26 listopada, 2011

Kto jest przeciwko karze śmierci?


Społeczeństwo o stosowaniu kary śmierci
 Jak bumerang powraca w naszym kraju temat kary śmierci. Zniesiona i zastąpiona w 1998 roku dożywociem, wciąż wywołuje kontrowersje, bo za jej przywróceniem opowiada się większość społeczeństwa. Według badań CBOS poparcie dla kary śmierci w polskim społeczeństwie w 2004 roku wynosiło aż  77%.

Ponieważ jednak zjednoczona Europa wymaga od państw członkowskich całkowitej rezygnacji z tej formy wymierzania sprawiedliwości przestępcom, powrót do stosowania kary śmierci oznaczałby dla Polski konflikt z prawodawstwem unijnym i wykluczenie z Rady Europy.

Tendencje światowe są jednoznaczne. Pomimo tego, że w niektórych krajach wyroki śmierci wciąż jeszcze są wykonywane, to jednak na całym świecie zasadniczo odchodzi się już od tej kary i z roku na rok coraz więcej państw wykreśla karę ostateczną ze swoich kodeksów prawnych.

 Z Biblii wiadomo, że Bóg, organizując życie Izraela, jako narodu wybranego w ziemi obiecanej i określając prawa, do których mieli się stosować, zobowiązał ich do stosowania kary śmierci w niektórych przypadkach. Oto kilka przykładów:

 Kto uderzy ojca swego albo matkę swoją, poniesie śmierć. Kto porwie człowieka, to czy go sprzedał, czy też znaleziono go jeszcze w jego ręku, poniesie śmierć. Kto złorzeczy ojcu swemu albo matce swojej, poniesie śmierć [2Mo 21,15–17].

 Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica [3Mo 20,10].

 Jeżeli kto zabije człowieka, poniesie śmierć [3Mo 24,17]. Chodzi o świadome i celowe morderstwo. Jeżeli z nienawiści wymierzył komu cios albo w złym zamiarze rzucił czymś na niego, tak iż ten umarł, albo z wrogim nastawieniem uderzył go ręką tak, iż umarł, to ten, który uderzył, poniesie śmierć, bo jest mordercą [4Mo 35,20–21].

 Jeżeli ktoś ma syna upartego i krnąbrnego, który nie słucha ani głosu swojego ojca, ani głosu swojej matki, a choć oni go karcą, on ich nie słucha, to pochwycą go jego ojciec i matka i przyprowadzą do starszych jego miasta, do bramy tej miejscowości, i powiedzą do starszych miasta: Ten nasz syn jest uparty i krnąbrny, nie słucha naszego głosu, żarłok to i pijak. Wtedy wszyscy mężowie tego miasta ukamienują go i poniesie śmierć. Wytępisz zło spośród siebie, a cały Izrael to usłyszy i będzie się bał [5Mo 21,18–21].

 Zabójstwo, porwanie, cudzołóstwo, złe traktowanie rodziców – oto niektóre z przypadków, gdy zgodnie z wolą Bożą należało zastosować karę śmierci, a wszystko po to, aby ludzie stosowali się do przepisów prawa i dzięki temu mieli dobre relacje z Bogiem i z bliźnimi. Oby ich serce było takie, aby się mnie bali i przestrzegali wszystkich moich przykazań po wszystkie dni, aby im i ich synom dobrze się powodziło na wieki [5Mo 5,29].

 Bóg wielokrotnie podkreśla, że Jego celem było i jest dobro człowieka. Dlatego jednoznacznie wzywa do posłuszeństwa, błogosławi bogobojność i ostrzega przed bezbożnością. I będą moim ludem, a Ja będę ich Bogiem. I dam im jedno serce, i wskażę jedną drogę, aby się mnie bali po wszystkie dni dla dobra ich samych i ich dzieci po nich. I zawrę z nimi wieczne przymierze, że się od nich nie odwrócę i nie przestanę im dobrze czynić; a w ich serce włożę bojaźń przede mną, aby ode mnie nie odstąpili [Jr 32,38–40].

 W świetle Biblii kara śmierci doskonale spełnia swoją rolę. Absolutnie nie muszą się jej obawiać ludzie żyjący zgodnie z prawem. Nie podlegają jej również osoby, które niechcący popełniły choćby nawet najcięższe przestępstwo. Kara śmierci jest dobitnym straszakiem dla zdeklarowanych przestępców. Taki powinien być i taki jest jej podstawowy wydźwięk społeczny!

 Człowiek, który wie, że na pewno nie grozi mu śmierć, nie boi się grzeszyć. Dlaczego Bóg powiedział, że zapłatą za grzech jest śmierć? [Rz 6,23]. Ażeby ludzie przestraszyli się i odwrócili się od swoich grzechów. Opamiętajcie się nareszcie i nie grzeszcie [1Ko 15,34].

Skuteczność instrumentu strachu przed konsekwencjami przestępstwa jest wprost proporcjonalna do wysokości zapowiadanej kary. Niewielki mandat za przekroczenie prędkości nie jest w stanie dostatecznie pobudzić kierowcy do zdjęcia nogi z pedału gazu. Tam, gdzie kara jest wysoka, tam kierowcy - o dziwo - gremialnie zwalniają!

 Bojaźń może poniekąd warunkować także prawidłowe postawy chrześcijanina. Tych, którzy grzeszą, strofuj wobec wszystkich, aby też inni się bali. Zaklinam cię przed Bogiem i Chrystusem Jezusem i wybranymi aniołami, abyś się tego trzymał bez zastrzeżeń, nie czyniąc niczego stronniczo [1Tm 5,20–21]. Potrzeba nam niezachwianie trzymać się tej myśli apostolskiej, zwłaszcza że nadeszły czasy, gdy tego rodzaju podejście do sprawy przestało być mile widziane i uważane za słuszne.

 W Królestwie Bożym nie ma i nigdy nie będzie kary śmierci. Dlaczego? Bo nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, tylko ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka [Obj 21,27]. Wciąż oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość [2Pt 3,13] żyjąc ciągle jeszcze na świecie, a cały świat tkwi w złem [1Jn 5,19].

 Ten świat to rzeczywistość całkiem inna niż Królestwo Niebios. Czy można w nim zrezygnować z kary śmierci bez szkody dla bezpieczeństwa zwykłego człowieka?

Komuś bardzo zależy na całkowitym zniesieniu kary śmierci, pomimo tego, że zdecydowana wiekszość obywateli Europy opowiada się za jej stosowaniem. Czyżby chodziło o to, aby ludzie coraz mniej bali się grzeszyć?

7 komentarzy:

  1. W UE nie karze się śmiercią zdegenerowanych przestępców choć oczywiście są winni, ale za to uśmierca się trzymiesięczne dzieci, choć są niewinne - przecież nawet się nie urodziły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam dylemat. Bo z jednej strony zgadzam się, że obecne kary są zbyt łagodne, co np. zrobić w sytuacji, gdy pedofil zgwałci niemowlę i zabije je? Kilkanaście lat więzienia to dla takiego zdecydowanie za mało, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na utrzymanie ludzi w więzieniach nasze państwo wydaje więcej niż np. na dzieci w domach dziecka (nie są to informacje wyssane z palca). Z drugiej strony - czy prawo Mojżeszowe może być nadal stosowane i dziś? Nie żyjemy przecież w Izraelu ani nie jesteśmy Żydami (chyba, że ten blog czytają także Żydzi). Żyjemy w czasie łaski, a nie Prawa i myślę że tu otwiera się wielokrotnie wałkowany temat relacji Łaski i Prawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyt wiele różnych podmiotów bazuje obecnie na niskich emocjach powierzonych im osób, w tym na strachu. Policja chce, żebyśmy bali się mandatów, wg innych organów straszakiem mają być inne kary. W ten sposób chcą uzyskać bezwzględny posłuch obywateli wobec tworzonych przez nich zasad, nie biorąc żadnej odpowiedzialności za konieczność ich wprowadzenia, ich skuteczność itp. oraz nie dając nic w zamian. Potocznie mówiąc, tak masz postępować, bo ja tak chcę, a jak nie będziesz tak postępował, to cię dopadnę. Parafrazując podany przykład- to nie ważne, że my nie zapewnimy sieci dróg, odpowiedniej dla XXI wieku, ty powinieneś za to jechać 60 km/h.
    Jakże to odmienne od zasad, które głosił i którymi żył Jezus. Oferował pokój, radość, uzdrowienie, rozwiązanie problemów (antycypując zarzut: nie życie w bogactwie, luksusie i zawsze idealnym zdrowiu, ale spełnione życie w Jego obecności), przyznając jakoby nieskromnie i między wierszami, że bez niego, gdzie indziej oferowanych przez Niego walorów nie osiągnie się wcale. Nie ma tu odwołania do strachu.
    Dziwi mnie, że podpierając się cytowanym wersetem 1Tm5:20 niektórzy posługują się zastraszaniem również we wspólnocie - straszą napiętnowaniem, wykluczeniem itp. Można by zauważyć, że innym instrumentem nie da się po prostu wymusić realizacji pewnych zasad, którym daleko do Bożego Słowa, a blisko do wyobrażeń tych osób, które je na siłę wprowadzają. Obecnie często zapomina się, że człowiek do rozwoju potrzebuje jak najszerszego zakresu wolności, a grzesznicy sami eliminują się ze wspólnot (Ps1:5). Być może ludziom, zamiast zmuszać ludzi do określonych zachowań, odwołując się do odczuwanego przez nich strachu, dobrze byłoby okazać im akceptację?
    nimrod/małpa/interia.pl - chętnie podyskutuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy aby nie przesadzasz, anonimowy, z tym domaganiem się akceptacji? W kościele Bożym jest miejsce na akceptację i jest też miejsce na piętnowanie ( i to publiczne czasem).
    Akceptacja jest dla tych, którzy przyznają się do swoich słabości, proszą o pomoc i modlitwę, w pokorze są w stanie wyznać swoje grzechy. Wobec takich ludzi mamy być pełni zrozumienia, miłości i akceptacji.
    Natomiast nie brak w naszych społecznościach ludzi, którzy ukrywają swoje grzechy kreując się na zupełnie kogoś innego, niż są. Nawet przyłapani na czymś złym gotowi są zapierać się i usprawiedliwiać, byle by nie okazać pokory. Nie potrafią się wstydzić. Swoje byle jakie podejście do świętości tłumaczą wolnością w Panu.
    Czy wobec takich też mamy okazywać akceptację?
    Ja nie potrafię za długo.
    Ap. Paweł też nie patyczkował się z takimi i wymieniał ich czasem z imienia.
    Świat usunął wstyd ze sfery emocjonalnej człowieka.
    To samo próbuje się robić w kościele.
    Coraz śmielej i coraz głośniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze jedno.
    Dla kogo jest łaska Boża?
    To pytanie zadaję czasem wierzącym.
    Prawie zawsze słyszę tą samą odpowiedź - "Dla wszystkich".
    Czy aby na pewno?
    Nie wiem gdzie to jest napisane. Jest późno i nie chce mi się szukać, ale wiem, że wiecie o co chodzi.
    Jest napisane "Bóg się pysznym przeciwstawia a pokornym łaskę daje"
    Proste i konkretne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Adamis, a co z Tyt. 2:11? :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest łaska do zbawienia - i ta jest dla wszystkich.
    Jest też łaska do przebaczenia - i ta jest dla pokornych.
    Gdyby łaska "działała" automatycznie, to ok, chcesz zbawienie = to sobie weź.
    Bóg zbawieniem nie szasta. Oferta zbawienia jest dla wszystkich, ale przyjmują ją tylko ci, którzy są mniej, czy bardziej świadomi swojej beznadziei.
    Ray Comfort napisał niezwykłą książkę "Najbardziej strzeżony sekret piekła".
    Nigdy tak jak teraz, nie głoszono ewangelii w tak niebiblijny sposób. Przez całe wieki, we wszystkich przebudzeniach namaszczeni słudzy Boży konfrontowali ludzi z Bożym Prawem, co doprowadzało ludzi nieraz do rozpaczy. I wtedy dobra nowina staje się naprawdę Dobrą Nowiną.
    Laskę można i trzeba głosić ludziom obciążonym zakonem, grzechem, ludziom świadomym swojej beznadziei przed Bogiem. Dopiero w takim sercu łaska może się zakorzenić i wydać owoce.
    Teraz głosi się tanią łaskę. Nie ma łez, nie ma świadomości grzechu, nie ma lęku przed gniewem Bożym. To nie świat uwolnił się od poczucia winy. To zrobił kościół. To myśmy przestali mówić o sądzie, piekle, Bożym Prawie.
    Z trudem mówi się o tym w kościele, a co dopiero światu.
    Jaka ewangelia, takie nawrócenia....

    OdpowiedzUsuń