13 lutego, 2010

Życie na medal!

Dziś nad ranem według czasu polskiego, rozpoczęły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Vancouver – największa w tym roku impreza sportowa na świecie. Potrwa ona do ostatniej niedzieli lutego i każdego dnia będzie przyciągać uwagę co najmniej 1/3 populacji świata. Ludzie na całym świecie, jak za czasów wielkiego Rzymu, chcą chleba i igrzysk!

Owszem, rywalizacja sportowa może być i bywa piękna. Może i dostarcza wielu wspaniałych emocji i wrażeń. Jak najbardziej może też  rozwijać w młodzieży szlachetne postawy. Jednak z dzisiejszym sportem dzieje się coś chyba niepokojącego...

Wiadomo, że współczesny sport, również ten olimpijski, to wielkie pieniądze, zarówno po stronie wydatków, jak i zysków. Kanadyjczycy początkowo oszacowali, że na zorganizowanie turnieju wydadzą 660 milionów dolarów, jednak koszty te wzrosły niemal dziesięciokrotnie i sięgnęły kwoty 6 miliardów. Teraz wszyscy, i organizatorzy, i działacze, i zawodnicy będą chcieli jak najwięcej zarobić. Ruszył totalizator sportowy: Kto straci, a kto zyska?

Z powodu tych pieniędzy już dawno nie można mówić o pięknej i radosnej rywalizacji sportowej. Wyśrubowane oczekiwania na mecie doprowadziły zawody na skraj przepaści. Na kilka godzin przez otwarciem kanadyjskiej Olimpiady, w trakcie treningu życie stracił gruziński saneczkarz, bo w przygotowaniu toru przedłożono szybkość ponad bezpieczeństwo. Powiedzenie "sport to zdrowie" też chyba należy już do historii. Lista sportowców, którzy zmarli z powodu przeciążenia organizmu staje się coraz dłuższa. Słyszeliśmy też niedawno o norweskiej biathlonistce, która z powodu kłopotów zdrowotnych na trasie zatrzymywała się nie wiedząc, w którą stronę i po co w ogóle biegnie.

Próbując spojrzeć na zawody sportowe z biblijnego punktu widzenia, można powiedzieć, że chociaż udział w Igrzyskach to prestiż i niezły biznes, to jednak od strony duchowej nie przedstawia on większej wartości, albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego  [1Tm 4,8]. Narastające w sporcie szaleństwo wyścigu po medal i większe pieniądze, tym bardziej wyraziście nakierowuje nas na cele duchowe.

Prawdziwy chrześcijanin koncentruje swoją uwagę na zdobyciu wieńca żywota wiecznego. Wie, że musi wszystko zrobić, aby na mecie życia okazać się podobnym do Jezusa Chrystusa. Wspomniane ryzyko i wysiłki sportowców, co najwyżej służą mu więc za ilustrację postawy, jaką powinien przyjąć w tym świecie, aby osiągnąć wskazany mu przez Boga cel.

Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli. A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy [1Ko 9,24–25]. Pieniądze i 'ekologiczne' medale olimpijskie nic nie znaczą w porównaniu z koroną żywota wiecznego!

 Niech więc Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Vancouver dostarczą nam wielu przykładów, jak bardzo powinniśmy być zdeterminowani, aby każdy z nas mógł na mecie życia powiedzieć za apostołem Pawłem: Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego [2Tm 4,7–8].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz