziennej troski. Jeżeli chcemy spodobać się Bogu, to z dnia na dzień musimy stawać się coraz bardziej podobni do Jezusa! Praca nad swoim charakterem może znacznie poprawić nasz wizerunek, zarówno w oczach ludzkich, jak i Bożych.

Tylko jak znaleźć dziś taki salon piękności, w którym można byłoby pielęgnować wewnętrznego człowieka?

2 komentarze:

  1. Można znalezć!Na stronie ccnz!DS

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest salon piękności Boga :-) nieraz słyszałam komplementy, szczere, że wypiękniałam lub pięknieję z czasem, a nigdy się nie maluję nawet. Jestem przeciętnej urody, zawsze bez makijażu. Ludzie wierzący mi mówią, że moja twarz nieraz promienieje Bożą radością i to jest najlepszym Bożym "makijażem":-) jak to jest, ze nieraz chrześcijanie w świecie rozpoznają się po tym niewidzialnym dla innych Bożym makijażu na twarzy... co mnie zdumiało, gdy kiedyś obca mi osoba na ulicy podeszła do mnie i powiedziała, że napewno muszę być chrzescijanką, bo widać to na mojej twarzy...przeżyłam coś takiego i do dziś mnie ten ewenement zadziwia...

    OdpowiedzUsuń