15 marca, 2011

Ułatwienie z niepożądanym skutkiem

Dziś mija 130 lat od dnia opatentowania wynalazku ruchomych schodów. 15 marca 1891 roku amerykański wynalazca Jesse W. Reno jako pierwszy na świecie zgłosił patent na ruchome schody nazywając je: "new and useful endless conveyor or elevator".

Prototypowe urządzenie zostało zbudowane i zainstalowane na Coney Island na Brooklynie we wrześniu 1895 roku, jako element rozrywki. Reno planował zastosowanie swego wynalazku w dwupoziomowym nowojorskim metrze. Jego plany nie zostały jednak zaakceptowane. Dopiero po przeprowadzce do Londynu, gdzie też w 1902 roku otworzył własną firmę, jego pomysł naprawdę znalazł wzięcie. Ruchome schody zaczęto instalować w Wielkiej Brytanii, w innych krajach Europy a także w Stanach Zjednoczonych. Parę lat później Reno sprzedał swoje patenty firmie Otis i powrócił do USA.

 Wspominam dziś o tym, ponieważ moim zdaniem to dobra ilustracja dość powszechnej, aczkolwiek niekorzystnej tendencji. Ruchome schody nie są wynalazkiem pierwszej potrzeby. To raczej urządzenie mile widziane wśród ludzi szukających wygody, niechętnych do wysiłku fizycznego, żeby nie powiedzieć – leniwych. Po co trud chodzenia po schodach, skoro wystarczy stanąć na stopniu i dotrzeć na piętro bez żadnego wysiłku!?

 Niechęć do zadawania sobie trudu i szukanie wygody, to postawa, którą u wielu ludzi można zaobserwować od najmłodszych lat ich życia. Nawiasem mówiąc, idea ruchomych schodów pojawiła się w głowie Reno już w wieku 16 lat. Jest taki rodzaj ludzi, których, jak sięgamy pamięcią, trudno zaciągnąć do jakiejkolwiek pracy. Zawsze chcieliby – niczym na ruchomych schodach – jakoś podwieźć się na czyimś grzbiecie.

 Biblia mówi: Droga leniwego jest jak płot kolczasty [Prz 15,19]. Człowiek leniwy podchodzi do pracy tak, jakby miał przeleźć przez kolczaste ogrodzenie. Nie wie, jak się do tego zabrać. W obliczu czekającego go wysiłku robi się nerwowy, niemiły, a już na pewno traci dobry nastrój. Podobnie jak dziecko, gdy wejdzie na ruchome schody, nagle odzyskuje humor, tak niejeden człowiek dopiero gdy uda mu się odsunąć od siebie widmo ciężkiej pracy, znowu jest w stanie obdarzyć nas uśmiechem.

 Ruchome schody implikują brak ruchu swoich użytkowników. To jednak nie służy zdrowiu. Niejeden tak mile witany i poprawiający wygodę życia wynalazek doprowadził nie tylko do spadku naszej sprawności fizycznej ale także obniżył nasze zdolności intelektualne. Dla przykładu, kalkulator sprawił, że coraz mniej potrafimy policzyć samodzielnie, a nawigacja GPS powoli pozbawia nas orientacji w terenie.

 Również w sferze duchowej obserwujemy tendencję do poszukiwania szeregu ułatwień. Po cóż samemu poszukiwać rankiem w Biblii żywego słowa od Boga, skoro możemy otrzymać sms z gotowym "słowem na dziś"? Duchowni niektórych kościołów od dawna już mają gotowy zestaw tekstów i tematów kazań, ażeby nie musieć każdego tygodnia padać na kolana i prosić Boga o przesłanie dla swoich owieczek na daną niedzielę.

 Jednym słowem, wynalazki, jako oczywiste dobrodziejstwo, z drugiej strony, wychodząc naprzeciw naszemu lenistwu, mogą obniżyć tempo naszego rozwoju a nawet spowodować całkowity zastój.

 Pismo Święte naucza, że mamy być w pracy nie leniwi, duchem pałający, Panu służący [Rz 12,11 wg Biblii Gdańskiej]. Nie rozglądam się więc za żadnymi "ruchomymi schodami" w sferze duchowej. Wciąż obowiązują mnie następujące wskazówki:  O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich [1Tm 4,15]. Bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją [2Tm 4,5].

 Oby aż do przyjścia Pana nikt nie wymyślił niczego, co miałoby mnie w tym wyręczyć.

3 komentarze:

  1. A ja osobiście lubie korzystać z ruchomych schodów, oraz z ruchomych chodników na terminalach, i nie poczuwam się do lenistwa. Przy współczesnym tempie życia jest to jakąś pomocą.
    Natomiast zupełnie inną "parą kaloszy" jest upraszczanie sobie duchowego życia, gdzie pośpiech jest przeszkodą w nawiązaniu dobrej relacji z Bogiem. Wiemy, jak potrzebny jest czas spokojnego wyciszenia się przed Panem. Jezus zostawił nam tego przykład.
    Dzisiejsze rozważanie Davida Wilkersona zwraca uwagę na konieczość zachowania nienawiści do grzechu, żadnych uproszczeń w tym zakresie.
    "Ale najpierw musimy się nauczyć nienawidzić grzechu – żadnych układów, żadnych kompromisów. Baw się z grzechem, pozwól mu pozostać, nie zgódź się go zniszczyć – a pewnego dnia stanie się najbardziej bolesną rzeczą w twoim życiu".
    http://www.worldchallenge.org/pl/view/devotions
    I tak trzymać, nawet korzystając z ruchomych schodów. Dla ludzi w starszym wieku, niesprawnych fizycznie, stają się błogosławieństwem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ułatwianie sobie życia jest charakterystyczne dla naszych czasów. Człowiek współczesny, co jest naturalne nie tylko woli mniejszy wysiłek fizyczny do osiągnięcia celu poświęcić, ale również intelektualny aby coś poznać.
    Czytając podobne blogi mam wrażenie jakoby autorzy zupełnie nie zdawali sobie sprawy, że hermeneutyka biblijna jest dzisiaj o wiele bardziej rozwinięta niż sto, dwieście czy więcej lat temu. Dzieje się tak za sprawą dogłębnej analizy językowej, literackiej. Badania historyczne i archeologiczne uzupełniły wiedzę.
    W zasadzie każda chrześcijańska denominacja uznaje Biblię za nieomylne źródło boskiego objawienia. Warto jednak zadać pytanie co owa nieomylność oznacza ? Czy Biblia może się mylić w kwestiach historycznych albo naukowych ?
    Kolejna kwestia to obszar poznania. Czy okrycia nauki poszerzają poznanie Boga ?
    No i oczywiście pytanie o zanurzenie w kulturę i historię. Czy chrześcijaństwo jest niezależne od kultury i historii w której współuczestniczy ?
    Pracowitym szukanie odpowiedzi na takie pytania na pewno sprawi radość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorem Biblii jest Bóg! Czy Bóg może się mylić?

    Jeśli ktoś zakłada, że autorem Biblii są ludzie to Biblia staje się zbiorem podań ludzkich. Tak więc nie jest księgą dającą realną nadzieję na przyszłość, bo ludzie, którzy w Biblii złożyli jakiekolwiek obietnice dawno już nie żyją.

    OdpowiedzUsuń