19 maja, 2013

Zielone Świątki zielonoświątkowca

Siedziba zboru BETEL w Głubczycach
W przypadające dziś Święto Zesłania Ducha Świętego jestem w Głubczycach. Od wczoraj dzielę się Słowem Bożym w istniejącej tu od wczesnych lat powojennych wspólnocie zielonoświątkowej. Niewątpliwie, tutejszy zbór Betel jest dziełem  Ducha. Zaledwie trzynastotysięczne miasteczko, a przez całe dekady zgromadza się w nim kilkudziesięcioosobowa społeczność dzieci Bożych. Każdej niedzieli z miejscowej kazalnicy głoszona jest zdrowa nauka Słowa Bożego, a członkowie zboru w swoim środowisku składają świadectwo żywej wiary. Kto, jeśli nie Duch Święty, byłby w stanie podtrzymać to ognisko?

Owszem, mamy na świecie sporo rozmaitych, wiekowych już, świeckich i religijnych organizacji. Powstały one i istnieją dzięki ludzkiej pasji i umiłowaniu rozrywki lub są podtrzymywane obrotem pieniądza. A zbór? Od dnia Zielonych Świąt, od pierwszych lat istnienia Kościoła wiadomo, że tajemnicą istnienia i rozwoju wspólnoty prawdziwych chrześcijan jest napełnienie Duchem Świętym. Tymczasem kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31].

Siedzę więc dziś rankiem w pokoju gościnnym głubczyckiego zboru i rozmyślam, jak najlepiej mogę uczcić Boga i wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za Jego zbawienną dla Kościoła obecność? Z pewnością nie wystarczą tu same, choćby najbardziej wzniosłe słowa, ani piękne pieśni okolicznościowe. W oddawaniu czci Bogu Biblia mocno podkreśla znaczenie posłuszeństwa. Dlatego w świetle Biblii przychodzą mi do głowy trzy sposoby uczczenia Ducha Świętego na okoliczność Zielonych Świąt:

Po pierwsze, mogę właściwie okazać wdzięczność Panu za zesłanie Ducha Świętego poprzez codzienne zasiewanie dla Ducha. Kto sieje dla swojego ciała, z ciała będzie żął skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha będzie żął życie wieczne [Ga 6,8]. Pamiętam z dzieciństwa, że każda uprawa w naszym gospodarstwie była komuś dedykowana, każdy zasiew  miał swoje przeznaczenie. Owies zasiewaliśmy z myślą o koniach, a pszenicę sialiśmy dla siebie, żeby mieć mąkę na chleb i smaczne ciasta. Każdego dnia zasiewam coś w moim życiu. Co człowiek sieje to i żąć będzie. Albo ciało będzie miało z tych zasiewów pożytek, albo Duch. Z pewnością bardzo dobrym sposobem na docenienie obecności Ducha Świętego jest ustawiczne zasiewanie w moim życiu tego, co będzie sprawiać Mu przyjemność i służyć Jego celom. 

Po drugie, chcąc należycie wyrazić wdzięczność Bogu za Ducha Świętego, trzeba mi uważnie słuchać Jego głosu i zgodnie z nim postępować. Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie [Ga 5,16-17]. Lepiej niech syn nie zaklina się i nie zapewnia ojca, że go szanuje i czci, jeżeli nie okazuje  mu  posłuszeństwa i w praktyce liczy się bardziej z opinią kolegów. Duch Święty godny jest tego, bym pod każdym względem był Mu całkowicie poddany. Postępując codziennie według Ducha nie ulegam żądzom cielesnym i mam moralne prawo wznosić ręce w dzień Zielonych Świąt.

I po trzecie, uwzględniając fakt, że moje ciało jest świątynią Bożą, należycie doceniam zamieszkiwanie we mnie Ducha Świętego, gdy ze względu na Jego obecność nie pozwalam, by w moim sercu pojawiało się i rozwijało to, co Ducha Świętego zasmuca. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie [Rz 8,13]. Jeśli moja żona nie ma przyjemności przebywania w towarzystwie mojego kolegi z kawalerskich czasów, a tym bardziej, jeśli wyraźnie daje mi do zrozumienia, że nie chciałaby, abym i ja się z nim przyjaźnił, to  nie zapraszam go do domu i nie pozwalam mu u nas przesiadywać. Inaczej któregoś dnia mógłbym usłyszeć: Wybieraj, albo ja, albo twój kolega. Pragnienie dobrych relacji z żoną uszczupla i w końcu całkowicie eliminuje moje kontakty z tym człowiekiem. Duch Święty nie lubi cielesności. Ponieważ On zamieszkał we mnie, to sprawy ciała są skazane na wymarcie. Amen.

Za parę godzin z głubczyckim zborem będę śpiewał pieśni, modlił się i dziękował Bogu, wspominając doniosły cud pierwszego wylania Ducha Świętego na uczniów Jezusa Chrystusa w Jerozolimie podczas żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy. Powyższe przemyślenia z pewnością zabarwią moje dzisiejsze świętowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz