15 kwietnia, 2025

Na odchodne tak ostro?

Gdybyśmy wiedzieli, że zostały nam cztery dni życia, to na czym byśmy się skupili? Wiadomo, że czym prędzej należałoby pozałatwiać sprawy urzędowe, wyjaśnić kwestie sporne, pojednać się z kim trzeba i otoczyć się najbliższymi. Czy w takiej sytuacji mielibyśmy ochotę wypowiadać się o innych ludziach? Czy znaleźlibyśmy czas, by w ostatnich dniach życia poświęcić uwagę osobom, które były nam nieżyczliwe? Czyż w takich chwilach nie powinniśmy nawet do swoich adwersarzy zwrócić się z jakimś pojednawczym i miłym słowem? 

Rankiem w Wielki Wtorek Jezus pojawił się w mieście. Cała Jerozolima wypełniona była tłumami pielgrzymów przybyłych na święto Paschy. Na dziedzińcu świątyni zrobiło się gęsto od najważniejszych głów w Izraelu. Kapłani, członkowie Rady Najwyższej, uczeni w Piśmie, faryzeusze, saduceusze, herodianie, jednym słowem - śmietanka stolicy. Syn Boży znał ich serca. Dobrze wiedział, jak bardzo są obłudni, zawistni i ślepi duchowo. Zderzał się z tym przez trzy lata publicznej służby. Nie szczędził im napomnień i wezwań do opamiętania. Nie machnął na to ręką nawet w Wielkim Tygodniu.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie Królestwo Niebios przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą (...), że pożeracie domy wdów i to pod pokrywką długich modlitw; dlatego otrzymacie surowszy wyrok. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że obchodzicie morze i ląd, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami. Biada wam, ślepi przewodnicy. (…) Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że oczyszczacie z zewnątrz kielich i misę, wewnątrz zaś są one pełne łupiestwa i pożądliwości (...), że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelkiej nieczystości. (…) Węże! Plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego? [Mt 23,13-33].

Dlaczego tak ostro? Czy można ludzi tak oceniać i osądzać? Czy nie byłoby lepiej przemilczeć ich postaw i czynów? Odezwać się do nich pojednawczo, łagodniej i bardziej pozytywnie? Na tak przemawiającym Jezusie dzisiejsza psychologia chrześcijańska nie zostawiłaby suchej nitki. Piewcy miłych relacji i budowania w ludziach dobrego samopoczucia z pewnością przestaliby zapraszać Jezusa na swoje konferencje. Być może ktoś zarzuciłby Mu nawet mowę nienawiści, czy wpędzanie ludzi w poczucie winy i antagonizowanie środowiska. Lecz Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki [Hbr 13,8]. Nie dbał o nasze socjotechniczne pryncypia. Przyszedł na świat, aby dać świadectwo Prawdzie [Jn 18,37], aby szukać i zbawić to, co zginęło [Łk 19,10]. Tym ludziom tak ostra nagana się po prostu należała!

A jakie słowa należą się nam dzisiaj? Patrzę w lustro. Przysłuchuję się rozmaitym pastorom i kaznodziejom. Obserwuję zachowanie chrześcijańskich liderów. I co widzę? Wielce zasmucające obrazy i sceny. Brak bojaźni Bożej. Niestałość. Totalny brak samokrytyki. Dużo samozadowolenia. Wysokie mniemanie o sobie. Męczące oklaskiwanie wszystkiego i wszystkich. Wszechobecne wyciąganie od ludzi pieniędzy. Obsesyjne wręcz podkreślanie znaczenia dobrych relacji. Niski poziom kaznodziejstwa. Bagatelizowanie troski o zdrową doktrynę. Ogłaszanie wspaniałych przemian bez pokrycia tego w rzeczywistości. Nastawienie na pochwały itd. Czy Chrystus Pan widząc coś takiego, nabrałby w dzisiejszy Wielki Wtorek wody w usta? 

Biada i mnie, gdybym nie przejął się słowami naszego Zbawiciela i Pana.

1 komentarz: