28 listopada, 2015

Jak w porę wyczuć podstęp?

W rocznicę podstępnego uwięzienia Jana Husa
 

26 listopada, 2015

Zważaj, jak się obchodzisz z braćmi!

Zdarza się, że ktoś nie dotrzymuje terminu umowy. W ogóle nie zrobił tego, co nam obiecał. Nie chce zapłacić za wykonaną pracę. Zażądał zapłaty rażąco przewyższającej rzeczywistą należność. Wykonał pracę niedokładnie lub niezgodnie z umową. Pożyczył od nas, a nie oddaje. Na domiar złego, unika z nami kontaktu. Jak się w tej sytuacji czujemy? Co myślimy o takim człowieku? Czego w tej sferze uczy nas Biblia?

Z drugiej strony na szczęście bywa i tak, że ktoś wykonał nam usługę wzorowo i w umówionym terminie. Zapłaciliśmy mniej niż gdzie indziej. Pracodawca wypłaca nam wynagrodzenie i to z nadwyżką. Ktoś inny chętnie nam pożyczył, gdy byliśmy w potrzebie. Wspólnik jest uczciwy względem nas. Czy należycie to doceniamy? Czy w stosunku do takich osób zachowujemy się fair? Czego w tej sferze uczy nas Biblia?

Nie mamy wpływu na to, jak postąpią  z nami ludzie bezbożni. Zawsze jest jakieś ryzyko, gdy mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie żyją w bojaźni Bożej. Mamy jednak wpływ na to, jacy jesteśmy my sami! Dzisiaj chwila refleksji na tym, jakimi jesteśmy pracownikami? Czy ludzie nie żałują, że nas zatrudnili? Jakimi jesteśmy pracodawcami? Czy ludzie pracując u nas nie mają odczucia, że marnują czas i najlepsze lata? Jakimi jesteśmy dłużnikami? Czy ludzie, którzy nam zaufali powierzając swoje pieniądze, nie plują sobie teraz w brodę? Niektórzy mówią, że z wierzącymi najlepiej mieć do czynienia tylko w niedzielę? Zawiedli się na nich i nie chcą z nimi pracować na co dzień. Upieram się, że to nieuprawniony - bo oparty na jednostkowych przypadkach -  i krzywdzący dla większości chrześcijan wniosek.  Prawdziwi chrześcijanie są dobrymi pracownikami, pracodawcami, zleceniodawcami, wykonawcami i wspólnikami. Zacznijmy wszakże od trzech biblijnych stwierdzeń:

1. Biblia chwali pracowitość. Leniwa dłoń prowadzi do nędzy, lecz ręka pracowitych ubogaca [Prz 10,4]. Leniwi nie mają zasobów, lecz pracowici zdobywają bogactwa [Prz 11,16]. Ręka pracowitych będzie rządziła, lecz ręka gnuśna musi odrabiać pańszczyznę [Prz 12,24].

2. Biblia nakłada na wierzących obowiązek pracy. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twoją pracę [5Mo 5,13]. Człowiek wychodzi do pracy swojej, Do pracy swej aż do wieczora [Ps 104,23]. Sami bowiem wiecie, jak nas należy naśladować, ponieważ nie żyliśmy między wami nieporządnie ani też u nikogo nie jedliśmy darmo chleba, ale w trudzie i znoju we dnie i w nocy pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem; nie dlatego, jakobyśmy po temu prawa nie mieli, ale dlatego, że wam siebie samych daliśmy za przykład do naśladowania. Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy pomiędzy wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli [2Ts 3,7-12].

3. Biblia nakazuje stosowny odpoczynek. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął [2Mo 20,9-11]. I daje w związku z tym obietnicę: Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy, wtedy będziesz się rozkoszował Panem, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi [Iz 58,13-14].

JAK POWINNIŚMY OBCHODZIĆ SIĘ Z BRAĆMI?

Mamy w Biblii wezwania instruujące chrześcijan, jak powinni zachowywać się w stosunku do ogółu społeczeństwa. Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia [1Pt 2,12]. Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas [Kol 4,5]. Tym razem  weźmy jednak pod uwagę przede wszystkim nasz stosunek do braci i sióstr w Chrystusie.

1. Wezwanie do dobrej pracy zgodnej z oczekiwaniem pracodawcy. Słudzy, bądźcie posłuszni we wszystkim ziemskim panom, służąc nie tylko pozornie, aby się przypodobać ludziom, lecz w szczerości serca, jako ci, którzy się boją Pana. Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi, wiedząc, że od Pana otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie [Kol 3,22-24]. Chrześcijanin zachowuje się w pracy, tak jakby pracował u samego Chrystusa Pana! Podporządkowuje się swemu pracodawcy. Nie buntuje się. Mówi o nim dobrze i z szacunkiem się do niego odnosi. Niezależnie od tego, jaki pracodawca jest, pracownik ma go respektować. Domownicy, bądźcie poddani z wszelką bojaźnią panom, nie tylko dobrym i łagodnym, ale i przykrym [1Pt 2,18]. A niewolnicy, którzy jarzmo noszą, niech uważają panów swoich za godnych wszelkiej czci, aby imieniu Bożemu i nauce nie bluźniono [1Tm 6,1]. Pracownik poprzez swoją postawę względem pracodawcy może wpływać na to, jak będzie on myślał o Bogu.

Jeszcze wyżej wisi poprzeczka dla pracowników mających pracodawcę chrześcijanina. Ci zaś, którzy mają panów wierzących, niech ich nie lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niech im tym wierniej służą, dlatego że ci, którzy korzystają z ich wiernej służby, są wierzącymi i umiłowanymi [1Tm 6,2]. Wierzącemu pracodawcy winniśmy wyższy poziom oddania. Obowiązkowo w każdych warunkach trzeba nam być dobrym pracownikiem.

Jak to robić w praktyce? Oto garść przykładowych postaw pracownika, na które żaden pracodawca nie jest obojętny: Nie spóźniaj się do pracy i nie próbuj się z niej wcześniej wyrywać. Gdy dostajesz od szefa jakieś ekstra zadanie, nie mów, że to nie twoja robota.  Nie zgłaszaj, że potrzeba ci więcej pieniędzy. Nie marnuj w pracy czasu. Unikaj obiecywania czegokolwiek, co potem będzie cię odciągać od twoich zadań.  Staraj się być samodzielny, tak abyś wciąż nie potrzebował pomocy. Nigdy nie narzekaj i sprzeciwiaj się. Wylecz się z syndromu spoglądacza na zegarek. Staraj się nie tworzyć problemów. Pamiętaj, że nie przychodzisz do pracy na pogawędki, a tym bardziej aby plotkować. Chrześcijański pracownik powinien na co dzień to wszystko uwzględniać. Niech pracodawca, zwłaszcza wierzący, szybko dochodzi do przekonania, że zatrudnił dobrego pracownika. Zawsze pracujcie z całym poświęceniem, jakby dla Pana samego, a nie dla ludzi. Wiadomo wam przecież, że otrzymacie w nagrodę dziedzictwo od Pana, bo służycie Chrystusowi, Panu [Kol 3,23-24 Współczesny Przekład].

2. Nakaz dobrego obchodzenia się z pracownikami. Panowie, obchodźcie się ze sługami waszymi sprawiedliwie i rzetelnie, wiedząc, że i wy macie Pana w niebie [Kol 4,1]. Byłoby dobrze, gdyby pracodawcy mieli świadomość, że od ich postawy zależy los pracownika i jego rodziny. Podstawowym obowiązkiem pracodawcy jest niezwłoczne wypłacanie wynagrodzenia za pracę. Nie czyń krzywdy najemnikowi, biedakowi i ubogiemu z twoich braci albo z obcych przybyszów, którzy są w twojej ziemi, w twoich bramach. W tym samym dniu, kiedy wykonał swoją pracę, dasz mu jego zapłatę, przed zachodem słońca, gdyż on jest biedny i z tego się utrzymuje, aby nie wołał do Pana przeciwko tobie, bo miałbyś grzech [5Mo 24,14-15]. Zatrzymanie zapłaty za wykonaną pracę sprowadza na człowieka wierzącego jakiś rodzaj sądu Bożego. Biada temu, który buduje swój dom na niesprawiedliwości, a górne komnaty na bezprawiu, swojemu bliźniemu każe za darmo pracować i nie daje mu jego zapłaty [Jr 22,13]. Jeszcze dobitniej ostrzega przed tym sądem nauka apostolska. A teraz wy, bogacze, płaczcie i narzekajcie nad nieszczęściami, jakie na was przyjdą. Bogactwo wasze zmarniało, a szaty wasze mole zjadły. Złoto wasze i srebro zaśniedziało, a śniedź ich świadczyć będzie przeciwko wam i strawi ciała wasze jak ogień. Nagromadziliście skarby w dniach, które się mają ku końcowi. Oto zapłata, zatrzymana przez was robotnikom, którzy zżęli pola wasze, krzyczy, a wołania żeńców dotarły do uszu Pana Zastępów.  Żyliście na ziemi w zbytku i w rozkoszach, utuczyliście serca wasze na dzień uboju [Jk 5,1-5].

3. Obowiązek wzajemnego wspierania się i szanowania. Izraelici od wieków słyną z tego, że się wzajemnie wspierają. Tej postawa ma swe źródło w Piśmie Świętym Starego Testamentu, które wpajane jest każdemu chłopcu. A od swojego współbrata się nie odwrócisz [Iz 58,7]. Stąd także każdy chrześcijanin jest obowiązany wspierać drugiego chrześcijanina, gdziekolwiek by się na niego nie natknął. Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy [Ga 6,2]. Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci. Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą [1Jn 3,16-18].

4. Właściwe dedykowanie zarobków. Oczywiste, że pracujemy przede wszystkim po to, aby być samodzielnym finansowo. My zaś napominamy was, bracia, żebyście tym bardziej obfitowali i gorliwie się starali prowadzić żywot cichy, pełnić swe obowiązki i pracować własnymi rękami, jak wam przykazaliśmy, tak abyście wobec tych, którzy są poza zborem, uczciwie postępowali i na niczyją pomoc nie byli zdani [1Ts 4,10-12]. Nie jest to jednak jedyny motyw chrześcijańskiego pracownika. Niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu [Ef 4,28]. Gdy komuś zdarzy się lepszy zarobek, powinien mieć oczy na tyle otwarte, aby w swoim otoczeniu dostrzec bliźnich w potrzebie i się nim nieco podzielić. Kto w chwilach finansowego sukcesu myśli tylko o tym, jakby go samemu skonsumować, ten nie jest godny zwać się chrześcijaninem. Także bogacący się pracodawca zaprasza swoich ludzi do współudziału w zyskach. Nie wolno mu postrzegać ich tylko, jako narzędzia do pomnażania jego majątku.

5. Obowiązek wyróżniania domowników wiary wpośród ogółu społeczeństwa. Biblia uczy, że Bóg wyróżnia swoje dzieci. I wyciągnął Mojżesz swą rękę ku niebu, i nastała gęsta ciemność w całej ziemi egipskiej przez trzy dni. Przez trzy dni nie widział jeden drugiego i nikt nie mógł wstać z miejsca swego; ale wszyscy synowie izraelscy mieli światło w siedzibach swoich [2Mo 10,22-23]. Takiego podejścia oczekuje też od swoich dzieci. Trzeba nam traktować się w wyjątkowy sposób. Jeżeli zubożeje przy tobie twój brat i sprzeda się tobie, nie będziesz go obarczał pracą niewolnika. Będzie u ciebie jak najemnik, jak osiedleniec. […] Nie będą sprzedawani jako niewolnicy. Nie będziesz się z nim obchodził surowo, ale będziesz się bał swego Boga [3Mo 25,39-43]. Nie będziesz pożyczał na lichwiarskie odsetki twemu bratu, nie będziesz brał odsetek za wierzytelność pieniężną ani za wierzytelność żywnościową, ani za cokolwiek, za co się bierze odsetki. Obcemu możesz pożyczać na lichwiarskie odsetki, ale twemu bratu nie będziesz pożyczał na lichwiarskie odsetki, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój, w każdym twoim przedsięwzięciu, w ziemi, do której wchodzisz, aby ją wziąć w posiadanie [5Mo 23,20-21]. A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego [1Tm 5,8].

6. Bóg przejmuje się losem człowieka wierzącego. W sercu chrześcijanina czasem może pojawić się odczucie, że jest pozostawiony na pastwę losu. Nic bardziej błędnego. Gdyż tak mówi Pan Zastępów, którego chwała mnie posłała, o narodach, które was złupiły, że kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka. Oto ja podniosę rękę przeciwko nim i staną się łupem własnych niewolników, i poznacie, że posłał mnie Pan Zastępów [Za 2,12-13]. Mając więc do czynienia z drugim chrześcijaninem, trzeba nam zadbać o to,  aby nikt nie dopuszczał się wykroczenia i nie oszukiwał w jakiejkolwiek sprawie swego brata, gdyż Pan jest mścicielem tego wszystkiego, jak to wam zapowiadaliśmy i zaświadczaliśmy [1Ts 4,6]. 

Wszystkich  wierzących obowiązuje zasada miłości wzajemnej. Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie [ Jn 13,34-35].  Zważaj, jak obchodzisz się z braćmi!

Powyższy tekst jest pisemną, skróconą wersją wykładu z niedzieli, 22 listopada 2015 roku, który wygłosiłem w C.C. NOWE ŻYCIE w Gdańsku. Można go wysłuchać - tutaj.

19 listopada, 2015

Miejcie sól w sobie!

Pismo Święte przyrównuje naśladowców Jezusa do soli. Wy jesteście solą ziemi [Mt 5,13]. Oznacza to wyjątkowy rodzaj powołania. Sól kojarzymy z przynajmniej trzema szczególnymi właściwościami:

Po pierwsze, sól dodaje smaku. Potrawa bez soli jest mdła i niesmaczna. Stosowne posolenie podnosi jej wartość i apetyczność. Kontakt z prawdziwym chrześcijaninem wnosi w ludzkie serce chęć do życia. Załamani, apatyczni, rozeźleni, zdezorientowani, przepracowani itd. - odzyskują wigor. Uskrzydleni Jezusem zauważonym w radosnym chrześcijaninie zaczynają jaśnieć  i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Ludzie przy nas odczuwają, że mają do czynienia ze szczęśliwym człowiekiem i na takie życie nabierają ochoty.

Po drugie, sól konserwuje i zabezpiecza przed zepsuciem. Istnieją warunki wyjątkowo sprzyjające gniciu. Wystarczy brak świeżego powietrza, duża wilgotność, podwyższona temperatura, a bakterie ruszają do niszczącego dzieła. Sól zabija bakterie. Są takie kręgi, w którym łatwo przychodzi ulec pokusie i zgrzeszyć. Są jednak ludzie, przy których można zachować czystość, którzy chronią nas przed degradacją, demoralizacją i upadkiem. Prawdziwy chrześcijanin właśnie takie warunki wytwarza. Jest solą ziemi! Wpływa odkażająco na swoje otoczenie. W jego obecności nikt nie staje się gorszy!

Po trzecie, sól roztapia lód. Mamy w społeczeństwie wiele zamrożonych kontaktów. Napotykamy na zlodowaciałe serca ludzi samolubnych, zranionych i zagniewanych. Potrzeba miłości, która przełamie te lody. Taką rolę pełnią uczniowie Jezusa. Gdzie się pojawią, robi się cieplej i lody puszczają.

Człowiek sam z siebie nie jest w stanie życiu innych ludzi dodawać smaku i sensu. Trudno nam uchronić innych przed zepsuciem i grzechem. Niełatwo jest stopić lody ludzkiej krzywdy, nieufności lub wrogości. Beze mnie nic uczynić nie możecie [Jn  15,5] – powiedział Pan. Jesteśmy solą tylko wtedy i tylko na tyle, na ile jesteśmy w Chrystusie! Chrystus w nas – to nasza wartość!  Bez Chrystusa jesteśmy bezużyteczni!

Miejcie sól w samych sobie [Mk 9,50]. Oto przykazanie Jezusa obowiązujące wszystkich Jego uczniów. Kiedy możemy mówić, że mamy sól w sobie? Gdy Chrystus mieszka w naszym sercu i stale jest Panem naszego życia. Gdy życiu innych ludzi „dodajemy smaku”. Gdy nasza obecność powstrzymuje innych od złego. Gdy pod naszym wpływem puszczają lody.

Dlaczego każdy z nas powinien mieć sól w sobie? Ażeby w każdej chwili wykazać się jej właściwościami. Marnie się sprawdzamy jako uczniowie Jezusa, jeżeli w obliczu zaistniałej potrzeby każemy ludziom czekać, albo gdy z załatwieniem problemu odsyłamy ich do innych chrześcijan lub świeckich instytucji. Miejcie sól w sobie!

17 listopada, 2015

Wszyscy jesteśmy terrorystami?

Wciąż nie mogę się otrząsnąć po nocnej odprawie na brytyjskim lotnisku. Skrupulatne przeglądanie każdego detalu bagażu podręcznego z bielizną osobistą włącznie, perypetie z najmniejszym nawet kosmetykiem – jakoś trudno przychodzi mi pogodzić się z takim traktowaniem. Czy to naprawdę takie trudne, aby odróżnić terrorystów od zwyczajnych, bogu ducha winnych ludzi? Czy tak już ma być, że za każdym razem, wszyscy wciąż na nowo będą traktowani jak potencjalni zamachowcy i poddawani zupełnie w ich przypadku niepotrzebnym procedurom?

Najwyraźniej dotąd naiwnie myślałem, że służby specjalne są po to, ażeby wyśledzić ludzi stwarzających zagrożenie, sprytnie wyłuskać ich z tłumu, przebadać i udaremnić ich niecne zamiary. Serce porządnych ludzi wówczas rośnie, a przestępcy są napiętnowani i muszą się bać. Jaki sens ma kosztowne utrzymywanie tajnych służb, skoro i tak – nawet w obliczu zwykłego wejścia do samolotu – wszyscy są  jednakowo sprawdzani i traktowani? Jakiegoż szwanku doznaje psychika i godność prawego człowieka, gdy się okazuje, że jego wieloletni, nieposzlakowany profil społeczny nie ma żadnego znaczenia. Nieważne kim jest. Trafia do jednego worka. Ustawiają go pod ścianą i koniec.

Inaczej ma się sprawa w Królestwie Bożym. Sprawność służb specjalnych Królestwa Bożego pozwala wyłuskać złych spośród dobrych, bez narażania tych drugich na przykrość nieufności i podejrzliwego kontrolowania. Prawym przystoi chwała [Ps 33,1], a nie podejrzliwość. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów i zbiorą z Królestwa jego wszystkie zgorszenia, i tych, którzy popełniają nieprawość, i wrzucą ich do pieca ognistego; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego [Mt 13,41-43].

Dlatego między innymi od lat stawiam w moim życiu na Królestwo Boże. Żadnych nadziei nie lokuję w miejscu, gdzie nie najszybszym przypada nagroda i nie najdzielniejszym zwycięstwo, również nie najmędrsi zdobywają chleb, a najroztropniejsi bogactwo, ani najuczeńsi uznanie [Kzn 9,11]. Z roku na rok nabieram coraz większego dystansu do środowisk, w których mój umiłowany Pan i Zbawiciel do przestępców był zaliczony [Łk 22,37]. Świat nie jest domem mym, jam tu przechodniem jest, me skarby w niebie są, nie w tej dolinie łez – śpiewamy w mądrej piosence. Wytrzymam. Któregoś dnia Jezus Chrystus powróci. Wtedy już nikt nie będzie mnie traktował, jak potencjalnego przestępcę.

14 listopada, 2015

Lęk bezradnych narodów

Obudziły nas dzisiaj szokujące doniesienia z nocnych wydarzeń w Paryżu. W serii ataków terrorystycznych zginęło tam grubo ponad sto osób. Europejczycy nie mogą czuć się bezpieczni.  Zaczynamy być jak kaczki na polowaniu dobrze porozstawianych myśliwych.

Można się oburzać, chwytać za broń, krzywo patrzeć na imigrantów, uszczelniać granice itd., ale to niewiele zmieni. Gdy nadchodzi czas sądu Bożego, nikt nie może tego zatrzymać i odwrócić biegu wydarzeń. Pan czyni wszystko, co zechce, na niebie i na ziemi [Ps 135.6]. Terroryzm nie jest przypadkowy. Gdy Bóg kiedyś – po wielu wcześniejszych ostrzeżeniach - postanowił osądzić bezbożność Izraela, wysyłając nań naród z daleka, to nic nie mogło tego zatrzymać.

Napływ imigrantów do Europy zdaje się nosić podobne znamiona. Od dawna już tutaj są, a teraz przybywają masowo. Patrzymy na to ze skrywanym lękiem i tyle. Jakaś dziwna niemoc opanowała Europę. Wprawdzie dużo mówimy na ten temat, niektórzy chodzą po mieście w marszach protestu, ale nic to nie zmienia. Potencjalnych terrorystów przybywa nam z każdym dniem. Biblia zapowiadając czasy sądów Bożych, charakteryzuje je między innymi jako lęk bezradnych narodów [Łk  21,25].

Kto może dziś czuć się bezpiecznie? Obserwując wczoraj wieczorem odprawę osobistą na lotnisku – nie wiedząc jeszcze nic o tragedii w Paryżu – rozmyślałem, jak to dobrze, że nie muszę się bać. Jestem pojednany z Bogiem przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa. Mam dar życia wiecznego. Z chwilą śmierci będę już z moim umiłowanym Zbawicielem i Panem. W każdej chwili jestem gotowy odejść z tego świata. Czy nocne wydarzenia we Francji naruszyły moje poczucie bezpieczeństwa?  Spokojnie się ułożę i zasnę, Bo Ty sam, Panie, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam [Ps 4,9].

Szczerze współczuję osobom, które jeszcze nie narodziły się na nowo i nie mają pewności zbawienia. Ewentualna, nagła śmierć z rąk terrorystów pogrążyłaby was na wieki. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem [2Ko 5,20].

Szkodliwość przesady i nadmiaru

W Światowym Dniu Walki z Cukrzycą


12 listopada, 2015

Sprawdzone podejście do nowej władzy

Dziś w Polsce historyczna chwila. Pierwsze posiedzenie nowego Parlamentu RP ósmej kadencji i - siłą rzeczy - dymisja dotychczasowego rządu. Poznaliśmy już nowego premiera i skład nowej Rady Ministrów.  Pora, by przypomnieć, jak w świetle Biblii należy podejść do nowej władzy naszego kraju.

Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę;  jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć [Rz 13,1-7].

Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym [1Tm 2,1-3].

Przypominaj im, aby zwierzchnościom i władzom poddani i posłuszni byli, gotowi do wszelkiego dobrego uczynku, aby o nikim źle nie mówili, nie byli kłótliwi, ale ustępliwi, okazujący wszelką łagodność wszystkim ludziom [Tt 3,1-2].

Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią. Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie [1Pt 2,13-17].

Rządy się zmieniają, Słowo Boże trwa na wieki. Prawdziwi chrześcijanie są posłuszni Słowu Bożemu. Jak widać powyżej, nauka apostolska jest jednoznaczna i zrozumiała. Bez względu więc na osobiste sympatie i antypatie wiadomo, jak należy ustosunkować się do nowej władzy.

02 listopada, 2015

Po co wspominać?

Drugi dzień listopada jest dniem wspomnień o ludziach, którzy już od nas odeszli. Wspominamy zmarłych krewnych, przyjaciół, nauczycieli, dobroczyńców i wszystkich, którzy pozytywnie wpłynęli na nasze życie. Wspomnieniom towarzyszy refleksja, czy żyjemy tak, aby i nas ktoś kiedyś pozytywnie wspominał.

Wspominanie jest czynnością polecaną przez Biblię. Przede wszystkim trzeba nam pamiętać o Najważniejszym! Miej w pamięci Jezusa Chrystusa, który został wskrzeszony z martwych [2Tm 2,8]. On umarł, ale nie przynależy do świata zmarłych. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła [Obj 1,8] - powiedział o Sobie. Jezus żyje. Śmierć nie ma nad Nim mocy. Wspominanie Jezusa, Jego śmierci i zmartwychwstania, ma dla wierzących wielkie znaczenie. Jego śmierć wyznacza bezwzględny kres naszemu staremu życiu. Jego zmartwychwstanie obwieszcza nam początek nowego życia. Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili [Rz 6,4]. Jezus wytyczył nam drogę zbawienia. Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy [2Tm 2,11]. Trzeba nam codziennie mieć w pamięci Jezusa Chrystusa.

Dobrze jest również wspominać ludzi, którzy nam przybliżyli Jezusa. Bądźmy wdzięczni Bogu za kaznodziejów, którzy systematycznie, niedziela po niedzieli, głoszą nam dzisiaj ewangelię. Koniecznie jednak wspominajmy również tych, którzy już zakończyli swoją  posługę Słowa. Pamiętajcie o waszych przewodnikach, którzy wam zwiastowali Słowo Boże. Rozpatrując koniec ich życiowej drogi, naśladujcie ich wiarę [Hbr 13,7 wg przekładu Nowe Przymierze]. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie ich kazania. których słuchaliśmy w dzieciństwie i w początkowych latach wiary?  Pełne świadectwo kaznodziei  i owoc jego posługi widać dopiero po jego śmierci. Z oceną niektórych dzisiejszych mówców trzeba więc jeszcze poczekać. Mamy jednak już całkiem spory zastęp sług Słowa Bożego, którzy godnie spełnili swą rolę w Kościele. Trzeba nam o nich pamiętać, ażeby z powodu owczego pędu ku nowoczesności, nie zejść z prawidłowego kursu.

Wspominając tych, którzy odeszli, dobrze jest również czerpać z tych wspomnień przestrogę. Wspomnijcie żonę Lota [Łk 17,32] – powiedział Pan. Kto chce być zbawiony, ten powinien wystrzegać się miłości do świata.  Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki [1Jn 2,15-17]. Trzeba nam żwawo iść drogą zbawienia, bez odwracania się wstecz. Trzeba nam zachować czujność, ażeby nasze serce nie przylgnęło do rzeczy materialnych. Nie mamy tu na ziemi nic trwałego. Niezniszczalne dziedzictwo, dom przygotowany dla nas na wieki wieków, czeka na nas w górze. Wspomnijmy żonę Lota, aby nie popełnić jej błędu i nie stracić go z oczu.

Tak więc, trzeba nam pamiętać, wspominać i czerpać mądrość...