Ona do szczęścia rozgłosu nie potrzebuje |
Innymi słowy, post nie jest potrzebny, gdy chrześcijanin codziennie pielęgnuje bliską więź z Bogiem i trwa w społeczności Ducha Świętego. Post w swej istocie jest bowiem odsunięciem na bok rzeczy i przyjemności, które - wysunąwszy się w życiu chrześcijanina na plan pierwszy - zaczęły przysłaniać mu Boga. Czymś takim mogą być nie tylko rozkosze podniebienia. Postem należy objąć również każdy inny rodzaj ludzkiej pasji, uszczuplający nam czas świadomego kontaktu z naszym Zbawicielem i Panem, Jezusem Chrystusem.
W poście chodzi o to, aby bliska społeczność z Bogiem znowu zajęła pierwsze miejsce w naszym życiu. Chrześcijanie nie żyją po to, aby jeść i pić. Oczywiste, że aby żyć, potrzebujemy coś zjeść i wypić, lecz jedzenie i picie nie ma prawa być dla nas najważniejsze. Codziennie na pierwszym planie w naszym życiu powinniśmy żywić pragnienia podobania się Bogu. Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie [Mt 22,37-38]. Niestety, umiłowanie rzeczy i wartości tego świata potrafi na tyle zdominować nasze życie, że miłość do Boga zaczyna tracić potwierdzenie w naszych postawach i czynach.
Dlatego w trosce o utrzymanie naszej relacji z Bogiem, dyskretnie odsuwamy na dalszy plan to wszystko, co zaciążyło nam na sumieniu i przeciskamy się bliżej Boga. Nie trzeba i nie należy tego ogłaszać całemu światu. Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano (...). Ale ty, gdy pościsz, namaść głowę swoją i umyj twarz swoją. Aby nie ludzie cię widzieli, że pościsz, lecz Ojciec twój, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie [Mt 1,17-18]. Post w życiu odrodzonych duchowo ludzi to intymna sprawa. Po cichu i dyskretnie oddalamy się od ludzi oraz czynności absorbujących naszą uwagę, aby całkowicie skupić się na Bogu. Porządkujemy wtedy swoje życie i wszystko powraca na właściwe miejsce. To jest post, w którym PAN ma upodobanie.
Są ludzie, którzy życzenia urodzinowe własnej żonie składają na Facebooku. Nie pojmuję, skąd w nich się to bierze, że każdy swój gest i czyn, nawet ten skierowany do najbliższych osób, potrzebują rozgłaszać. Są chrześcijanie, o których wszystkim wokoło wiadomo, że w danym dniu poszczą. Biblia uczy nas dyskrecji w takich sprawach. Gdy jestem w towarzystwie innych ludzi, a chcę przez telefon porozmawiać np. z żoną i dobrze ją przy tym słyszeć, to dyskretnie na ten czas wychodzę. Nie ogłaszam, że będę z nią rozmawiać i proszę wszystkich o uwagę. Podobnie, gdy odczuwam potrzebę postu, to na ten czas znikam. Niech sobie ludzie myślą, co chcą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz