30 listopada, 2013

Błogosławiony listopad

Porządkowanie ruin stajni
Kończący się dziś listopad 2013 roku to w ostatnim czasie jeden z najciekawszych i najbardziej wymownych dla mnie okresów życia. Nie tylko dlatego, że jest to miesiąc urodzin mojej żony, syna i zięcia, bo ten czynnik od dawna pojawia się w moim życiu każdego listopada. Oczywiście, wciąż na nowo cieszę się moimi bliskimi, lecz w tym roku listopad był dla mnie bardzo znamienny jeszcze z dwóch innych powodów.

Po pierwsze, przeżyłem w tych dniach wiele wspaniałych chwil w mojej osobistej relacji z Panem Jezusem. Serce mi wzbiera miłością i wdzięcznością. Syn Boży okazał mi tyle miłosierdzia i łaski, że brak mi słów, by to wyrazić. Parę miesięcy temu podjąłem się zadania zagospodarowania Dworu Olszynka i z ruin przeobrażenia go w tętniące życiem centrum chrześcijańskie. Po krótkim kryzysie sił i zdrowia fizycznego, mogę teraz dzień po dniu pracować na Olszynce i mieć udział w tym niezwykłym przedsięwzięciu dla chwały Bożej. Każdego dnia prosząc Pana o kierownictwo i błogosławieństwo przeżyłem w listopadzie wiele wzruszeń, doświadczając Jego bliskości i oglądając szereg cudów.

Efektem tej niezwykłej łaski Bożej jest to, że dwa miesiące od przejęcia dworu na Olszynce: (1) Ogrodziliśmy już całą posesję, budując blisko 250 metrów nowego ogrodzenia. (2) Mamy już swoje przyłącza prądu, wody i Internetu. (3) Wstawiliśmy powybijane okna na piętrze i oszkliliśmy większość wybitych szyb na parterze dworu. (4) Uporządkowaliśmy dziedziniec usuwając zeń gruz, śmieci, chwasty oraz samosieje. (5) Oczyściliśmy rynny, założyliśmy rury spustowe i naprawiliśmy dach dworu. (6) Oczyściliśmy najbliższe sąsiedztwo murów dawnej wozowni, którą chcemy zaadoptować na salę zgromadzeń. (7) Oświetliliśmy z zewnątrz obydwa budynki z zastosowaniem halogenów ledowych. (8) Zabezpieczyliśmy na zimę wierzch słabego już muru historycznej bramy i furty, tak, aby ochronić go przed wilgocią w obliczu nadciągających mrozów. (9) Oczyściliśmy i zagrodziliśmy wnętrze ruin dawnej stajni od strony głównej bramy wjazdowej. (10) Wykonaliśmy inwentaryzację drzew na terenie całej posesji i uzyskaliśmy prawną zgodę na usunięcie niektórych z nich, martwych lub zagrażających bezpieczeństwu zabytkowych budynków, co pozwoli nam w okresie zimowym zająć się porządkowaniem zieleni. (11) Znaleźliśmy Panią konserwator, która w najbliższym czasie opracuje nam program prac konserwatorskich. (12) Jesteśmy już całkiem blisko wyłonienia architekta, który przed wiosną przygotuje projekt adaptacji wozowni na salę zgromadzeń z pozwoleniem na budowę włącznie. Jak na dwa miesiące, to jest już tego trochę. Bogu niech będą dzięki.

Drugim powodem, dla którego ten listopad uznaję za szczególnie dla mnie ważny, jest okazja do niemożliwej dotąd obserwacji zaangażowania i pracowitości wielu braci i sióstr z naszego zboru. Trudno mi opisać te uniesienia serca, gdy widzę braci zajeżdżających po zakończeniu pracy zawodowej pod dwór, aby chociaż parę godzin jeszcze tu popracować. Każdej soboty wzruszam się na nowo z powodu obecności kobiet i mężczyzn na Olszynce, którzy niezależnie od tego, kim są na co dzień, chwytają za proste narzędzia, porządkując i czyniąc to miejsce z tygodnia na tydzień coraz ładniejszym. Ta kompania braci i sióstr w przedzimowym trudzie na Olszynce ma dla mnie ogromne znaczenie. Ozdobiła mi listopad, jak mało co w moim dotychczasowym życiu. Mało tego. W listopadzie rozpoczęliśmy przygotowania do chrztu sporej grupy świeżo nawróconych chrześcijan. Cóż za radość widzieć, jak nowe osoby i to bardzo różnym wieku, ruszają drogą wiary w Pana Jezusa Chrystusa!

Dlatego kończący się dziś miesiąc uznaję za szczególnie błogosławiony.

28 listopada, 2013

Nieuczciwość w kościele?

Słyszymy w tych dniach o wielu aferach korupcyjnych. Ujawniona korupcja na najwyższych szczeblach władzy z wielomilionowymi łapówkami w kilku ministerstwach. Łapówkarstwo w przyznawaniu mieszkań komunalnych w gdańskim magistracie. Wielka zmowa cenowa w przetargach na budowę dróg i autostrad. Prawo jazdy za łapówkę w wielu ośrodkach ruchu drogowego i tak dalej…

Przypomnijmy, że korupcja (łac. corruptio – zepsucie) to nadużycie stanowiska publicznego w celu uzyskania prywatnych korzyści. W świetle prawa polskiego korupcją jest obiecywanie, proponowanie, wręczanie, żądanie, przyjmowanie przez jakąkolwiek osobę, bezpośrednio lub pośrednio, jakiejkolwiek nienależnej korzyści majątkowej, osobistej lub innej, dla niej samej lub jakiejkolwiek innej osoby, lub przyjmowanie propozycji lub obietnicy takich korzyści w zamian za działanie lub zaniechanie działania w wykonywaniu funkcji publicznej lub w toku działalności gospodarczej.

Można powiedzieć, że korupcja ludzi żyjących bez Boga na świecie nie jest niczym zaskakującym. Dziwić się należy, gdy pojawia się w środowiskach ludu Bożego, a takie zarzuty postawił Bóg narodowi wybranemu. Oto książęta izraelscy w tobie, każdy zadufany w siłę swojego ramienia, przelewają krew. U ciebie lekceważy się ojca i matkę, u ciebie dopuszczają się gwałtu nad obcym przybyszem, u ciebie krzywdzi się sieroty i wdowy. […] U ciebie przyjmują łapówki za przelew krwi. Bierzesz odsetki i dopłatę, i  krzywdzisz  gwałtem  swojego bliźniego, a mnie zapomniałoś - mówi Wszechmocny Pan [Ez 22,6-12]. Do złego mają zgrabne dłonie: Urzędnik żąda daru, a sędzia jest przekupny; dostojnik rozstrzyga dowolnie - prawo zaś naginają [Mi 7,3].

A dzisiaj? Jak przedstawia się pod tym względem stan współczesnego Kościoła? Nie obchodzi mnie jakoś specjalnie to, co dzieje się w innych środowiskach kościelnych. Pytam o zjawisko nieuczciwości  w kręgach ludzi wierzących ewangelicznie. Ileż to ofiar przeznaczonych dla zboru nie dotarło do celu i trafiło do prywatnej kieszeni? Ileż dziesięcin należących do domu Bożego zostało zatrzymanych i wciąż obsługuje osobiste wydatki chrześcijan, którzy nie oddali tego, co do nich nie należy? Ileż ofiar przeznaczonych na zbożne cele zostało zmarnotrawionych na drogie restauracje, wyjazdy, gadżety i przyjemności chrześcijańskich liderów?

Przeciwko nieuczciwości ludzi nie odrodzonych z Ducha Świętego może i należałoby ustawić jakąś urzędową tarczę antykorupcyjną. Lecz jakich argumentów użyć w stosunku do osób uważających się za narodzone na nowo? Przecież osobista wiara w Pana Jezusa jest najsilniejszym bodźcem, mającym utrzymywać człowieka w prawości i bojaźni Bożej. Poza tym, ludzie wierzący zauważając w swoim gronie jakieś szemrane sprawy nie idą do świeckich sądów. Zostawiają sprawę Bogu.

Czy powinniśmy jednak takie sprawy zupełnie przemilczać? Kombinacja przy darowiźnie Ananiasza i Safiry natychmiast została w pierwszym zborze zdemaskowana. Dar pieniężny Szymona z Samarii został zdecydowanie odrzucony przez Piotra i Jana. Szybko uporządkowano sprawę ofiar w jerozolimskim zborze, aby środki pomocowe były rozdzielane sprawiedliwie. Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba [Dz 4,34-35].

Niestety, już w czasach powstawania Nowego Testamentu w środowiskach chrześcijańskich nie brakowało ludzi spaczonych na umyśle i wyzutych z prawdy, którzy sądzą, że z pobożności można ciągnąć zyski [1Tm 6,5]. Wielu bowiem jest niekarnych, pustych gadułów, zwodzicieli, zwłaszcza pośród tych, którzy są obrzezani; tym trzeba zatkać usta, gdyż oni to całe domy wywracają, nauczając dla niegodziwego zysku, czego nie należy [Tt 1,10-11]. Stąd apostolskie wezwanie, skierowane do chrześcijańskich przywódców: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,2-3]. Apostołowie nie przemilczali nieuczciwości we własnym środowisku. Piętnowali ją i wskazywali właściwą drogę.

Korupcja biblijnego Izraela spotkała się z ostrym sprzeciwem samego Boga: Lecz oto uderzę moją dłonią w twój niegodziwy zysk, który osiągnęłoś, i w twoje krwawe mordy, których u ciebie dokonano. Czy ostoi się twoje serce, czy ręce twoje będą dość mocne w tych dniach, gdy Ja wystąpię przeciwko tobie? Ja, Pan, powiedziałem i uczynię to. I rozproszę cię wśród narodów, i rozrzucę cię po krajach, i usunę z ciebie twoją nieczystość. I będą cię miały narody za przekleństwo; wtedy poznasz, że Ja jestem Pan [Ez 22,13-16]. A co z nieuczciwością dzisiejszych chrześcijan? Czy ktoś myśli, że ujdzie im ona na sucho?

24 listopada, 2013

Niech miłosierdzie góruje!

Co powiedzielibyśmy o człowieku, który przypatrując się nam, nic nie mówił, że jego zdaniem robimy coś nie tak, jak trzeba, nie zapowiedział nam żadnych złych konsekwencji, a w tym samym czasie już planował nas ukarać? Mnie coś takiego przytrafiło się niedawno w Gdańsku, gdy strażnicy miejscy patrzyli bez słowa, jak parkuję samochód, a 15 minut później wezwali lawetę, co kosztowało mnie prawie 500 złotych. Myślę, że to iście diabelski sposób postępowania. Przecież wystarczyło powiedzieć: Człowieku, tydzień temu zmieniły się tu przepisy i z tej strony ulicy już nie można parkować. Zaparkuj w innym miejscu, bo inaczej będziesz miał kłopoty.

A teraz odszukajmy w pamięci przypadki, że ktoś nam groził srogą karą, ostrzegał nas widząc co robimy lub zamierzamy zrobić, a dzięki temu wszystko skończyło się dla nas dobrze. Tak na przykład postępowali z nami nasi rodzice. Wypowiadali przestrogi, grozili konsekwencjami, a wszystko po to, abyśmy odstąpili od swoich ryzykownych i złych pomysłów. Czyniąc tak działali z miłości do nas i faktycznie wyrażali charakter samego Boga.

Właśnie chcę dziś przybliżyć co nieco wspaniały atrybut Boga, jakim jest Jego miłosierdzie. W połowie IX wieku przed Chrystusem Bóg postanowił  osądzić Niniwę z powodu licznych grzechów jej mieszkańców. Mógłby oczywiście to uczynić bez słowa, ale byłoby to niezgodne z Jego charakterem. Bóg bowiem najpierw ostrzega grzeszników i wzywa ich do upamiętania. Wyznaczył więc proroka Jonasza, aby ogłosił Niniwie zbliżający się sąd Boży.

Czy było to dla Jonasza łatwe zadanie? Dość łatwo jest powiedzieć albo napisać w Polsce, że np. chińscy biznesmeni robią źle wykorzystując dzieci jako tanią siłę roboczą i powinni zostać za to ukarani. Ale powiedzieć komuś prosto w oczy, że grzeszy i spotka go za to gniew Boży – to już nie jest takie proste. Jonasz bał sie takiej konfrontacji i dlatego za pierwszym razem dał nogę, wsiadając na statek płynący w innym kierunku.

Dlaczego Bóg nie chciał wykonać sądu na Niniwie po cichu? Ponieważ faktycznie nie chciał zagłady tego miasta. Chciał nimi wstrząsnąć, poruszyć ich serca i doprowadzić mieszkańców Niniwy do pokuty. W rzeczy samej Bóg przez cały czas chciał okazać im miłosierdzie. Gdy wreszcie za drugim razem Jonasz znalazł się już w Niniwie i ogłosił nadchodzącą karę, wtedy miłosierdzie Boże zatriumfowało nad sądem.

Wtedy obywatele Niniwy uwierzyli w Boga, ogłosili post i oblekli się we włosiennice, wielcy i mali. A gdy wieść o tym doszła do króla Niniwy, wstał ze swojego tronu, zdjął swój płaszcz i oblókł się we włosiennicę, i usiadł w popiele. Na polecenie króla i jego dostojników ogłoszono taki rozkaz: Ludzie i zwierzęta, bydło i owce niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i niech nie piją wody! Niech włożą włosiennice, zarówno ludzie jak i bydło, i niech żarliwie wołają do Boga, niech każdy zawróci ze swojej złej drogi i od bezprawia, własnoręcznie popełnionego.  A może Bóg znów się użali i odstąpi od swojego gniewu, i nie zginiemy. A gdy Bóg widział ich postępowanie, że zawrócili ze swojej złej drogi, wtedy użalił się Bóg nieszczęścia, które postanowił zesłać na nich, i nie uczynił tego [Jon 3,5-10].

Cóż za wspaniały  happy end! Bóg od samego początku pragnął takiego obrotu sprawy. Dlatego ogłosił sąd, bo chciał, żeby ci ludzie się opamiętali i dalej żyli. Tylko dzięki ogłoszonej przestrodze tak dobrze wszystko się zakończyło.

Bóg ma prawo grozić sądem i swobodnie to robi, w celu doprowadzenia ludzi do pokuty. Raz grożę narodowi i królestwu, że je wykorzenię, wywrócę i zniszczę, lecz jeżeli się ów naród odwróci od swojej złości, z powodu której mu groziłem, to pożałuję tego zła, które zamierzałem mu uczynić [Jr 18,7-8]. Jak widać, te groźby Boże mają na celu okazanie miłosierdzia i zachowanie ludzi przy życiu.

Uwaga! Jest wielka różnica między groźbą bandyty, a groźbą dobrego ojca skierowaną do syna. Bóg jest z natury miłosierny. Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu!  [Iz 55,7].  Rzeczywistym celem ogłaszania surowych wyroków Bożych jest próba potrząśnięcia grzesznikiem, aby uzdrowić jego duszę. Na nasze szczęście zapowiedź kary pada z ust Tego, który nas miłuje i nigdy nie pragnie naszej zguby.

Jakie z tego wniosek? Trzeba nam  naśladować miłosiernego Boga. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią [Mt 5,7]. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13].  Są ludzie, którzy obchodzą się z innymi bezwzględnie. Bez cienia miłosierdzia wyrządzają krzywdę; grabią, porywają, mordują albo przekreślają, odrzucają i poniżają. Tacy określają sami dla siebie niemiłosierne rozliczenie przed Bogiem. Biblia orzeka, że miłosierdzie przezwycięża sąd. Kiedy?  Wówczas, gdy innym ludziom okazujemy miłosierdzie.

Oczywiste, że postawa miłosierdzia nie zabezpiecza nas przed upadkiem. Może się nam przytrafić w życiu wiele grzechów: Upadek moralny, pobłądzenie w wierze, podjęcie złej decyzji itd. Słusznie należy się nam wówczas sąd z powodu naszych grzechów! Lecz dla miłosiernych mam dziś dobrą nowinę: U Boga miłosierdzie przezwycięża sąd!

Chcesz być miłosiernie potraktowany? Bądź miłosierny dla innych! Niech miłosierdzie góruje!

22 listopada, 2013

Rozpoznaj i spełnij swoją rolę!

Zacznijmy od pozornie banalnej ilustracji. Po dotarciu przy budowie ogrodzenia na Olszynce do posesji sąsiada ze zdumieniem odkryliśmy, że czeka tam na nas zabetonowana rura stalowa z przyspawanymi uszami, skierowanymi w naszą stronę, idealnie pasującymi do naszych obejm montażowych [patrz foto]. Niesamowite. Ktoś wiele lat temu ustawił tam tę rurę, jakby specjalnie w celu ułatwienia nam podłączenie się z naszym płotem. Wystające płaskowniki wręcz rdzewiały przez lata jakby z tęsknoty za tą jedną chwilą, gdy podejdziemy do nich z budową naszego ogrodzenia i z nich skorzystamy. Wczoraj spełniły wreszcie swoją rolę.

Będąc jeszcze pod wrażeniem tej obserwacji rozmawiałem z moją córką Kasią. Z tym większym zdumieniem usłyszałem, jak nieświadoma moich myśli, naprowadza mnie na inny, tym razem natchniony obraz z Księgi Estery. Być może biblijna Estera pomyślała o sobie, że jest nie wiadomo jaką pięknością i dlatego została królową. Być może woda sodowa uderzyła by jej do głowy, gdyby nie otrzeźwiające słowa jej stryja. Kto zaś wie, czy godności królewskiej nie osiągnęłaś właśnie na taki czas, jak obecny? [Estery 4,14].

Chodziło oczywiście o to, że naród żydowski znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a Estera była jedyną Żydówką, która miała szansę na dostęp do króla, aby przeciwdziałać nieszczęściu. Widząc, że się z tym ociąga i jakby próbuje wykręcić od spełnienia swej życiowej roli, Mordochaj mocno przemówił jej do słuchu. Powinna zrozumieć, że cała jej uroda, historia życia i uzyskana pozycja życiowa miały prowadzić ją do tej wyjątkowej chwili i posłużyć dla dobra ludu Bożego.

Każdy, kto przez wiarę w Jezusa Chrystusa znalazł się w Ciele Chrystusowym ma do spełnienia określoną dla niego rolę. Historia wczesnego Kościoła przybliża nam szereg takich przypadków. Piotr dostał klucze Królestwa i miał otworzyć dostęp do Królestwa Bożego dla Żydów, Samarytan i pogan. Szczepan miał popracować socjalnie w pierwszym zborze, raz a dobrze przemówić do Żydów, a potem szybko odejść do Pana. Józef miał obdarować zbór pieniędzmi ze sprzedaży swojej nieruchomości. Paweł miał wiele wycierpieć dla imienia Pana Jezusa i zanieść ewangelię na krańce ówczesnego świata.

Nie inaczej jest z tobą. Ważne, żebyś rozpoznał swoją rolę. Moją życiową rolą w służbie na rzecz Królestwa Bożego jest nauczanie Słowa Bożego. Jej kulminacją jest utworzenie w Gdańsku silnego ośrodka zdrowej nauki chrześcijańskiej, w którym wielu ludzi znajdzie również niezbędną im pomoc socjalną i życiowy azyl. Jestem przekonany, że tym miejscem ma być Dwór Olszynka. Jednak nie w pojedynkę mam to miejsce tworzyć. Mam przeświadczenie, że jest to zadanie dla wielu chrześcijan, nie tylko z Trójmiasta i najbliższej okolicy. Serdecznie zapraszam do współpracy!

Ten, kto wie na pewno, że nie powinien przykładać ręki do tego dzieła, niech będzie błogosławiony, niech zajmie się tym, do czego został wyznaczony. Lecz w imię Pańskie, błagam: Nie zmarnuj swojego życia i powołania. Rozpoznaj i spełnij swoją rolę w Ciele Chrystusowym! Faktycznie tylko z tego powodu chodzisz po tej ziemi i trafiłeś do Kościoła.

21 listopada, 2013

Ogrodzenie gotowe!

Dzięki niech będą Bogu! Miesiąc i dziesięć dni trwały nasze prace nad ogrodzeniem zespołu dworsko - parkowego Gdańsk Olszynka. Zaczęliśmy 10 października 2013 roku wstawieniem furtki i bramy od strony południowej, a dziś zakończyliśmy, wstawiając ostatnie przęsło od strony północnej, zamykając tym samym całą posesję. Tak oto, pokonując rozmaite przeszkody, wykonaliśmy we własnym zakresie płot o łącznej długości 232 metrów.

Koszty materiałowe w zaokrągleniu: 22500 zł (elementy z drutu 3D, brama, trzy furtki, podmurówka i akcesoria montażowe – 18 000 zł, brama główna – 3 500 zł, żwir – 500 zł, cement – 500 zł). Robocizna własna. Z wdzięcznością w sercu informuję, że pojawiły się pierwsze wpłaty na Dwór Olszynka. Bardzo dziękujemy wszystkim ofiarodawcom.

Jestem dumny z braci, którzy w tych dniach trudzili się przy wykonywaniu ogrodzenia Dworu Olszynka. Nie tylko dlatego, że zaoszczędziliśmy w ten sposób sporo pieniędzy. Dla mnie to ogrodzenie było pierwszym, większym zadaniem do wykonania przez nasz zbór w nowym miejscu, a zarazem swego rodzaju sprawdzianem naszych możliwości na przyszłość. Patrząc na zakończone dziś dzieło, wiem, że z Bogiem wszystko jest możliwe. Nie boję się żadnego kolejnego zadania. Przecież każde z nich ma w tym miejscu służyć chwale naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

Zobaczyliśmy to bardzo wyraźnie stawiając płot i modląc się o stosowną pogodę. Znany refren chrześcijański zgodnie z Biblią głosi od lat, że "On trzyma wiatr i deszcze w ręku Swym, On trzyma wszystko w ręku Swym". Jesień z reguły jest deszczowa a w ubiegłym roku już pod koniec października pojawiły się pierwsze mrozy. Teraz ani razu naszej pracy nie zatrzymał deszcz ani mróz. Dzięki niech będą naszemu Panu!

19 listopada, 2013

Co robić, żeby się spełniały?

Życzenia. Składamy je innym, a i sami lubimy je otrzymywać. Każdego dnia ludzie wypowiadają miliony słów, życząc sobie i innym wszystkiego najlepszego. Czy jednak zawsze te życzenia są skuteczne i się spełniają?

Czytając dziś Biblię zamyśliłem się nad intrygującą prośbą: Nie spełniaj, Panie, życzeń bezbożnika [Ps 140,9]. W pierwszym odruchu gotowi jesteśmy pomyśleć, że chodzi tu wyłącznie o życzenia złe i dla innych z gruntu szkodliwe. Wyjaśnijmy wszakże, że bezbożnik w rozumieniu Biblii, to człowiek, który zna przykazania Boże, ma świadomość, jak należy postępować, a jednak robi po swojemu. Bezbożników spotykamy więc nie w głębokim świecie, a przede wszystkim w kręgach kościelnych. Życzenia takich ludzi zazwyczaj są miłe i jak najbardziej  poprawne politycznie, a jednak bezużyteczne?

Dwojakie konsekwencje czekają bezbożnego w sferze jego życzeń. Po pierwsze, nieważne w oczach Bożych jest to, czego taki człowiek życzy sam sobie. Każdy ma jakieś osobiste marzenia i chciałby doczekać się ich spełnienia. Bóg nie spełnia pragnień ludzi bezbożnych. Jeśli się spełniają, to raczej nie Bóg za tym stoi. Po drugie, niewiele też znaczą życzenia bezbożnika składane innym ludziom. Choćby nie wiem jak szczerze życzył innym wszystkiego najlepszego, Bóg nie włącza się w ich spełnienie.

W tych dniach wielu z moich najbliższych ma urodziny i składam im życzenia. Wniosek jest prosty: Jakość i ważność tych życzeń zależy nie tyle od poziomu mojej miłości do bliźnich, co bardziej od mojego osobistego stosunku do Boga i Jego Słowa.

12 listopada, 2013

Znaczenie dostępu do leków


Dziś Światowy Dzień Zapalenia Płuc nazywany również Światowym Dniem Pneumonii (ang. World Pneumonia Day). Obchody tego Dnia, wyznaczone przez Światową Koalicję Przeciwko Zapaleniu Płuc u Dzieci na 12 listopada, wspiera Światowa Organizacja Zdrowia, UNICEF oraz Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom.

Zapalenie płuc jest najczęstszą na świecie przyczyną umieralności dzieci poniżej 5 roku życia. Problem dotyczy więc w szczególności dzieci i to z krajów Trzeciego Świata. Stąd motto obchodów: „Walcz z zapaleniem płuc. Ochroń dziecko”. Choroba ta jest niebezpieczna także dla osób w wieku dojrzałym, zwłaszcza, gdy dochodzi do niej w szpitalu. Statystyki mówią, że co drugie tzw. szpitalne zapalenie płuc kończy się zgonem.

Leczenie zapalenia płuc jest procesem bardzo skomplikowanym. Jakikolwiek błąd zarówno w fazie rozpoznania jego rodzaju jak i zastosowania lekarstw może skończyć się poważnymi powikłaniami, a nawet zgonem. Trzeba więc, zarówno ze strony personelu medycznego jak i ze strony samego pacjenta, dołożyć wszelkich starań, aby je jak najszybciej i najpełniej wyleczyć.

Czy jednak każdą popularną chorobę  można wyleczyć? Nasuwają mi się słowa, jakie Bóg skierował kiedyś do Egiptu: Daremnie zażywasz mnóstwa leków, nie ma dla ciebie uzdrowienia [Jr 46,11]. Można mieć dostęp do najlepszych lekarstw i pozostawać chorym. Można też zapaść na chorobę śmiertelną, a jednak żyć dalej. Wszystko zależy od woli i łaski Bożej.

W owych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. I przyszedł do niego Izajasz, syn Amosa, prorok, i rzekł do niego: Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, albowiem umrzesz, a nie będziesz żył. Wtedy Hiskiasz obrócił się twarzą do ściany i modlił się do Pana, i rzekł: Ach, Panie! Wspomnij, proszę, że postępowałem wobec ciebie wiernie i szczerze i czyniłem to, co dobre w twoich oczach. Następnie Hiskiasz wybuchnął wielkim płaczem. I doszło Izajasza słowo Pana tej treści: Idź i powiedz Hiskiaszowi: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twojego ojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Oto dodam do twoich dni piętnaście lat [Iz 38,1-5].

Dobrze jest mieć dostęp do dobrych lekarstw, lecz to nie one zapewniają nam dłuższe życie. Przeżycie każdego kolejnego dnia jest możliwe tylko dlatego, że na Bożym zegarze nie wybiła jeszcze godzina naszego odejścia z tej ziemi. Tyś policzył dni mojej tułaczki [Ps 56,9]. Bóg tchnął w ciało człowieka dech życia i On decyduje, kiedy to tchnienie ustanie.

Jestem szczęśliwy, że od wielu lat mając to na uwadze mogę bez żadnych obaw cieszyć się każdym kolejnym dniem życia. Bynajmniej nie dostęp do leków leży u podstaw mojego poczucia bezpieczeństwa.

09 listopada, 2013

Prognoza dla rodziny i zboru

Zapowiada się, że przynajmniej do 25 listopada prawdziwej zimy ze śniegiem i całodobowym mrozem w Polsce nie będzie. Tak mówią najnowsze prognozy pogody. Dobrze jest to wiedzieć, bo mało komu dorosłemu do zimy się spieszy. Wolelibyśmy długą złotą jesień.

Dziś jednak nie o pogodzie chcę parę słów napisać. Mam bowiem inną, ważniejszą prognozę: Każde królestwo rozdarte wewnętrznymi podziałami, pustoszeje. Podzielone miasta lub rodziny nie są w stanie się ostać [Mt 12,25].

Te słowa Pana Jezusa każdy z nas może odnieść do swojej rodziny lub zboru. Miłość, dążenie do zgody, jednomyślność, zapominanie o doznanych krzywdach, chętne odpuszczanie win – takie postawy gwarantują trwałość. Obojętność, rozdźwięk, podział, wzajemna niechęć, obmowa – zapowiadają upadek.

Jak wygląda aktualna prognoza dla twojej rodziny? Jaka przyszłość w świetle powyższych słów Pana czeka twój zbór? Jeżeli coś w naszej rodzinie lub zborze zapowiada upadek, to przejmijmy się sprawą i zwróćmy się najpierw ku Bogu, a następnie ku sobie wzajemnie.

Prognoza – to na szczęście jeszcze nie rzeczywistość! Bóg ma władzę, aby zmienić kierunek, w którym zmierza rodzina lub wspólnota. Odbudujmy jedność w rodzinie! Zadbajmy o trwałość naszej społeczności kościelnej!

02 listopada, 2013

Dzień modlitwy za zmarłych

Dziś w Polsce tzw. Dzień Zaduszny, to znaczy dzień modlitwy za dusze zmarłych. Wydawałoby się, że to praktyka chrześcijańska, skoro od setek lat utrzymywana jest w naszym kraju. Wydawałoby się, a jednak ta sprawa wygląda inaczej.

Kto czyta Biblię, ten wie, że modlitwa za dusze zmarłych nie znajduje w niej żadnego oparcia. Nigdzie w Piśmie Świętym nie spotykamy się z tym, żeby chrześcijanie modlili się za zmarłych. Gdy pierwszy męczennik został ukamienowany, bynajmniej nikt nie modlił się o jego duszę. Szczepana zaś pogrzebali bogobojni mężowi i opłakiwali go wielce [Dz 8,2]. Gdy apostoł Piotr został uwięziony przez Heroda, zbór modlił się nieustannie za niego do Boga [Dz 12,5], ale gdy Jakuba brata Pańskiego Herod ściął, nie ma wzmianki, by odprawiano modły za jego duszę.

Z jakich powodów wprowadzona została modlitwa za dusze zmarłych w kościele katolickim? Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek, ani nie da Bogu za niego okupu [Ps 49,8].  Nie można modlitwami skrócić człowiekowi mąk czyśćcowych, bo czegoś takiego jak czyściec w ogóle nie ma. Wieczne przeznaczenia człowieka rozstrzyga się za jego życia. O wszystkim przesądza osobista wiara w Jezusa Chrystusa. Pan powiedział: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto wierzy we mnie, choćby i umarł, żyć będzie.  A kto żyje i wierzy we mnie nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? [Jn 11,25-26].

Módlmy się za tych, którzy jeszcze żyją. Los duszy zmarłego jest przesądzony na wieki w chwili jego śmierci. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony [Mk 16,16].