31 stycznia, 2012

Strefa błogosławionego ojcostwa

fot: PAP/Jacek Turczyk
Doniesienia medialne o wczorajszej śmierci gen. Henryka Szumskiego, śmierci zadanej mu przez syna, pobudzają mnie do chwili zadumy nad stanem tych relacji we współczesnym świecie.

Oto człowiek wysoko postawiony, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a zakończył swoje życie dźgnięty nożem przez swojego Krzysia. Cóż za okropny los, cóż za potworne fiasko – ginąć z rąk własnego syna?! Jakaż szkoda, że syn gen. Szumskiego nie jest chrześcijaninem!

Abstrahując od bezpośrednich przyczyn akurat tego ojcobójstwa, można powiedzieć, że brak respektu i czci dla ojca - to jeden z objawów bezbożnego życia. Zazwyczaj, gdy młody człowiek oddala się od Boga, wraz z tym coraz łatwiej przychodzi mu nieposłuszeństwo, obojętność, bunt a nawet pogarda w stosunku do ojca. Gdy zaś zaczyna przybliżać się do Boga, jego nastawienie do ojca ulega wyraźnej poprawie.

 Tajemnica tego procesu tkwi w osobie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Biblia jasno wskazuje, że społeczność z Bogiem można mieć wyłącznie za pośrednictwem Jezusa. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus [1Tm 2,5].

 Jezus jest w doskonałej, harmonijnej relacji z Ojcem. Chodząc po ziemi na wiele sposobów to podkreślał. Ja i Ojciec jedno jesteśmy [Jn 10,30]. Stały obserwator tego związku Syna z Ojcem, apostoł Piotr napisał w natchnieniu Ducha o Jezusie: Wziął On bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki go doszedł głos od Majestatu chwały: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba [2Pt 1,17–18].

 Każdy więc, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa, ten siłą rzeczy zaczyna mieć Jezusowy stosunek i do własnego ojca. Bardzo znamiennie w tym kontekście brzmią ostatnie słowa Starego Testamentu: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą [Ml 3,23–24].

 Kto żyje w bliskiej więzi z Jezusem, czyje życie przez wiarę zostało umieszczone w Chrystusie, ten zaczyna czcić własnego ojca, choćby nawet nie był on człowiekiem, obiektywnie rzecz biorąc, zasługującym na szacunek. Można by wręcz powiedzieć: Pokaż mi swoje nastawienie do ojca, a powiem ci, czy naprawdę jesteś chrześcijaninem. Wierzący w Jezusa Chrystusa syn nie ubliża swojemu ojcu, nie działa przeciwko niemu, a już na pewno nigdy nie podniesie ręki na swojego ojca.

W bezbożnym świecie, pełnym synów bez szacunku dla ich ojców, jest na szczęście Kościół – strefa uznanego i błogosławionego ojcostwa, gdzie synowie czczą swoich, niedoskonałych przecież, ojców. Tutaj ojcowie nie boją się swoich synów. Tutaj cieszą się ich szacunkiem i miłością. Czyś słyszał, że Kościół jest żywy, że miłość zasadą jest tam? - pyta stary hymn. Pójdźcie do Kościoła! Zapraszam i synów, i ojców.

 Jestem szczęśliwy i wdzięczny Bogu, że moje ojcostwo znajduje się w tej strefie. Oczywiście, nie dlatego, że to ja jestem wierzący, ale dlatego, że mój Tomek wierzy w Pana Jezusa Chrystusa J

3 komentarze:

  1. A co z kobietami i relacjami córka-ojciec i odwrotnie? Biblia jest niestety księgą pisaną przez mężczyzn, o mężczyznach i co za tym idzie przede wszystkim dla mężczyzn. Postacie kobiece i ich relacje z Bogiem są w niej szczątkowe i przefiltrowane przez męski punkt widzenia. Brakuje nawet języka, który nazywałby te zjawiska (analogicznie do usynawiania, braterstwa itp)To przykre. Bardzo próbuję ale nie potrafię odnaleźć się w Chrześcijaństwie właśnie przez to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do HaniKa: Czytam Biblię od wielu lat i nie zauważyłem, żeby w taki sposób widziała ona pozycję kobiet; matek i córek. Biblia wzywa dzieci, ażeby czciły i ojca, i matkę, zaś Bóg zachęcając ludzi do nawrócenia, zapowiada: ... i będę wam Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami - mówi Pan wszechmogący [2Ko 6,18].

    Owszem, sama wspomniana przez Ciebie terminologia może i rodzić podejrzenie o jakiś męski szowinizm w Biblii, kto jednak wczyta się w nią, ten odkrywa, że Bóg ma synów i córki! Mają oni różne role i zadania (pod tym względem Biblia nie głosi unifikacji płci), ale jeżeli chodzi o miłość Ojca do dzieci, to nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie [Ga 3,28].

    Mam dwie córki i syna. Akurat dziś napisalem o synu, bo taki był temat mojego wpisu, ale równie mocno kocham moje obydwie córki i nigdy mi - jako ojcu - nie przyszło do głowy, że są one dziećmi drugiej kategorii.

    Biblia naucza, e wszelkie ojcostwo pochodzi od Boga. Będę modlił się o Ciebie, żebyś poznała i uwierzyła w miłość, jaką Bóg ma do Ciebie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Pastorze! Pomyślę nad tym. Jednak problemem jest dla mnie już sam fakt, ze Boga nazywamy Ojcem bo to narzuca myślenie o Jego "męskości". A przecież Bóg nie ma płci.Ta nierównowaga pierwiastków męskich i żeńskich powoduje mam wrażenie tak silną w katolicyzmie chęć stworzenia dla przeciwwagi postać "Matki Boskiej", która odbiera należną sobie część boskiego splendoru (czego osobiście nie pochwalam).Bo skoro jest Ojciec to musi być i Matka:)

    OdpowiedzUsuń