05 lipca, 2010

Kto ją zbuduje?

Już wiadomo. Z grona niemal 31 milionów uprawnionych do głosowania Polaków 55 % poszło wczoraj do urn wyborczych i stosunkiem głosów 53,01% do 46,99% wybraliśmy Pana Bronisława Komorowskiego na nowego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

 Trudno byłoby się spodziewać, że hasło wyborcze Prezydenta Elekta – "Zgoda buduje" nie będzie teraz konfrontowane z rzeczywistością. A ta uświadamia, że zgoda, choć niewątpliwie bardzo pożądana, wciąż jest nad Wisłą dobrem bardzo kruchym i deficytowym.

 Sympatyczne wręczenie kwiatów i wymiana miłych grzeczności pomiędzy szefostwem obydwu komitetów wyborczych po zakończeniu rywalizacji, oraz gratulacje Jarosława Kaczyńskiego niestety nie zamieniły zwaśnionych obozów politycznych w zgodne grono budowniczych.

 Zgoda nie jest wartością samorodną, istniejącą niezależnie od ludzkich intencji i zachowań. Zgoda to wypadkowa postaw wszystkich zaangażowanych stron. Trzeba ją najpierw mieć we własnym sercu, a potem proponować ją innym.

 Możemy wnieść w życie innych tylko to, co sami posiadamy. Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję [Dz 3,6]. Jednak nasza oferta, choćby nie wiem jak pozytywna i szczera, jeśli ma okazać się skuteczna, potrzebuje odzewu. A gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój domowi temu. A jeśli tam będzie syn pokoju, spocznie na nim pokój wasz, a jeśli nie, wróci do was [Łk 10,5–6]. Od tego zależy, co dalej będzie się działo.

Innymi słowy, aby zgoda rzeczywiście zaistniała, nie wystarczy rzucić w medialną przestrzeń pięknego hasła. Najpierw należy złożyć poważną i uczciwą ofertę zgody. A owoc sprawiedliwości bywa zasiewany w pokoju przez tych, którzy pokój czynią [Jk 3,18]. Z drugiej zaś strony ważne, aby ręka wyciągnięta w przyjaznym geście nie spotkała się z zaciśniętą pięścią, jak to bywało w życiu Psalmisty: Ja jestem za pokojem, ale gdy przemówię, oni są za walką [Ps 120,7].

 Pomyślmy o zgodzie z naszymi domownikami, krewnymi, sąsiadami i współpracownikami. Niechby to 'wczorajsze' hasło wyborcze posłużyło nam dzisiaj, choćby tylko jako bodziec do autorefleksji nad stanem naszych relacji z najbliższymi.

Wtedy śmiało będziemy mogli powiedzieć, że gasnące już emocje wyborcze na coś się nam osobiście przydały...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz