07 stycznia, 2012

Dzień wyręczania budżetu Państwa z jego konstytucyjnego obowiązku?

Jutro cała Polska zaroi się od ludzi potrząsających kolorowymi puszkami. Wolontariusze Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy po raz dwudziesty zbiorą narodową tacę. Za każdym razem cel zbiórki jest wzniosły, a akcja z roku na rok wychodzi naprzeciw nowym, palącym potrzebom społecznym.

 Efekty są imponujące. Chyba nie ma już w Polsce takiego szpitala, a nawet oddziału szpitalnego, w którym nie byłoby sprzętu z naklejką "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy". Cieszą się lekarze, tysiące ludzi chodzi ze świadomością, że WOŚP uratowała im życie, a mnie zaczynają nachodzić wątpliwości, czy to wszystko jest zdrowe i normalne.

 Sprawa moim zdaniem nosiła znamiona budującej inicjatywy społecznej, dopóki była akcją samej fundacji WOŚP. Cieszyłem się, że grupa aktywnych ludzi, widząc pilną potrzebę i niezdolność Państwa do jej zaspokojenia, ogłosiła zbiórkę pieniędzy, ażby problem rozwiązać. Serce mi rosło, gdy widziałem, jak zwykli, biedni ludzie wrzucają do puszek nawet banknoty! Dumny byłem z Polaków, gdy wieczorem ogłaszano łączną kwotę zebraną w akcji.

 W normalnie funkcjonującym Państwie takie sytuacje, owszem, zdarzają się, ale na okoliczność kataklizmu, wojny, epidemii lub nagłego krachu finansowego. W zwyczajnych warunkach pokojowych środki na zaspokojenie potrzeb ogólnospołecznych wygospodarowuje się z budżetu Państwa. Ambicją i obowiązkiem demokratycznie powołanej władzy państwowej jest takie zarządzanie finansami publicznymi, ażeby wyciąganie od ludzi pieniędzy na ulicach traciło rację bytu.

 W Polsce jest jednak inaczej. Ze zdumieniem zauważam, że szumne, uliczne zbiórki pieniędzy na wyposażenie polskich szpitali w podstawowy sprzęt medyczny, jakoś nie zawstydzają nikogo z rządu i nie wzbudzają zdrowych ambicji, prowadzących do postawienia wreszcie tych spraw na nogi.

 Dzieje się coś wręcz przeciwnego. Z każdym nowym rokiem kolejne urzędy i instytucje państwowe przyłączają się do akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wspomagając proceder brania od ludzi ich prywatnych pieniędzy na zaspokajanie publicznych potrzeb.

 Zaangażowanie w sprawę prezydenta RP, mediów publicznych, mennicy państwowej, banku narodowego, urzędników państwowych, umundurowanych funkcjonariuszy i żołnierzy dowodzi, że pieniądze są już faktycznie zbierane przez aparat państwowy, a jedynie zagospodarowywane i firmowane przez fundację WOŚP.

 Jakoś nie zanosi się na to, że po upływie dwudziestu paru lat od zmian ustrojowych i rzekomo bardzo dobrej w ostatnich latach kondycji finansowej państwa polskiego, zaspokajanie publicznych potrzeb metodą publicznej zbiórki trafi do lamusa. To zaczyna wyglądać na jakiś doroczny, dodatkowy podatek, z tym, że pobierany prosto z ulicy i przy wesołej muzyce...

 Dlaczego ośmielam się tak pisać o powszechnie akceptowanej i wydaje się, że przez wszystkich lubianej akcji? Ponieważ czasem, zbiorowo lub pojedynczo, bywamy wciągani w coś, co prawidłowe nie jest, a co pod hasłami miłości i wrażliwości społecznej utrwala chory stan rzeczy.

 Czy Biblia porusza gdzieś tego rodzaju kwestię? Apostoł Paweł zaobserwował, że wśród chrześcijan w Koryncie pojawili się ludzie, którzy metodą umiejętnego PR-u do tego stopnia zawładnęli sercami, że tamtejsi wierzący zaczęli zachowywać się tak, jakby byli w amoku. Oto jak wyartykułował on swoją diagnozę: Znosicie bowiem, gdy was ktoś niewolnikami robi, gdy was ktoś wyzyskuje, gdy was ktoś łupi, gdy się ktoś wynosi, gdy was ktoś po twarzy bije [2Ko 11,20].

 Koryntianie tego już nie zauważali. Wszystkie słowa i propozycje nowych arcyapostołów [2Ko 11,5] brali za dobrą monetę. Komukolwiek, kto ośmieliłby się wypowiedzieć coś przeciwko nim gotowi byli raczej wydrapać oczy, niż wsłuchać się w jego zdroworozsądkowe słowa. Nie wiadomo kiedy i jak, a sytuacja we wspaniałym, bogatym w dary duchowe, zborze stała się nienormalna.

 Skoro już pierwsi chrześcijanie borykali się z tego rodzaju zjawiskami, to i my z pewnością nie jesteśmy od nich wolni. Bądźmy czujni, gdy ktoś zaczyna bardzo o nas zabiegać i nas chwalić. Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach, bo chcą was odłączyć, abyście wy o nich zabiegali [Ga 4,17] – poucza Słowo Boże. Niestety, dość często chodzi o to, aby zdrenować nam kieszeń i zrobić to tak bezboleśnie, żebyśmy się nawet z tego cieszyli...

 Brak świadomości, że coś takiego ma miejsce, jeżeli utrzyma się na dłuższą metę, utrwali nieprawidłowy stan rzeczy. Może nawet dojść do powszechnego przekonania, że tak jest dobrze i normalnie. Nie trzeba już dodawać, jak ważną rolę odgrywa w tym muzyka.

Powróćmy jeszcze na moment do jutrzejszej zbiórki. W niektórych miastach przegania się żebraków z ulicy i wzywa ludzi do tego, żeby nie dawać im pieniędzy, bo to utrwala nieprawidłowe postawy społeczne. Na przykład w Gdańsku ruszyła właśnie trzymiesięczna akcja pod hasłem: Nie dawajcie mi pieniędzy, bo zostanę na ulicy. Czy w takim razie nie rodzi się pytanie: Dlaczego jeden może chodzić z puszką i to z obstawą straży miejskiej, a drugi, wcale nie bogatszy, nie może z nią nawet stanąć gdzieś w tunelu? Coś mi tu nie gra.

 Apostoł Paweł odważył się i podjął próbę otwarcia Koryntianom oczu na to, co naprawdę w ich zborze miało miejsce. Ośmieliłem się dziś i ja, aby na przykładzie ogólnokrajowego zjawiska podzielić się swoimi wątpliwościami na temat tego, co zdarza się w niejednej wspólnocie kościelnej.

Wiem, że nie zawrócę kijem Wisły, ale może przynajmniej w obrębie lokalnej społeczności Kościoła będziemy bardziej korzystać z mądrości Słowa Bożego...

12 komentarzy:

  1. Ja kiedyś dawałam co roku, ale od dwóch lat nie daję - odkąd dowiedziałam się, jak duży procent z tych pieniędzy idzie na Przystanek Woodstock (gdzie od koleżanki wiem, że brak alkoholu i narkotyków na tej imprezie to fikcja) i w związku z tym na promocję sekty Hare Kriszna.
    A poza tym jest wokół nas tylu biednych i chorych ludzi, którzy nie są pod opieką żadnej fundacji i muszą z emerytury 1000 zł wykupić leki za 200 zł. I jest też w Polsce cała masa innych fundacji, które też pomagają ludziom, a nie trąbią o tym na prawo i lewo...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest taki pieniądz, że odsetki wystarczają... Byłem pensjonariuszem Przystanku W. Jak nisko człowiek może upaść... Taplać się w błocie jak ś. Wymiotować ze skałki wspinaczkowej Tanim winem Szery na przechodniów...Na kacu być dokarmiany wegańskimi racjami przez krisznowców, którzy polują na zhipisiałą młodzież. Czy przystanek Jezus coś pomoże? Jak widzę serduszko WOŚP to mam uczulenie a te pieniądze nic nie dają (Mat.6,1-4;Ps.62,11).
      http://bielachowicz.blogspot.com/

      Usuń
  2. Jest jeszcze inny aspekt - pamiętajmy, że dając swoje pieniądze na WŚP powierzamy je ludziom niewierzącym i z tym wiąże się także to, na jakie cele je przeznaczają (poza tymi jawnymi, szczytnymi) - pisała o tym powyżej także Zim. Jakiekolwiek wchodzenie w układy biznesowe, finansowe, towarzyskie z niewierzącymi niesie z sobą duże zagrożenie dla wierzącego i jest piętnowane przez Boga. Swoje pieniądze, jeżeli chcemy je przeznaczać na wspomaganie cierpiących i ubogich (a zgodnie ze Słowem Bożym jako chrześcijanie mamy obowiązek tak czynić) powinniśmy powierzać naszym zborom czy stowarzyszeniom prowadzonym przez wierzących, organizującym tego typu działalność. NIe należy zapominać, że także w gronie chrześcijan, często obok nas, nie brak potrzebujących i to im w pierwszej kolejności należy się nasza pomoc - "Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary." [Gal.6:10]

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja w takim razie zasugeruję, żeby w ramach wyręczania budżetu państwa WOŚP zasponsorowała leki refundowane dla ludzi, którzy mają i mieli problemy z receptami wskutek protestu lekarzy...
    Jarku, ja pomijam już fakt o którym pisałam - w Polsce jest naprawdę mnóstwo różnych fundacji, które pomagają chorym i biednym ludziom, ale nie organizują przy tym tak kontrowersyjnych imprez i nie trąbią o swojej działalności na lewo i prawo.
    Ja jednak osobiście wolę wspomóc starszą osobę, której ledwo starcza na jedzenie i leki z niskiej renty czy emerytury, albo dziecko z małej wioski, gdzie nie ma takich możliwości jak w dużych miastach...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będąc kilkukrotnie na Przystanku Woodstock widziałem zawsze ten sam obrazek; ok 300 tyś nietrzeźwych młodych ludzi średnio 15-25lat, doświadczających tam, przy ciągłym łomocie ostrej muzyki, inicjacji narkotykowych, alkoholowych, sexualnych i okultystycznych (agitacja wyznawców hare kriszna i wielu destrukcyjnych sekt).

    Natomiast ze sceny regularnie pojawia się przesłanie RÓBTA CO CHCETA, które w umysłach tych młodych ludzi jest jednoznacznym wezwaniem do odrzucenia wszelkich autorytetów moralnych i systemów wartości nakreślonych im przez rodzinę czy kościół.

    Mało kto wie, że ''RÓBTA CO CHCETA'' to w humorystyczny sposób sformowane motto okultyzmu, które w rzeczywistości brzmi BĄDŹ WOLA MOJA.

    Nie wiem ilu dzieciom ratuje życie sprzęt kupowany przez WOŚP, ale widziałem ilu dzieciakom, w ciągu paru dni, jest w stanie taka impreza wywrócić myślenie i zrujnować życie, bo konsekwencje takich inicjacji trzeba będzie nieuchronnie kiedyś ponieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszecie.
    A swoją drogą, to w związku z "Orkiestrą" ma od lat bardzo mieszane uczucia. Aż się boję pisać, bo nie wiem jak będę odebrany.
    Z jednej strony jest coś pięknego w tym, że malutkie bezbronne dziecko zostanie uratowane, że rodzice są uszczęśliwieni, a z drugiej..., co dalej?
    Nie mogę zapomnieć mojego dalszego kuzyna, który urodził się z poważną wadą serca.
    Jako, że rodzice byli bogaci i mieszkali w Krakowie, wówczas (wczesne lata 70-te) najlepszym ośrodku kardiologi dziecięcej, kuzyna uratowano. I co z tego? Jego życie, i życie rodziny, było jednym pasmem cierpienia. Dzieciństwo spędzał w szpitalach. Nie będę wdawał się w szczegóły. Chłopiec zmarł w wieku 14-tu lat. Zaraz po tym rodzice się rozwiedli.
    Co wartościowego wniosła medycyna w jego i ich życie?
    Czy wolą Boga jest ratowanie skrajnych przypadków i utrzymywanie potem ich życia w takim stanie?
    Radością jest ratować życie, i o tym trąbią media, i to czynią głównym celem takich akcji. Jednak tak niewiele robi się potem, żeby to życie uczynić normalnym.
    Człowiek, za pomocą techniki, może utrzymać przy życiu drugiego człowieka. I często na tym się jego możliwości kończą.
    Wolał bym, żeby te akcje, jeśli już, szły bardziej w kierunku wspomagania rzeczy dających konkretne efekty, a nie tylko w stronę pomnażania nieszczęścia.
    Wiem, że wiele z tych aparatów właśnie takie ma możliwości i tak też jest wykorzystywana, jednak czuję tu ciągle jakiś niedosyt, jakiś brak.
    Wybaczcie, że tak brutalnie to przedstawiam. Sam nie wiem jak to wyrazić....

    OdpowiedzUsuń
  6. Bracie Marianie! Jeszcze przed nawróceniem miałem wiele wątpliwości związanych z WOŚP. Po nawróceniu one się wzmogły, ale jakoś nie potrafiłem tego wszystkiego właściwie opisać. Tobie się to tym wpisem udało. Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny artykuł pastorze!!! Kijem Wisły nie zawrócisz, ale przynajmniej jest kij w mrowisku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli system państwa jest chory od podstaw, implikowane przez niego działania też będą chore. Tzw. państwo opiekuńcze, a do tego poziomu pretenduje RP, rabuje kasę od każdego obywatela w postaci podatku, wrzuca to do wspólnego wora, z którego wydziela na określone cele. System taki daje możliwość "podbierania" tej kasy, płaci krocie osobom, które ją pobierają / liczą / wydają itp, rośnie korupcja i swojactwo. A mogłoby być tak prosto. Zarabiam i płacę. Według tego, na co mnie stać wybieram określony poziom opieki i firmę, która ją zapewni. Płacę bezpośrednio za usługę (jak u dentysty) lub w postaci ubezpieczenia czy abonamentu. Rośnie społeczna odpowiedzialność: musisz zapłacić, żeby mieć. A system taki jak obecnie powoduje, że mimo, że płacę, proszę o łaskę lub płacę dodatkowo.
    A co do samego charakteru akcji - "spęd" młodych ludzi zawsze daje ryzyko w postaci ich dziwnych zachowań. Nawet jeżeli to chrześcijański zjazd młodzieży. Ze złem i okultyzmem można spotkać się dosłownie wszędzie, kilka dni akcji WOŚP czy Woodstock nie są tu szczególnie "uprzywilejowane".
    Pozdrawiam nimrod/małpa/interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. To co się dzieje w RP trudno nazwać państwem opiekuńczym. Państwa opiekuńcze w 100% to są w Skandynawii. To co się teraz dzieje w Polsce to kapitalizm rodem z XIX wieku zaczyna być. Nie masz kasy - zdychaj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Znając zasady udzielania pomocy socjalnej w Polsce i Niemczech zadałbym takie pytanie: W ilu przypadkach (powiedzmy, na 100) została udzielona uzasadniona, doraźna pomoc dla osoby, która wpadła w tarapaty z powodu zdarzeń losowych (śmierć jedynego żywiciela, choroba, inna tp. sytuacja, mimo, że istnieje coś takiego jak ubezpieczenie od zdarzeń losowych), w ilu natomiast przypadkach udzielono pomocy notorycznym leniom, śmierdzirobótkom, pasożytom społecznym i osobom, które robią wszystko, aby przypadkiem choć trochę nie dostosować się do zmieniających się warunków życia i myślą, że zawsze będzie tak jak dawniej. Odpowiedź na to pytanie pomogłaby autorowi poprzedniej wypowiedzi dojść do wniosku, kim są ci, którzy nie mają kasy. Na przykład ubezpieczenie zdrowotne za bezrobotnych (niezależnie od czasu pozostawania bez pracy) płaci w Polsce Państwo, a mają oni taki sam dostęp do usług medycznych jak ci, którzy pracują, płacą podatki, a nie są na tyle zamożni, żeby opłacań coś dodatkowo. Zresztą - żeby było do tematu - oni tez tak samo skorzystają ze sprzętu fundowanego przez WOŚP. Normalność? Pozdrawiam nimrod/małpa/interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Księga Izajasza 5:20-21

    Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, tym którzy zamieniają ciemność w światłość, a światłość w ciemność, zamieniają gorycz w słodycz, a słodycz w gorycz. Biada tym, którzy we własnych oczach uchodzą za mądrych i we własnym mniemaniu za rozumnych!

    OdpowiedzUsuń