28 marca, 2011

Znowu pod obcą kontrolą

Ponieważ w tych dniach uwaga świata skupia się na Libii, chcę zwrócić uwagę, że dzisiaj Libijczycy, formalnie rzecz biorąc, obchodzą doroczne święto narodowe pn. British Evacuation Day. Ustanowiono je na okoliczność opuszczenia Libii przez ostatni oddział brytyjski, co definitywnie kończyło wówczas erę kolonizacji tego kraju. Miało to miejsce 28 marca 1970 roku. Uroczystość opuszczenia kraju przez Brytyjczyków stała się najważniejszym świętem libijskim.

 Dziś, ponad czterdzieści lat później, Brytyjczycy znowu powracają do Libii. Zamiast więc British Evacuation Day, dzień 28 marca można by ogłosić British Comeback Day. Od 19 marca Wielka Brytania w koalicji ze Stanami Zjednoczonymi, Francją, Kanadą i Włochami prowadzi tam operację wojskową "Świt Odysei", dziś brytyjskie myśliwce bombardowały bunkry libijskie, a jutro w Londynie zbiera się międzynarodowa konferencja, która ma określić szczegóły dalszej interwencji w Libii, teraz już pod dowództwem NATO. Brytyjczycy znowu więc decydują, jak będzie wyglądać codzienne życie w Libii.

 Nie wypowiadam się w kwestii zasadności militarnego powrotu Brytyjczyków do Libii. Odnotowuję jedynie fakt, że chociaż naród libijski tak bardzo świętował niezależność od innych narodów, to jednak znowu pod ich wpływ popada. Najwidoczniej z jakiegoś powodu nie pisana im niepodległość...

Nawiasem mówiąc, to dobra ilustracja losu niektórych ludzi i ich trudności w samodzielnym funkcjonowaniu. Nietrudno w ich życiu zauważyć, że nawet jeżeli na jakiś czas uda się im wyrwać spod niechcianej kurateli, to jednak pozostają obiektem łatwo ponownie osiągalnym i przy pierwszej lepszej okazji znowu popadają w jakąś zależność. Po prostu, nie mają dostatecznej zdolności do trwałego korzystania z wolności.

 Znam ludzi, którzy - chociaż pomożesz im wyjść z długów - za kilka tygodni znowu je mają. Wyciągniesz ich ze złego towarzystwa, a oni znowu się tam pakują. Stworzysz im korzystne warunki do prowadzenia nowego życia, a oni wracają do starego. Mówiąc krótko, nie są zdolni na dłuższą metę odpowiedzialnie korzystać z przywileju samodzielności.

 Przypominają mi się tu zmienne losy Izraelitów. Pan wzbudzał sędziów i ci ratowali ich z rąk ich łupieżców. Lecz nawet swoich sędziów nie słuchali, tylko cudzołożyli, idąc za innymi bogami, i oddawali im pokłon; rychło zboczyli z drogi, którą kroczyli ich ojcowie, słuchając przykazań Pana; oni tak nie postępowali. Ilekroć zaś Pan wzbudzał im sędziów, to Pan był z tym sędzią i wybawiał ich z rąk ich wrogów, póki żył ten sędzia, gdyż Pan litował się nad ich skargami na ich gnębicieli i ciemiężców. Lecz po śmierci sędziego odwracali się i postępowali jeszcze gorzej niż ich ojcowie, idąc za innymi bogami, aby im służyć i oddawać im pokłon; nie zaniechali żadnego ze swych czynów i upartych postępków {Sdz 2,16–19].

 Konieczność kolejnych interwencji przywracających swobody życia, owocuje utratą zaufania i pogorszeniem sytuacji. Tak Biblia mówi o niektórych chrześcijanach. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni [2Pt 2,20]. Czy należy wciąż na nowo stawiać ich na nogi, czy raczej zostawić, aby sami stanęli, jeżeli naprawdę chcą stać? Oto jest pytanie.

 Nie znam się na rzeczywistych przyczynach powrotu sprzymierzonych narodów i próby ponownego przejmowania przez nich kontroli nad Libią. Wydaje się jednak jasne, że Libijczycy przez ponad czterdzieści lat nie umocnili należycie swojej państwowości. W tej sytuacji celebrowanie tam British Evacuation Day straciło sens. Nie ma czego świętować, podobnie jak w życiu człowieka, który przez kilka lat zdaje się korzystał już z wolności od grzechu, a teraz znowu stał się jego niewolnikiem. Cóż za przykry i smutny stan ludzkiej duszy!

 Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [Ga 5,1]. Niech to zdewaluowane święto libijskie stanie się dla mnie bodźcem do odpowiedzialnego korzystania z wolności w Chrystusie.

1 komentarz:

  1. Wojna domowa w Libii nam ciąży, bo więcej płacimy na stacjach benzynowych i chyba dlatego ta interwencja sprzymierzonych:-). Ceny paliw nakręcają z kolei spiralę podwyżek cen innych towarów i usług. Trudno ocenić dominantę w motywacji interweniujących. Chyba nigdy nie dowiemy się, czy było tam >>51% motywów humanitarnych, czy pragmatycznych:-). Interwencja na pewno potrzebna dla ratowania setek lub tysięcy cywilów.

    OdpowiedzUsuń