31 marca, 2021

Nasze groby też coś mówią!

W tych dniach często dane mi jest prowadzić uroczystości pogrzebowe. Myślę, że w tej sytuacji lepiej mogę zrozumieć nostalgię Mojżesza, bijącą z psalmu jego autorstwa. Położyłeś winy nasze przed sobą, tajne grzechy nasze w świetle oblicza swego. Wszystkie dni nasze znikają z powodu gniewu twego. Lata nasze giną jak westchnienie. Życie nasze trwa lat siedemdziesiąt, a gdy sił stanie, lat osiemdziesiąt; a to, co się ich chlubą wydaje, to tylko trud i znój, gdyż chyżo mijają, a my odlatujemy. Któż zna moc gniewu twego? Kto boi się ciebie w uniesieniu twoim? Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce! [Ps 90,8-12].

Mojżesz częściej niż ja miał do czynienia z pogrzebami. Całe pokolenie prowadzonych przez niego ludzi, wszyscy, którzy w chwili opuszczania Egiptu mieli więcej niż dwadzieścia lat, musieli umrzeć i pozostać na pustyni. Zapowiedziany przez Boga czterdziestoletni okres tułaczki oznaczał, że zostawiali za sobą nie tylko groby starców. Grzebali również ludzi w sile wieku. Dlaczego tak masowo umierali? Ponieważ przy pierwszej możliwości wkroczenia do Kanaanu, sprzeciwili się poleceniom Pana i szemrali przeciwko Niemu [5Mo 1,26], zamiast okazać Mu posłuszeństwo.

Na tej pustyni padną wasze trupy i wszyscy spisani spośród was, w pełnej liczbie, od dwudziestego roku życia wzwyż - wszyscy, którzy szemraliście przeciw Mnie! Nie wejdziecie do ziemi, co do której przysiągłem, że osiedlę was w niej, za wyjątkiem Kaleba, syna Jefunnego i Jozuego, syna Nuna. Za to wasze dzieci, o których mówiliście, że staną się łupem, te wprowadzę i one przejmą na własność ziemię, którą wy pogardziliście. Wy zaś padniecie trupem na tej pustyni [4Mo 14,29-32].

Rozmyślam dziś przy lekturze Psalmu 90. o losie Mojżesza prowadzącego Izraelitów po pustyni. Z pewnością nie był zdziwiony rosnącą ilością grobów. Tak właśnie niszczy nas Twój gniew, a Twa surowość przeraża [Ps 90,7] - pisał. Każda kolejna śmierć umacniała w nim przekonanie, że z Bogiem trzeba się liczyć, że trzeba Mu wierzyć i okazywać posłuszeństwo. Wśród ludu coraz mniej było osiemdziesięciolatków, siedemdziesięciolatków... Dzień po dniu zbliżali się do chwili, gdy najstarsi z wędrowców mieć już będą nie więcej niż sześćdziesiąt lat. Naucz nas dobrze liczyć nasze dni, aby nasze serca mogły zyskać mądrość [Ps 90,12]. Jaką mądrość? Początkiem mądrości jest bojaźń Pana; wszyscy, którzy ją okazują, są prawdziwie mądrzy [Ps 111,10].

Nasze groby też coś mówią. Różne wnioski należałoby wyciągać stojąc nad nimi. Zawsze jednak taki, że trzeba liczyć się ze Słowem Bożym. Z najwyższą czcią i respektem pochylam się więc dziś przed Panem. W świetle Biblii coraz lepiej rozumiem nie tylko to, dlaczego lata nasze giną, jak westchnienie. Coraz wyraźniej też widzę wartość i wspaniałomyślność Syna Bożego, który umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism [1Ko 15,3-4]. On to zrobił, aby zdjąć z nas przekleństwo grzechu i widmo wiecznego potępienia. Kto w Niego uwierzy, choćby nawet umarł, żyć będzie [Jn 11,25].

30 marca, 2021

Skąd u Boga taka pamiętliwość?

Przeczytałem dzisiaj w Biblii coś zdumiewającego. Zazwyczaj znajduję w niej zachętę do przebaczania, odpuszczania winowajcom i zapominania o krzywdach. Tym razem jednak Bóg wezwał Izraelitów, aby byli pamiętliwi. Pamiętaj, co ci uczynił Amalek w czasie drogi, gdy wyszliście z Egiptu, że stanął ci w drodze i gdy ty byłeś zmęczony i strudzony, wybił wszystkich osłabionych, którzy pozostali w tyle, i nie bał się Boga. Gdy tedy Pan, Bóg twój, sprawi, że zaznacie spokoju od wszystkich waszych nieprzyjaciół okolicznych w tej ziemi, którą daje ci Pan, Bóg twój, w dziedziczne posiadanie, to ty wymażesz pamięć o Amaleku pod niebem. Nie zapomnij o tym! [5Mo 25,17-19].

Wszyscy znają sławne starcie ludu Bożego z Amalekitami, opisane w Księdze Wyjścia. I nadciągnęli Amalekici, aby walczyć z Izraelem w Refidim. Wtedy rzekł Mojżesz do Jozuego: Wybierz nam mężów i wyrusz do boju z Amalekitami. Jutro ja z laską Bożą w ręku stanę na szczycie wzgórza. Jozue uczynił tak, jak mu rozkazał Mojżesz, i wyruszył do boju z Amalekitami, a Mojżesz, Aaron i Chur weszli na szczyt wzgórza. Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. Wzięli więc kamień i podłożyli pod niego, i usiadł na nim; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej, drugi z tamtej strony. I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca.Tak pobił Jozue Amalekitów i ich lud ostrzem miecza. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Zapisz to dla pamięci w księdze i wbij to w głowę Jozuego, że całkowicie wymażę pamięć o Amalekitach pod niebem. Potem zbudował Mojżesz ołtarz i nazwał go: Pan sztandarem moim! I rzekł: Przyłóż rękę do sztandaru Pana; wojna jest między Panem a Amalekitami z pokolenia w pokolenie! [2Mo 17,8-16].

Myślę, że nie to wystąpienie Amalekitów przeciwko ludowi Bożemu stało się głównym powodem aż takiej niechęci Boga do tego narodu. Jozue wspierany wzniesionymi rękami Mojżesza uczestniczył tam w regularnej bitwie i raczej było to normalne, że Amalek walczył wówczas z Izraelem. Jest natomiast w Biblii wzmianka o innym incydencie z Amalekitami w roli głównej [zob. 4Mo 14,39-45]. Miało to miejsce na początku wędrówki Izraela po pustyni, tuż po tym, gdy źli zwiadowcy zgasili w ludzie Bożym wiarę w możliwość zdobycia Kanaanu. Na wieść o wyroku Bożym za niedowiarstwo Izraelitów, skazującym ich na czterdziestoletnią tułaczkę po pustyni, podłamani tym i skołowani Izraelici, poniewczasie porwali się na zdobywanie Kanaanu. Ponieważ jednak PAN nie mógł im w tym towarzyszyć, byli słabi i niezdolni do zwycięstwa. Wówczas zeszli Amalekici i Kananejczycy mieszkający w tych okolicach, pokonali ich i bili aż po Chormę [4Mo 14,45]. I to zachowanie Amalekitów bardzo się Bogu nie spodobało.

Wzruszam się dzisiaj, na myśl o niezwykłej czułości Boga w stosunku do Jego wybranych. Nieposłuszeństwo i niewiara ludu Bożego muszą wywołać święty gniew Boży. Wiąże się to również z zastosowaniem określonych środków dyscyplinarnych. Bóg czyni to jednak z bolejącym sercem. W chwilach, gdy Bóg dyscyplinuje swoje dzieci, należy uśmierzać Jego gniew i prosić o łaskawość i o łagodniejszy wymiar kary. Biada temu, kto wykorzystuje taki moment, by 'przyłożyć' ludowi Bożemu. Wiem, o czym piszę, bo sam jestem ojcem. Zdarzało się, że z bólem serca wymierzałem jakąś karę swoim dzieciom. Gdyby ktoś w takim momencie ośmielił się dodatkowo wystąpić przeciwko nim, to stałby się moim największym wrogiem. Najmądrzej byłoby zejść mi wtedy z oczu lub jedynie poprosić, abym nie był dla moich dzieci zbyt surowy.

Dokładnie taką myśl odkrywam w słowach Boga, skierowanych do potomków Ezawa. Z powodu zbrodni na twoim bracie Jakubie, okryje cię hańba i będziesz wytępiony na zawsze. Wówczas gdy stałeś na uboczu, kiedy to wrogowie brali do niewoli jego wojsko, a cudzoziemcy wkraczali do jego bram i rzucali losy o Jeruzalem, także ty byłeś jednym z nich. Nie paś oczu widokiem swojego brata w dniu jego nieszczęścia! Nie ciesz się z powodu synów Judy w dniu ich zagłady i nie mów zuchwale w dniu niedoli! Nie wkraczaj do bramy mojego ludu w dniu jego klęski; nie paś i ty oczu widokiem jego nieszczęścia w dniu jego klęski! I nie wyciągaj ręki po jego mienie w dniu jego klęski! Nie stój na rozstaju dróg, aby zabijać jego uchodźców! I nie wydawaj jego zbiegów w dniu niedoli! Gdyż bliski jest dzień Pana na wszystkie narody. Jak postępowałeś, tak postąpią z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę [Abd 1,10-15].

Edomici i Amalekici popełnili niewybaczalny błąd. Moment osłabienia ludu Bożego spowodowanego nałożoną nań dyscypliną, wykorzystali do zaatakowania go i wyrządzenia mu dodatkowej jeszcze krzywdy. Coś takiego musiało wzbudzić święty gniew Boga. Wymażesz pod niebem pamięć o Amalekitach - nie zapomnij o tym! [5Mo 25,19].

W tym świetle lepiej można zrozumieć oburzenie Boga na nieposłuszeństwo Saula, gdy po wielu latach Bóg powrócił do tematu rozprawienia się Amalekitami. Tak mówi Pan Zastępów: Chcę pomścić to, co uczynił Amalek Izraelowi, stając mu na drodze, gdy wychodził z Egiptu. Idź więc teraz i pobij Amaleka, i wytęp jako obłożonego klątwą jego i wszystko, co do niego należy; nie lituj się nad nim, ale wytrać mężczyznę i kobietę, dziecię i niemowlę, wołu i owcę, wielbłąda i osła. (...) I pobił Saul Amalekitów od Chawila aż do Szur, które leży na wschód od Egiptu. Agaga, króla Amalekitów pojmał żywcem, natomiast wszystek lud wybił mieczem. Lecz Saul i jego lud oszczędzili Agaga i to, co było najlepsze wśród owiec i bydła, najtłustsze okazy i jagnięta, i wszystkiego, co było wartościowe nie chcieli przeznaczyć na zniszczenie, zniszczyli natomiast dobytek lichy i marny. I doszło do Samuela słowo Pana tej treści: Żałuję, że Saula posadziłem na królestwie, gdyż odwrócił się ode mnie i słowa mojego nie wykonał [1Sm 15,2-11].

Bóg wypowiedział wojnę Amalekitom i nadał jej sztandarowy charakter. Przyłóż rękę do sztandaru Pana: wojna jest między Panem a Amalekitami z pokolenia w pokolenie! [2Mo 17,16]. Biada temu, kto w Izraelu nie chciał tego uwzględnić i swoje relacje z tym narodem układał po swojemu. Nawet namaszczonemu przez Boga, pierwszemu królowi Izraela, nie wolno było tego robić. Powinien był całkowicie rozprawić się z Amalekitami.

Coraz wyraźniej widzę, że jednym z grzechów współczesnych chrześcijan jest bagatelizowanie wyraźnych wypowiedzi Pisma Świętego w sprawie relacji z bezbożnym światem. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4]. Świat odrzucił Syna Bożego i nienawidzi prawdziwych naśladowców Chrystusa. Dlatego znalazł się na Bożym celowniku. Oswajanie go, zapożyczanie jego sposobów myślenia i działania - to poważne uchybienie lojalnościowe w stosunku do Głowy Kościoła. Zachwycanie się twórczością ludzi bezbożnych przeczy poprawności relacji z Panem Jezusem, a co najmniej, nam je zakłóca. 

Popularne dziś łagodzenie ostro brzmiącego Słowa Bożego i postępująca sekularyzacja kręgów chrześcijańskich to dobry sposób na przypodobanie się światu. Nie zmienia to jednak nastawienia Boga do świata, który odrzucił Syna Bożego i tkwi w Złym. Nie zapomnij o tym!

26 marca, 2021

Rośnie też cena stałości

W trzeciej dekadzie marca 2021 roku słyszymy o szybko rosnącej liczbie infekcji wirusem SARS-Cov-2 i zgonów Polaków na covid-19. Pomimo ewidentnego cierpienia, a nawet śmierci wielu naszych znajomych, nie cichną - niestety - głosy wyśmiewające tych, którzy przejmują się rozporządzeniami władz i starają się przestrzegać zalecanych rygorów sanitarnych. Z wyjątkowym smutkiem obserwuję taką właśnie postawę u osób mieniących się ludźmi ewangelicznie wierzącymi. Zachowują się tak, jakby w ogóle nie dostrzegali jednoznacznie brzmiącej nauki Słowa Bożego. A co mówi nam Biblia?

Respektujcie wszelki ludzki porządek ze względu na Pana [1Pt 2,13]. Niech każda osoba podporządkowuje się władzom sprawującym rządy. Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Wszystkie one zostały ustanowione przez Niego. Dlatego, kto się opiera władzy, przeciwstawia się Bożemu rozporządzeniu. Ci natomiast, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie ściągają wyrok [Rz 13,1-2]. Jezus odpowiedział: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci to nie zostało dane z góry [Jn 19,11]. 

Jak wynika z powyższych fragmentów Pisma Świętego, zarówno nasz Pan, Jezus Chrystus, jak i Jego naoczny świadek, Szymon Piotr, a także później powołany apostoł Paweł, wszyscy zgodnie uznawali władzę świecką i jej podlegali. Oczywiste, że podporządkowanie się władzy świeckiej jest zgodne z Bożym rozporządzeniem do momentu, aż ta władza zażąda zrobienia czegoś wbrew Słowu Bożemu. Gdyby coś takiego miało miejsce, wówczas trzeba być posłusznym bardziej Bogu niż ludziom [Dz 5,29]. Póki co, nie mamy w Polsce z niczym takim do czynienia. Na co dzień obowiązuje nas więc rozporządzenie Boże, że mamy podporządkowywać się władzom sprawującym rządy

Trzymając się tej zasady i respektując wszelki ludzki porządek ze względu na Pana, zauważyłem, że z tego powodu tracę niektórych moich wcześniejszych znajomych i przyjaciół. Gdy się zorientowali, że nie podzielam ich poglądów, że nie krytykuję braci i sióstr w Chrystusie myślących inaczej niż oni, jeden po drugim zaczęli gdzieś znikać. Niektórym zdążyłem jeszcze powiedzieć, że razi mnie język, jakiego używają, a najbardziej duch, w jakim wypowiadają się o współwyznawcach Chrystusa. Przecież drwiny i obelgi nie mają prawa pojawiać się na ustach uczniów Jezusa! Tym bardziej są niestosowne, że wielu z tych kaznodziejów - jak słyszę - rzekomo troszczy się o całe Ciało Chrystusowe i zabiega o prawdziwe przebudzenie duchowe w polskim narodzie.

Rośnie więc cena, jaką trzeba będzie nam płacić za prostolinijne posłuszeństwo Słowu Bożemu. Zarówno bezbożny świat jak i zradykalizowane kręgi ewangelicznych chrześcijan będą coraz mocniej naciskać, próbując wytrącić nas z duchowej równowagi. Wy zaś, kochani, powiadomieni o tym wcześniej, uważajcie, by nie popaść w błąd ludzi nieprawych i nie zachwiać się w swojej stałości [2Pt 3,17].

20 marca, 2021

Co to jest prawda?

Pamiętam jak w latach mojej młodości żartowaliśmy, że największym organem kłamstwa na świecie jest "Prawda" (moskiewska gazeta). Od tamtych lat wiele zmieniło się na świecie. Sowiecka propaganda dawno już utraciła opiniotwórczą pozycję w naszej części świata. Nastały czasy Internetu, wolności słowa i mediów niezależnych. Czy jednak prawda zyskała coś na tym? Czy do dzisiejszych środków masowego przekazu możemy mieć większe zaufanie, niż do dawnej "Prawdy"?

Tytułowe pytanie postawił niegdyś rzymski prokurator Piłat w rozmowie z Jezusem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego. Rzekł do niego Piłat: Co to jest prawda? [Jn 18,37-38]. Najwidoczniej Piłat zdawał sobie sprawę z tego, jaką rzadkością wśród ludzi jest szczerość, prawdomówność, prawdziwość gestów oraz rzeczywistość postaw. Jako przedstawiciel rzymskiej władzy wykonawczej dobrze widział, że jego świat z prawdą ma niewiele wspólnego. W jego pytaniu można wyczuć nie tylko nostalgię ale i nutę ironii. Tym razem miał jednak do czynienia z całkiem innym Człowiekiem. Rozmawiał z Bogiem.

Syn Boży, Jezus Chrystus, jest uosobieniem prawdy. Ja jestem droga i prawda, i żywot [Jn 14,6] - powiedział swoim uczniom. Dlatego prawdziwi naśladowcy Chrystusa nie tylko miłują prawdę ale i w niej żyją na co dzień. Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego. Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą. Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat; i za nich poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie [Jn 17,14-19]. Nauka apostolska stawia chrześcijanom wyraźne wymaganie: Przeto odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę [Ef 4,25]. Nie ma zaś dla mnie większej radości, jak słyszeć, że dzieci moje żyją w prawdzie [3Jn 1,4].

Napełnieni Duchem Prawdy, opasani pasem prawdy, naśladowcy Pana trzymali się Słowa Bożego. Nie dawali posłuchu kłamstwom. Ale uwaga! Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści [2Pt 2,1-3]. Jak na dłoni dziś widać, że apostolska zapowiedź pohańbienia drogi prawdy nie została wyssana z palca.

Biblia mówi, że cały świat znajduje się w mocy Złego [1Jn 5,19 BW-P]. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa [Jn 8,44]. To wyjaśnia, dlaczego zewsząd otacza nas totalne kłamstwo. Lecz przy tym zalewie nieprawdy równolegle dzieje się coś bardzo pozytywnego. Chrystus Pan dokonuje sądu. A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego dokonane są w Bogu [Jn 3,19-21].

Prawda wg słownika języka polskiego to - zgodna z rzeczywistością treść słów. Kto dziś mówi prawdę? Gdzie jej szukać? Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus [Kol 2,17]. Owszem, można sobie czasem posłuchać, co mówią ludzie, podobnie jak od czasu do czasu oglądamy jakiś film, będący odskocznią od codziennej rzeczywistości. Wszakże, jak po zakończeniu filmu normalnie powracamy do realiów życia, tak każdy chrześcijanin po usłyszeniu takiej lub owakiej wiadomości, czym prędzej powinien powracać do słów Pana i żyć nimi, gdyż prawda jest w Jezusie [Ef 4,21]. Każde słowo objawionej w Biblii nauki Chrystusowej i jego praktyczne zastosowanie - to jest nasza rzeczywistość! 

Opieranie się w życiu na zasłyszanych lub wyczytanych wiadomościach ludzkiego autorstwa (z tym blogiem wyłącznie), może nas upodobnić do człowieka, który filmową fikcję przestał odróżniać od rzeczywistości. A takie przypadki przecież się zdarzają.

19 marca, 2021

Kawał historii w krótkim opisie

Od czasu do czasu dobrze jest oderwać uwagę od szczegółów codzienności i spojrzeć na życie bardziej  całościowo. Pozwala to dostrzec wielkość okazywanej nam łaski Bożej. Czytany dziś przeze mnie Psalm 78. umożliwił mi takie spojrzenie na sporą część dziejów biblijnego Izraela.

Do przypowieści otworzę swoje usta, sprawię, że ożyją zagadki dawnych lat. Tego, co słyszeliśmy i co poznaliśmy, o czym opowiadali nam nasi ojcowie, nie zataimy przed ich synami! Opowiemy przyszłemu pokoleniu o przejawach chwały PANA, o Jego mocy oraz o cudach przez Niego dokonanych.

On utwierdził w Jakubie swe postanowienia i ustanowił w Izraelu Prawo, które nadał naszym ojcom, aby wprowadzali w nie swoich synów, tak by je znało następne pokolenie, a synowie, którzy się urodzą, przekazali, gdy dorosną, swoim dzieciom, by i one pokładały ufność w Bogu i nie zapominały o Bożych dziełach; by przestrzegały Jego przykazań i nie były, jak ich ojcowie, pokoleniem zbuntowanym i upartym, pokoleniem niestałego serca, niewiernym Bogu w głębi swego ducha.

Synowie Efraima, uzbrojeni w łuki, uciekli w czasie bitwy! Nie dotrzymali przymierza z Bogiem, wymówili posłuszeństwo Jego Prawu. Zapomnieli o Jego czynach oraz o cudach, które im ukazał. Wobec ich ojców dokonał On cudu w ziemi egipskiej, na polach Soanu: Rozdzielił morze i ich przeprowadził, ustawił wody po bokach niczym ściany. Za dnia przewodził im w obłoku, a całą noc prowadził w świetle ognia. Rozłupał skały na pustyni i dał im pić niczym z wielkich głębi. Sprawił, że skały trysnęły strumieniem, spłynęły niczym potokami wód. Lecz oni ciągle dodawali grzech do grzechu, jeszcze na pustyni buntowali się przeciwko Najwyższemu. Świadomie na próbę wystawiali Boga — żądali pożywienia według swych zachcianek i takie kierowali względem Niego słowa: Czy Bóg może zastawić nam stół na pustyni? Owszem, uderzył w skałę, owszem, trysnęły wody i popłynęły rzeki — ale czy również może dać nam chleb? Czy swojemu ludowi przygotuje mięso? 

Dlatego gdy PAN to usłyszał, bardzo się rozgniewał — zapłonął ogień przeciw Jakubowi i wybuchł gniew przeciw Izraelowi, ponieważ nie uwierzyli Bogu ani nie zaufali Jego zbawczej mocy. On więc wydał rozkaz obłokom i otworzył bramy niebios. Zasypał ich manną, by jedli, i zarzucił ich zbożem prosto z nieba — człowiek jadł chleb anielski, Bóg zesłał im na prowiant chleba w obfitości. Wzbudził też na niebie wiatr wschodni i swoją mocą sprowadził południowy. Spuścił na nich mięso niczym pył, ptactwo skrzydlate niczym piasek morski.  Spadło ono w środku Jego obozu, zaległo wokół Jego namiotów. Jedli i nasycili się bardzo — i tak zaspokoił ich próżną zachciankę. Ale chociaż pokarm był jeszcze w ich ustach, nie odstąpili od swoich grymasów!

Dlatego znów spadł na nich gniew Boga i poginęli najsilniejsi w ich gronie, młodzież Izraela została powalona. Ale mimo to nie przestali grzeszyć, nie uwierzyli także Jego cudom. Dlatego skrócił ich dni — przypominały tchnienie, i swoich lat dokonali w trwodze. Kiedy ich zabijał, wtedy Go szukali, zwracali się ku Bogu, pragnęli Go znaleźć. Przypominali sobie, że Bóg jest ich Opoką, że Bóg Najwyższy jest ich Odkupicielem. Schlebiali Mu ustami, okłamywali językiem, ale ich serce nie było szczere wobec Niego ani nie byli wierni Jego przymierzu.

On jednak, miłosierny, przykrywał ich winę i nie dopuścił do ich wyniszczenia. Często powstrzymywał swój gniew i nie rozniecał swej zapalczywości. Pamiętał, że są tylko ciałem, duchem, który wychodzi i drugi raz nie powraca. Ileż to razy buntowali się przeciwko Niemu na pustyni! Jakże często sprawiali Mu ból na pustkowiu! Wciąż na nowo poddawali próbie Pana Boga, prowokowali tego, który jest Świętym Izraela [Ps 78,2-41].

Dziwię się zachowaniu Izraelitów? A jak wyglądałby kawał mojej własnej historii, gdybym miał ją ująć w kilku akapitach? Sam z pewnością próbowałbym ją przynajmniej trochę podretuszować i wygładzić. Ważne, jak wyglądałby opis mojego życia autorstwa Ducha Świętego..?

17 marca, 2021

Uwierz Bogu na słowo

Pobudzony dziś przez Pismo Święte z czwartego rozdziału Listu do Rzymian, rozmyślam o wartości wiary w oczach Bożych i o jej wspaniałych rezultatach. Oczywiście, chodzi o jaśniejący przez wieki przykład niezwykłej wiary Abrahama. W oparciu o obietnicę daną mu przez Boga, około stuletni mężczyzna niezachwianie wierzył, że wraz z dziewięćdziesięcioletnią żoną będą mieli prawowitego syna, a z niego potomstwo liczne tak, jak gwiazdy na niebie. 

Abraham, wbrew beznadziei, mając nadzieję uwierzył, aby stać się ojcem wielu narodów, zgodnie z zapowiedzią: Takie będzie twoje nasienie. I nie cofnął się w wierze, choć miał świadomość, że jego ciało, jako około stuletniego mężczyzny, jest już martwe, podobnie jak martwe jest łono Sary. Nie zwątpił on w niewierze w obietnicę Boga. Przeciwnie, wzmocniony wiarą oddał chwałę Bogu. Był przy tym w pełni przekonany, że to, co Bóg obiecał, ma moc również spełnić. Właśnie dlatego uznano mu to za sprawiedliwość [Rz 4,18-22].

Abrahamowa wiara sprzed lat jest o tyle niezwykła, że świeci przykładem zbawczej wiary również dla chrześcijan z wszystkich narodów i pokoleń. Nie czytamy przy tym, że uznano mu tylko ze względu na niego. Stało się to również ze względu na nas. Nam ma to być uznane, wierzącym w Tego, który wzbudził z martwych Jezusa, naszego Pana, wydanego za nasze upadki i wzbudzonego dla naszego usprawiedliwienia [Rz 4,23-25]. Podobnie jak Abraham uwierzył Bogu na słowo, tak  każdy, kto  uwierzy, że tylko przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa można otrzymać dar życia wiecznego - każdy taki człowiek zostaje usprawiedliwiony i pojednany z Bogiem.

Usprawiedliwieni zatem na podstawie wiary, mamy pokój z Bogiem. Stało się to dzięki naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Przez Niego uzyskaliśmy dostęp, za sprawą wiary, do tej łaski, w której niewzruszenie stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Boga [Rz 5,1-2]. Nieważne, jak złym i dalekim od Boga człowiekiem byłeś dotychczas. Jeżeli uwierzysz w Jezusa Chrystusa, Bóg daje ci obietnicę, że cię usprawiedliwi i zbawi od twoich grzechów. Dostąpisz odpuszczenia wszystkich win i  otrzymasz dar życia wiecznego. Postąp więc, jak Abraham. Uwierz Bogu na słowo! Nieważne, jak wiele razy zawiodłeś będąc już chrześcijaninem. Nie przestawaj wierzyć Bogu! Abrahamowi po drodze też zdarzały się uchybienia...

Aby wiedzieć, na czym praktycznie polega wiara w Jezusa Chrystusa, czytaj Biblię. W jej świetle zobaczysz i zrozumiesz wszystko, co jest ci potrzebne do zbawienia. 

12 marca, 2021

Nie każdy jest nim naprawdę

Chrześcijanin. Kto to taki? Obecnie około 34% światowej populacji, blisko 2,5 miliarda osób określa się tym terminem, co czyni chrześcijaństwo największą religią świata. Czy naprawdę jest aż tylu chrześcijan? Biblia - poruszając kwestię rzeczywistej przynależności do narodu wybranego - mówi: Albowiem nie ten jest Żydem, który jest nim na zewnątrz, i nie to jest obrzezanie, które jest widoczne na ciele, ale ten jest Żydem, który jest nim wewnętrznie, i to jest obrzezanie, które jest obrzezaniem serca, w duchu, a nie według litery; taki ma chwałę nie u ludzi, lecz u Boga [Rz 2,28-29]. To jest myśl! Gdyby takie kryterium zastosować w ocenie dzisiejszego chrześcijaństwa, to ilu faktycznie nas jest?

Po raz pierwszy nazwano tak ludzi w Antiochii, dokąd Barnaba przyprowadził Saula z Tarsu. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami [Dz 11,26]. Biblia mówi, że pierwsi chrześcijanie trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne [Dz 2,42-44]. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza... [Dz 4,32].

Szczerość ich oddania Chrystusowi weryfikowano na bieżąco. Takie przypadki jak Ananiasz i Safira [zob. Dz 5] bądź Szymon w Samarii [zob. Dz 8] ukazują apostolską troskę o utrzymanie wśród chrześcijan należytego poziomu etyczno-moralnego. Również w gronie samych przywódców wczesnego Kościoła dostrzegamy dbałość o życie godne ewangelii Chrystusowej. Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,1-3]. Bywało, że i sam napominający musiał być napomniany. A gdy przyszedł Kefas do Antiochii, przeciwstawiłem mu się otwarcie, bo też okazał się winnym. Zanim bowiem przyszli niektórzy od Jakuba, jadał razem z poganami; a gdy przyszli, usunął się i odłączył z obawy przed tymi, którzy byli obrzezani. A wraz z nim obłudnie postąpili również pozostali Żydzi, tak że i Barnaba dał się wciągnąć w ich obłudę [Ga 2,11-13]. 

W szeregach pierwszych chrześcijan nie było żadnych "świętych krów". Utrzymanie się na poprawnym kursie w naśladowaniu Jezusa i trwanie w nauce Chrystusowej miało, oczywiście, swoją cenę. Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami [1Ko 11,19]. Napełnieni Duchem Świętym apostołowie narażali się na wewnętrzną krytykę i niechęć. Odważnie jednak chronili świeżo upieczonych chrześcijan przed błędną nauką i przewrotnymi ludźmi, czasem nazywając ich wprost po imieniu [zob. np. 2Tm 2,16-18]. Z racji głoszonej nauki oraz odmiennego stylu życia spotykali się też z ostracyzmem i prześladowaniem ze strony ludzi spoza zboru. Powszechnie było wiadomo o tej sekcie, że wszędzie jej się przeciwstawiają [Dz 28,22].

Nikt wśród pierwszych naśladowców Chrystusa nie miał licencji na nieomylność, ani przyzwolenia na dowolną interpretację nauki apostolskiej. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! [Ga 1,8-9]. Dzięki takim postawom braci, ówczesny kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31]. 

Jak na tym tle wygląda współczesne chrześcijaństwo? Pomijając stan kościołów historycznych spójrzmy na własne, ewangeliczne podwórko. Dlaczego zamiast procesu scalania i jednoczenia się wierzących, obserwujemy, że nawet niewielkie zbory dzielą się i rozchodzą? Dlaczego zamiast błogosławić i dobrze mówić o bratnich społecznościach, pastorzy pozwalają, by ich ludzie robili "złą prasę" zborom o nieco odmiennym charakterze? Dlaczego zamiast miłować swój zbór, niektórym chrześcijanom tak łatwo przychodzi go opuszczać i obmawiać? Dlaczego zdrowa nauka Słowa Bożego przegrywa z nastawieniem na przyjemności i miłe towarzystwo? Dlaczego chociaż czytamy w Biblii, że Bóg nienawidzi niektórych czynów i postaw, w kółko mówi się tylko to, że On kocha? Dlaczego coraz więcej chrześcijan przyjmuje postawę totalnej akceptacji wszystkiego?

Najwidoczniej nie każdy, kto mówi, że jest chrześcijaninem, jest nim naprawdę. Przypominam, że  chrześcijanin to naśladowca Jezusa Chrystusa. Jak go rozpoznać? Na szczęście: Zna Pan tych, którzy są jego [2Tm 2,19]. Do pewnego czasu, póki co, pszenica i kąkol muszą rosnąć razem...

11 marca, 2021

Pouczająca zawiłość grzechu Bileama

Są w Biblii wydarzenia i sytuacje, które przy pobieżnej lekturze trudno zrozumieć. W jedną z nich wnikaliśmy wczoraj, zastanawiając się, w czym Mojżesz podpadł Bogu, na rozkaz Boży wydobywając wodę ze skały. Dzisiejsze czytanie Biblii przeniosło mnie do rozmyślań nad jasnowidzem Bileamem, który przez moabskiego króla Balaka został wynajęty do rzucenia klątwy na Izraelitów. Cała ta zdumiewająca historia opisana jest w kilku rozdziałach Czwartej Księgi Mojżeszowej (Księgi Liczb).

Tajemniczość postaci Bileama (Balaama) oraz zawiłość jego zachowania sprawiają, że niełatwo się w tym wszystkim połapać. Kuszony propozycją króla Moabu, Bileam parokrotnie pytał Boga, czy powinien przyjąć to zaproszenie? Za drugim razem otrzymał od Boga inną odpowiedź, niż za pierwszym. To Bileamowi zawdzięczamy jedyny w Biblii taki przypadek, gdy zwierzę (oślica) mówiło ludzkim głosem. Człowiek ten przyjął zlecenie rzucenia klątwy, a trzykrotnie wypowiedział nad Izraelem słowa błogosławieństwa. Niby postępował zgodnie z wolą Bożą, a jednak Pismo Święte w innych miejscach wspomina, że sprzeniewierzył się Bogu dla pieniędzy. Uważny czytelnik Biblii niewątpliwie zauważa związek owego jasnowidza z późniejszym nierządem Izraelitów z Moabitkami. Lecz mam ci nieco za złe, mianowicie, że są tam tacy, którzy trzymają się nauki Balaama, który nauczał Balaka, jak uwodzić synów izraelskich, by spożywali rzeczy bałwanom ofiarowane i uprawiali nierząd [Obj 2,14].

Klarowność rozumienia całej sytuacji z łatwością można odzyskać, wczytując się w pierwszą odpowiedź PANA. Nie idź z nimi - odpowiedział Bóg. Nie przeklinaj tego ludu, jest on bowiem błogosławiony [4Mo 22,12]. Ponowne pytanie Boga o Jego wolę w tej samej sprawie, po otrzymaniu tak jednoznacznej odpowiedzi, już samo w sobie było grzechem. Jednak Bileam kuszony korzyścią materialną (zob. 2Pt 2,15;  Jd 1,11) podjął ten trop. Za drugim razem - o, dziwo - usłyszał już, że może przyjąć zaproszenie Balaka. Nie zaniechał tej błędnej drogi nawet wówczas, gdy przyszło mu rozmawiać z własną oślicą. A potem poszło już całkiem gładko. Mając wrażenie, że pełni wolę Bożą, pogrywał sobie z królem moabskim, błogosławiąc Izraela zamiast go przeklinać. Niemniej jednak "sprzedał" Moabitom pomysł, jak mogą doprowadzić lud Boży do upadku (zob. 4Mo 31,15-16). Ostatecznie ta gra skończyła się dla niego bardzo źle, bo czytamy: Również wróżbitę Bileama, syna Beora, zabili synowie izraelscy mieczem, wśród innych poległych [Joz 13,22].

Dość wnikliwie przebadałem przypadek Bileama. Wynika z niego poważna przestroga dla chrześcijan. Jeżeli chrześcijanin w jakimś momencie, poznawszy już wolą Bożą objawioną w Piśmie Świętym, na nowo zacznie pytać Boga, jak ma myśleć i jak postąpić w danej sprawie, to wkracza na drogę, która ostatecznie doprowadzi go do upadku. Na coś takiego narażeni jesteśmy w tzw. sprawach sercowych, w dążeniu do sukcesu, pragnąc popularności, chcąc się wzbogacić itd. Gdy Biblia wyraźnie mówi, że czegoś nie powinniśmy robić, a my - podobnie jak Bileam - jakby od nowa pytamy Boga o kwestie, w których On się już wypowiedział, to może się zdarzyć, że za drugim lub trzecim razem otrzymamy odpowiedź zgodną z naszym oczekiwaniem. Może to wówczas oznaczać, że Bóg wydał nas na łup pożądliwości naszych serc [Rz 1,24]. Wtedy coraz łatwiej będzie nam przychodzić 'biblijne' uzasadnianie naszych poglądów i czynów, które faktycznie będą dalekie od oryginalnej woli Bożej. Otwierając sobie furtkę do rewizji ewangelicznych poglądów i obyczajów, z łatwością porzucać będziemy kolejne ideały wiary, która raz na zawsze została przekazana świętym [Jd 1,3].

Pikanterii całej sprawie nadaje też to, że na tej błędnej drodze będziemy miewać odczucie, - takie też robić wrażenie na innych ludziach - że wciąż służymy Bogu i to z całkiem dużym powodzeniem. Mało tego, z czasem nabierzemy przekonania, że to my poszliśmy dobrą drogą, podczas gdy inni nie rozpoznali nowego objawienia woli Bożej i utknęli w w tym, co usłyszeli i wyczytali z Biblii na początku. Zauważmy jednak, że nauka apostolska ostrzega przed ludźmi pokroju Bileama, którzy  opuściwszy drogę prostą, zbłądzili i wstąpili na drogę Balaama, syna Beora, który ukochał zapłatę za czyny nieprawe [2Pt 2,15]. Rozpoznawszy takie przypadki nie powinniśmy takich ludzi ani naśladować, ani nawet ich cytować, bo skądinąd faktem jest, że wypowiedzi Bileama świetnie brzmią i w Internecie mogą zaistnieć jako inspirujące sentencje. 😉

Czy z błędu Bileama można się wycofać? Oczywiście! - Pokutując szczerze i powracając do prostolinijnego posłuszeństwa Słowu Bożemu. 

10 marca, 2021

W czym Mojżesz podpadł Bogu?

Po wczorajszym czytaniu Biblii wciąż nie mogę przestać rozmyślać o tym, na czym polegało to, że Bóg nie został należycie uświęcony przez Mojżesza na pustyni Syn przy wodach Meriba? Jak wiadomo, ów wielki sługa Boży otrzymał polecenie: Weź laskę i zbierz społeczność ty i Aaron, twój brat, i będziesz mówił do skały przed ich oczyma, a ona da swą wodę. I wyprowadzisz wodę ze skały i napoisz całą społeczność i jej bydło [4Mo 20,8 przekł. KUL]. Chociaż Mojżesz zgodnie z rozkazem PANA wziął laskę, razem z Aaronem zwołał lud, wodą ze skały napoił wszystkich ludzi oraz trzody, to jednak na koniec usłyszał: Ponieważ nie uwierzyliście Mnie, aby Mnie uświęcić przed oczyma synów Izraela, dlatego wy nie wprowadzicie tego zgromadzenia do kraju, który im dam [4Mo 20,12 przekł. KUL].

Istota błędu Mojżesza najwyraźniej tkwi w samym sposobie wydobycia wody ze skały. Bóg nakazał, aby Mojżesz przemówił do skały, a tymczasem Mojżesz podniósł rękę swą i uderzył w skałę swą laską dwa razy i wyszło dużo wody ze skały, a piła cala społeczność i jej bydło [4Mo 20,11 przekł. KUL]. Wyszło na to, że Mojżesz pod koniec wędrówki po pustyni postąpił w ten sam sposób, jak na początku w Refidim. Wówczas, w podobnej sytuacji, otrzymał polecenie: Weź także w rękę swoją laskę, którą uderzyłeś w rzekę, i idź. Oto stanę przed tobą tam, na skale na Horebie, i uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, którą lud będzie pił [2Mo 17,5b-6 przekł. UBG]. Wtedy Mojżesz postąpił dokładnie tak, jak brzmiał nakaz PANA. Trzydzieści osiem lat później, niestety, już nie całkiem dokładnie. Wprawdzie efekt w postaci tryskającej ze skały wody i tym razem został osiągnięty, lecz Bogu najwyraźniej chodziło o coś więcej...

Zanim do tego dojdziemy, pozwólcie na kilka słów o znaczeniu posłuszeństwa Słowu Bożemu. Sługa Boży nie może pozwalać sobie na dowolną interpretację i swobodne stosowanie się do słów PANA. Dlaczego? Ponieważ Bóg wydając jakieś polecenie - poza oczywistym i widzialnym celem o charakterze fizycznym - może mieć jakiś cel duchowy, którego jego sługa jeszcze nie jest świadomy. Cel ten zostanie w pełni osiągnięty tylko wówczas, gdy wszystko zostanie ściśle zrobione zgodnie z Bożym poleceniem. W tym sensie Mojżesz uchybił przy wodach Meriba. Zamiast przemówić do skały, uderzył w nią i przez to zaprzepaścił oczekiwany przez Boga efekt końcowy. 

Na początku było Słowo; Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko dzięki Niemu się stało i z tego, co istnieje, nic nie stało się bez Niego [Jn 1,1-3 przekł. BE] Bóg od zawsze ceniąc swoje Słowo, chce, aby taki sam stosunek do Słowa miał Jego lud. Człowiekiem, który jak nikt inny wcześniej, uwierzył Bogu na słowo i zaczął wszystko robić według Słowa Bożego, był Abraham. Taki sam poziom posłuszeństwa i respektu dla Słowa, Bóg chciał zobaczyć w potomkach Abrahama. Gdy Mojżesz zawołał: Słuchajcie krnąbrni! Czy wyprowadzimy dla was z tej skały wodę? [4Mo 20,10b], wówczas miała okazać się moc Słowa. Mojżesz powinien był zrobić miejsce dla Słowa. Ludzie mieli poznać moc Słowa. Mieli zobaczyć jak działa Słowo, a nie laska Mojżesza, chociaż jak najbardziej miał on ją mieć w ręku.

Myślę, że to była stosowna chwila, gdy Bóg chciał wpośród swego ludu objawić i uświęcić Słowo - tj. Syna Bożego. Przecież On tam był obecny. Wszyscy pili ten sam duchowy napój, bo pili z towarzyszącej im duchowej skały, a tą skałą był Chrystus [1Ko 10,4]. Ojciec już wtedy chciał swój lud zapoznać ze swoim Synem. Woda wypływająca ze skały na dźwięk Słowa, zapowiedziałaby przyszłe działanie Syna Bożego. Lata później na pytanie samarytanki Jezus odpowiedział: Każdy kto pije tę wodę, znów będzie odczuwał pragnienie. Lecz ten, kto się napije mojej wody, nie zazna pragnienia na wieki. Woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody tryskającej życiem wiecznym [Jn 4,13-14]. Przy wodach Meriba moc i obecność Słowa pozostała jednak w cieniu, bo w ruch poszła laska Mojżesza. Owszem, woda wytrysnęła, ludzie się napili, ale Boży cel nie został w pełni  osiągnięty.

Ludzie byli zadowoleni, PAN jednak powiedział do Mojżesza i Aarona: "Nie zaufaliście Mi. Nie wywyższyliście Mnie na oczach synów Izraela. Dlatego nie wprowadzicie tej wspólnoty do ziemi, którą im daję" [4Mo 20,12 przekł. BE]. Nawet gdy Mojżesz potem prosił o zmianę Bożego stanowiska [zob. 5Mo 3,23-28], nic już nie wskórał, bo objawienie i uświęcenie Syna Bożego jest dla Ojca tak ważne, że każdy, kto w tym uchybia, musi ponieść tego konsekwencje.

Czego możemy nauczyć się z błędu Mojżesza? Bóg Ojciec wciąż chce ukazywać swego Syna! I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem [Mt 3,17]. Po to też zesłał Ducha Świętego. On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi. Wszystko, co ma Ojciec, moje jest; dlatego rzekłem, że z mego weźmie i wam oznajmi [Jn 16,14-15] - powiedział potem Jezus o działaniu Ducha Świętego. Ojciec od zawsze chce nam zwrócić uwagę na swego Syna, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał [Jn 5,23 BW].

Na każdym kroku respektujmy więc Słowo, które Ciałem się stało! Bądźmy czujni, aby rozpoznać i wykorzystać każdą okazję do wywyższenia Syna Bożego. Chrystusa jako Pana święćcie w sercach swoich [1Pt 3,15]. Służcie PANU z bojaźnią i radujcie się z drżeniem. Pocałujcie Syna, by się nie rozgniewał i abyście nie zginęli w drodze, gdyby Jego gniew choć trochę się zapalił [Ps 2,11-12, UBG]. Ojciec jest bardzo wrażliwy na punkcie Syna. Kto może, niech to zrozumie.

Ciśnie mi się do głowy jeszcze parę innych myśli, ale - póki co - zatrzymam je dla siebie. 😉

09 marca, 2021

Uwaga na martwych za życia

Czytając w tych dniach kolejne rozdziały Czwartej Księgi Mojżeszowej (Księgi Liczb) zamyślam się nad wartością, ciężarem gatunkowym i kosztami obecności PANA wpośród synów Izraela. Po strasznym w skutkach incydencie ze złotym cielcem, Bóg podsunął Izraelitom myśl, ażeby od Synaju, dalej poszli sami, bo Jego towarzystwo będzie dla ich cielesności niebezpieczne [zob. 2Mo 33]. Jednak Mojżesz bardzo zabiegał o Bożą kompanię i nawet nie chciał brać pod uwagę tego, że mogliby wędrować do Ziemi Obiecanej bez stałej obecności JHWH. Więc PAN - na usilną prośbę Mojżesza - pozostał z Izraelitami w tej drodze. Dzień w dzień im towarzyszył i...

Im dłużej szli, tym wyraźniej się okazywało, że z powodu obecności PANA muszą mocno poskramiać swoją cielesność i bardzo uważnie trzymać się nadanym im praw. Lekceważąc te prawa, dając upust pożądliwościom swojego ciała oraz ulegając naturalnym odruchom i emocjom, ginęli jeden po drugim. Kilkaset osób zginęło w buncie Koracha [4Mo16]. Zaraz potem prawie piętnaście tysięcy osób poniosło śmierć, szemrając z powodu owej straty. Sam Mojżesz podpadł Bogu, bo chcąc skutecznie uciszyć pretensje ludu, uderzył - jak wcześniej - laską w skałę, a Bóg chciał, by jedynie do niej przemówił [4Mo 20]. Wielu ukąszonych przez jadowite węże Izraelitów zmarło, domagając się chleba i narzekając na mannę [4Mo 20]. Dwadzieścia cztery tysiące osób poniosło śmierć za uprawianie nierządu z Moabitkami [4Mo 25]. Wymieniać dalej?

Mówiąc krótko, chociaż byli ludem Bożym, większość z nich nie spodobała się Bogu, ciała ich - jak wiemy - zaległy pustynię. Wszystko to może nam służyć za przykład, abyśmy nie pożądali złych rzeczy, tak jak to było w ich przypadku. Nie bądźcie też bałwochwalcami, tak jak niektórzy z nich. Czytamy bowiem: Usiadł lud aby jeść i pić, po czym powstał, aby się bawić. I nie oddawajmy się nierządowi, tak jak niektórzy z nich, przez co jednego dnia padły dwadzieścia trzy tysiące ludzi. Nie wystawiajmy też na próbę Chrystusa, tak jak niektórzy z nich, przez co poginęli z ręki niszczyciela. Wszystko to dla przykładu dotknęło tamtych ludzi i zostało opisane, by służyć za przestrogę nam, żyjącym u kresu wieków [1Ko 10, 5-11].

Aby do Ziemi Obiecanej nie dostali się ludzie skażeni egipskim sposobem myślenia i stylem życia, JHWH, zgodnie z zapowiedzią, skutecznie oczyszczał na pustyni zbór synów Izraela. Chrystus PAN, towarzysząc Izraelitom [zob. 1Ko 10,5] uświęcał ich szeregi, umartwiając wszystko, co pochodziło z Egiptu i co nie chciało się Mu podporządkować. Nie inaczej mają się sprawy z obecnością Chrystusa w zborze chrześcijańskim. Niezmiennie i dzisiaj społeczność prawdziwych dzieci Bożych za sprawą Ducha Świętego jest oczyszczana od grzechu i od wpływów świata. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało wraz z jego namiętnościami oraz pragnieniami [Ga 5,24]. Człowiek, który nie chce wziąć swego krzyża, nie pozostanie na drodze do Królestwa Bożego. Umiłowanie świata, własne zachcianki, cielesne ambicje oraz szukanie osobistych korzyści i chwały, wcześniej czy później sprawiają, że tacy ludzie któregoś dnia znikają ze zboru Pańskiego.

Jako, że w czasach Nowego Przymierza nie wszyscy tacy ludzie od razu fizycznie umierają - tak jak to było z Izraelitami na pustyni - wielu cielesnych chrześcijan wciąż chodzi po świecie. Biblia mówi, że ludzie żyjący według własnych pożądliwości, już za życia są martwi [zob.1Tm 5,6]. Nie uznając autorytetu żadnego "Mojżesza" próbują wędrować dalej do Królestwa Bożego po swojemu. Ich sprawa, jeżeli robią to sami i na własny rachunek. Czasem jednak przyłączają się do jakiegoś kolejnego zboru. I co wtedy..? 

Jedno jest dla mnie oczywiste. Nie wolno z uwagi na takich ludzi zaniżać norm życia i służby zboru, ani odchodzić od świętych ideałów ewangelii Chrystusowej. Ceną i warunkiem obecności PANA jest świętość zboru Pańskiego.