![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyOhV9lBg68HeoErKUWMcJ3X00aDBYkvjbameFfAStIdtGm32cZ8Vy6BjJQIzaNuBc-iI1Q22EqLrJS1ZmppP6INhoX_LBn1UD8zFW4L31HFWGJG8gFmln-zX4TVxBUOmOl-1vRlTF8FQ/s200/akcja+sprz%C4%85tania+dziedzinca+dworu.jpg)
Z takim bólem w mięśniach budziło się rankiem minionej niedzieli sporo osób z naszej wspólnoty zborowej. Pracując żwawo parę godzin w sobotnie popołudnie przy porządkowaniu dziedzińca Dworu Olszynka nawet nie myśleliśmy, że coś takiego nas spotka. Przecież na co dzień wykonujemy wiele rozmaitych czynności i wszystko kończy się bezboleśnie ;) Dlaczego po tej akcji tak nas połamało..?
Jestem dumny z każdej osoby, która po sobotniej pracy w niedzielę z trudem podnosiła się z łóżka. Błogosławiona to rzecz, tak szlachetnie się upracować. Zakwasy nabyte na boisku lub w walce z nadwagą, nie napawają duszy taką błogością. Ból w mięśniach z powodu pracy na chwałę Bożą i dla wspólnego dobra przeżywa się zupełnie inaczej. Ma on w sobie coś wręcz chwalebnego!
Dlatego, bracia moi, ukochani, bądźcie stali, niewzruszeni, a wciąż tryskający poświęceniem w dziele Pana, pewni, że wasz trud nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58].
Bracie Marianie, ja też wolę zmęczenie fizyczne od psychicznego. Szczególnie wtedy, gdy widzi się szczytny cel tej pracy. Pracy dla Pana i Bliźnich!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! <3