Tegoroczna wędrówka górskim szlakiem w towarzystwie braci i sióstr w Chrystusie |
Oczywiste, że osoby bardziej zasobne materialnie, dostosowują się wtedy z poziomem swoich oczekiwań do możliwości osób uboższych, a ci z kolei mobilizują się finansowo, aby koniecznie pojechać razem z ludźmi wierzącymi. Wspólne wyjazdy zawsze wymagają jakiegoś kompromisu i większej otwartości na dostosowanie się do warunków dostępnych dla wszystkich uczestników wypoczynku. Wielką nagrodą za tę elastyczność są wspólne przeżycia i przygody oraz zacieśnienie wzajemnych więzi. Procentuje to potem w kolejnych latach lepszym rozumieniem się nawzajem, radośniejszym udziałem w niedzielnych zgromadzeniach zboru i wspólną służbą Bogu.
Owszem, czasem może dojść do takiej sytuacji, że w miejscu naszego wypoczynku nie będzie innych wierzących, ale wtedy od razu zaczynamy poszukiwać ich w najbliższej okolicy. Nosimy bowiem w sercu potrzebę społeczności z ludźmi, którzy podobnie jak my kochają i czczą PANA. Gdy słyszę, że ktoś wybiera się na wakacje w miejsce, o którym wie, że nawet w niedzielę nie będzie tam mieć styczności z ludźmi wierzącymi - to zaczynam się niepokoić jego stanem duchowym. Może to bowiem oznaczać, że jego życiowym priorytetem stał komfort i - nie daj Boże - chęć odpoczynku od kontaktów z innymi chrześcijanami.
W czasach biblijnego Izraela Bóg zorganizował swojemu ludowi w ciągu roku co najmniej trzykrotne, zbiorowe oderwanie się od codzienności. Trzy razy w roku będziesz świętował na moją cześć. Będziesz przestrzegał Święta Przaśników. Siedem dni jeść będziesz przaśniki, jak ci rozkazałem, w wyznaczonym czasie miesiąca Abib, bo podczas niego wyszedłeś z Egiptu. A niech się nie pokazują przed obliczem moim z próżnymi rękami. I Święta Żniw, pierwszych plonów prac twoich, z tego, coś wysiał na polu. I Święta Zbiorów z końcem roku, gdy zbierzesz plony twoje z pola. Trzy razy w roku zjawią się wszyscy mężczyźni twoi przed obliczem Wszechmocnego, Pana [2Mo 23,14-17]. Izraelici wędrowali wtedy do Jerozolimy i tam spędzali w społeczności z innymi cały tydzień. Radosną przygodą była już sama pielgrzymka, jak świadczą o tym niektóre psalmy, a tym bardziej pokrzepiający czas wspólnego świętowania w stolicy.
Kocham społeczność ludu Bożego. W ciągu mojego niekrótkiego już życia ani razu nie pojechałem, sam lub z rodziną, aby być gdzieś z dala od ludzi wierzących. Gdziekolwiek wyjeżdżałem, zawsze miałem na uwadze pragnienie przebywania z braćmi i siostrami w Chrystusie. Jechałem albo z nimi, albo do nich. Nie znam pojęcia "urlopu" od towarzystwa chrześcijan. Wiem, że nie mam prawa czynić się dla innych normą postępowania. Mam jednak prawo do osobistego świadectwa w tej sprawie, co niniejszym czynię. Szkoda mi czasu, żeby w otoczeniu bezbożnych ludzi siedzieć gdzieś pod palmami lub eksplorować egzotyczne zakątki świata. Nigdy nie chcę niczego robić w oderwaniu się od współwyznawców Pana, bo w nich mam całe upodobanie [Ps 16,3].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz