14 września, 2021

Oczarowanie sukcesem i wielkością

Maj 2005. Siedziba Yoido Full Gospel Church w Seulu  
Czternasty dzień września, który w ubiegłym roku na zawsze zaznaczył mi się w kalendarzu odejściem mojego nauczyciela, Mieczysława Kwietnia z Warszawy, teraz, w 2021 roku, w historię pentekostalizmu wpisał się śmiercią koreańskiego pastora, Davida Yonggi Cho. W 1958 roku założył on wspólnotę chrześcijańską w Seulu, która pod nazwą Yoido Full Gospel Church zasłynęła jako największy na świecie zbór zielonoświątkowy. Bywało, że ów mega church liczył nawet osiemset tysięcy członków. Pastor Cho w 2007 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł dzisiaj rano w szpitalu w Seulu, w wieku 85 lat.

Pamiętam lata wielkiej fascynacji postacią i działalnością pastora Yonggi Cho. Jego sukces stał się znany na całym świecie i zjednał mu wielu zwolenników. Wśród zielonoświątkowców zyskał on uznanie do tego stopnia, że w latach 1992 - 2000 stał na czele Światowej Społeczności Zborów Bożych (ang. The World Assemblies of God Fellowship), zrzeszającej kościoły zielonoświątkowe i charyzmatyczne z ponad 200 krajów. Popularność Yonggi Cho była tak wielka, że sprawa zgodności jego nauczania z Biblią wśród większości przywódców chrześcijańskich przestała być brana pod uwagę. Z podobnych względów również koreański wymiar sprawiedliwości okazał się dla niego zdumiewająco wyrozumiały, gdy kilka lat temu sądzono go za uchylanie się od płacenia podatków. 

Od dziecka wśród ludzi obserwuję dziwne zjawisko ulegania urokowi stanowiska i sławy. Na przykład, w rozmowach z ludźmi zdawali się mieć wyraźne zastrzeżenia do zachowania biskupa, lecz w chwili  zetknięcia się z nim, klękali i całowali go w rękę. Bolało mnie, gdy któryś z moich kolegów po drodze mówił co innego, a po dotarciu na spotkanie nabierał wody w usta, a nawet publicznie zajmował całkiem inne stanowisko. Smucę się, gdy bracia i siostry mówią coś za plecami kogoś dla nich ważnego, a nie mają odwagi powiedzieć mu tego samego prosto w twarz.

Czy chrześcijanie jednakowo wszyscy ulegają oczarowaniu sukcesem i wielkością? A co się tyczy tych, którzy cieszyli się szczególnym poważaniem - czym oni niegdyś byli, nic mnie to nie obchodzi; Bóg nie ma względu na osobę [Ga 2,6] - napisał w natchnieniu Ducha apostoł Paweł. I nie były to puste słowa. A gdy przyszedł Kefas do Antiochii, przeciwstawiłem mu się otwarcie, bo też okazał się winnym. Zanim bowiem przyszli niektórzy od Jakuba, jadał razem z poganami; a gdy przyszli, usunął się i odłączył z obawy przed tymi, którzy byli obrzezani. A wraz z nim obłudnie postąpili również pozostali Żydzi, tak że i Barnaba dał się wciągnąć w ich obłudę. Ale gdy spostrzegłem, że nie postępują zgodnie z prawdą ewangelii, powiedziałem do Kefasa wobec wszystkich... [Ga 2,11-14].

Wiele złego bierze się z oczarowania sukcesem i sławą. Z tego powodu całkiem sporo ludzi ulega wewnętrznemu rozdwojeniu i postępuje wbrew własnemu sumieniu. Nie mają odwagi powiedzieć ważnej osobie tego, co naprawdę myślą. Nie mniejszym złem jest w tym i to, że ludzie sukcesu, hołubieni naokoło, nie słysząc prawdy o sobie, całymi latami żyją w złudzeniu, że wszystko jest z nimi OK. Przeto, odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim, bo jesteśmy członkami jedni drugich [Ef 4,25].

6 komentarzy:

  1. Amen Bracie! Cenne spostrzeżenia. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. W przypadku Pastora Cho zastanawiam się jedynie na ile świadom był nadużyć finansowych? Nie chcę go usprawiedliwiać, ale sam Cho wskazywał na fakt, że finansami zajmowała się Jego rodzina i nie był świadom nieprawidłowości podatkowych. Mogę to sobie wyobrazić, szczególnie w przypadku, kiedy zdarza się nam wszystkim zapomnieć o jakichś obowiązkowych opłatach ;-) ....a i wiek Cho w okresie nieprawidłowości w rozliczeniach był już słuszny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmienia to faktu, że ponosi za te naduzycia odpowiedzialnosc

      Usuń
  3. Wielkie dzięki za tę refleksję. W swoim dość krótkim nowonarodzonym życiu, wielokrotnie spotykałem się z określeniami: jedziemy na - i tutaj pada nazwisko aktualnej gwiazdy mikrofonu, czy estrady "chrześcijańskiej". to nie znaczy, że jestem przeciwny różnym spotkaniom Kościoła podczas konferencji, czy innych wydarzeń ewangelizacyjnych. Mam jednak przekonanie, że tak jak w tych miejscach wierzący doświadczają Bożej obecności, tak tym bardziej mogą rozkoszować się Jego obecnością w swoich lokalnych społecznościach, jeśli zbieramy się ze świadomością Jego obecności, zgodnie z zapewnieniem, że: "Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich."

    OdpowiedzUsuń
  4. mysle ze nie o to idzie czy taki czy inny pastor zrobil cos zlego i dlaczego lecz o nasza postawe wobec ludzkich autorytetow Gdy spotykam czlowieka obdarzonego przez Boga do jakiejs szczegolnej i trudnej poslugi winienem mu wdziecznosc i wsparcie dla jego trudu i nic wiecej ponad to Autorytetem jest Pan Jezus Chrystus objawiony w Slowie Bozym Czynimy ogromna szkode czlowiekowi gdy go wywyzszamy

    OdpowiedzUsuń