Odpowiedź wymaga paru wstępnych objaśnień. Człowiek – to duch, dusza i ciało, które skażone grzechem potrzebują zbawienia. Bóg chce, aby cały duch, dusza i ciało były bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa [1Ts 5,23]. Duch każdego naturalnie narodzonego człowieka jest martwy z powodu grzechu i nie odgrywa żadnej roli. Dusza takiego człowieka jest pod wpływem ciała – co Biblia nazywa cielesnością. Sytuacja się zmienia, gdy człowiek rodzi się na nowo. Wtedy duch człowieczy zostaje zbawiony, to znaczy, ożywiony i połączony z Duchem Bożym. Dusza dostaje się pod wpływ ożywionego ducha, który zaczyna wypierać dotychczasową cielesność. W odrodzonym duchowo człowieku toczy się wewnętrzna walka. Jej wyniki zależne są od tego, której stronie daje on posłuch. Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne [Ga 5,16-17].
Zapoczątkowany nowym narodzeniem proces zbawienia trwa aż do śmierci fizycznej człowieka. Dotyczy to osób, które uwierzyły w Jezusa Chrystusa, opamiętały się i zostały ochrzczone w wodzie. Przez wiarę w Jezusa ich duch został ożywiony. Otrzymali rękojmię Ducha Świętego, który przejął kontrolę nad ich życiem. Ich duch jest już zbawiony. Za życia w ciele trwa proces zbawienia ich duszy. Chodzi w nim o to, aby w sferze woli, umysłu i emocji stali się podobni do Jezusa. Tego miłujecie, chociaż Go nie widzieliście, wierzycie w Niego, choć go teraz nie widzicie, i weselicie się radością niewysłowioną i chwalebną, osiągając cel wiary, zbawienie dusz [1Pt 1,8-9].
A co z ciałem? Zbawienie ciała nastąpi dopiero w chwili zmartwychwstania. Ciało jest jakby ubraniem, okryciem dla ludzkiej duszy. Na ziemi, w doczesności, nasz wewnętrzny człowiek przebywa w fizycznym ciele. Po zmartwychwstaniu wewnętrzny człowiek otrzyma ciało chwalebne, niematerialne, na wzór zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Doczesne ciało fizyczne jest w Biblii porównane do namiotu. Rozpada się moje mieszkanie, zostaje mi odebrane jak gdyby namiot pasterski. Jak tkacz - zwijam [nić] mego życia [Iz 38,12 BPzn]. Metafora namiotu pojawia się również w świadectwie św. Piotra. Uważam jednak za słuszne - jak długo mieszkam w tym namiocie - raz po raz pobudzać was zachętą, świadom, że zwinięcie mojego namiotu jest już bliskie według tego, co i Pan nasz, Jezus Chrystus, mi objawił [2Pt 1,13-14].
Chwalebne ciało, które wierzący człowiek otrzyma w czasie zmartwychwstania, porównane jest do domu. Bo my wiemy, że gdy ten namiot naszego ziemskiego zamieszkiwania zostanie zwinięty, otrzymamy dom od Boga, wieczne mieszkanie w niebie, nie ręką zbudowane [2Ko 5,1]. Ze wstępnych uwag już wiemy, że zwinięcie namiotu, to śmierć fizyczna ciała. Natomiast otrzymanie domu od Boga (wiecznego mieszkania w niebie) – to zmartwychwstanie ciała. Tak na pewno się stanie. Otrzymamy niematerialne, chwalebne ciała – na wzór Jezusa Chrystusa. Intryguje nas wszakże pytanie: Co stanie się z naszą duszą po śmierci fizycznej, oczekującej na zmartwychwstanie?
Wiemy z Biblii, że z chwilą śmierci fizycznej od razu będziemy z PANEM, ale jest coś, co może nas niepokoić. Z "namiotu" (fizycznego ciała) nie od razu przechodzimy do "domu" (chwalebnego ciała), chyba że zmartwychwstanie nastąpiłoby za naszego życia w ciele. Niestety, nikt z nas tego nie wie. Dlatego w tym teraz wzdychamy, bo już pragniemy przywdziać tamten nasz niebieski przybytek, o ile tylko z tego rozebrawszy się, nie okażemy się nagimi. I tak naprawdę, przebywając w tym namiocie, udręczeni wzdychamy, bo nie chcielibyśmy się rozbierać, lecz od razu wdziać tamten na wierzch, aby śmiertelne ogarnięte zostało przez życie. [2Ko 5,2-4].
Obawiamy się momentu, gdy nasza dusza zostanie pozbawiona osłony ciała. Podobnie jak dyskomfortem dla normalnego człowieka jest pozbawienie go ubrania i wystawienie jego nagości na pokaz, tak w sensie duchowym nasza dusza nie chciałaby się rozbierać z tego ciała, lecz od razu przywdziać ciało chwalebne. Osłona fizycznego ciała umożliwia nam ukrycie niektórych myśli i postaw serca. Na przykład, uśmiechamy się do kogoś, podczas gdy w głębi serca jesteśmy do niego źle nastawieni. Kto nienawidzi, nie wyjawia tego swymi wargami, ale we wnętrzu swoim żywi zdradę [Prz 26,24]. Słusznie się więc obawiamy, bo gdy przejdziemy w stan bezcielesny, wówczas cała prawda o naszej duszy wyjdzie na jaw.
Jest tylko jeden sposób na to, aby nasza dusza, rozebrawszy się z ciała ziemskiego, nie okazała się naga. W porę trzeba nam zadbać o oczyszczenie i usprawiedliwienie, o odpuszczenie grzechów i o dobre uczynki! Jezus powiedział: radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja [Obj 3,18]. Oto przychodzę jak złodziej; błogosławiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich, aby nie chodzić nago i aby nie widziano sromoty jego [Obj 16,15].
Dla nas wierzących, którzy nie chcielibyśmy się rozbierać, lecz od razu wdziać tamten na wierzch, aby śmiertelne ogarnięte zostało przez życie Pismo Święte ogłasza dobrą nowinę. Dusza człowieka wierzącego po opuszczeniu ziemskiego ciała ma zapewnione okrycie i ukojenie u PANA! Bardzo się będę radował z Pana, weselić się będzie moja dusza z mojego Boga, gdyż oblókł mnie w szaty zbawienia, przyodział mnie płaszczem sprawiedliwości [Iz 61,10]. Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat, więc chodzić będą ze mną w szatach białych, dlatego że są godni. Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami [Obj 3,4-5].
Dzięki łasce Bożej po zwinięciu namiotu doczesnego ciała nie staniemy przed Bogiem obnażeni do widoku własnej sprawiedliwości! Chociaż naturalnie chciałoby się w chwili opuszczenia ciała fizycznego od razu otrzymać ciało chwalebne, to jednak jako ludzie duchowo odrodzeni nie drżymy przed stanem bezcielesności. Wątpliwości i obawy pomaga nam przezwyciężyć uświadomienie sobie, że Bóg nas do tego przygotował. To Bóg jest tym, który nas do tego przygotował. On też dał nam Ducha jako porękę. Zawsze więc ufni jesteśmy, choć wiemy, że przebywając w ciele, przebywamy oddaleni od Pana. Idziemy bowiem za wiarą, a nie za widzialną postacią. Ufni jesteśmy, choć wolelibyśmy raczej wyprowadzić się z ciała i być przy Panu [2Ko 5,5-8]. Podstawą naszego zaufania jest dany nam Duch Święty jako poręka, zadatek, rękojmia od Boga, że mamy dom w niebie, że zmartwychwstaniemy w chwalebnych, niematerialnych ciałach!
Przypatrzmy się naszej drodze z 'namiotu' do 'domu'. Plan Boży jest taki, że opuszczając ten ziemski namiot (ciało fizyczne) nie od razu otrzymujemy w niebie dom (ciało niematerialne). Otrzymamy je w dniu pierwszego zmartwychwstania. Pewne jest wszakże, że dusza człowieka wierzącego w Chrystusa od razu idzie do raju - miejsca odpocznienia i błogości! Pismo Święte dobitnie na to wskazuje. O żebraku, Łazarzu, czytamy: I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe [Łk 16,22]. Ukrzyżowany z Jezusem złoczyńca, gdy tuż przed śmiercią wyraził wiarę w Niego, usłyszał z usta Pana: Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju [Łk 23,43]. Również apostoł Paweł w rozterce, co lepsze, życie czy śmierć fizyczna, napisał: Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej [Flp 1,23].
Po dotarciu do kresu naszej ziemskiej pielgrzymki, doznamy przyjemności odpoczynku. Pomyślmy, czego pragniemy i czego potrzebujemy po długiej, męczącej pracy bądź podróży? Tylko jedno mamy w głowie: Ażeby odpocząć. Biblia zapewnia ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa, że gdy już znajdziemy się u Niego, będziemy mogli odpocząć. I usłyszałem głos z nieba mówiący: Napisz: Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę, mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi [Obj 14,13]. A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich. Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia [Hbr 4,9-11].
Tak więc nasza wieczność z PANEM rozpocznie się od odpoczynku po ziemskiej pielgrzymce. A co jest najlepszą i najpełniejszą formą odpoczynku? Co byśmy powiedzieli o dobrym, głębokim śnie w bezpiecznym i przyjaznym miejscu? Jak przyjmujemy taką propozycję po długiej, męczącej podróży, po stresujących przeżyciach albo po ciężkiej pracy? Osobiście witam ją, jak największe dobrodziejstwo.
Biblia mówi, że dusza wierzącego człowieka po rozstaniu się z fizycznym ciałem zasypia w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Zauważmy, że w Piśmie Świętym śmierć fizyczna wielokrotnie nazwana jest snem. Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu. Tedy rzekli uczniowie do niego: Panie! Jeśli zasnął, zdrów będzie. Ale Jezus mówił o jego śmierci; oni zaś myśleli, że mówił o zwykłym śnie. Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie: Łazarz umarł [Jn 11,11-14]. I kamienowali Szczepana modlącego się i mówiącego: Panie Jezu! przyjmij ducha mojego! A klęknąwszy na kolana, zawołał głosem wielkim: Panie! nie poczytaj im tego za grzech! A to rzekłszy, zasnął [Dz 7,59-60 BG]. Po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz, z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli [1Ko 15,6].
Klasycznym przykładem nauki apostolskiej o śmierci, jako zaśnięciu, jest fragment Pierwszego Listu do Tesaloniczan. A nie chcemy, bracia, abyście byli w niepewności co do tych, którzy zasnęli, abyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nie mają nadziei. Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli. A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli [1Ts 4,13-15].
Biblia zapowiada, że zbliża się zmartwychwstanie wierzących i pochwycenie Kościoła. Nikt z tych, którzy zasnęli w Chrystusie, nie musi obawiać się, że prześpi ten chwalebny moment. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia [1Ko 15,20-23]. Czeka nas podniosła i fantastyczna chwila zamieszkania naszej duszy w uwielbionym, niematerialnym ciele.
Ale uwaga! Taką perspektywę na przyszłość mają wyłącznie ludzie narodzeni na nowo, którzy trwają w pojednaniu z Bogiem przez Jezusa Chrystusa i uświęcają swoje życie. Kluczową rolę odgrywa tu nasz obecny stosunek do osoby Pana Jezusa Chrystusa! Taką konkluzją kończy się rozważany tu wywód apostolski. I przez to, czy blisko przebywając, czy daleko, bardzo się staramy Jemu być mili. Przecież my wszyscy musimy stanąć bez osłony przed trybunałem Chrystusa, by każdy otrzymał według tego, co zdziałał w ciele: czy to dobro, czy zło [2Ko 5, 9-10]. Innymi słowy, abyśmy po śmierci fizycznej zostali zabrani do raju, abyśmy okryci płaszczem sprawiedliwości zasnęli i odpoczywali, abyśmy w chwili zmartwychwstania otrzymali chwalebne ciała, które będą już nie tymczasowym namiotem (jak ciało fizyczne) a trwałym domem – potrzebujemy znaleźć upodobanie w oczach Pana Jezusa. Dlatego stawiamy sobie za cel, aby niezależnie od tego, czy zostajemy tu, czy też stąd odchodzimy, Jemu się podobać.
Niektórzy z nas borykają się z problemem bezsenności. Takie osoby dobrze wiedzą, jaka to katorga, gdy pomimo zmęczenia w żaden sposób nie udaje się zasnąć. Obawiam się, że takie przekleństwo czeka dusze ludzi bezbożnych, niepojednanych z Bogiem. Straszliwe oczekiwanie sądu [Hbr 10,27] nie byłoby aż tak przykre, gdyby na ten czas udało się zapaść w głęboki sen. Według Jezusa piekło jest miejscem, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie [Mt 9,44]. Nie wierzę więc, że tam będzie można się wyspać.
Dobrodziejstwo snu – to błogosławieństwo zarezerwowane dla zbawionych dusz. Raz jeszcze przywołajmy tę ilustrację: Po długiej i męczącej podróży, po dotarciu do celu, po ciężkiej pracy i wielu stresujących przeżyciach – umyty, w czystej piżamie, okryty miękką pościelą, w bezpiecznym i przyjaznym domu ojcowskim – kładziesz się do snu, aby wreszcie odpocząć. Uff. Jakaż ulga! Biblia mówi: Ze spokojem mogę się kłaść na spoczynek i tak samo zasypiać, bo Ty sam, Panie, utwierdzasz mnie w nadziei [Ps 4,9]. Czyż tych słów nie można odnieść również do błogiego snu zbawionych dusz w oczekiwaniu na zmartwychwstanie?
Skoro tak się rzeczy mają, to czy postawiliśmy już sobie za cel, aby zawsze podobać się Jezusowi Chrystusowi, który jako jedyny może okryć nas po śmierci płaszczem sprawiedliwości? A tak przy okazji, skoro jeszcze nie było zmartwychwstania wierzących i dusze zbawionych śpią, to jaki sens ma kierowanie do nich jakichkolwiek próśb?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz