05 stycznia, 2010

Nie daj się "osłupić"!

5 stycznia w kościele katolickim, zwłaszcza wschodnim, jest dniem wspomnienia świętego Szymona Słupnika. Z chwilą, gdy zmarli jego bliscy i jako młody człowiek pozostał sam na świecie, postanowił on oddzielić się od ludzi i wieść ascetyczny, pustelniczy tryb życia. Zasłynął z tego, że wystawił sobie trzy metrowy słup z jakimś podestem na górze i tam nieustannie przebywał modląc się i kontemplując swą wiarę. Z biegiem czasu przenosił się na wyższe słupy, aby ostatecznie siedzieć rzekomo na słupie o wysokości osiemnastu metrów.

 Szymon Słupnik podobno miał spędzić na słupie czterdzieści lat, aż do samej śmierci w 459 roku, gdy był już siedemdziesięcioletnim starcem. Pod jego słup, z którego głosił też kazania, podchodziło wielu zaciekawionych ludzi. Przybywali nawet pielgrzymi z dalekich stron, aby prosić Szymona o radę i wstawiennictwo w modlitwie.

 Jak wyglądało jego życie na tym słupie od strony praktycznej? Rozumiem, że jadał to, co przynosili mu okoliczni mieszkańcy i pielgrzymi. Próbuję wyobrazić sobie i to, że miał na słupie tylko płaszcz z kapturem, który chronił go i przed deszczem, i przed upalnym słońcem, i przed nocnym chłodem. Ale jak załatwiał swoje naturalne potrzeby? Jak utrzymywał higienę osobistą, skoro ze słupa nie schodził? Tego już nie rozumiem i nawet nie jestem ciekawy ;)

 Gdy słyszę o takim wyrażaniu pobożności, to zachodzę w głowę, jaki miałaby ona mieć sens? Siedzieć przez czterdzieści lat na słupie oddzielony od normalnego życia, nawet Biblii nie czytać, a tylko rozmyślać – to rozmaite pomysły, zwłaszcza, gdy słońce mocniej przypali, mogą człowiekowi przyjść do głowy. Czy ktoś taki może być uznany za autorytet w sprawach wiary i pobożności?

Niestety, dzisiaj także mamy różnej maści mistyków i ascetów, którzy swoje przekonania opierają na tym, co im się przyśni, albo co im powie wewnętrzny głos. Mamy, czy raczej mieliśmy, współbraci, którzy oddzielili się od wspólnoty kościelnej i gdzieś na boku, zamknięci we własnych ścianach, praktykują swą wiarę. Mamy też duchowych przywódców, którzy dalecy od życiowych obowiązków przeciętnego człowieka, absolutnie nie zweryfikowani przez praktykę codziennego życia rodzinnego – niczym Szymon ze słupa, z kilku metrów nad ziemią – odgrywają rolę ekspertów i radzą ludziom, jak mają żyć.

W świetle Biblii widzimy, że Bogu podobają się ludzie przekuwający swą wiarę w czyn. W otoczeniu domowników i współpracowników, poddawani codziennej próbie, stawiani ciągle na nowo przed wyborem pomiędzy miłością bliźniego a egoizmem, zawziętością a przebaczeniem – tylko wtedy możemy wydać wiarygodne świadectwo swej wiary oraz miłości do Boga i bliźniego. Żelazo ostrzy się żelazem, a zachowanie swojego bliźniego wygładza człowiek [Prz 27,17]. Bóg powołał nas do życia wśród ludzi, jako wierzących umieścił nas w zborze, aby było wiadomo, czy upodobniamy się do Jezusa, czy wciąż jesteśmy tacy sami.

Pobożność powinna przekładać się na praktykę życia i sprawdzać się na co dzień. Biblia nakazując ostrożność przy napotykaniu na rozmaitych złych ludzi, wśród nich wymienia też takich, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj [2Tm 3,5]. Szymon Słupnik przybrał pozór pobożności, ale życiem swoim tej pobożności nie potwierdził. Można by nawet rzec, że uciekając od życia na wysoki słup wydał świadectwo, że jego pobożność była tak słabiutka, że bała się stanąć oko w oko z wyzwaniami codziennego życia.

 Świętość, która nie przechodzi codziennej próby, chociaż z daleka wygląda okazale, może okazać się bardzo miałka. Wierność męża dopiero wtedy nabiera blasku, gdy wokoło są inne atrakcyjne kobiety. Prawość charakteru ujawnia się przy wypełnianiu własnej deklaracji skarbowej. O ojcowskim sercu można coś rzeczowego powiedzieć, gdy ma się dzieci.

 Schodźmy więc ze słupa, nawet jeśli przebywanie na nim przyjemnie nas nastraja, bo wydaje się nam, że jesteśmy wyżsi od innych.

1 komentarz:

  1. Bardzo cenny tekst. Uważam, że jeden z najlepszych na tym blogu w ostatnim czasie.
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń