18 grudnia, 2011

Świętować każdy może

Przedświąteczna niedziela, to dogodna pora na przeróżną aktywność wyrażającą przywiązanie Polaków do tzw. Świąt Bożego Narodzenia i odwołującą się do narosłych w związku z tym licznych tradycji. Można nawet powiedzieć, że świętowanie jest dziś w modzie.

 Weźmy, na przykład, tylko to, co między innymi miało miejsce dzisiaj w Gdańsku. W większości gdańskich kościołów królowała już tematyka świąteczna, a we wszystkich centrach handlowych od rana do wieczora panował gwar świątecznych zakupów. Po południu na Długim Targu mieliśmy plenerowy koncert "Cała Polska śpiewa kolędy". Maryla Rodowicz, Natalia Kukulska, Patrycja Markowska, Andrzej Piaseczny, Robert Gawliński i inni, śpiewali tradycyjne kolędy polskie. O tej samej porze w Nowym Ratuszu bardziej tradycyjne wykonania kolęd zaprezentowała Capella Gedanensis, zaś o godz. 18:00 w Domu Technika koncert świąteczny zorganizował Kościół Zielonoświątkowy.

Powyższe, i wiele jeszcze innej dzisiejszej aktywności Gdańszczan, było związane ze świętowaniem narodzin Jezusa Chrystusa. Pomyślmy: Bardzo różne środowiska, rozmaity poziom świadomości istoty tych świąt, zróżnicowany stan duchowy wykonawców, niejednakowe motywacje uczestników tych wydarzeń, a przecież wszyscy odwoływali się do tego samego - cudu inkarnacji Syna Bożego.

 Z drugiej strony, On – Jezus Chrystus, Zbawiciel i Pan, którego urodziny w tych dniach świętujemy. Jak Syn Boży patrzył na naszą świąteczną aktywność? Czy rzeczywiście wszyscy w sposób uprawniony uczestniczyli w tym świętowaniu? Czy każdy miał wstęp na "przyjęcie urodzinowe" Jezusa Chrystusa, czy tylko niektórzy? Czy mamy wolną rękę w określaniu zawartości merytorycznej i form wspominania Jego narodzin?

 Myślę sobie, że w rzadko innej sprawie Polacy uprawiają większą "wolną amerykankę", niż przy świętowaniu urodzin Jezusa Chrystusa. Czy tak można? Czy Panu Jezusowi Chrystusowi jest to miłe? Czy każdy człowiek zabierający się za świętowanie, naprawdę robi to z pozycji osobistej przynależności  do Jezusa?

 Na moje dzisiejsze rozterki Biblia odpowiada między innymi tak: Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego [2Tm 2,19].

 Wielu ludzi może powoływać się na swoją znajomość, a nawet zażyłość z Jezusem, jednakże – jak oddaje to grecko – polski NT – twardy fundament Boga stoi, mając pieczęć tę: "Poznał Pan będących Jego". Czy wszystkich dzisiejszych kolędników Chrystus Pan poznał? Czy nikomu nie powiedział: "Nie znam cię"?

 I drugie, fundamentalne stwierdzenie: "Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy wymieniający imię Pana". Kto w tych dniach wymienia imię Pana, a chce być zaliczony do grona Jego wyznawców, ten porzuca nieprawość, jak to jest oddane w Biblii Poznańskiej. Jakąkolwiek przeszłość mają prawdziwi czciciele Jezusa Chrystusa, to ich dzisiejsze życie ma tylko jeden kierunek: Jest ono ustawicznym procesem odwracania się od nieprawości.

 Już rozumiem. Świętować każdy może, chociaż, niestety, nie każde świętowanie urodzin Jezusa jest odnotowane i miłe w niebie. Cieszę się, że w tych dniach tak wielu ludzi wspomina Jezusa Chrystusa, jednak najważniejsze dla mnie pytanie brzmi: Jak wypadam w oczach Pana z moim osobistym świętowaniem Jego urodzin?

19 komentarzy:

  1. Hm...a czy chrześcijanie w ogóle powinni świętować tzw. Boże Narodzenie? Nie ma nic o tym święcie w Piśmie. Dwa- Pan Jezus nie urodził się w grudniu, prędzej w październiku lub wcześniej, ale w zasadzie data jest baaardzo umowna. Trzy- liczne odniesienia do pogańskich obyczajów- zrównanie nocy z dniem i "zwycięstwo" słońca
    ( czczonego w swoim czasie jako boga w licznych kultach pogańskich), choinka- związana z kultem "świętych drzew" ( są i inne powiązania, jeszcze chyba gorsze). W każdym razie- nic dobrego...Wiem, że spora część osób nie zastanawia się nad pochodzeniem tych świąt( ich prawdziwym źródłem) i w tej swojej nieświadomości świętuje je jako "chrześcijańskie", stąd nie potępiam nikogo, kto to czyni. Ale może warto jednak zastanowić się chociaż, czy Bóg jest zadowolony z tego, że to robimy? Że mamy choinki w zborach i śpiewamy, że idziemy się kłaniać "przez Dzieciątkiem i Matką Jego"? Rozumiem, że jak idziemy do niewierzących rodzin, to nie będziemy robić problemu, uświadamiać niezrodzonych z Ducha ani ich gorszyć, prezent kupimy, przy stole z nimi zasiądziemy. Ale po co to robimy we własnych domach, jeśli wszyscy członkowie naszej rodziny są zbawieni? Ot, taka tam moja refleksja...Pozdrawiam- Krzychna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale może właśnie warto robić "problemy" w gronie niewierzących świętujących. Chocby przy okazji dzielenia się "święconym" opłatkiem czy zdecydowanego choć grzecznego sprzeciwu wobec wspólnego śpiewania określonych kolęd. Może taka postawa, poza podobaniem się naszemu Panu, do którego publicznie się przyznajemy i godzimy się ze względu na wierność Jemu ponosić jakieś rodzinne czy "społeczne" konsekwencje, da także do myślenia innym. Warto pokazać, że wspominanie narodzin Pana Jezusa nie jest dla nas czczą formalnością, w czasie której godzimy się na wszystko dla "świętego spokoju". Wierzę, że może to być coś, co pobudzi do zastanowienia i refleksji przynajmniej niektórych, którzy pomyślą: "Dla niego to chyba naprawdę strasznie ważna sprawa. Może warto przyjrzeć się temu lepiej, popytać?" I mamy okazję do ewangelizowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale czy to aby na pewno my jesteśmy od tego, żeby wytykać i oceniać kto jest "uprawniony" do świętowania? Może od razu powystrzelać tych, co to niegodnie świętują, co? No, dalej, zabrońmy im, pokażmy kto tu lepszy.

    Od takiego p... przepraszam, gadania zaczął się Holocaust, nie wiecie o tym?! Kto jest bardziej godny a kto mniej. I to piszą chrześcijanie? Boże, zmiłuj się nad nami bo my się nigdy niczego nie nauczymy. Jak ci rzymianie pod krzyżem, już dwa tysiące lat to samo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę że pastor niczym prorok, potrafi w oka mgnieniu ocenić stan duchowy wykonawców, no brawo bracie marianie, brat się marnuje, tyle możliwości dookoła a brat ciągle z tą swoją biedną niedocenianą trzódką.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta,
    bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo,
    zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu."[List do Galacjan 5;19-23]- to Słowo Boże jednoznacznie ocenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. http://www.chrzescijanie.alpha.pl/boze-narodzenie.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę że stosy zaczynają płonąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak nadszedł czas gdy zdrowej nauki nie ścierpią tzn. nie wolno wskazywać na Słowo Boże i pokazywać w jego świetle błedów .Co tu za przyrównania do stosów .Wygląda tu raczej na to że autorowi tego blogu chciałoby się odebrać prawo głosu i obrony prawd zawartych w Biblii.Dłuższy zas już to obserwuję.Wiria

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie rozumiem chrześcijan którzy celebrują to pogańskie święto przesilenia zimowego (odrodzenie boga słońca). Polecam świetny artykuł:
    http://www.wspolnotamesjanska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=266:boze-narodzenie&catid=1:latest-news&Itemid=50

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja bym to pytanie postawił inaczej: czy na to świętowania urodzin ludzie zaprosili Solenizanta?

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro tak łatwo się tu rzuca słowem bożym, to może i ja coś dodam, dla pastora i jego oddanych wyznawców: pycha przychodzi przed upadkiem a wyniosłość ducha przed ruiną. Pozdrawiam i wesołych świąt życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tu nie piszą wyznawcy pastora .Ja np pastora wogóle nie znam a czytam artykuły bo sa naprawde budujące . No ale nadzsedł czas fałszywych nauczycieli i dlatego trudno jest niektórym zgodzić się z tym co jest pisane w artykułach na tym blogu.Wiria

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie obchodzi mnie to czy wzięło się to z pogańskiego święta! Świętuje i raduje się, czcząc Jezusa Chrystusa! Ważnym jest, aby świecka tradycyjność nie przysłoniła nam istoty narodzenia Jezusa ; ) Pozdrawiam w miłości!

    OdpowiedzUsuń
  14. http://www.youtube.com/watch?v=ZNWd7KFNYbA trzeba być czujnym wobec dzisiejszej nowej ewangelii

    OdpowiedzUsuń
  15. Wystarczy tylko obejrzeć na YouTube -fałszywi mesjasze -ażeby wiedzieć w jakich czasach żyjemy

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja mam wniosek do autora bloga, brata Mariana, aby komentarzy nie mogły pisać osoby anonimowe. Powstaje bowiem problem z odpowiedzią, gdy mamy tak jak tutaj z 8 wpisów od osób anonimowych. Myślę, że każdy powinien brać odpowiedzialność za pisane słowa w komentarzach, podając choćby swoje imię.

    OdpowiedzUsuń
  17. a ja napiszę jedno, że zawsze i wszędzie jest bardzo dobra okazja do przypomnienia sobie o naszym Zbawicielu, i modlę się by w ten nachodzący czas wielu ludzi poznało tego wspaniałego, najcudowniejszego, wszechmogącego Jezusa. Ja z moją czteroletnią córką upieczemy nawet ciasto na urodziny naszego Pana;) Pozdrawiamy Pastora serdecznie!
    Zabłoccy... ci zza wielkiej wody:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiem szczerze, że jestem przerażony faktem jak bardzo niektórzy chrześcijanie są gotowi bronić urojonych zwyczajów, tradycji, cielesnych przyjemności wokołoświątecznych.
    Straszne...
    A to jest właśnie skutek bezkrytycznej akceptacji religijności świata. Niech mi nikt nie mówi, że ten cały świąteczny cyrk ma cokolwiek, poza pewnymi terminami, wspólnego z chrześcijaństwem.
    Zastanówmy się, które z zachowań, tradycji, czy przedmiotów związanych ze świętami wnieśli narodzeni na nowo, przebudzeni chrześcijanie, a które weszły do naszego życia wprost z martwych, skostniałych, pustych i tylko religijnych kościołów.
    Raz tylko brakowało mi świąt - kiedy byłem sam, i rozczulałem się nad sobą. Wtedy zrozumiałem jak bardzo moja cielesna natura potrzebuje takich rzeczy.
    Chcemy więcej podziałów w kościele? Więcej sporów? To adaptujmy do naszych zborów kolejne święta, tradycje, miłe, nikomu przecież nie szkodzące formy uwielbiania, sposoby na ewangelizację, nauczanie dzieci, itd. Może i ludzi od tego przybędzie, ale do nieba i tak nie wejdą.
    Czym tego więcej, tym mniej Chrystusa.
    I w kościele.
    I w nas.
    I we mnie.

    Wybaczcie kochani, że może ostro piszę, ale żarliwość o oszukane dusze mnie pożera.
    Bo każdy chrześcijanin, którego cieszy i lubi to samo, co cieszy i lubi świat jest światem.
    Choćby to były miłe rzeczy.

    OdpowiedzUsuń