16 grudnia, 2012

Walka o prawo do pamięci o walce

16 grudnia 1980 roku, w dziesiątą rocznicę Wydarzeń Grudniowych na Wybrzeżu, odsłonięto w Gdańsku Pomnik Poległych Stoczniowców. Normalna kolej rzeczy w tego rodzaju sprawach: Zwolennicy i duchowi spadkobiercy bojowników o słuszną sprawę uczcili ich pamięć, wystawiając im pomnik i organizując pod tym pomnikiem uroczystości rocznicowe.

Jednakże w przypadku gdańskiego pomnika po trzydziestu paru latach sprawa bardzo się skomplikowała. Sukces tamtej walki okazuje się mieć dzisiaj kilku ojców, którzy ścierają się w walce o to, kto rzeczywiście ma prawo do spuścizny Grudnia ’70. Każda z tych grup widzi siebie jako jego uprawnionych spadkobierców, a przeradza się to w kłótnię, która atmosferze i motywom tamtej walki oraz ofiarom Wydarzeń Grudniowych najzwyczajniej uwłacza.

Przypomina mi to trochę licytowanie się rozmaitych kościołów o to, kto ma większe prawo do zwania się chrześcijanami. Biblia mówi, że po raz pierwszy ta nazwa pojawiła się w okresie wczesnego Kościoła, w odniesieniu do zboru antiocheńskiego. W Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami [Dz 11,26]. Dziś za chrześcijan uważają się rzymskokatolicy, prawosławni, ewangelicy, zielonoświątkowcy, baptyści, adwentyści a nawet mormoni. Niektóre z tych grup zarówno w doktrynie jak i w praktycznej pobożności w żaden sposób nie są dziś podobne do chrześcijan z I wieku. A mimo to roszczą sobie prawo do miana naśladowców Chrystusa.

Podobnie ma się sprawa w odniesieniu do pojedynczych osób. Swego czasu apostoł Paweł został zaatakowany przez część ówczesnych chrześcijan i pomówiony o brak należytego związku z Chrystusem. Kwestionowali oni prawo Pawła z Tarsu do nazywania się apostołem i chcieli to prawo zawłaszczyć tylko dla siebie. Czy nie jestem apostołem? Czy nie widziałem Jezusa, Pana naszego? Czy wy nie jesteście dziełem moim w Panu? Jeśli dla innych nie jestem apostołem, to jednak dla was nim jestem; wszak pieczęcią apostolstwa mego wy jesteście w Panu [1Ko 9,1-2].

Paweł, owszem,  był świadomy grzechów swojej przeszłości, ale dobrze znał też swoją wartość w oczach Bożych. Lecz uważam, że ja w niczym nie ustępuję tym arcyapostołom [2Ko 11,5] - pisał. Znamiona potwierdzające godność apostoła wystąpiły wśród was we wszelakiej cierpliwości, w znakach, cudach i przejawach mocy [2Ko 12,12]. W życiu Pawła, jak w życiu mało kogo innego, widać było wszystkie charakterystyczne cechy życia i służby Jezusa Chrystusa. Dlatego uciął tę dyskusję: Odtąd niech mi nikt przykrości nie sprawia; albowiem stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim [Ga 6,17].

Sprawa wydaje się oczywista. Kto dziś chce mieć moralne prawo do dziedzictwa Solidarności, ten powinien niezmiennie obstawać przy jej postulatach z tamtych lat i potwierdzać to codziennym życiem. Samo przypięcie sobie znaczka „S” lub rejestracja  komitetu ze słowem „Pomnik” w nazwie, nie oznacza prawa do stawania z podniesioną głową w cieniu trzech krzyży.

Tak samo jest z prawem do nazwy „Chrześcijanin”. Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie [ Jn 8,31]. Samo zawieszenie krzyża lub wypowiedzenie kilku biblijnych haseł  nikogo nie czyni prawdziwym chrześcijaninem.  W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie [Mt 7,22-23].

Licytowanie się o prawo do pamięci o Grudniu '70 nie ma sensu. Gołym okiem widać, kto kim jest dzisiaj. Tak samo nie ma co się spierać o prawo do nazywania się chrześcijaninem, bo zna Pan tych, którzy są Jego [2Tm 2,19]. Nie można zostać i być chrześcijaninem bez aprobaty samego Chrystusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz