22 września, 2019

Apel z brzegu morskiego


Chociaż dzisiaj zaczęła się już jesień, to morska plaża wciąż przyciąga spacerowiczów. Lubimy wracać nad morze i przy szumie fal wpatrywać się w jego bezkres. Oglądam czasem fotografie z plaży w Gdańsku sprzed wojny, albo jeszcze starsze, i – o dziwo – wygląda ona tak samo jak dzisiaj. Owszem, ludzie na niej mają inne kostiumy kąpielowe, w tle widać inną zabudowę, ale linia brzegowa jest w tym samym miejscu i przez wieki się nie zmienia.

Od paru dni ciśnie mi się do głowy następujący  fragment Słowa Bożego: Czy nie ma u was bojaźni przede mną? - mówi Pan - i nie drżycie przed moim obliczem? Ja wytyczyłem morzu jako granicę piasek nadbrzeżny, wieczystą zaporę, której przebyć nie może, i choć się burzy, jednak jej nie przemoże, choć szumią jego fale, jednak jej nie mogą przekroczyć. Lecz ten lud ma serce krnąbrne i przekorne; odstąpili i odeszli. I nie pomyśleli w swoim sercu: Bójmy się Pana, naszego Boga, który daje w czasie właściwym zarówno deszcz wczesny, jak i późny, który nam zapewnia ustalone tygodnie żniwa. Wasze winy obaliły ten porządek, a wasze grzechy pozbawiły was dobrego, gdyż w moim ludzie są bezbożni, którzy rozstawiają sieci jak ptasznicy, zastawiają zgubne sidła, aby łapać ludzi [Jr 5,22-26].

Nasz Bóg i Pan, Jezus Chrystus poprzez Słowo Boże wytyczył dla nas niezmienne granice, o wiele trwalsze niż brzeg morski. Niebo i ziemia przeminą ale Słowa moje nie przeminą [Mt 24,35] - powiedział Pan. Uschła trawa, i kwiat opadł, ale Słowo Pana trwa na wieki. A jest to Słowo, które wam zostało zwiastowane [1Pt 1,24-25]. Tych granic trzeba nam się trzymać. Owszem, morze nieraz się burzy i wygląda jakby chciało popłynąć tam, gdzie wcześniej nie było, ale zaraz potem posłusznie wraca na swoje miejsce.

Nam też czasem przychodzi do głowy, aby zrobić coś, co wykracza poza granice Słowa Bożego. Współczesne mody, trendy i "przebudzenia" podburzają nas, abyśmy przestali tak ściśle trzymać się Biblii i poszli za duchem czasu. Niechże przemówi do nas głos Boży z jesiennej plaży: Morzu piaskiem wyznaczyłem granicę, odwieczny próg, którego nie przekroczy. Burzą się odmęty, ale nie przemogą, piętrzą się jego fale, lecz go nie przestąpią [BPzn.]. Wierzę, że i my nie ośmielimy się przestąpić progu, jakim jest dla nas odwieczna ewangelia Chrystusowa.

Chyba, że kusi nas, aby wywołać jakieś tsunami…

10 września, 2019

Co robisz ze "swoim" czasem?

Każdy z nas ma go tyle samo. Czas jest wartością, która zrównuje biedaka z bogaczem. Jeden i drugi ma dwadzieścia cztery godziny na dobę. Również wierzący i niewierzący, obydwaj dysponują taką samą ilością czasu. Jako słudzy Chrystusa wszakże nie możemy twierdzić, że czas jest naszą własnością. Należymy do Pana wraz ze wszystkim, co posiadamy. Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy [Rz 14,7-8]. Jesteśmy szafarzami czasu danego nam przez Boga.

"Czas to pieniądz" – zwykło się też mawiać. Pracownik opłacany wg stawki godzinowej powinien pamiętać, że każda płatna godzina w pracy jest własnością jego pracodawcy. Zajmowanie się więc w czasie pracy czymkolwiek innym, np. rozmową z innymi pracownikami, telefonowaniem itd. – jest jakąś formą okradania pracodawcy. Podobnie chrześcijanin, który swobodnie i bez głębszego namysłu poświęca czas na własne zachcianki, pasje i rozrywki, nie bacząc na to, czego oczekuje od niego Pan,  nadużywa łaski Bożej i będzie musiał zdać z tego sprawę przed sądem Chrystusowym [zob. 2Ko 5,10].
 
Oto jak na tę sprawę patrzył uznany sługa Boży w XIX wieku, Charles Finney, wzywając ówczesnych wierzących do pokuty: "10. OBRABOWYWANIE BOGA. Wypadki, w których źle spędzałeś swój czas i zmarnowałeś całe godziny, które Bóg ci dał po to, aby Jemu służyć i zbawiać dusze, a ty spędziłeś je na nędznych jakichś rozrywkach, głupich rozmowach, czytając powieści – albo w ogóle nic nie robiąc! Wypadki, w których źle użyłeś twoich darów, twoich talentów i twoich władz umysłowych, gdy wyrzucałeś pieniądze na zaspokajanie pożądliwości, albo wydawałeś je na rzeczy niepotrzebne, które ani dla zdrowia twojego nie przynosiły pożytku, ani nawet dla jakiejś wygody. A może są tutaj obecni dziś wieczorem także tacy, którzy wydawali Boże pieniądze na TYTOŃ! W ogóle nie wspominam o wódce, ponieważ zakładam, że żaden wyznawca religii, będący tutaj dziś wieczorem, nie tknąłby się wódki! Ale mam nadzieję, że i takiego nie ma, który by używał tej wstrętnej trucizny, tytoniu! Czy jest do pomyślenia, aby wyznawca Słowa Bożego używał Bożych pieniędzy ku zatruwaniu samego siebie tytoniem?!" [fragment wykładu amerykańskiego kaznodziei Karola Finney,a (1792-1875), lidera tzw. "drugiego wielkiego przebudzenia", zamieszczonego w książce pt. Duchowe Przebudzenie, Warszawa 1969].

Czy należycie cenisz swój czas? W świetle Biblii wyraźnie widać, że chrześcijanin ma o wiele ważniejsze i lepsze rzeczy do zrobienia niż namiętne oglądanie filmów, rozczytywanie się w świeckiej literaturze, chodzenie na koncerty, eksperymentowanie w kuchni itd. Regularne poświęcanie całych godzin na granie, bieganie, pielęgnowanie urody, spacerowanie po mieście, zajmowanie się "uwielbianym" czworonogiem, eksplorowanie centrum handlowego bez konkretnego celu, to - niegodne sługi Bożego - bezpowrotne marnotrawienie czasu. Poza pracą zarobkową chrześcijanin regularnie potrzebuje przecież jeszcze mieć czas na czytanie Biblii, modlitwę, obowiązki domowe i rodzinne, rozmowę z najbliższymi, ewangelizowanie swojego otoczenia, niesienie pomocy potrzebującym i aktywność w zborze.

Zwracajcie zatem uwagę na własne postępowanie. Nie zachowujcie się jak niemądrzy. Żyjcie raczej jak ludzie mądrzy, którzy nie marnują najdrobniejszej chwili, szczególnie że przyszło nam żyć w trudnych czasach [Ef 5,15-16]. Amen.