20 lipca, 2010

Kobiety, nie idźcie tą drogą!

W polskich środowiskach ewangelikalnych od jakiegoś już czasu rozmawia się o przywódczej roli kobiet w Kościele. Punktem ciężkości tych dyskusji nie jest to, czy kobiety mogą w ogóle być użyteczne w pracy duchowej, bo od zawsze było jasne, że jak najbardziej mogą i są. Istota sporu tkwi w odpowiedzi na pytanie, czy Bóg ustalił jakieś różnice pomiędzy mężczyznami i kobietami co do ich roli w Ciele Chrystusowym?

 Już w samym akcie stworzenia tę różnicę widać wyraźnie: Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego. [...] Wtedy zesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął. Potem wyjął jedno z jego żeber i wypełnił ciałem to miejsce. A z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do człowieka. Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta. [1Mo 2,18. 21–23].

 Nowy Testament przypomina tę prawdę w słowach: Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa [1Tm 2,13], co ma znaczyć, że ... kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny. Bo nie mężczyzna jest z kobiety, ale kobieta z mężczyzny. Albowiem mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę [1Ko 11,7–9].

 Należy przy tym uważać, żeby nie mylić pojęć. Biblia nie naucza, że kobieta jest mniej ważna, bo w Ciele Chrystusowym każdy Jego członek jest ważny. Zresztą, w Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety. Albowiem jak kobieta jest z mężczyzny, tak też mężczyzna przez kobietę, a wszystko jest z Boga [1Ko 11,11–12]. Różnice dotyczą ich funkcji pełnionych w Kościele.

 Różnorodność ról poszczególnych członków Ciała Chrystusowego to kwestia ponadkulturowa. Niezależnie od epoki i szerokości geograficznej, w każdym ciele głowa jest głowa, ręka ręką a noga nogą. Oczywiście, wszędzie znajdą się ludzie, którzy stają na głowie, myślą nogami i chodzą na czworakach, ale każdy zdrowy na umyśle widzi, że jest to aktywność członków ciała niezgodna z przypisanymi im funkcjami.

 Proszę zauważyć, że interesujące nas nauczanie z 1 Listu do Koryntian jest adresowane do wszystkich zborów Kościoła, a nie tylko do zboru korynckiego. Jak we wszystkich zborach świętych niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić. Czy Słowo Boże od was wyszło albo czy tylko do was samych dotarło? Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem albo że ma dary Ducha, niech uzna, że to, co wam piszę, jest przykazaniem Pańskim; a jeśli ktoś tego nie uzna, sam nie jest uznany [1Ko 14,33–38].

 Słowo Boże przywołuje w tym względzie bardzo ważny argument: Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech [1Tm 2,12–14]. Czy te słowa można rozpatrywać kulturowo? Nie. Natura i zachowanie Ewy ma swoje odniesienie do wszystkich kobiet w każdym czasie i na całym świecie.

 Czytałem ostatnio argumentację zwolennika ordynowania kobiet do przywództwa i nauczania w Kościele, że jeżeli powyższe słowa miałyby oznaczać powszechną zasadę, to także natychmiast należałoby sporządzić spis wdów po sześćdziesiątce, zakazać kobietom zaplatania włosów oraz noszenia złota i pereł. Ponieważ są to słowa wykształconego teologa, prawdopodobnie są mądre. Mimo to ośmielam się twierdzić, że zaplatanie włosów, to co innego niż nauczanie doktryny lub przywództwo w Kościele. Poza tym, chyba lepiej zrobić coś więcej niż koniecznie należy, aniżeli unieważnić Słowo Boże przez naukę swoją [Mt 15,6].

 Biblia naucza, że każdy członek Ciała Chrystusowego powinien skupić się na pełnieniu wyznaczonej mu przez Boga roli i na tym polu w wytrwałości wydawać owoc. W historii Kościoła były oczywiście kobiety, którym tak jak np. Kathryn Kuhlmann nie chciało się trzymać tych granic. Była ona znana z niezależności, pewności siebie i robienia wszystkiego po swojemu. Tak było z jej głoszeniem kazań, zamążpójściem, odejściem od męża, rozwodem, sposobem ubierania się, doborem współpracowników i programem spotkań. Mówiło się, że nawet przywódcy nie przewodzili, gdy przyjeżdżała Kathryn. Rozmiary i sukcesy jej działalności w świetle Biblii w żaden sposób nie usprawiedliwiają jej samowoli. Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku [Tt 1,7].

 Z Biblii wynika, że można być nawet aniołem, ale jeżeli przekracza się wyznaczone przez Boga granice, to naraża się na gniew Boży [Jd 1,6], a już na pewno nie można być wtedy dla innych wzorem. Niektórzy twierdzą dziś, że takie kobiety jak Kathryn Kuhlmann wytyczyły nam szlak. Nic więc dziwnego, że tym szlakiem zdają się podążać.

 Czy jednak nad dzisiejszym Kościołem, tak jak kiedyś nad Judą, Izajasz w natchnieniu Bożym nie zawołałby: Ludu mój! Jego ciemięzcami są dzieci i kobiety nim rządzą. Ludu mój! Twoi wodzowie to zwodziciele, wypaczyli drogi, którymi masz chodzić [Iz 3,12]?

Chcę pozostać na szlaku wyznaczonym przez Chrystusa Pana, objaśnionym w nauce apostolskiej, ukazanym w życiu wczesnego Kościoła, pełnego Ducha Świętego i żyjącego w bojaźni Bożej. Kobiety zawsze stanowiły integralną część tego Kościoła, ale nigdy nie stały na jego czele.

Apeluję więc do wierzących kobiet: Nie idźcie za współczesną modą. Jeżeli naprawdę chcecie podobać się Chrystusowi Panu, to postępujcie zgodnie z Jego wolą objawioną w Piśmie Świętym. Trzymajcie się wyznaczonych Wam ról oraz granic w służbie Bożej i życiu Kościoła.

16 komentarzy:

  1. Raduje sie moje serce gdy czytam takie slowa :)))
    Niech Bog cie blogoslawi bracie i dalej napelnia odwaga ,by glosic prawde w tych trudnych czasach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że sprawa nie jest tak jednoznaczna - zarówno w kwestii interpretacji podanych i innych fragmentów, jak i w kwestii "posłuszeństwa/nieposłuszeństwa". Rozumiem, że nie mówimy tutaj o historycznych przyzwyczajeniach ze "zborów, w którym się wychowywaliśmy", tylko o pełnym zrozumieniu Bożego planu dla człowieka: mężczyzny i kobiety.

    Zakładam, że w środowiskach ewangelikalnych, które są mi znane, nie ma chęci kierowania się samowolą - jest natomiast chęć właściwego odczytywania tegoż Bożego planu. Myślę, że rozmowa o tym [choćby na zbliżającym się Synodzie KZ] powinna być wolna zarówno od tradycjonalizmów ["za dziada-pradziada było najlepiej!"], jak i wymuszonych liberalizmów ["a teraz będzie odwrotnie. Bo tak!"], bo i temat jest poważniejszy.

    Swoje zdanie wyrażałem, m.in. tutaj na blogu, wielokrotnie, więc nie będę się powtarzał, bo nie musi być to wcale interesujące :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę wbrew głównemu tematowi bardzo poruszył mnie cytowany werset Izajasza w odniesieniu do dzieci. To właśnie całościowy obraz chorego świata w którym żyjemy. Nie tylko role kobiet i mężczyzn zostały zamienione, ale także dzieci, wychowywane "bezstresowo" stały się terrorystami, rządzącymi faktycznie swoimi rodzicami i dziadkami, jeżeli nie dalej nawet (vide np. Szwecja i jej ustawodawstwo w tej mierze)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się składa, że chyba wiem, co rzeczony teolog mógł mieć na myśli;) Nie chodziło mu o to, że nauczanie Słowa i zaplatanie warkoczyków to równie istotne zajęcia. Raczej chciał zapytać, dlaczego, z równą pieczołowitością i dosłownością nie traktujemy pozostałych poleceń i zakazów, które w tym samym liście (1Tm) ten sam autor (Paweł) skierował do zboru w Efezie. Może po prostu, intuicyjnie wyczuwamy, że wiele poleceń zawartych w listach apostolskich, miało zastosowanie w sytuacji konkretnego zboru, w określonym momencie, i nie może być automatycznie absolutyzowana i traktowana jako odwieczne przykazanie dla wszystkich i wszędzie?

    Serdecznie pozdrawiam
    Tomek Józefowicz

    PS. A może, skoro temat w naszym kościele też okazuje się gorący, stworzymy jakąś platformę internetową, na której moglibyśmy (my i inni zainteresowani) wymieniać się zrozumieniem poruszonej tu kwestii, w postaci jakichś dłuższych tekstów (z argumentami za i przeciw, ze szczegółową analizą najważniejszych fragmentów Pisma)?

    OdpowiedzUsuń
  5. Li mall by zaśpiewał "Nigdy nie kończąca się historia". czasami to ręce opadają jeśli chodzi o zrozumienie tej kwestii. Tomku to co proponujesz na temat tego forum to nie ma sensu...Pozdrawiam w Jezusie

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście powinniśmy moim zdaniem nauczać Słowa Bożego i głosić Prawdę, ale ostatnio bardzo krążą mi po głowie wersety z listu Pawła do Tymoteusza: "A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli. (2Tm 2:24-26). Czyli mówić prawdę, ale niepotrzebnie nie spierać się, kiedy już powiedzieliśmy swoje zdanie. W tym kontekście stworzenie jakiegoś forum, którego jedynym celem byłoby prowadzenie takich sporów nie jest celowe łagodnie mówiąc. Ze spierania się, nawet w dobrych intecjach zawsze biorą się złe emocje a stąd krok tylko do nienawiści.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim celem nie jest prowadzenie bezproduktywnych sporów. Próbuję tylko znaleźć formułę lub miejsce, gdzie przeciwnicy i zwolennicy ordynacji kobiet w kościele mogliby zacząć ze sobą rozmawiać i próbować ustalić jakieś wspólne stanowisko. Tak zdaje się próbowano rozstrzygać spory w pierwszym kościele. Do tego wystarczy wspólny fundament (Pismo) i dobra wola każdej ze stron. Jedność Kościoła jest chyba taką wartością, o którą warto zabiegać. Nie da się jej jednak osiągnąć bez rozmowy i podejrzewając o złe intencję każdego, kto chce podważyć status quo. Nie „zaczepiam” tu autora tego blogu, żeby się z nim pospierać, ale zachęcić, żeby w systematyczny sposób wyartykułował argumenty przeciwników zmiany oficjalnego stanowiska KZ w sprawie służby kobiet. Myślę, że to pomoże w dyskusji, do której, mam nadzieję, wcześniej czy później dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tomku, aktualnie nie mając takiego jak Ty dostępu do oficjalnej i ogólnokościelnej gazety, mimo wszystko - jak widzisz - próbuję brać udział w dyskusji, bowiem uważam, że sprawa jest zbyt poważna, abym przyglądał się jej w milczeniu. Służę w Kościele trzydzieści lat i nie zamierzam nabrać wody w usta, gdy na moich oczach rodzą się pomysły i tendencje, które są sprzeczne z drogą wytyczoną mi przez Słowo Boże i moich nauczycieli.

    "Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa" [2Tm 3,14-15].

    Powyższe słowa Pisma Świętego stały mi się szczególnie bliskie w obliczu projektowanych zmian. Gdybyś się dowiedział, że redakcja Chrześcijanina zechce opublikować także stanowisko polemiczne w stosunku do aktualnie obieranego kursu, to czym prędzej daj mi znać ;)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. „Posiadanie dostępu” to chyba nie najlepsze określenie moich związków z „Chrześcijaninem”. Po prostu, ponieważ ludzie znają moje poglądy w tej sprawie, więc poproszono mnie o wypowiedź. Zgadzam się, że byłoby lepiej, gdyby w tym samym numerze pojawił się głos polemiczny wobec zwolenników, jak to określiłeś, „aktualnie obieranego kursu”. Może Redakcja planuje taki głos umieścić w kolejnym numerze, jako reakcję na poglądy przedstawiane w aktualnym wydaniu. To byłby dobry pomysł, ale czy tak „Chrześcijanin” zrobi, nie wiem. Wydaje mi się jednak, że ze względu na częstotliwość tej publikacji, nie jest to najlepsze medium do intensywnej wymiany poglądów na jakiś temat. Dlatego proponowałem wspólną platformę internetową, gdzie obie strony mogłyby się swobodnie wypowiedzieć. Zależy mi na konstruktywnej debacie na ten temat, a nie na próbie sił: która opcja wygra w wyniku głosowania jakiegoś gremium. Na razie, wydaje mi się, jest czas na to, żeby wszyscy zainteresowani w kościele tą kwestią, jasno, publicznie, wyartykułowali swoje stanowiska. Dlatego cieszę się, że prezentujesz swoje argumenty. Może inni pójdą też w Twoje ślady i powstanie sporo materiału, przy którym będzie można usiąść i porozmawiać.
    pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie jest więc miejsce kobiety w zborze/kościele? I kim były Junia i Pryska?

    Pozdrawiam w Panu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze czekam na odpowiedź. Temat jest dla mnie jako dla kobiety i uczennicy Jezusa jednocześnie wyjątkowo ważny. Rozgryzam go od kilku lat i naprawdę ciężko stanąć zdecydowanie po jednej ze stron dyskusji..

    OdpowiedzUsuń
  12. Droga Magdo! Może zabrzmi to banalnie, ale szukaj odpowiedzi w Słowie Bożym, w szczególności w listach, tam są przede wszystkim wyznaczone zalecenia dla Kościoła, dla zborów, dla kobiet i mężczyzn. Dzieje Apostolskie są bardzo ważne, ale raczej nie wyznaczają doktryn, moim zdaniem.

    Co do Pryski to Pastor Biernacki już napisał o niej w kolejnym wpisie.

    Mi i żonie bardzo wiele Pan pokazał o roli mężczyzny i kobiety, męża i żony, poprzez indukcyjne studium biblijne "Szczęśliwe małżeństwo", którego autorem jest w głównej mierze kobieta :) Kay Arthur.
    Ten podręcznik możesz nabyć choćby tutaj http://www.taniaksiazka.pl/szczesliwe-malzenstwo-kay-arthur-p-20483.html

    Spróbuj stanąć po stronie prawdy, zawartej w Biblii :)

    Również pozdrawiam w Panu Jezusie

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodam tylko, że moim zdaniem Pastor Biernacki stoi po stronie prawdy (Słowa Bożego) i odważnie o tym pisze. Niech Pan mu błogosławi. Ja mu błogosławię. Amen

    OdpowiedzUsuń
  14. Do Magdy: Z myślą o Tobie w najnowszym wpisie pt. "Tą drogą idźcie drogie Siostry!" przybliżam siedem przykładowych zadań, jakie Biblia wyznacza kobietom należącym do Kościoła. http://dzisiajwswietlebiblii.blogspot.com/2010/07/ta-droga-idzcie-drogie-siostry.html. Chciałaś, to masz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To kolejny temat-rzeka.
    Tematy kontrowersyjne-dla płci-zawsze są na czasie.Już się przestałem zastanawiać czemu ludzie to robią? Ktoś zapyta, ale co robią? Lekce warzą Boga.Biblijne chrześcijaństwo. Myślę, że to kwestia braku nauczania [i wiedzy] o tych sprawach w zborach."Lud mój ginie z braku nauki"-mówi Bóg.Podobnie ma się rzecz z nakrywaniem głów przez kobiety w czasie modlitwy i prorokowania.
    Trzeba się trzymać Prawdy która jest w Chrystusie i Prostoty jaką On nam pokazał-czyli akceptacji tego co płynie ze Słowa Bożego-zawsze i bez szemrania.
    HalleluYah!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pastorze Marianie
    Dziękuję za Twoją wypowiedź nt. " przewodnictwa kobiet w zborach", która oparta jest na Słowie Bożym i którą bez zastrzeżeń akceptuję.
    Gdy nawróciłem się 25 lat temu, to tak samo jak dzisiaj Ty, głosił na ten temat Mąż Boży, Edward Czajko, mój drogi Pastor, który nauczał mnie drogi za Panem Jezusem.
    Wspaniałe jest, ze sprawy, które za czasów Pana Jezusa i Apostołów były prawdą, również 25 lat temu i obecnie są prawdą.
    W sprawie " przewodnictwa kobiet w zborach" słyszałam już wiele "nauk", ale dzięki Słowu Bożemu i nauczaniu odebranemu w zborze kierowanym przez Pastora Edwarda Czajko "nauki" te nie wywarły na mnie wpływu.
    Dziękuję, że autorytet Słowa Bożego potwierdzasz swoim stanowiskiem, wiernym nauczaniu Pana Jezusa i Apoatołów.
    Teresa Rolińska

    OdpowiedzUsuń