Mamy czasy szybkich zmian i dużej niestałości. Przestajemy już się dziwić, że co sezon ktoś zmienia przynależność partyjną, pracę, miejsce zamieszkania, kościół, współmałżonka, a nawet płeć! To wręcz zdaje się dzisiaj świadczyć, że dana osoba jest dobrze zorientowana i nowoczesna, że jest twórcza, odważna, inspirująca i naprawdę wolna! Zdumienie, a nawet niechęć, budzą osoby trwające w tym samym miejscu, w tej samej wspólnocie czy związku. Dlaczego? Bo w oczach wielu może to oznaczać, że osoby te przeżywają stagnację, że brak im odwagi, że nie mają pomysłu na swój rozwój itp.
A co na to Biblia? Jakkolwiek nie znajdziemy w niej nic przeciwko temu, by życie sobie ulepszać, by poprawiać warunki bytowe i dokonywać wielu różnych zmian, to jednak Pismo Święte mocno podkreśla to, czego zmieniać nie wolno. W was zaś niech trwa to, co słyszeliście od początku. Jeżeli w was będzie trwać to, co słyszeliście od początku, to i wy trwać będziecie w Synu i Ojcu [1Jn 2,24]. W natchnionym tekście występuje tu słowo gr. meno, co znaczy - pozostać, mieszkać, zatrzymać się, pozostać na miejscu, trwać, stać, pozostać niezmiennym.
Adresaci natchnionego Listu słyszeli Ewangelię i dali jej wiarę. Z upływem lat mogło im jednak przyjść do głowy, że trzeba żyć zgodnie z duchem czasów i coś w niej zmienić. Czyż wiara w Jezusa Chrystusa nie potrzebuje nowego podejścia? Czy nie grozi nam zastój? A może jednak warto byłoby coś zmodyfikować? Z pewnością takie myśli chodziły im po głowie, zwłaszcza, że już w I wieku, w Kościele pojawiły się nowe nauki wyprowadzające wierzących poza fundamenty nauki apostolskiej. Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna [2Jn 1,9]. Słowo Boże jednoznacznie wskazuje na konieczność trwania w nauce i praktyce apostolskiej.
Bóg dał swojemu ludowi sprawdzone, pewne przykazania i wierni Bogu ludzie są o tym przekonani. Rozmawiałeś z nimi z nieba, nadałeś im sprawiedliwe prawa, sprawdzone pouczenia, dobre ustawy i przykazania [Neh 9,13]. Pierwsi chrześcijanie otrzymali jasny przekaz, że artykuły ich wiary są ponadczasowe i trzeba zawalczyć o to, by ich nikt nie zmieniał! Uznałem za wskazane wezwać was do podjęcia poważnej walki w obronie wiary raz na zawsze przekazanej świętym. Bo wślizgnęli się między was pewni ludzie, na których już dawno został wydany wyrok potępienia. Są to ludzie bezbożni! Łaskę naszego Boga traktują jako przyzwolenie na rozwiązłość. Zapierają się też naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa [Jd 1,3-4].
Co niezmiennie obowiązuje wszystkich chrześcijan? Trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42]. W ustaleniu, co jest nauką apostolską, a co już nią nie jest, liczy się autorytet apostolski. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył [2Tm 3,14]. Nie każdy nauczyciel jest jednakowo godny posłuchu. Nie we wszystkim, czego nas nauczono, należy trwać. Trzeba sprawdzić, czy jest to zgodne z Pismem Świętym, bo ono przesądza o tym, czego należy się trzymać, a co porzucić. Nasz tekst wskazuje, że pozostając pod trwałym wpływem Słowa Bożego - trwamy w Synu i w Ojcu. Jeżeli pozostaniecie przy tym, co usłyszeliście na początku, to pozostawać będziecie również w Synu oraz w Ojcu. Warunkiem jest trwanie! Jest to o tyle ważne, że coraz mocniej namawiani bywamy do zmiany.
Posłużmy się ilustracją. Mamy podpisaną dobrą, bezterminową umowę na dostawę prądu. I oto ktoś dzwoni proponując zmianę. Namawia nas, byśmy przeszli do innego operatora, bo dzięki temu będziemy mieli o wiele tańszy prąd. Dajemy się namówić, a potem łapiemy się za głowę - po co nam to było!? Po jakimś okazuje się, że nowy dostawca stał się bardzo drogi, a na domiar złego, straciliśmy poprzednie, korzystne warunki. Należało pozostać przy tym, co mieliśmy! Naszym zadaniem jest trwać w Ojcu i w Synu, a Słowo Boże daje wyraźną wskazówkę, jak to zrobić!
Oczywiste jest, że nie we wszystkim trwać należy. Nie należy trwać w grzechu, w uporze serca, w błędzie, w nieposłuszeństwie ani w złym miejscu. A w czym należy trwać? Przede wszystkim trwajcie we Mnie — a Ja w was. Podobnie jak pęd nie może przynosić owocu sam z siebie, jeśli nie tkwi w winorośli, tak i wy, jeśli nie będziecie trwali we Mnie. Ja jestem winoroślą — wy pędami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, bo beze Mnie nie jesteście w stanie nic uczynić. Jeśli ktoś nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak pęd i uschnie [Jn 15,4-6].
Słowo Boże w Liście do Kolosan mówi, że Chrystus Pan … was, pochłoniętych czynieniem zła, pojednał przez swoją śmierć (…) aby was przed sobą postawić jako świętych, nieskazitelnych i nienagannych, o ile trwać będziecie w wierze, ugruntowani, stali i niewzruszeni w nadziei płynącej z dobrej nowiny. [Kol 1,22-23]. Trzeba nam trwać w wierze. Nie mniej ważne jest trwanie w dobrych uczynkach. Wiadomo, że nasze usprawiedliwienie i pojednanie z Bogiem następuje nie dzięki uczynkom, ale z łaski, przez wiarę, dzięki ofierze złożonej przez Jezusa Chrystusa. Jednakże uczynki ludzi wierzących w oczach Bożych mają ogromne znaczenie. Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny [Rz 2,7]. Wartość posłuszeństwa Słowu Bożemu trudno przecenić. Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w niego: Jeżeli wytrwacie w Słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie [Jn 8,31].
Zagadnienie trwania staje się wyjątkowo ważne w czasie życiowych prób i doświadczeń. Powszechne zachowanie w takich chwilach opisał Jezus w podobieństwie o czworakiej roli. Ludźmi na gruncie skalistym są ci, którzy ilekroć usłyszą, z radością przyjmują Słowo, lecz brak im korzenia, do czasu wierzą, a w chwili próby — rezygnują [Łk 8,13]. Najwidoczniej podobnie myślała żona Lota. I rzekła doń jego żona: Czy jeszcze trwasz w swojej pobożności? Złorzecz Bogu i umrzyj! [Jb 2,9]. Trwanie oczywiście ma swoją cenę, ale też obietnicę! Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują [Jk 1,12].
Wielka pochwała czeka ludzi trwających w posłuszeństwie Słowu Bożemu. Od lat zauważam narastającą rezerwę do Pisma Świętego. Wielu chrześcijan przestało traktować Biblię jako jedyny autorytet w sprawach życia i wiary. Zapanowała moda na reinterpretację Słowa Bożego, bo ludzie chcą zmieniać obraz Boga i kościoła, dostosowując go do swoich wyobrażeń, pragnień i przekonań.
Pochwala należy się także chrześcijanom trwającym we wspólnocie lokalnego Kościoła. Liczy się to bardzo w czasach krytyki kościoła instytucjonalnego. Nawet w środowiskach ewangelikalnych mamy już tysiące ludzi, którzy nie przynależą do żadnego zboru. Jeżdżą po rozmaitych konferencjach, w niedzielę wirtualnie zaglądają do różnych miejsc, lecz na stałe nie uczestniczą już w życiu jednego zboru. Mówią, że wybrali wolność i niezależność.
Trwanie nabiera znaczenia i jest tym bardziej godne pochwały, gdy napotykamy na przeszkody, gdy pojawia się pokusa, by coś zmienić, gdy stajemy pod zarzutem konserwatyzmu i zacofania albo gdy ogarnia nas monotonia. Owszem, to i tamto można sobie zmienić, lecz koniecznie trzeba nam trwać w Słowie Bożym i w nauce apostolskiej. Tym bowiem wyraża się trwanie w Chrystusie Panu.
Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał; A sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; Lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę [Hbr 10,35-39].
Nadchodzi czas wielkiej i pełnej pochwały trwania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz