06 lipca, 2010

Kazania i miejsce do ich wygłaszania

Nie wszyscy wiedzą, że na sto lat przed Marcinem Lutrem i Wielką Reformacją w Kościele Zachodnim, z podobnymi postulatami wśród naszych południowych sąsiadów wystąpił Jan Hus, człowiek absolutnie wybitny i w niezwykłym stopniu oddany głoszeniu Słowa Bożego.

6 lipca 1415 roku decyzją Soboru Kościoła Rzymskokatolickiego w Konstancji ten wielki czeski reformator religijny i bohater narodowy spalony został na stosie jako heretyk. Pisałem o tym w ubiegłym roku. Władza kościelna nie lubi jednostek wybitnych. Religijni przywódcy Izraela nie mogli znieść obecności Jezusa, potem św. Pawła i innych apostołów. Podobny los spotkał wielu prawdziwych sług Słowa Bożego w następnych wiekach.

Ta historia powtarza się we wszystkich epokach i środowiskach. Tam gdzie przywództwo religijne zaczyna być rozumiane jako władza, tam dochodzi do eliminowania postaci wybitnych, a przynajmniej do zepchnięcia ich na margines. Lecz nie o tym dzisiaj chcę pisać.

Wspominając Jana Husa jako wybitnego głosiciela Słowa Bożego, myślę dziś o roli należytego miejsca do wygłaszania kazań. Na przyklad, takim miejscem dla kaznodziejstwa Charlesa Spurgeona w Londynie była Metropolitan Tabernacle, mogąca pomieścić pięć i pół tysiąca słuchaczy. Miejscem wygłaszania kazań Jana Husa była natomiast Kaplica Betlejemska w Pradze (czes. Betlémská kaple v Praze).

Kaplica ta powstała w 1391 roku w tym celu, aby kazania mogły być tu wygłaszane wyłącznie po czesku (a nie po łacinie i niemiecku, jak w pozostałych kościołach). W jej wnętrzu dominowała kazalnica, a nie ołtarz, co podkreślało przeznaczenie świątyni. Mieściło się w niej około trzy tysiące osób.  Właśnie w Kaplicy Betlejemskiej od 1402 roku wygłaszał kazania Jan Hus, przyciągając tłumy słuchaczy. Po jego męczeńskiej śmierci z jej ambony przemawiali kolejni oddani Bogu kaznodzieje.

Oczywiście, Słowo Boże należy głosić wszędzie, gdzie tylko można i gdzie tylko ludzie chcą go posłuchać. Lecz kazanie Słowa Bożego – to przecież tak wielkie wydarzenie, że warte jest  i godne przygotowania mu specjalnego miejsca. Nota bene takim miejscem powinna być każda sala zgromadzeń chrześcijańskiego zboru. Nie perkusja, nie wygodne fotele, nie flagi, nie szeroki podest do tańca ani też sala gimnastyczna, a właśnie kazalnica powinna być jego najważniejszym urządzeniem!

Słowo Boże uświęca miejsce, w którym jest głoszone. Zabiegam o budowę takiego obiektu w Gdańsku. Szczerzę pragnę w moim mieście zbudować dom dla zwiastowania Słowa Bożego! I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,14]. Nie chcę przez to powiedzieć, że miejsca już  istniejące nie spełniają należycie swej roli. Dobrze, że są. Oby jak najwięcej było takich kazalnic, z których głoszona jest zdrowa nauka Słowa Bożego.

Nie mam jednak złudzeń, że będą coraz większą rzadkością. Motywuje mnie następujące wezwanie Biblii: Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją. [2Tm 4,2-5].

Wiosną tego roku widziałem Metropolitan Tabernacle Charlesa Spurgeona w Londynie. W tym miesiącu – jeśli Bóg pozwoli – odwiedzę Kaplicę Betlejemską Jana Husa w Pradze. Któregoś dnia, stosownie do łaski Bożej, która nam jest dana, zapoczątkujemy historię podobnego miejsca w Gdańsku. Póki co, czynię o to starania.

6 komentarzy:

  1. W pełni się zgadzam z bardzo ważnym miejscem "kazania Słowa Bożego" w życiu i funkcjonowaniu zboru chrześcijańskiego oraz społeczności lokalnej dookoła niego (bo jakże inaczej "mają usłyszeć, skoro nikt nie zwiastuje").

    Co do kazalnicy jako fizycznego miejsca (by nie powiedzieć "mebla") mam odmienne zdanie - osobiście nie mam szczególnej potrzeby jako kaznodzieja oddzielania się poprzez stanięcie na podwyższeniu lub za kazalnicą, która zasłania trzy czwarte człowieka (czy na ambonie) ;). No ale co tu dużo mówić - ja jestem raczej z kaznodziejów chodzących, a dzisiejsza technika (mikrofony, również bezprzewodowe) zapewnia właściwą propagację głosu :).

    Rozumiem historyczne przekonanie o ważności kazalnicy jako fizycznego miejsca w kaplicy, ale go jakoś nie podzielam w procesie docierania do współczesnych sobie ludzi. Pewnie różnica w doświadczeniach, ot co. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam tylko, że poprzedni własny komentarz usunąłem, bo coś mnie wywaliło w czasie postowania i się nie pokazał, więc wysłałem test :). Teraz już OK.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jan Hus - polecam zakup i obejrzenie filmu (np. tutaj http://www.jack.pl/shop/ksiazki/wiecej.php?nr_kat=K06163&pos=0&tytul=Jan)

    Jakiś czas temu sporo czytałem o tym wybitnym mężu Bożym i mocno wzruszyła, a zarazem zbudowała mnie historia jego życia i męczeńskiej śmierci.

    Też chętnie odwiedziłbym Kaplicę Betlejemską w Pradze, choć niestety jest to "tylko" rekonstrukcja z lat 50 ubiegłego wieku. Kaplicę prawie doszczętnie zburzono w 1786 r. :(

    Bardzo ciekawy pomysł bracie Marianie, aby i w w Gdańsku powstał podobny obiekt.
    Wierzę, że Pan użyłby tego na swoją chwałę, podobnie zresztą jak używa każdego miejsca na świecie, gdzie jest głoszona prawdziwa Ewangelia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda na to, że "zjadło" mi dzisiaj trzy komentarze pod tym postem :)).

    OdpowiedzUsuń