Gdy św. Paweł po raz pierwszy dotarł do Tesalonik, tamtejsze środowisko jego rodaków okazało się być bardzo nieprzychylne dla ewangelii. Gdy powodowani zazdrością Żydzi podburzyli przeciwko apostołom całe miasto i chcieli ich zlinczować, natychmiast w nocy bracia wysłali Pawła i Sylasa do Berei. Kiedy tam przybyli, poszli do synagogi Żydów. Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan [Dz 17,10-11]. Prawda była taka, że paru niegodziwców spośród próżnujących na rynku mężczyzn [Dz 17,5] miało w Tesalonikach większy wpływ na ludzi, aniżeli wielka liczba pobożnych Greków oraz niemało wybitnych kobiet [Dz 17,4]. Ogólnie rzecz biorąc, Tesaloniczanie nie byli ludźmi szlachetnego usposobienia.
W otoczeniu takich ludzi zrodził się zbór w Tesalonikach. W ciągu kilku kolejnych lat ewangelia Chrystusowa na tyle rozkwitła w tym środowisku i tak niesamowicie je przeobraziła, że znający początki rzeczonego zboru bracia, napisali: Ewangelię naszą głosiliśmy wam nie tylko słowami, lecz również mocą Ducha Świętego i z głębokim przekonaniem. Wiecie przecież, jakimi byliśmy dla was, gdyśmy u was przebywali. A wy, przyjmując słowo w ucisku wielkim, z radością Ducha Świętego, zostaliście naśladowcami naszymi i naśladowcami Pana do tego stopnia, że staliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai. Dzięki wam słowo Pańskie rozeszło się nie tylko po Macedonii i Achai, ale wieść o waszej wierze w Boga dotarła wszędzie, tak że nie trzeba nawet o tym mówić. Ludzie bowiem sami opowiadają, jakiego przyjęcia doznaliśmy u was i jak, porzuciwszy bożków, zwróciliście się do Boga, żeby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu [1Ts 1,5-9].
Również drugi List do Tesaloniczan rozpoczyna się od podobnej wzmianki o wielkich zmianach, jakie w tym mieście dzięki ewangelii nastąpiły. Słuszną jest rzeczą, bracia, abyśmy nieustannie składali Bogu dzięki za was, gdyż wiara wasza bardzo wzrasta i pogłębia się miłość wzajemna, tak że chlubimy się w Kościołach Bożych waszą wytrwałą wiarą i cierpliwością, z jaką znosicie wszystkie przeciwności i uciski [2Ts 1,3-4]. Zboru w Tesalonikach nie utworzyli sami dobrzy ludzie, wyalienowani z tamtejszego środowiska. Bez wątpienia Słowo Boże w mocy Ducha Świętego dotarło również do próżnujących na rynku mężczyzn. Komu, jak nie takim ludziom, apostołowie głosili ewangelię, skoro napisali: Gdy byliśmy u was, uczyliśmy, że kto nie chce pracować, niech też nie je. Kilka lat później ta wskazówka była potrzebna kolejnej grupie nawracających się osób. A teraz słyszymy, że niektórzy z was żyją nieporządnie. Zamiast poświęcać się pracy, zajmują się tym, czym nie trzeba. Takim osobom nakazujemy, i takie zachęcamy w Panu Jezusie Chrystusie, by ze spokojem podjęły pracę i zarabiały na własne utrzymanie [2Ts 3,10-12].
Pomimo nielicznych, takich jak wyżej, udzielonych im napomnień apostolskich, Tesaloniczanie stanowią dobitny przykład przeobrażającej mocy ewangelii. Bo kto, jeśli nie wy, jest naszą nadzieją, radością i wieńcem chluby przed naszym Panem Jezusem, gdy już się pojawi? Tak! Wy jesteście naszą chwałą i radością [1Ts 2,19-20]. Na ich przykładzie śmiało możemy i dzisiaj z nadzieją patrzeć na najbardziej zdeprawowanych, zepsutych i bezbożnych ludzi, którym głosimy ewangelię, bo wciąż jest w niej moc Boża dla zbawienia każdego, kto wierzy [Rz 1,16].
Oczywiście, radujemy się gdy do zbawczej wiary w Jezusa Chrystusa nawracają się tzw. "dobrzy" grzesznicy. W każdym przypadku jest to wielkim cudem łaski Bożej, ponieważ wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Kiedy zaś ewangelia wkracza w środowisko ludzi do cna zepsutych, przeobrażając ich w szlachetne kobiety i mężczyzn pełnych miłości wzajemnej oraz współczucia - to serce nam rośnie wzbierając chwałą dla naszego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz