03 grudnia, 2012

Komu wierzyć? Wróżce, czy Biblii?

Do poniższej refleksji sprowokował mnie dziś tytuł artykułu z trójmiejskiej gazety. Stanowią go słowa tutejszej wróżki: Żadnego końca świata nie będzie. Za to skończy się kryzys. Z artykułu wynika, że najważniejsze jest, aby myśleć pozytywnie, bo to zapewnia dobrą przyszłość. Cóż za wspaniałe przesłanie! Od przedstawicieli rządu, bankierów i biznesmenów po przeciętnego zjadacza chleba, wszyscy mogliby odetchnąć z ulgą…

Mogliby, gdyby rzeczona wróżka powiedziała prawdę. Koniec świata tyle ostatnio jest popularny, co i ośmieszany na różne sposoby. Mało już kto bierze na poważnie jego kolejne zapowiedzi. Gdy więc dobra wróżka potwierdza odczucia społeczne w tej sprawie, nic dziwnego, że nawet poważna gazeta zechciała to wydrukować.

Niestety, już nawet w kwestii kryzysu owa pani zasadniczo rozmija się z prawdą. Żaden poważny znawca światowej ekonomii nie podpisałby się pod jej optymistyczną prognozą. Tym bardziej bez pokrycia są jej słowa o końcu świata. W tych sprawach człowiek niczego nie może przewidzieć, a tym bardziej nie powinien czegokolwiek oświadczać. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec [Mt 24,36]. Błądzą więc zarówno ci, którzy wyznaczają kolejne daty końca świata, jak i ci, którzy jego nadejście bagatelizują i próbują go włożyć między bajki.

Z Biblii wiadomo, że ten koniec na pewno nastąpi! A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata? A Jezus odpowiadając, rzekł im: Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą. Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,3-14].

Pismo Święte przypomina, że podobnie jak niegdyś na mocy Słowa Bożego świat ówczesny, zalany wodą, zginął, tak też teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi [2Pt 3,6-7]. A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną [2Pt 3,10].

Wydarzenia minionych wieków, dzieje całych narodów, a także osobiste przeżycia milionów ludzi potwierdzają, że Biblia jest Słowem Bożym i objawia prawdę. Skoro więc Słowo Boże zapowiada, że się pewnego dnia objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego, gdy przyjdzie w owym dniu, aby być uwielbionym wśród świętych swoich i podziwianym przez wszystkich, którzy uwierzyli [2Ts 1,7-10] - to jakże można to zignorować?

A jednak duch tego świata, objawiony również we wspomnianych słowach wróżki, lekceważy Słowo Boże, łudząc ludzi tzw. pozytywnym przesłaniem. Ten duch ma też coraz więcej do powiedzenia w środowiskach chrześcijańskich. Większość członków wspólnot kościelnych nie chce już słuchać o grzechu, nadchodzącym sądzie Bożym i o konieczności pokuty. Woli w niedzielę posłuchać czegoś milszego dla ucha. Gdyż jest to lud przekorny, synowie zakłamani, synowie, którzy nie chcą słuchać zakonu Pana, którzy mówią do jasnowidzów: Nie miejcie widzeń! a do wieszczów: Nie wieszczcie nam prawdy! Mówcie nam raczej słowa przyjemne, wieszczcie rzeczy złudne! Zejdźcie z drogi, zboczcie ze ścieżki, dajcie nam spokój ze Świętym Izraelskim [Iz 30,9-11].

Dlatego, jako sługa Słowa Bożego odzywam się, aby zawołać, że wbrew społecznym oczekiwaniom, zbliża się dzień sądu Bożego! W dniach, gdy w Gdańsku wiszą nam nad głowami ateistyczne bilbordy głoszące, że Boga nie ma, podnoszę głos i przypominam, że te bezbożne życzenia nie są w stanie zmienić rzeczywistości. Koniec świata zbliża się nieodwołalnie. Nadchodzi, ponieważ takie jest postanowienie samego Boga.

Zamiast żyć złudzeniami, lepiej zająć się osobistym przygotowaniem na spotkanie z Bogiem. Wówczas myśl o końcu świata nie będzie nas trwożyła. Nasze serce wypełni się błogim pokojem i radością, że ten dzień nadchodzi. Cóż śmiertelnie choremu człowiekowi to pomoże, że przeczyta gdzieś, aby się niczym nie przejmował, bo będzie fajnie? Lepiej, żeby czym prędzej skontaktował się z dobrym lekarzem i zastosował do jego wskazówek.

Dlatego zapraszam do czytania Biblii.

3 komentarze:

  1. Dzień Sądu Bożego, owszem, zbliża się. Po prostu z każdą sekundą zbliżamy się do dnia naszej biologicznej śmierci. Ale Sąd Boży niekoniecznie musi oznaczać zniszczenie Ziemi, nieba. Koniec świata może być po prostu końcem naszego życia w świecie materialnym. I to jest ten koniec którego doświadczają ludzie od wieków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Słowo Boże mówi o innym końcu, właśnie o zniszczeniu starej ziemi i nieba.

      Usuń
  2. Tylko że pozostaje kwestia interpretacji tego: czy brać to dosłownie, czy jest opis symboliczny.

    OdpowiedzUsuń