27 września, 2011

Majstersztyk "niesamowitego" awansu

Kampania wyborcza w Polsce weszła w najgorętszą fazę. Wśród polityków, za kulisami, dokonuje się kolejne przetasowanie. W głównych partiach rywalizujących o realną władzę w kraju, powstają gabinety cieni. W głowach przywódców partyjnych już jest jasne, kto 'niespodziewanie' awansuje, a kto pójdzie w odstawkę.

O ile trudno w pełni przewidzieć wyniki wyborów, do których staje cały naród, bądź co bądź zróżnicowany politycznie, o tyle w mniejszych i bardziej jednolitych środowiskach tworzenie powyborczego scenariusza jest prostsze i o wiele bardziej przewidywalne. Ludzie mający konkretny wpływ na określone gremia są bardziej znani i osiągalni. Wystarczy do nich dotrzeć i odpowiednio z nimi porozmawiać.

Jednym ze sprytnych sposobów pozyskiwania niezawodnego poparcia jest zastosowanie instrumentu awansu. Człowiek, któremu przed wyborami obieca się, że będzie kimś, zrobi wszystko, aby wynik wyborczy do tego celu go doprowadził. Uaktywni się, w kręgach własnych wpływów rozsławi walory 'swojego' faworyta, spotka się z kim trzeba i wykona każde inne zadanie, aby osoba gwarantująca mu szybką windę doszła do władzy. Chodzi tylko o to, aby dana mu obietnica awansu stanowiła dla niego dostatecznie smaczny kąsek.

Tak postępuje się w polityce. Na szczęście prawdziwy Kościół Pana Jezusa Chrystusa jest od czegoś takiego wolny. W środowisku prawdziwych mężów i niewiast Bożych nie ma miejsca na zakulisowe układanki. Gdy zgromadzenie prawdziwych dzieci Bożych wybiera ze swojego grona jakiegoś przedstawiciela lub pracownika do wykonania konkretnego zadania, wówczas modlitwa o kierownictwo Ducha Świętego nie jest zwykłym mydleniem oczu dla maluczkich. Jest rzeczywistym otwarciem się na wolę Bożą.

Biblia zazwyczaj wiąże wybór z konkretnymi, sprawdzonymi już kwalifikacjami, życiorysem i dostatecznym wiekiem wiary kandydata. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą [Dz 6,3]. Pozostawiłem cię na Krecie w tym celu, abyś uporządkował to, co pozostało do zrobienia, i ustanowił po miastach starszych, jak ci nakazałem, takich, którzy są nienaganni, są mężami jednej żony, którzy mają dzieci wierzące, które nie stoją pod zarzutem rozpusty albo krnąbrności. Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku, ale gościnny, zamiłowany w tym, co dobre, roztropny, sprawiedliwy, pobożny, wstrzemięźliwy, trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają [Tt 1,5–9].

Czy w powyższych słowach jest miejsce na "niesamowity" awans? W polityce, gdzie robi się zakulisowe układanki, obietnicami niezasłużonego awansu pozyskuje się niezbędne głosy poparcia. Na szczęście głową Kościoła jest Chrystus. On życie swoje poświęcił po to i zmartwychwstał, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany [Ef 5,27]. Sam więc powołuje i ustanawia ludzi do pełnienia poszeczgólnych zadań w Kościele, a widzialną legitymacją do tego jest jakość życia, wypróbowanie i wierność w służbie danego człowieka.

W granicach Krolestwa Bożego nic nie można uknuć i zakombinować. Nie może być żadnego kolesiostwa i układów. Sam Bóg powołuje i ustanawia ludzi do służby w Kościele. Nawet ocena, czy ktoś jest dostatecznie wypróbowany, by objąć określone stanowisko, pozostaje w gestii Głowy Kościoła.  Albowiem nie ten, kto sam siebie zaleca, jest wypróbowany, ale ten, kogo Pan poleca [2Ko 10,18].

W prawdziwym Kościele nie zachodzi potrzeba politykowania. Choć tytułowe słowa zapożyczyłem z treści autobiografiicznej książki jednego z przywódców kościelnych, to jednak w świetle Biblii widzę, że na tym polu Duch Święty kieruje każdym wyborem, a napełnieni Nim słudzy Boży to kierownictwo z zaufaniem i radością odkrywają i przyjmują. To jest to! Rozpoczynać wybory i wiedzieć, że nie poprzedziły ich żadne zakulisowe narady i uzgodnienia! To jest to! Móc z ręką na sercu powiedzieć: Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my... [Dz 15,28].

Do takigo Kościoła należę i jestem bardzo szczęśliwy, że obserwowana tu polityka wyborcza pomaga mi coraz bardziej całym sercem zwracać się ku nadchodzącemu Królestwu Bożemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz